Poetry

guccilittlepiggy
PROFILE About me Friends (9) Poetry (25)


guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 8 april 2016

***

jak to się robi?

w tym kadrze
najbliższą głowę zamieniamy na głowę
małej Chinki mówiącą
myślałam że będziesz trochę bardziej o mnie
 
czy chroniczny brak kontynuacji
bywa jeszcze cierpieniem
 
kurczy się przetrącona katedra
jej przedwcześnie wysłane echa
chorusy i dileje
castrum doloris z monodramem
nieruchoma niedziela kanonizowany
strumień promień snop
postawiony kołnierz płaszcza jakieś teraz  
już trujące ciała wewnątrz
obolałe sięganie po wszystkie
rodzaje ciemności
coś się dobierze ze złego nie-do-snu
o kim myślisz zanim nadejdzie
 
o co jeszcze miałbym zapytać
boisz się?


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 21 december 2015

starsze posty

przez okno gif z kołującym ptakiem
włączone mrugacze w kolumnie
w roli promieniowania tła
na głos odczytane preteksty
 
wczorajszy mikrofalowy jazgot którego
nie potrafię już oddać
wciąż rośnie w zestawieniu
z krzyżami w stylu ludowym
 
zrobiło się tak że zapal wszystkie żarówki
— ciągle trzeba mnie sprowadzać
 
kto się martwi
skoro zdjęliśmy z siebie wszystko (na zawsze
zespaja nas: i, przełykane słońce)
 
wszyscyśmy topielcy
sepleni kudłaty dziad
kosmiczny przester
 
drodzy grupowicze, czy jest pośród nas jakiś fryzjer?


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 5 december 2015

zaćmienie

przepisywanki :/


nie miej mi za złe cielesnych porównań oto nadjeżdża
pokaleczone rosyjskie imię samonośne getto w tym śnie
są też inne podobieństwa dalej
pobaw się nimi
przecież cię ruszają
gwałtowne ćmy z przewodniego aksamitu
przyzwalająco drążące światło
wydziobany w drewnie rezonans
kluczowe słowo jak
osłonięte ogniem paniczne zamki

nie miej mi za złe cielesnych porównań
pośmiertnych opadów po których nasz syn pyta
— dlaczego to nie działa
a nam pozostaje odpowiedzieć
— dobrze że było mu dane
co prowadzi do piaszczystej melodyki
imitowanego niemieckiego

nasz oswojony hałas i jego trójkątny łeb
zdjęte z obrazu perforowane wycie niby
zbliżeniowe lecz niezupełne dla państwa wygody
zagłusza skośne szeregi krawężników

kiedy odpisujesz przez pół Azji 
Diane Keaton odpowiada: moje życie to chaos
pozwala się pocałować


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 13 november 2015

11 powodów żeby jeść płatki owsiane

Taka funkcja: wszystko znika. Pyk. Abstrakcyjny minimalizm. Pewnie stracę 
roczny abonament. Po serii zaraźliwych samobójstw
ulga albo film katastroficzny. Z listy wybawień
wykreślić komunikację i bezpieczne wybory. Gniewnie nas teraz wyprószy    
na tle starotelewizyjnego nieba. Gdzie Bóg 
sroższy? Gdybym mógł opowiadałbym ci tylko
o skuwanym z kałuż świetle. Nie żeby do tej pory nie było takich kawałków. Są 
powody żeby czochrać śpiewnie promieniujące błyski. Wykłute
pod kwaśny kolor ścieżki. Już nam lepiej. Alchemia 
poprawia przemianę materii. Opisują to 
te drobne maczki. Fikuśne zabezpieczenia. Znaki wodne. 
Bezkolizyjna rzeka przepuszczana pod kanałem. 
  
I tylko ten tłusty ślad który zostawia 
co nie?


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 27 october 2014

1-1

dokąd podróżowałem? co odkryje przed nami monitoring? przez jednoręczność
do wszystkiego doliczone pół godziny. powoli oddala się wschód. spasione dymem liście.
to od nas ten kaszel? głuchy szczęk szczęk. najpierw ogień, później inne zakazy. długo myślałem, że piórniki i śmierć pochodzą z niemiec. na razie zabrania się jej wnikać w nasze ciało. z odpowiedzi szelest i nowe smaki. oto mój pomysł na ciebie: proszę wyjąć to ze mnie. co jakiś czas powtarza się taka praboska regeneracja. rejterada. nikłe niknie i tak. i tak łaknie. tak ładnie. tak-tak.

u innych jeszcze długo świecą się okna.


number of comments: 7 | rating: 3 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 10 october 2014

wezbrania

och niebo
ameryko bryło
lewy krańcu
świata skasowane
górne pasmo bujaj się

do migawki niczym
magma basu świeżo spulchniona krwią
pielęgniareczka wyplastrowany ranny pomruk
zbyt długiego oceanu na ultrakrótkie
układne fale i benzynowe świetliki

kładź się jak skłuty balon nieuchronnej symetrii
spływający poza krawędź trup 
za trupem płatki w odpływie gorzkie 
goździki i bezbolesne gwoździe
dzielony na pół połów na najbliższą wojnę
wystarczy ci mama z plastrem i jodyną
oraz niepokojące luki w opisach dzieciństwa:

retrospektywny ojciec matka i? wzbierająca masa 
rozepchniętych piorunem jak pochwa pasteli albo 
wypukły kineskop zasilany staroświeckimi mgłami 
tłoczący startą prostą nastroszony kombajn
błędnej narracji fałszywa precyzja poklatek
zniekształcający ostatnie słowa 
ostrożny kaszel 
ostry piasek 
kompulsywne omamy
(o mamo! krzyczą napędzani światłem chłopcy) 

ta niezupełna tęsknota gdy zaptaszona stacja przesyłowa
trzeszczy mrozem jak sztywną kurtką a we wstecznym
odkłania się rozebrana ziemią głowa

czas drgnął dopiero kiedy przestaliśmy
rosnąć pewnie wybije nam zęby
jeśli przestaniemy się poruszać

niebo ameryko skasowany bezpański
śnie oto twój angaż


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 26 october 2013

od środka

że hipopotam wygląda na miękkiego
podobnie jak woda i tak się na niego patrzy
albo na twe wargi dziewczyno
wąskie ale zachęcające i ciekawe czy byś zrozumiała
gdybym zaczął mówić o ustach grety garbo
 
między nami te same musujące szarości co w starych filmach
chyba wolę technicolor z jakim pieścisz swojego smartfona
 
o tej porze chodniki porosłe pośmiertnym kwieciem
takimi obrazami można zapchać w sobie każdą dziurę
po takich obrazach negatywna siatka wywoływanej rozpaczy
przez szybkę rozsypuje mocarne światło
 
nasze identyczne błądzenie po dwóch metrach
przeważnie dotyczymy przestrzeni
 
taka mgła że nie widać twojego okna


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 22 august 2013

części

/wydanie, ekhm, zwężone, poprawione/ ;)


tego roku umarł mój niechciany ojciec
i zapragnąłem przekreślić nadgarstki postrzępioną linią
(a wystarczyło podkreślić kilka słów wyszeptać)

można się przyzwyczaić do siebie
w dalekich bezsensownych podróżach do wietrznych krajów
i w równie bezsensownych lecz znacznie dłuższych powrotach

w wędrówkach do umieralni utkanej ze stęchłych tchnień
gdzie w przewlekłej bezsenności przewleczony przez nazbyt wyrazistą jawę
próbowałem wyobrazić sobie anioła u głowy tego prześwitującego człowieka
z którego nie potrafiłem już wycisnąć nawet odrobiny światła

i którego zostawiłem miękkim dłoniom obcych kobiet


[pierwsza]

no i skończyło się rano jest ranem pisze się ostatnie wiersze
błyszczącą ranę powroty do domu przez cmentarz zbyt ogromny
dla tych wszystkich śmierci (każda osobna najmniejsza)
rosnące w przycmentarnych fabryczkach
damy w futrach pachną pogrzebem i dzieciństwem
które można ponieść w każdej części

część pierwsza - głowa ślepe okno donikąd
prowadzące nogi ręce nikogo prowadzą przez ciało
otwarte aż po fałsz zmierzchu rozwidlony
język światła łopocący na zewnątrz pochód
kondukt skremowany lipcowym upałem
zbyt wielkim na tamto miasteczko (raz zabrała je rzeka)

zaczyna się święto nieodbyte podróże w niebyt nie zdarzają się
raz jeszcze przeszczepiam sobie chwilową samotność
zbyt wielką dla naszego ojca - raz
zabrała go ziemia - teraz już tylko moja

mogę wreszcie zadomowić się w sinym blasku
w niezawisłym śniegu mościć kreślić nowe kręgi i nazywać
i zapominać z całych sił po co
tu przylazłem

[druga]

to jest w słowach z podróży mojego ciała
zrodzonego z tego które już nie istnieje
i na obecność którego nie jestem
żadnym dowodem pomimo

wielu podobieństw w tobie
ciepłej i miękkiej z którą przemierzam
północne rubieże imperium rzymskiego (teraz tylko
bursztynowe kości i zapchany kibel) i w którą nie uwierzyłem
chociaż wkładałem palce głęboko i wielokrotnie

poruszałem aż stałaś się pacynką na mojej dłoni
na ciele ułomnym głuchym i ślepym
na wszelkie światło

*

to jest w słowach z podróży
przez krańce ciemnego imperium (Różewicz Dycki
i inne cmentarze) od dawna nie mojego pomimo

wielu podobieństw w kadrach
martwych za sprawą złego światła złej miłości
listopada którym głaszczę cię po twarzy
w nadmiernych stylizacjach na groteskową
białoczerń miesięcy i opustoszałych
grobów moich bliskich gdzie cię nie zawiodę

bo zapomnę tym i następnym
razem w tej i następnej części
bez możliwości poprawy

[trzecia]

och nic przecież nie wiem o śmierci
przesuwam wymarłym językiem po zębach
wielkiego wciąż nieumarłego miasta (kościoły najpiękniej rosną na zwłokach)
w wierszach z nieporadnych słów szeptów
rzeki co przeszła między nami

w wierszach jak trumna dla mojego niechcianego
ojca głuche bezstrune pudło w które złożę jego
oraz moją uległość gdyż nic nie wiem

o śmierci i tęsknię już tylko za sobą
kiedy przywołuję (trochę na stukot trochę na szelest)
moich dalekich zmarłych z zimna i nagości do których

wkrótce dorosnę bo przywołuję
moich zmarłych z najdalszego zimna
światła i spijać je będę nim zupełnie
zgaśnie


[czwarta]

ciągle prawię nieprawdy o śmierci tu na śniegu
lśniącym tak czystym i jasnym jakby
całym z blasku którego masz już pełne garście
ojcze gdy oddychać przestajesz pod okiem złego

syna w czułych rękach kobiet
wiedzących wszystko o naszym
umieraniu o naszych przemarzłych ciałach
składanych w głąb cienia grudnia odjętego
nocy nieboskłonu

pod kamienną płytę księżyca

niektóre z nich szepczą nam modlitwy jak zaklęcia
bo wciąż przybywa nocy chropowatej czerni
na niej jak dureń wyskrobałem napis
koniec a przecież

będzie jeszcze ciemniej

[piąta]

i oto zabrnęliśmy do domu
organista odgrywa zimowe przeboje
kwitną rozplątane dźwięki
oraz pojaśniałe twarze kobiet

one wiedzą wszystko o nas zwłaszcza
babcia Mila zaiste wszyscy przeszliśmy przez
jej dobre ręce (my z pięciu córek i syna) zaprawdę
jak pierwsza gwiazda jej dłonie a ona jak anioł

*

i oto mieliśmy grzebać zmarłych a grzebiemy w sobie
w uległej ziemi chowamy własne języki
niezdolni do głoszenia gorzkich pocałunków (jednak na nic
nam się zdałeś Judo?) wkładamy najciemniejsze słowa
w cierpliwe ciała kobiet

a one już wiedzą o nas wszystko szczególnie
babcia Mila zaiste wszyscy przeszli przez
jej dobre ręce sąsiedzi zaprawdę
jak ostatnia łódź jej dłonie a ona jak Charon


number of comments: 8 | rating: 3 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 20 august 2013

zgubiłem tytuł

Bubak 'n' Chyl
 
3.15
 
lustra opowiadają o nas legendy. gęste i gładkie.
gładkie i ciemne. nad twoim ramieniem
urodził się wielki, błahy już
księżyc.
 
II.
 
piłem wódkę. wyszedłem. nie było mnie długo;
leniwa podróż. jak powtórny sen z kobietą - jeszcze
nie rozumiesz, ale dłonie prowadzą do ciepłych miejsc.

 
a teraz będę cię odtwarzać, nagrywać, odtwarzać, nagrywać -
co było, czy było i jakie było przedtem. to nie są kluczowe miejsca.
mają te swoje wgłębienia, brudne talerze,
 
I.
 
pamięć. nie dałem nam miejsca na niebo. różni po nim rysują,
zostawiają tabliczki, horoskopy, bogów, więcej i więcej gwiazd,
 
dróg
ewakuacyjnych.
 
MMVII.
 
zostało jedno wspólne wytłumaczenie, najpierw jednak musisz pocałować mnie
na dobranoc. trwamy tyle, co rysowanie cienia - snu, niespełnionej
przepowiedni.


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 17 august 2013

my city is a cage

Bubak 'n' Chyl
 
 
I
 
wyjdźmy od tego, że wychodzimy stąd.
 
w tym mieście nie ma centrum.
wszystkie ulice prowadzą
wzdłuż i dookoła
(ludzi spotykać z samotności i
 
nieuchronne zderzenia galaktyk na chodnikach). chciałbym
trzymać rękę pod stołem, oszukać cię, że wciąż możemy
przestać być tutaj, a zacząć tam. kolejny motyw
 
na skórze - wychodzimy stąd.
 
II
 
Erec Israel
 
mityczna Północ. rozpadamy się na kolejne zbliżenia. nagle
trudno dopisać cię do końca. wszystkie przejścia między pokojami,
między domami nasiąknięte światłem,
 
moja niebyła kochanko. kiedyś pewnie powiedziałabyś
zamknij tę książkę, tę bajkę bez końca i wyjdź,
wypowiedz wojnę snom.


number of comments: 8 | rating: 10 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 17 august 2013

falling song

czwartek bardzo dużo spadania lecą
liście sadza czarne jak sadza piórko
włosy do twoich oczu
i kot się zasadza (dla zasady) na spadłe już pisklę
pod drzewem w sercu podwórka
 
serce przemieszcza się powoli w stronę żołądka
 
chyba za wcześnie na to
na łeb na szyję na twarz
na podziurawione mokrymi pociskami ulice
– rozkładają szeroko uda –
pod gardło podchodzą  puste
wydrążone światłem wnętrza
 
teraz rządzi mój (k)łamliwy język
 
nie trzymaj mnie za słowo – możesz się załamać
możesz się ześliznąć
kiedy wszystko spada wywołuje ciężkie sny
z upiornych negatywów –
 
czarnych białek białych tęczówek 
źrenic tęczowych
 
tęczowych próżni białych dziur
czarnych karłów
 
prześwietlonej skóry
 
niezapowiedzianych wyznań wyszczekanych myśli
tragicznych dowcipów o śmiesznie zmarłych śmiertelnych historii o ciągle żywych
nieprawdopodobne że to wciąż się spełnia
 
może też moglibyśmy, no wiesz, żyć
 
sięgam za okno formuję wilgotne miasto
w wilgotne wszystko – papierową kulę planetę dziurę  – masz
tylko podrzuć wysoko


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 17 august 2013

moje tanie olśnienia

Bubak 'n' Chyl
 
 
gdy stanie się bardzo blisko, głowa ma rozmiar słońca.
o czymś trzeba pisać, o czymś trzeba rozmawiać;
śnieg to jasne, zimne dłonie; każdy dom trzeba zbudować samemu,
nie ma dobrych miejsc, każdy dom trzeba kiedyś spalić odchodząc.
 
wyjdę za ciebie, na pewno wyjdę, moja mantro,
moje zamykanie podwójnych powiek,
wyjdę; tylko rozpal ogień.
 
zapadłem na kruchą łatwopalność ostatnich liści,
akty rozebranych do czerni ulic
ze strzępami kroków, smoliste żebra pogorzelisk.
 
przytul się do ścian – białe miękkie opuszki,
żebra jak kraty w oknach. zwężają się wszelkie miejsca;
układam się w tobie ze wszystkim, co się rozpadło; tutaj uschnę.
zima przez otwarte usta wejdzie i nie wyjdzie.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 13 august 2013

wruum

tymczasem teraz zastaje nas w nowym yorku
(a znasz fajniejsze widokówki?) około południa
które niczym południk wyznacza naszą pozycję
i trajektorię rzutu piłką (prosto w tamto)
gdy kiedy bezwzględnie warunkuje gdzie
i gdzie nigdy nie będziemy (a frank o’hara
jak zwykle idzie na lunch) i to już wszystko
co wiemy o miastach oraz franku
 
i to już wszystko co wiemy o sobie 
co udało nam się wypatrzeć w szczątkowych
fabułach mimowolnych gestów fałszywych
drogowskazów: raj
to kiepska kompozycja z nagością i owocem
(ani gdzie ani kiedy)
cycki i jabłka
jabłka i cycki
jak dynie cycki jak gruszki ożebrowane
światło ogrodu w środku jesteś
cała z pestek chodźmy zanim cię rozsieje 
wiatr nocą pod wielogrzmotem poczuję się
przez to samotny wielce zaś ten
który tak długo czekał żeby cię zdobyć
jak zdobywa się wszelkie bogu bliskie pagórki
i dokładnie z tego samego powodu:

ma nadzieję że gdy spojrzy prosto
z ciebie na świat ten wyda mu się
mglisty i piękny


number of comments: 13 | rating: 10 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 3 april 2013

une cellier

une cellier jedenaście minut rytmicznego oddechu i szeptu śnieg
uczynił z miasta głuchą studnię więc musimy nieść w sobie 
każdy ożywczy pogłos wyobraźni czy opłaca się jeszcze 
należeć do świata w którym istnieją tylko dwa smaki  
zimny i przeciwny  
bądźmy poważni rozmawiajmy 
o zimie nietajonych meteopatiach tempie spadających 
temperatur w tępym łysym świetle w kim szukać ciepła i czy zdołasz 
wygrzebać się z niego może tak
jak mój wiecznie grudniowy ojciec nawiedzający 
w śnie teściową mówi dziękuję i odchodzi już teraz  
zapytaj bliskich czy modlą się 
za ciebie


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 27 march 2013

notatka pod znaczącym tytułem

oto jak jest: gorąco. pierwotnie i nago.
puchnie ciało - tak psuje się ożywcza woda.
a ty nie podobasz się słońcu.
a ty nie podobasz się nikomu.
i nikt istotny nie umarł ostatnio. jakoś polubiliśmy
odchodzić z nadchodzącym mrozem.
trochę znaczących narodzin: świat
znów stał się chłopczykiem. ostatecznie będzie z tego
wiersz, bo z wszystkiego są wiersze. z pracy, z nudy, z kobiet,
ze spacerów, z nienawiści (z miłości
nie - miłość tak polega na wyjątkach, jak ty polegasz na niej),
z wierszy; z naszego mieszkania, w którym nie mówię,
że ją kocham; z widoku na skrzyżowanie,
które powinno nazywać się ukrzyżowaniem,
ale najwyraźniej giną na nim wyłącznie samochody
(zero kwiatów, zero zniczy, kolego).
oto co jest: mantry i wyliczanki. leniwie gasnące światło.
siedmiu aniołów na siedmiu skuterach dominos pizza
pędzących przez skrzyżowanie. 
zwiastowanie.


number of comments: 12 | rating: 0 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 27 february 2013

księga rozstań

tego dnia ojciec miał dobry humor
zabrał mnie i brata nad rzekę
pod wypalonym okiem starej papierni
wyciął po łuku z wikliny i dratwy
a potem zabrał na swoją tratwę
i popłynęliśmy w połyskujące gardło rzeki
 
coraz lżejsze wspomnienia
 
bardzo chciałbym żeby to był początek
przypowieści o braciach wyruszających
na poszukiwanie źródła
ale to tylko daleki szum
szelest osypującej się ziemi
prześwit w niej


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 27 february 2013

księga wyjścia

to miejsce służy do generowania obrazów śni się
pożoga później pogorzelisko — proste następstwa —
bezlistne drzewo po wisielcu maleńki
strach jak zduszony śmiech biegnących chłopców 
krzywo piętrząca się cisza wydrążona wieża
ciśnień w drążącym krajobrazie porwana
spirala schodów wiodąca
przez dzieciństwo wciąż drgające nieopodal głuche 
radioteleskopy: dziurawa stal mostu wrak przerzucony
przez rzekę wiatr zawsze wiatr od niej 
nawołujący rytm torowiska nazbyt wyraźne
granice kolejne miasteczko rozbłysło westchnęło
i umarło — proste następstwa — pierwszy dotyk
 
prowadzący do nagości i przez nagość
wyprowadzić swoje ciało i opuścić je gdzieś
pośrodku mitycznej pustki która jakoby od zawsze
i rzekomo w każdym multipleksie białych ekranów
 
łopoczą
nie zwiastują niczego


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 25 february 2013

photoshop

I. po zdjęciu
chłód i kołyszący się hak
 
II. przed zdjęciem
złożysz mnie z nieprzystających półtusz
w fałszywe światło oprawisz niczym
najznamienitsi oprawcy choćby
mój dziadek mordujący kocięta sąsiada

czas zbrodni: jesień lepkich robaczywych
śliwek w których przyszedłem
brodzić miejsce: od tamtej chwili
każde niemożliwe narzędzie: tępe
okrucieństwo na jego
zaciętym ryju

III. (tak jest lepiej kotku
 
nie chcemy byś zdechł z zimna i głodu
w skrzypiącym ogrodzie pozostał
z odgiętym w południk żebrem)
 
IV. zróbmy to teraz


number of comments: 3 | rating: 0 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 25 february 2013

kochankowie*

„cokolwiek zamiast amen zasłania nam usta 
a kropka dusi zdanie bez ważnego końca.” 
Paweł Podlipniak, Tenebrārum
 
 
 
nie ma w tym żadnej tajemnicy
co było rozwiane wygładzamy w nikczemną całość
pocałunkiem o lekkich konturach już nas nie dosięga
widok z okna na opuszczony ogród
po zmarłych resztki płótna resztki pamięci
nieodległy szczyt światła — szczelnie zapięte
w ślepousty dialog
 
nieodmiennie coś nas przesłania
upycha ciasno w znikomą przestrzeń
pomiędzy pejzażem a martwym z natury
potem wciąga pod siebie i gwałci
najgroźniej — najczulej
 
popatrz sobie proszę
aż poczujesz


______________________
*za  Rene Magritte


number of comments: 7 | rating: 1 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 22 january 2011

never never land

przejść przez korytarz jak przez ciepły wciąż oddech


dotrzeć do schodów
gdzie stoją mamroczący odstępcy
co od łóżek
obłoków najbielszych odstąpili


występnie z nogi na nogę przestępują
co rusz na głowie coś poprawiają
jakby kapelusz modlą się do okien
i na obiad wołać ich trzeba 
jak dzieci z podwórka
Alicjo Alu!
Piotrusiu



do kogo mówisz Alu
Alicjo rozwiązana sznurówko
zmarszczko szklista
daj rączkę chodź
zobaczysz


pięknie dziś zgaśniesz


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 5 january 2011

drinking songs*

hurt will always out
and so say all of us


martwe porusza się w miłosnym rytmie, twarzą w dół
chłodno i delikatnie. pijemy i obrastamy w glony; słowa zasychają 
w gardłach. bóg chyba w końcu nam odpuścił 
naszą upartą samotność 

Matt, dzień skończył się jak nagły wybuch – dlaczego jeszcze 
nie czujemy mroku?  

nucić i falować

martwe zamyka się w kilku melodiach. wciąż pamiętam, że mieliśmy 
imiona, skrawki siebie
. a teraz dno 
nucić i falować. i pewnie nigdy w proch

przez grube, jasne szkło puste
dryfujące ubranie

____________


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 5 january 2011

mailem na koniec

nie śpi mi się wypala i smuży 
pomyślałbym o nas gdyby jakieś było
(w efekciarskich słowotokach myśli się bardziej)

miałem napisać że mnie już nie kochasz
bo jakoś nam się nie powiedziało ale chyba
ładniej ci w wymilczeniach 

poplątały się nam zdrady 
to zabawne że twoja ostatnia
była ze mną

już wygięta w okrąg ta love story
war story kilkanaście kroków
w dół po schodach drzwi
bez trzaśnięć wynoszone w workach
 
resztki potulnie szumią objęcia
serwerów trochę brak tu świstu
i wrzasku dymiących świtów mglistych
barykad fotoreportaże prześlę ci później


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 5 january 2011

styczeń, andersen

jest biel i czerń spopielona w bieli,
szpary między wersami, światło.

to nie do wiary, że królowa śniegu,
że nic

mogło tak szybko do nicości dorosnąć. właśnie dzisiaj,
gdy wyprowadziły się wszystkie historie.
teraz już nikt ci mnie nie opowie.


nawet w chaosie jest jakaś narracja.
a w pustce?


number of comments: 5 | rating: 1 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 10 september 2010

heads and figures*

krzyk to krzyk skarbie - nie wyobrażaj sobie że może być niemy;

posiniałe mięso ślady po zębach czarno od języka w tobie niebo
jak gigantyczny subwoofer; drgania w podbrzuszu. ten wrzask
deformuje całe światy pnie się w górę ja wzdłuż ciebie
po kark.

Soho śmierdzi moczem i winylami. pedalskie latte w papierowym kubku;
wkrótce spadnie śnieg i wszystko wystygnie znieruchomieje. nie pomogą
zatarte szarości rosnące smugi powietrza. rzeczywistość
przejdzie w betonowe kadry; połamane oddechy pęknięcia na wardze.
poza granicami mojej głowy pozostaniesz nieskończony.

*

wciąż odwiedzam to miejsce w którym śmierć jest ziemista
i włazi pod paznokcie. gdzieś po drodze mam ciało.
zagrzebałem się w tobie a teraz chciałbym

dotknąć.



________________________________
*Francis Bacon, Head II, Three studies of human head, Two figures


number of comments: 10 | rating: 2 | detail

guccilittlepiggy

guccilittlepiggy, 2 september 2010

dear diary

[...]

dzisiaj po raz pierwszy widziałem drapacze mgły

będę się tym dzielił stopniowo i może wystarczy
na jakiś czas. z innych znaków

uciekły mi obydwa autobusy i tym sposobem
przystanek Słodowiec stał się miejscem przesiadek i ciągów dalszych
(władzom pod rozwagę)
gdzie, po raz trzeci już
przytrafił mi się ten facet, różowy i okrągły, a potem
potem przyszła dziewczyna w kształcie gruszki i zapragnąłem nagle
żeby on powiedział
i powiedział chyba do niej zapomniałem

zapomniałem zatęsknić
. i może jeszcze coś o tej tnącej ściany mgle

*

pamiętam z dzieciństwa, że najstraszniejsze były
późnowieczorna mgła i czerwony księżyc. pamiętam, bo nie znalazło się na liście zapomnień
bo strach staje się powtarzalny i tandetny
bo bałem się wilkołaków, a powinienem wilków (według dziadka)

nie mogę sobie przypomnieć, czy już wówczas wiedziałem, że jestem śmiertelny

*

nie mogę sobie przypomnieć, czy to robiło jakąś różnicę

*

(Mała nie boi się wilków
zza szafy wygląda ropiejący na zielono kosmita
ratujemy ją za pomocą superzegarka i światła
czasem mówi bądź potworem
i wtedy walczę sam ze sobą)

*

(a Mała wciąż nie wie
Chciałabym już pójść do Nieba
kiedy tam pójdę?)

(tak
kurewskie przerażenie)

*

wiem doskonale co zrobić z rękami
chociaż boję się trochę, że zaprowadzą mnie do piekła
(nie ma piekła nie ma)
i przyjdzie diabeł i zeżre też ciebie
bo wiedziałem co zrobić z rękami
bo nie ma piekła nie ma
bo nie wierzyć trzeba nawet mocniej

*

wczoraj po raz pierwszy widziałem drapacze mgły

szkoda, że nie mnie przyśnił się
ścinający wszystko nóż
urwałem się w połowie

tak nas wyobraża sobie to miasto:
wyłaniamy się z obskurnej bieli
i chyba skrzypimy na śniegu
nikniemy z oczu

[...]


number of comments: 12 | rating: 6 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1