13 czerwca 2012
Wieczór wieczorem
kiedy słucha księżycowej, wtedy on myśli o niej (tak się umówili).
to był długi dzień. teraz trwała w chwili zamkniętej dla obcych. przesiąknięta staccatem dusza odpoczywała. przez długie godziny przyjmowała komplementy, ze łzami w oczach, z odrobiną dumy i pogardy. trwała w ciszy jak motyl w pajęczynie. taka niemoralna gra kontaktów, spełnienie zachcianek czytelników.
z półprzymkniętych powiek śledziła ludzi, gdzieś głęboko dusił żal, nie przyszedł. czuła się jak w klatce, patrzyła w przeznaczenie i obojętnie dawała kolejny autograf w pamięci recytowała ostatni wiersz tomiku.
*
wzięłeś mnie w palce jak malarz
jednym posunięciem pędzla
poprawiłeś niedostatki śniegowego krajobrazu
nie dbając o czas
nie martwiąc się zimnym płótnem w ramach
mogłam się wyprężyć wzdłuż ciebie
zapaść w gorączkę twoich ramion
dojrzeć w obrotach pędzla czar hormonu
-
ciepło-zimno, kominek, okno. wystygła herbata o zielonych liściach, straciła barwę
i smak, jak ona jego.
wiedziała, że dzień gaśnie o świcie. nie ma wyjścia ze śnieżyc i zamglonych brzasków. on stoi po tamtej stronie
wsparty o barierkę i czeka. w pociemniałych oczach koloru buczyny zostały obrazy rozwiane jesienią z nadmorskiej plaży. nie usłyszy krzyku, tylko obolałe ramiona wrażliwe na dotyk wracają doskonałą linią. jego linią. z trzaskiem zamyka oczy,
wyobraźnia zaczyna oddychać skrzelami.
2 lutego 2025
Passus, czyli mowa o sepulkachBezka
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta
1 lutego 2025
kwiaty na poddaszuYaro
1 lutego 2025
Sroka MonetaToya
1 lutego 2025
Wielka dusza /Mahatma/wolnyduch