RomanRiowil, 20 października 2013
Czy to figiel w stylu Bonda
wielorasa z miasta Toruń?
Czy też, jeśli rzec tak można,
śmiały wyczyn wart honorów?
Pewnie jedno jak i drugie,
bo gdy pies ma dość swej budy
to niejedno zrobić umie
byle tylko się nie nudzić.
Kto z żyjących się odważył
na dryf rzeką w środku zimy
z krą lodową ?Nikt z żeglarzy
za wyjątkiem polskiej psiny!
Słaby człowiek jak lód pękłby
pędząc z prądem w stronę morza,
w noc drżąc z zimna stracił zęby
a na koniec się rozchorzał.
Niezbadana psia natura
czasem zmusza do pływania
i nie ważne, że akurat
styczeń śniegiem kurs przysłania.
a mróz, psia kość, ścina Wisłę
od jej źródeł aż po Bałtyk.
Pies w wpływaniu chcąc być mistrzem
na przeszkody te nie patrzy!
Czym dla czworonoga rzeka?
Nie ujmując Wiśle – głupstwem!
Zanim na krę wsiadł zaszczekał
- świat zaczyna się za Puckiem -.
Cóż ,niewielkie jest psie szczęście,
rejs się skończył wcześniej, bowiem
nieświadomie, w ludzkim geście,
z wody go wyłowił człowiek.
Co tam, że rejs ktoś mu przerwał,
każdy chciałby mieć ten zaszczyt
by ogonem dumnie merdać
tak jak dziś wilk morski Baltic!
odkurzone ))
RomanRiowil, 9 czerwca 2013
Jędrna pupa, wiotka kibić
z czuciem powiększone piersi,
ust nie muszę też się wstydzić,
gdyż tak wiele mogą zmieścić.
Bez wątpienia jestem gwiazdą
w nietypowych filmach akcji,
pożadaną, słodką, straszną
i dla młodszych i dla starszych.
W mej reklamie głos z ambony
rzesze widzów straszy piekłem,
nocą marzy by mnie zdobyć
taką jaką w filmach jestem.
Kup, wypożycz mnie raz jeszcze,
popuść lejce swej perwersji.
Patrz i ucz się! To są lekcje!
Kiedyś będziesz w tym najlepszy.
Żoną, dziwką, małolatą
w twoim łóżku będę gościć
w mocnych scenach biorąc za to
jęk rozkoszy publicznosci
RomanRiowil, 26 sierpnia 2012
Oj mogłoby już być pięknie,
gdyby chciał mi iść na rękę,
ZUS na starość dając rentę.
Co tam rączka ciut przykrótka,
gdy spokojna o byt główka.
RomanRiowil, 25 sierpnia 2012
Wtedy, co roku w maju, wierzyliśmy
w każde słowo płynące z góry.
Lśniąca politurą skrzynka mrugała
zielonym oczkiem, gdy padało zaklęcie.
Stalowe obręcze napędzane drutem
wystarczały za szybkie huragany,
wieńce laurowe na szyjach pachniały bzem.
Biliśmy wszystkich na przekór nazwie wyścigu.
Dziś wraca medialnym echem, zamykam oczy.
Jest ciepła wiosna, na brudnych twarzach
wyczekiwanie.
- Halo, halo tu helikopter –
zaczyna czarować.
RomanRiowil, 11 lipca 2012
Tak na oko super babka,
opalona, w miarę pulchna.
Mogę z każdym iść o zakład:
jej nie stworzył byle kuchta.
W starym piecu diabli palą,
choć zabrania tego lekarz.
Chyba pójdę z nią na całość,
tak mnie widok jej podnieca.
Mówią – stary nie wypada –
- gdybyś był ciut młodszy, zdrowszy –
- może zabić cię nadwaga –
- w twym przypadku lepiej pościć –.
Zazdrośników nie posłucham,
już ją niosę do alkowy.
Choćbym miał wyzionąć ducha,
dziś to w nocy muszę zrobić.
Pierwszy rusza grzeszny język,
on w te klocki zawsze z przodu.
W tyle pozostają zęby,
gryzę i …. do łez mam powód!
W środku półsurowa klucha!
A tak miało być wspaniale.
Znowu wygląd mnie oszukał,
miast rozkoszy mam zakalec.
Nie ukrywam lubię baby
takie które mogę strawić,
lecz odmówię namawiany
pani w skórce … Baby Jagi.
RomanRiowil, 13 czerwca 2012
Z dzbanem ambrozji w kolorze blue
w cieniu jabłoni ( tak tej jabłoni ),
nieziemską pracą zmęczony Bóg,
w chwili wytchnienia głowę swą schronił.
I jest jak w niebie, jednak twarz boża
pod aureolą smutną się zdaje.
To nieskończony znów gnębi go żal,
rzewne wspomnienie, za dawnym Rajem.
Nie cieszy Boga anielski chór,
cierpko smakuje schłodzony nektar.
Dziś Wszechmogący, jeśli by mógł,
uśmiechnąłby się na widok węża.
I łzę uronił pierwszy raz w życiu (?),
że z dwojga złego wybrał co gorsze.
- Nie cień jabłoni potrzebny mi tu,
lecz śmiech grzesznicy w odzieniu toples -.
RomanRiowil, 1 maja 2012
Pies nie musi być mądry,
wystarczy, że umie merdać
ogonem na dzień dobry,
i milczeć gdy pani w nerwach.
Nie musi umieć służyć,
na pokaz aportować.
Wystarczy by nie gryzł ludzi
i wracał, gdy pani zawoła.
Tak więc o dupę rozbić
moje cyrkowe sztuczki ,
gdy w długą pójdę, jak Bobik,
po śladach seksownej suczki.
Zostaje mi jedynie,
gdy wracam skruszony do ciebie,
smycz do łóżka ci przynieść
i skomleć o przebaczenie.
RomanRiowil, 10 kwietnia 2012
Graj kapelo jak najgłośniej
nim się zacznie nocna cisza,
niezwyczajni są tu goście,
chcą potańczyć ostro dzisiaj.
Połamani poskręcani,
tango, twist, czy walczyk
nawet
pięknie grany będzie dla nich
jak najcudowniejszy zabieg.
Odstaw niepotrzebne kule
kuracjuszko spod Warszawy,
żwawym rytmom warto ulec,
chociaż taniec nasz kulawy.
Chociaż w biodrach trzeszczą
śruby,
z trudem zgina się kręgosłup,
już za chwilę mnie polubisz
gdy na tango znajdę sposób.
Niechaj szybko nas rozkręci,
poradzimy sobie z bólem,
kto by w tańcu z nim się
pieścił,
wróci po dwudziestej drugiej.
Hulaj duszo inwalidy,
co tam połamane gnaty,
ty nie musisz dziś się
wstydzić,
jeszcze unieść się potrafisz
w zdrowym tańcu ponad parkiet,
ponad dachy uzdrowiska,
zostaw ciało nic nie warte,
tańcz i bratnią duszę
ściskaj.
RomanRiowil, 7 kwietnia 2012
Głowo rodziny, mężu, ojcze,
noc znudzonego może skusić.
To zło po ciemku trudno dostrzec,
nie wychodź z domu, bo nie wrócisz.
Słaba kobieto, jego żono,
odłóż na przyszłość babski comber,
może kosztować cię on słono.
Na wieczór wybierz w TV „ Kobrę”.
I ty młodzieży zbuntowana,
choć do frustracji dziś masz powód,
ubierz pidżamy i jak mama
też po kolacji zostań w domu.
To chupacabra, chupacabra,
na waszą krew czyha po zmierzchu.
Ni pies, ni wydra z pyskiem czarta.
Jest i go nie ma, niczym zwierz duch.
Przy nim Drakula to: giez, komar.
Na nic krucyfiks, zapach czosnku,
najpewniej nocą w swoich domach.
Odradzam spacer nawet wojsku!
I pal z osiki nie pomoże,
kiedy na drodze nagle stanie.
Szyjna tętnica to nie orzech,
drżyjcie panowie, drżyjcie panie.
Ostatnią krople krwi z was wyssie,
bladych zostawi jak
pergamin.
Napity do cna z nocą pryśnie
w mrocznych ostępach łup swój trawić.
To chupacabra, chupacabra,
na miarę naszych czasów wampir.
Mówią, że mit? Nie daj się nabrać!
Lepiej na zapas jest się martwić.
RomanRiowil, 11 marca 2012
Trębacz kończy „ Ciszę „ ,
znów ktoś na dół trafił.
Jak miło tu słyszeć
robotę łopaty.
Co mi po pomniku
skoro pod nim leżę?
Niewygodnie mi tu,
nie cieszą pacierze.
Tak czuje to większość
leżących tuż obok.
Chociaż milczeć nie chcą,
nie padnie złe słowo.
W pozycji na plecach
na rozkład skazani,
nie mając dość miejsca
w proch się obracamy.
To jedyna korzyść
z nas dla Matki Ziemi.
Warto tego dożyć,
by się w nawóz zmienić.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga