22 stycznia 2013

22 stycznia 2013, wtorek ( ... )

Piję swoje złudzenie o poranku, by pobudzić zmysły do działania, złudny zapach rozchodzi się po mieszkaniu, wciskając w każdy kąt. Wiem, że kolor nie ma znaczenia, ale i tak dobieram czarny do białego, nie mając nadziei na szarość, to nie w tym śnie. Oczy są zbyt szeroko otwarte na niepoznanie. Okrywam się złudzeniem, spoglądając na szyby malowane mrozem. Było ciepło, póki nie spojrzałam. Wiem, że jestem oszukiwana przez zmysły, jeszcze nie potrafię nie wierzyć obrazom i uznać je za fale płynące w moim rytmie. I nie jest to bynajmniej rytm bluesa. A może to ja płynę w ich rytmie, dlaczego one miałyby w moim? Bo kimże jestem? Czasami widzę wirującą przestrzeń, ale tylko tuż przed omdleniem, wiesz, zaraz po tym następuje upadek. I wiem, że sińce i krwotoki są kolejnym złudzeniem moich niedoskonałych pięciu zmysłów. Szósty uśmiecha się, wszak chciał tego wszystkiego doświadczyć, a nie można doświadczyć bez bólu. Znika przekonanie, że prawdę mogę odkryć w lustrach. Wszystkie są złudzeniem, nie ma luster, są tylko odbicia, a może by tak wejść, nie w nie, nie na zewnątrz, ale pożreć siebie, zwalczyć siebie, pokochać.


byłem...,  

o to,to.Pokochać rozumiem zaakceptować....

zgłoś |

filo,  

oczywiście :)

zgłoś |

alt art,  

no nie można bez bólu..

zgłoś |

filo,  

dlaczego?

zgłoś |

alt art,  

bo to główny składnik krwi..

zgłoś |

filo,  

ból?

zgłoś |

alt art,  

no przecie..

zgłoś |

filo,  

opowiedz mi o tym

zgłoś |

alt art,  

to trzeba rękoma..

zgłoś |

filo,  

zaczyna być interesująco - o krwi rękoma :D Czyżby transfuzja?

zgłoś |

alt art,  

nie wiadomo, co nam wyjdzie; zależy od układu gwiazd..

zgłoś |

filo,  

zajrzyj w horoskop

zgłoś |

Joha,  

Flo, polubić siebie, zaakceptować :-)

zgłoś |

Monika Joanna,  

Filo, "Szósty uśmiecha się, wszak chciał tego wszystkiego doświadczyć, a nie można doświadczyć bez bólu." - skąd ja to znam. Można powiedzieć, że młodość działa na moją niekorzyść, że w tym wieku niespecjalnie poznaje się, czym jest prawdziwy ból, ból dorosłego człowieka. Mimo wszystko sądzę, że potrafię szczerze powiedzieć, czym jest ból. I może nawet wyjdę poza ramy, bo mój ból jest dość "rzadki", bo związany z niepełnosprawnością.

zgłoś |

filo,  

No i się tyle napisałam i nie ma odpowiedzi...

zgłoś |

Monika Joanna,  

Napisz jeszcze raz, bo początek widziałam, coś o tym, że "Niepełnosprawność to nie rodzaj doświadczenia...".

zgłoś |

filo,  

Niepełnosprawność to rodzaj doświadczenia - jak najbardziej. Nie odtworzę, ale myśl może przedstawię jeszcze raz. Myślę że ból towarzyszy nam od początku do końca, prawdopodobnie szok narodzin jest niezmiernie bolesny,a potem boli niemal cały czas. Ból to rodzaj systemu alarmowego - choćby po to aby nie wkładać ręki do ognia. I chyba podobnie jest z każdym innym bólem: jako system alarmowy - nie tędy droga, nie idź, bo cierpisz, cierpisz bo to nie tak, idź inna drogą. Odnośnie niepełnosprawności statystycznie rzecz ujmując jest częsta. Patrząc na znajomych i na członków rodziny będących osobami niepełnosprawnymi czasami zastanawiam się kto tak naprawdę jest niepełnosprawny - oni, czy ci, którzy mimo iż zostali obdarzeni przez naturę wszystkim co możliwe i tak siedzą i płaczą nad sobą, gdy osoby niepełnosprawne radzą sobie doskonale - wychodzą poza ograniczenia.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Tu masz zupełną rację. Nie raz i nie dwa widziałam, jak niepełnosprawni mimo swoich ograniczeń osiągają znacznie lepsze wyniki niż ludzie pełnosprawni. Znam taki cytat, który bardzo przypadł mi do gustu, a mianowicie "Zróbcie nam miejsce, nie patrzcie wrogo, niepełnosprawni chcą i mogą!". Pomimo, że jest nam ciężej, często jest to dodatkową motywacją. Mnie zastanawia bardziej, czy niepełnosprawnymi nie są ludzie, którzy nie potrafią zaakceptować, że koleżanka na roku czy sąsiadka jest niepełnosprawna i potrzebuje np. wyraźniejszego mówienia.

zgłoś |

filo,  

Mnie zastanawia bardziej, czy niepełnosprawnymi nie są ludzie, którzy nie potrafią zaakceptować, że koleżanka na roku czy sąsiadka jest niepełnosprawna i potrzebuje np. wyraźniejszego mówienia. - Ciesze się, że to napisałaś, bo czasami też tak myślę :) Mnie zastanawia np. dlaczego pełnosprawni nie są w stanie zrozumieć, że architektura czasami ogranicza możliwość poruszania się, a czasami wręcz stwarza niebezpieczeństwo dla życia. Zresztą wielu rzeczy nie rozumiem :D Dochodzę czasami do wniosku, że zwyczajnie - brakuje wyobraźni, to też brak i jak widać czasami niezmiernie trudny do pokonania...

zgłoś |

Monika Joanna,  

Wiesz co powiem z autopsji? Mnie dziwi fakt, że jeśli poproszę kogoś o powtórzenie, bo nie rozumiem czegoś, a to może być bardzo ważna informacja, to taka osoba zamiast powtórzyć z normalnej odległości, nachyla się nad uchem i wtedy powtarza. Nie mam pojęcia, skąd się wzięło przekonanie, że jeśli się będzie mówiło "bliżej ucha", to niesłyszący zrozumie. Przecież wszędzie się mówi, że łatwiej jest, jeśli się widzi usta, bo większość niesłyszących i słabosłyszących czyta mowę z ust.

zgłoś |

filo,  

Moniko - z niewiedzy :) Ludzie sądzą według własnych doświadczeń, sami jeśli dobrze czegoś nie słyszą "nastawiają ucha". Tu niestety trzeba spokojnie tłumaczyć, z pewnością nie bierze się to ze złośliwości.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Niby tak, ale tłumaczenie często kończy się tym, że mówiący wychodzi i tyle się dowiaduję. Jest to okropnie denerwujące, bo są rzeczy, o których trzeba wiedzieć, a skoro sam mówiacy niekoniecznie chce powtórzyć, to niby co mam powiedzieć? Lecieć za nim i prosić, by zechciał powiedzieć jeszcze raz? Tak samo sprawa ma się z papierosami - one nie ułatwiają rozmowy, zwłaszcza jeśli są trzymane w kąciku ust. Denerwujące okropnie, ale nic nie da się na to poradzić, są ludzie i ludziska.

zgłoś |

filo,  

cóż... Zwykła niewiedza, której nikt nie chce się pozbyć, pojmowanie świata na zasadzie, skoro ja to tak widzę to tak widzą wszyscy, z tym, że słowo "widzą" jest tu umowne. Ignorancja to chyba największa niepełnosprawność. Nawet nie wiem co mądrego doradzić.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Nic na to nie poradzisz, chociaż swego czasu miałam pomysł na kampanię społeczną, by pokazać, że nie jesteśmy gorsi. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale jeśli ktoś ma białą laskę czy wózek, od razu widać, że jest niepełnosprawny. A osoby z wadą słuchu wyglądają całkiem normalnie, bo przecież chyba nie każdej mijanej osobie zaglądasz za ucho czy we włosy, by sprawdzić, czy nie ma implantu. I na takie właśnie "normalne" osoby ludzie reagują dziwnie. Skoro nic nie widać, to pewnie ma też coś z głową - to jest, niestety, najczęstsze myślenie. Oczywiście nie wszystkich, omawiamy tych nietolerancyjnych.

zgłoś |

filo,  

:) zdaję sobie sprawę, ponieważ rozmawiam z różnymi ludźmi, również ze słabosłyszącymi. Naturalnie zazwyczaj mówię cicho i wtedy pojawia się problem z obu stron. Zawsze jednak można znaleźć rozwiązanie, nie każdy czyta z ust. W takim wypadku najlepiej pomachać łapkami komuś przed oczami w języku migowym - może się opamięta :D Kolega tak robił, choć doskonale czytał z ust i nie musiał tego robić, zawsze jednak działało na opornych. Z kolei inny znajomy jest niewidomy i mimo iż ma laskę i sam doskonale orientuje się w terenie do i z pracy oraz poruszając się po mieście (zawsze mnie zaskakuje jak poznaje ludzi po głosie, choć sama tak robię, tylko dwa razy w życiu pomyliłam się - raz przy naszej kochanej Trumlajce :D), jednak kierowcy w ogóle nie zwracają uwagi, gdy wskazuje laską, ze chce przejść przez ulicę, już kilka razy o mało nie wpadł pod samochód.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Mnie ciekawi, czy kasjerka, gdy ma kwotę, powiedzmy, 23,02 zł i osoba słabosłysząca podaje jej 25zł, nie może po prostu pokazać na palcach, ze brakuje dwóch groszy? Jeżeli kiedyś uda mi się zrealizować tą kampanię społeczną, chciałabym, by społeczeństwo nauczyło się chociaż podstawowych znaków w języku migowym. Jak alfabet czy znaki grzecznościowe. Chyba umiesz chociaż troszkę migać, Filo? :)

zgłoś |

issa,  

sensowna rozmowa, kobiety :) czuję się wzbogacona

zgłoś |

filo,  

Witaj Isso :) Była taka kampania bodajże w ubiegłym roku organizowana przez Szczecin - fotografia. Można się rozejrzeć czy nie ma następnych i zaangażować się :) Kiedyś trochę migałam, teraz przyznam się, że nie pamiętam. Kolega denerwował się i wolał rozmawiać normalnie prosił tylko aby patrzeć w jego stronę. Później nie był mi potrzebny. Wątpię nawet, aby ci, z którymi obecnie rozmawiam znali język migowy. Proszą tylko aby mówić głośniej, ściągają przy tym aparat, bo im piszczy :D (chyba mówię altem gdy staram się mówić głośno :D) Czasami piszę więc na kartce i obie strony są zadowolone :D

zgłoś |

issa,  

:) hej, filo, Joanna

zgłoś |

filo,  

Zmykam już spać, wstaję o 5.00 - do jutra :)

zgłoś |

filo,  

głupio wyszło Isso - napisałam, zanim pojawił się Twój wpis, ale rozumiesz - Misiek goni do spania, bo później marudzę przy wstawaniu :D

zgłoś |

issa,  

żadnego głupio, fil :) ić bez trosk ;d

zgłoś |

Monika Joanna,  

Tak, ja bym nie zdejmowała, bo nie mam czego. Swoją drogą nie lubię mówienia głośniej, wolę wyraźniej. A niestety, to są dwie różne rzeczy. Częste prośby niewiele dają, ale jednak jakiś tam wniosek zostaje na przyszłość. Co do języka migowego - przydaje się, moja babcia bardzo często spotyka ludzi głuchych - pyta ich o godzinę, a oni jej pokazują w języku zrozumiałym dla obu stron, że nie wiedzą co ona mówi. U mnie też była wystawa "Fotografii w ciszy", ale nie brałam udziału, bo nie wiedziałam, jakie zdjęcie zrobić. :D

zgłoś |

filo,  

jesteś kochana, bo miałabym wyrzuty sumienia, choć mówią, że go nie mam ;)

zgłoś |

issa,  

/p.s. Joanna, znasz może "Historię mojego życia" Heleny Keller :)? /

zgłoś |

Monika Joanna,  

Isso, nie, a powinnam? :)

zgłoś |

issa,  

:) Joanna, nie wiem, czy "powinnaś". Jednak historia Heleny Keller wg mnie jest warta czytania. To kobieta, która poradziła sobie z życiem, chociaż bardzo wcześnie straciła wzrok, słuch i mowę. Jestem pełna podziwu dla jej wytrwałości, cierpliwości, siły.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Skoro ona straciła słuch, wzrok i mowę to zastanawia mnie fakt, czy taki zwykły szaraczek z "zaledwie" wadą słuchu sprawiłby, że też umiałabyś poczuć podziw? Ciekawi mnie bardzo Twoje spojrzenie.

zgłoś |

issa,  

Gapa bywa ze mnie, nożesz. Nie chciałam tworzyć żadnego rankingu z herosami i szaraczkami, a rzeczywiście mogło to tak wyglądać, jakbym pomniejszała inne trudności. Myślę, że umiałabym :) To, o czym mówisz, bardzo mnie zainteresowało.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Isso, mówię wyłącznie ze swojego punktu widzenia, bo sama mam głęboki niedosłuch odbiorczy. Czyli albo patrz na mnie i mów, albo nic nie rozumiem. Ale rozumiem, że nie chciałaś tworzyć rankingu. Jednak Twoje zdanie w dyskusji mnie ciekawi.

zgłoś |

issa,  

Wiesz, kiedy czytałam Twoją i filo rozmowę, pomyślałam najpierw, że ja też nie znam migowego; później zaczęłam się zastanawiać, jakie środki w kampaniach, o jakich wspominałyście, byłyby najskuteczniejsze. Co wg Ciebie powoduje /przede wszystkim/ wrażenie nieprzekraczalności takich barier?

zgłoś |

Monika Joanna,  

Reakcje społeczne. Tak naprawdę bowiem niewiele osób reaguje na niepełnosprawnych słuchowo poprawnie. Bardzo często widzę, stojąc na przystanku i migając z koleżanką, że ludzie dziwnie patrzą. Wcale nie chodzi o jakąś szczególną paranoję czy coś, ale o ogóle podejście. Kiedyś z kolegami wsiadłam do autobusu (po nikim z nas "nic" nie widać) i dopiero reakcja ludzi w autobusie była nieprzyjemna. Niby społeczeństwo wie o naszym istnieniu, ale wiedza a realne spotkanie się z problemem to dwie inne rzeczy.

zgłoś |

issa,  

"Niby społeczeństwo wie o naszym istnieniu, ale wiedza a realne spotkanie się z problemem to dwie inne rzeczy". Yhm. Niby wie:) No tak. Czyli, może tak być, że wiedza pojawia się dopiero w rzeczywistym spotkaniu? Że nie będę nic wiedzieć, dopóty dopóki ktoś nie zgodzi się mnie nauczyć, co jest w takich sytuacjach poprawną reakcją?

zgłoś |

Monika Joanna,  

Myślę, że samo wcześniejsze uświadomienie osoby też jest ważne. Pamiętam, jak kolega słyszący przyznał się, że boi się, bo nie wie, jak do mnie mówić. Głośniej? Wolniej? Patrzyć w moją stronę? Jeszcze inaczej? Jak wiadomo każdy problem jest inny, każdy ma indywidualne podejście, więc tak powinna wyglądać komunikacja. Wyobraź sobie, że moją koleżankę kolega zaprosił na randkę, a potem okazało się, że nie ma cierpliwości powtarzać? Vo więc zrobił? Pisał w telefonie. Niestety, na dłuszą metę i w miejscu publicznym jest to krępujące.

zgłoś |

issa,  

Wiesz, wydaje się, że jednym z kluczy może być chyba Twoje "wyobraź sobie' :) Jako zaproszenie do komunikacji. Pamiętam, że pierwszy raz uzmysłowiłam sobie, jakim wyzwaniem w porozumiewaniu się mogą być, nazwijmy to, trudności techniczne, kiedy rozmawiałam ze starą kobietą, niezwykle bystrą gawędziarką. Gromadziłam dość dawno temu materiały do reportażu. Tyle że rozmówczyni traciła słuch. Byłam wtedy tak oszołomiona, spłoszona i w gruncie rzeczy chyba i trochę wkurzona, tak po prostu egoistycznie, nieoczekiwaną, a poważną przeszkodą, że zamiast włączyć wyobraźnię, zaczęłam, no właśnie, mówić jak najgłośniej. Po trzech godzinach byłam wykończona, bo wolę mówić cicho. Na dogadanie się, czego ona oczekuje, był nam potrzebny czas.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Wcale mnie nie zaskoczyłaś, że postąpiłaś w sposób egoistyczny, że czułaś nie tylko oszołomienie, strach i niepewność, ale także zdenerwowanie. To bardzo częste, że tak powiem, etapy przechodzenia przez bariery komunikacji. Czas i cierpliwość - bardzo ważne elementy. W dodatku dość istotne jest to także w przypadku "przyzwyczajania się" do głosu mówiącego. Dlaczego bowiem osoby słabosłyszące rozumieją lepiej swoich rodziców niż osoby napotkane na ulicy czy takie z którymi widzą się pierwszy raz? Już wiesz?

zgłoś |

filo,  

Zwróciłyście uwagę na reakcję ludzi. Niestety bywają różne. Podam może przykład dwóch skrajnych. Chciałyśmy kiedyś z siostrą sprawdzić reakcję ludzi na niepełnosprawność - na naszym przykładzie. Migałyśmy z siostrą w autobusie, za czasów, gdy jeszcze potrafiłyśmy porozumieć się w stopniu podstawowym (dzięki koledze, który niechętnie dość nas uczył). Siostra miała wówczas może 12-13 lat (między nami jest spora różnica wieku). Siedziałyśmy naprzeciw siebie, obok siostry usiadła kobieta. Przez jakiś czas przyglądała nam się, po czym pogłaskała moją siostrę po głowie i powiedziała "biedna dziewczynka". Miałam ochotę pacnąć ją po tych rękach. Bo dlaczego biedna? Siostra jedynie uśmiechnęła się. Gdy zbliżał się nasz przystanek, popatrzyła na mnie i powiedziała: "No dobrze siostra, czas wysiadać.", z panią siedząca obok nas pożegnała się. Kobieta miała minę jakby dostała w policzek. Bynajmniej dziwną i mocno zaskoczoną. Inny przykład jest niezmiernie przykry dla mnie osobiście. Mój tato jest osobą niepełnosprawną w wyniku choroby. Ma jednak silną osobowość i dobry z niego człowiek. Zawsze rodzice pomagali innym, jak potrafili. Tato jest "złotą rączką" więc przychodzili do niego sąsiedzi, aby im coś naprawił. Zawsze używał swoich elementów i naprawiał za darmo, póki jeszcze miał siłę na to. Zjawiali się czasami ludzie, których nie znaliśmy. Pewnego dnia usłyszałam jak dwóch młodych chłopaków mówi - "o tutaj, za laskiem mieszka kaleka, który naprawia motory za darmo." Nie wytrzymałam i dostał w twarz. Powiedziałam mu aby nigdy więcej nie przychodził, bo "kaleka" nigdy mu niczego już nie naprawi. Nie wiedział co się stało, bo nie znał mnie, a rozmowę usłyszałam przypadkowo. Nie przyszedł.

zgłoś |

issa,  

:) Joanna. Yhm. Teraz już wiem.

zgłoś |

issa,  

filo, u Ciebie chyba między innymi o różnicach między litością i współczuciem a współodczuwaniem. Pierwsze i drugie mogą istnieć bez przekraczania własnych granic, ograniczeń, barier, oswojonego świata. Dopiero trzecie, współodczuwanie będzie wyjściem w nieznane, próbą znalezienia się po stronie innej niż moja własna.

zgłoś |

filo,  

Jedna z pierwszych lekcji mojego taty - nigdy się nie lituj, bo to najgorsze uczucie, jakim możesz kogoś obdarzyć. Masz rację Isso :)

zgłoś |

issa,  

Aha. Gdyby przy Helenie Keller, tej, o której wspominałam wyżej, bez wzroku, słuchu, mowy, poprzestano na litości i współczuciu, funkcjonowałaby w najlepszym wypadku jak żywa maskotka, mająca mniej więcej takie szanse na porozumiewanie się jak ryba głębinowa. To zdolność jej nauczycielki do wyjścia poza litość i współczucie pomogła Helenie znaleźć w sobie samej drogi, gdzie ciemność przestawała oznaczać uwięzienie.

zgłoś |

filo,  

Pozostaje mi jedynie przyznać Ci rację :)

zgłoś |

Monika Joanna,  

Litość? Też tego nienawidzę. Mówisz filo, że ta pani w autobusie tak zareagowała? Ha! Moja babcia wiecznie wspomina, jaka to jestem teraz nieszczęśliwa, biedna i jak mi trudno w życiu. Trudniej owszem, Ale do niej nie dociera, że też mogę sobie poradzić. Dla niej to po prostu wielkie nieszczęście, a przecież kiedyś byłam taką śliczną dziewczynką. Tak, moja niepełnosprawność jest nabyta w wyniku choroby.

zgłoś |

filo,  

A przecież słuch to tylko jeden ze zmysłów spośród pięciu :) I co zrobisz? Pozostaje jedynie uśmiechnąć się do babci, bo nie jest w stanie zrozumieć, a śliczna wszak jesteś:)

zgłoś |

Monika Joanna,  

Niestety, nie potrafi zrozumieć. Ale obwiniać wszystkich wokół już owszem. Jeśli ma gorszy dzień, mi także się dostaje. Największą hipokryzją jest chyba fakt, że sama ma aparat słuchowy na jednym uchu. Ale, jak sama z naciskiem podkreśla wiele razy, ma go dopiero od 54 roku życia. Czyli zdążyła się nacieszyć życiem zanim stało się "nieszczęście". Jejku, jedno mnie denerwuje - ja nie żyję w świecie absolutnej ciszy! Czuję się jakbym coś traciła.

zgłoś |

filo,  

czyli zło to inni :( Nigdy nie traci się niczego nie zyskując. Utrata w danej mierze jednego zmysłu wyostrza inne, zmienia twój punkt widzenia, rozumienia i patrzenia, czy to nieszczęście? Inne, nawet szersze postrzeganie. Każde doświadczenie ma nas czegoś nauczyć.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Ktoś kiedyś powiedział, że dzięki mojej wadzie słuchu jestem bardziej czuła na ludźką krzywkę, bardziej wrażliwa (także w poezji). Być może ma rację. Swoją drogą jednak na pewno nie uważam niepełnosprawności za krzywdę, ironię losu czy jak to tam nazwać. Nie zamierzam siedzieć w kącie i płakać, że siedemnaście lat temu było to, a teraz jest to. Co to zmieni?

zgłoś |

filo,  

No chodźże mała niech Cię uściskam :)

zgłoś |

Sabi,  

To nie niepełnosprawność jest przeszkodą a osobowość .:)

zgłoś |

filo,  

ot co :)

zgłoś |

zuzanna809,  

mówią: "charakter to Twoje życie". Bardzo podoba mi się Twoje pisanie, pełne zaskakujących określeń jak np. "oczy są zbyt szeroko otwarte na niepoznanie" - tak przymknąć trochę czasami by się przydało... Pozdrawiam!:)

zgłoś |

filo,  

Dziękuję Zuzazanno, dajesz mi nadzieję :)

zgłoś |

deRuda,  

pięć zmysłów, tak przydatnych, tak niezwykłych, czasami słabo docenianych, a zarazem napełniających nasz umysł tysiącem wrażeń, natłokiem doznań: przyjemnych i bolesnych... składających się na każde konkretne "ja", budujących naszą strukturę...

zgłoś |

filo,  

i ten szósty - poza "ja" ;)

zgłoś |

deRuda,  

ten szósty to dopiero zagadka :))

zgłoś |

Bazyliszek,  

a gdyby tak popluskac w blocie topiac sie w bagnach wielu i isc nie patrzac na drzewa bo i tak wysokie witac sarny wilki zubry potem upasc na fotel podnoszac zmeczone nogi zamykac oczeta i krzyknac.....jestem szczesliwa:))))

zgłoś |

Joha,  

Ciekawy i bardzo istotny temat poruszacie. Nie mogę zasnąć i zaczęłam czytać, ale chyba już nie zdążę prześledzić całej Waszej dyskusji. Otóż, koleżanka ma bliźnięta. Oboje nie słyszą i bardzo ociężale mówią. Teraz już są osobami dorosłymi, ale swego czasu pomagałam Im w matematyce. Nie wiedziałam czy dam radę, bo nie znam języka migowego, ale przy obopólnych chęciach dobrze wyszło. W ruch poszły, oprócz papieru i pióra, ołówka, też ręce i mimika. nadal nie znam migowego języka :( Pozdrawiam Was nocna porą :)

zgłoś |

Monika Joanna,  

Johanko, obopólne chęci są bardzo ważne, bez tego nigdzie się nie zajdzie. Bo jeśli ktoś potrafi zrozumieć i chce przekroczyć bariery, wcześniej czy później mu się to uda. Ważne, że chce i próbuje. Pamiętam, jak p. Michał podczas warsztatów fotograficznych po raz pierwszy zetknął się z osobami mającymi problem ze słuchem. Pod koniec warsztatów nadal nie umiał migać, ale jednak potrafił mówić tak, by wszyscy go rozumieli. Na odchodne pokazał nam dziękuję - bardzo piękny gest.

zgłoś |

Wieśniak M,  

Niepełnosprawność czy sprawność inaczej, to pewnie zabrzmi groteskowo, ale choć nie doświadczam stanu niepełnej sprawności, to moja intuicja podpowiada mi że to tylko kwestia punktu widzenia.Czyż zdrowy człowiek rzucony na głęboką wodę na środku oceanu będzie cieszył się swoją sprawnością?- tam ma takie same szanse jak niesłyszący czy niedowidzący. Widzę więc nikt na mnie nie zwraca uwagi- oto kolejny aspekt.Niepełnosprawność rzuca się w oczy.wywołuje reakcje bardziej lub mniej spontaniczne, wobec niejnludzie zdrowi czują kompleks winy- a tym samym odczuwają pewien dyskomfort- co jest przecieź rodzajem"niepełnosprawności". Istnieje we mnie przekonanie że do życia mamy wszystko czego potrzebujemy, dysponujemy różnymimzdolnościami i umiejętnościami "sprawnościami" To że nie potrafimy funkcjonować nie jest zależne od świata, od tego że świat nam czegoś nie dał, ale od naszej własnej zdolności adaptacyjnej. Piszę pewnie nie na temat.:)

zgłoś |

filo,  

Piszesz jak najbardziej na temat. Ciągle jesteśmy społeczeństwem zamkniętym na poznanie, oczywiście jest to ogromne uogólnienie, ale chodzi o to, że jako pełnosprawni za mało wiemy i znajdujemy się w takiej sytuacji, gdy nie wiemy jak się zachować, jak pomóc, by nie urazić,a czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze postępowanie rani. Brak, zawsze jest brakiem pełni. Wspomniałam tatę. Mimo swoich ograniczeń nie pozwalał nam, abyśmy go wyręczali. Odruch wyręczania był samoistny. W końcu nas nauczył, że mamy pomagać tylko wtedy, gdy sam o to poprosi. Ale gdy przyjeżdżali do nas znajomi, wpadali w tę samą pułapkę. Widzieli, że nie reagujemy, gdy tato borykał się z czymś. Oczywiście byliśmy czujni, ale nie reagowaliśmy. Prosiliśmy tylko znajomych aby zostawili. I pojawiały się wręcz szablonowe sytuacje: spojrzenie na nas, dezaprobata naszego postępowania i zryw, aby pomóc tacie. A potem reakcja taty- "nie prosiłem o pomoc i nie potrzebuję jej" oraz konsternacja osoby, która chciała pomóc. Chodzi o to, że często przykrości pojawiają się z niewiedzy, być może właśnie kampanie społeczne, więcej informacji w szkołach, w mediach, normalne rozmowy o naszych wspólnych sposobach postrzegania...

zgłoś |

issa,  

Wie Śniaku, wg mnie jak najbardziej na temat. Kiedy spotykam kogoś, kto nie słyszy, sama nagle przechodzę w stan, w którym tracę mowę. Język, jakim posługuję się na co dzień:) Jeśli spotkanym będzie ktoś, kto niedosłyszy, moje systemy komunikacji nadawania/odbioru równie gwałtownie przestają funkcjonować "jak zwykle". To stres. I wyzwanie dla dwóch stron. I albo im sprostam, albo nie. Albo ucieknę, albo się opanuję i zacznę szukać rozwiązań dla trudności, sama lub wspólnie z kimś. To ma związek ze zdolnością do adaptacji, tak jak mówisz. Tak swoją drogą, "nie słyszy" może równie dobrze dotyczyć kogoś z fizycznie sprawnym uchem. Niesłyszenie i niesłyszalność jako zjawisko myśli i emocji. Jako skutek ich działania i/lub niedziałania.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Dziewczyny, tu już pisać nic nie będę, bo macie rację. Jednak wyobraźcie sobie spotkanie kilkunastu osób słyszących i tą jedną słabosłyszącą. W towarzystwie normalne są dyskusje, często każdy każdego przegaduje, wtrąca się, poprawia itd. Jak ma się zachowywać osoba z wadą słuchu? Głowa będzie jej latała jak sędziemu oglądającemu mecz tenisa, a jednak niewiele wyciągnie z takiego spotkania. A powtórzony żart czy wypowiedź często traci swoją magię pierwszego razu.

zgłoś |

filo,  

Jak więc towarzystwo powinno się zachować?

zgłoś |

Monika Joanna,  

Unikam takich sytuacji jak mogę, a jeśli już jestem zmuszona, "wyłączam się". Naprawdę nie widzę innej opcji, przynajmniej dla siebie.

zgłoś |

filo,  

a może wystarczyłaby zwykła kultura dyskusji

zgłoś |

Monika Joanna,  

Być może, ale mimo wszystko nie czuję się dobrze w grupie. I właśnie dlatego unikam takich spotkań.

zgłoś |

filo,  

Też nie czuję się dobrze w grupie i też unikam, to też kwestia osobowości i tego czego się oczekuje po innych. A oczekuje się często zrozumienia w szerokim tego słowa znaczeniu :) Nie otrzymujesz go, więc unikasz, to naturalne, ale unikając zaczynasz poszukiwać czegoś innego i to też naturalne. Może takie poszukiwania są akurat lepsze (cokolwiek to znaczy) dla Ciebie jako człowieka, może lepiej wpływają na Ciebie niż trwanie w grupie takiej czy innej.

zgłoś |

Wieśniak M,  

.." Jednak wyobraźcie sobie spotkanie kilkunastu osób słyszących i tą jedną słabosłyszącą. W towarzystwie normalne są dyskusje, często każdy każdego przegaduje, wtrąca się, poprawia"- wyobrażam sobie tą sytuację dwojako- Pierwsza jest tak jak mówisz.Osoba niesłysząca jest zagubiona i wyobcowana- bo...chce być słysząca.. Druga sytuacja, to taka w której czyta mowę ciała, grymasów gestów, czyta wiecej niż statystyczny człowiek, bo jest bardziej uwrażliwiona. Posiada więc zakres informacji wystarczający do odczytania intencji, ważności rozmowy. Kto posługuje się kłamstwem, a kto szczerze dyskutuje. Jeśli temat jest blablabla, to przecież nie ma większego znaczenia o czym rozmawiano;)

zgłoś |

issa,  

/"Może takie poszukiwania są akurat lepsze (cokolwiek to znaczy)". Magia wyboru słów-nazw-imion w nadawaniu postaci rzeczywistości. Może takie poszukiwania są akurat otwierające (cokolwiek to znaczy) ;) - i dysfunks poleciał znowu w real, wyjąwszy chwilowo implant-modem ;d/

zgłoś |

Monika Joanna,  

Tu na pewno masz rację, ale wiem, że jako człowiek wolę kontakt sam na sam (niezależnie, jak to brzmi :D), ewentualnie trzech osób. Chociaż staram się być otwarta na innych i od razu mówić, jak się sprawy mają, to czasami jednak od pierwszych słów czuję, że to nie będzie dobra rozmowa ani znajomość. Bo po prostu umiem wyczuć, kiedy komuś nie chce się powtarzać i woli całkowicie zrezygnować ze znajomości.

zgłoś |

Monika Joanna,  

Jako osoba z dwóch różnych światów, czyli niesłyszących i słyszących niekoniecznie umiem się odnaleźć w obu tych światach w podobny sposób. Z jeden strony wciąż nie opanowałam języka migowego (kiedyś uważałam, że go nie potrzebuję), a z drugiej strony kontakt ze słyszącymi wymaga skupienia i chęci obu stron. Za to potrafię zrozumieć oba światy, wniknąć w nie i zrozumieć potrzeby ludzi obu z nich. Myślę więc, że potrafię być chwilami obiektywna.

zgłoś |

Wieśniak M,  

To kwestia podzielności uwagi. Ja mam świetny słuch( żona twierdzi żemwybiórczy), a mimo to też nie przepadam za spotkaniami towarzyskimi gdzie jest więcej osób.Kontakt jest czy nie ma nie zależy od narzędzi czy ich braku, a od chęci.Sidziałem kiedyś przez tydzień w Niemczech w szpitalu nie znając języka nie w ząb ( poza tradycyjnymi Hande hoch);)- i mój kontakt był bardzo ograniczony, a jednak kiedy ktoś bardzo chciał mi coś przekazać, to nie było z tym problemu. Załatwiłem sobie na kredyt i papierosy i piwo;))

zgłoś |

Monika Joanna,  

Właśnie Wuniu. Już o tym pisałam - chęci. Jeżeli wykazuje je tylko jedna strona to nic z tego nie będzie. Przykład najprostszy dla mnie? Pisanie SMSów. Są ludzie, którzy nienawidzą ich pisać, męczy ich to itd. A dla mnie jest to jedyna forma komunikacji tak naprawdę, jeżeli przynajmniej chodzi o telefon. Jeżeli komuś zależy, napisze tą wiadomość choćby z godziną o której będzie. Ale to już zależy od chęci tej osoby.

zgłoś |

Wieśniak M,  

należe do osób nie esemesujących:)).W takich sytuacjach dzwonię:))- a osoby które nie chcą kontaktu nawet jak są Bradem Pitem nie wróżą przy naciskaniu na nich sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym;))

zgłoś |

Monika Joanna,  

Wuniu, no to sobie podzwonisz, bo ja nie odbieram telefonu. :)

zgłoś |

Wieśniak M,  

Paradoksalnie ja też :)))

zgłoś |

Nevly,  

Znika przekonanie, że prawdę mogę odkryć... a może by tak wejść, pokochać... :)))

zgłoś |

filo,  

Arti :)))

zgłoś |




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1