20 czerwca 2015
nibygwałt na sumieniu! - rozdział piąty
Rozdział piąty:
Śmierć uczuć to jest taki pikuś, pokraczny, malutki i pusty z natury. Śmierć sumienia
to jednak konkretne przeżycie, w porównaniu z śmiercią uczuć to taki szczyt paranoi.
Brutalna codzienność jednak dawała zawsze szansę, mogłeś zachować się tak jak chce
system albo zrobić im coś na złość.
A jemu wracały wspomnienia z szkolenia w sekcie;
"...prawdziwy mężczyzna gwałci kobiety i 12 letnie dziewczynki! ..."
(dlaczego 12 letnie nie wiedział; większość sekt i młodsze dzieci kolekcjonuje jako trofea)
czy ich ulubione
"... im ciaśniej tym przyjemniej ..."
Najdziwniejsze było to, to kobiety najwięcej naganiały i promowały taki styl i wymuszały
by postępować zgodnie z szkoleniami i wytycznymi sekty.
Dla niego miało to inną stronę medalu; znał swoje wspomnienia i rozpacz i znał
wiele młodych osób które marzyły o wolności od tego systemu i nie chciały brać
udziału jako ofiary w tym systemie. I chyba najgorsze wspomnienie jakie mu wracało
gdy sekta wymuszała gwałcenie jako sposób na satysfakcje; przypominał się
gwałt rytualny i choć początkowo wytypowana osoba odczuwa radość i satysfakcje
z czasem jednak inaczej to ocenia ... on zawsze widział twarz dziewczyny nastolatki
może tak 16 może 17 lat i jak jej satysfakcja przeradzała się w rozpacz i krzyk
"...Boże ja tego nie chciałam ..."
łzy; rozpacz; i ten krzyk ... i krzyk innych twarzy ... i ta krzyczała ... i tamta krzyczała ...
i ci krzyczeli!!! i oni krzyczeli!!! i on krzyczał ... ale to był krzyk cichy, bardzo cichy,
jak cisza; jak tajemnica rytuału i tajemnica sekty i jej włodarzy i urzędników.
A w tej ciszy i krzykach, pojawiał się stanowczy głos dewianta:
"...cierpienie trzeba poświęcać; musi tak być! ..."
i twarze dewiantek szydzących: musi tak być! musi tak być! musi!
i na zmianę krzyk i cierpienie i zwyrodniałe mordy pełne satysfakcji:
"... my przeszliśmy w życie i wycierpieli i wy musicie ..."
Tyle, powrót do misji i do tego co musisz by usatysfakcjonować hierarchów.
Jako Edek pracował, przypadek? czy zgodne z intrygą?. Dostał szansę, praca o stopień
wyższa hierarchicznie, umowa na 3 miesiące i na cały etat. To był szok, jeszcze
nigdy sekta nie pozwoliła mu na pracę legalną, na cały etat; nie przeszkadzało
nikomu że ma uszkodzone kręgi i nie było to powodem do poniżania i do rywalizacji
i ścigania ... tu się nie liczyło wyeliminowanie konkurencji, a dobre wykonanie pracy!
To pracował, ale dziadki z fali nie spali z jego uśmiechu losu dobrze.
Zaczęły się szykany i dokuczania na mieszkaniu by nie miał odpoczynku.
Radził sobie z tym. Z krainy z której uciekał, byli dużo lepiej zorganizowani i bardziej
niszczyli w ramach nielegalnej pracy i braku własnego mieszkania!
Na mieszkaniu imprezy nie ustawały; i stało się najgorsze boss-Robert znalazł
sobie kobietę; Żona cierpiał i swoim cierpieniem zaczął się dzielić. Tyle lat
wiernej służby i porzucił go. Na szczęście wpadł mu w oko Renatkuń, obserwacja
ich przepychanek i podchodów stało się rozrywką. Ta wręcz wściekła fuczała
że jest dziadkiem w fali i ma się odwalić, on rasowy wazeliniarz nie potrafił inaczej
i nie odklejał się od niej.
Tak bywa w tym systemie;
jeszcze kilka dni wcześniej szydziła Renatkuń z niego i podejrzewała o najgorsze
co tylko możliwe. Nawet nie oparła się szyderczo go ocenić "... następny Santokanik...";
a tu zwrot akcji i szukała pomocy. Nawet pewnie nie wyobrażacie sobie tej satysfakcji
jaką się odczuwa; tu ratujesz kogoś i jego życie a tu zostajesz oskarżony o
chęci bycia takim samym jak oni; a tu nagle patrzy ktoś błagalnie i szuka pomocy.
O dziwo Renatkuń była twarda i harda i szydziła ostro i oceniała ostro; ale nie powiedziała
nigdy: pomóż. Jej wzrok błagał o pomoc, ale usta zaciskała z wyraźną złością.
Co poradzić, znów wystawiał się na pośmiewisko i bronił kogoś. Zawsze w takich chwilach
wstawał ostro i przeciwstawiał się im ... Żona ostro stawiał sprawę; potrafi zabić itp itd.
Groził i straszył, ale ostateczny rozrachunek był jeden: wycofywał się.
Renatkuń nigdy nie podziękowała; może to i dobrze.
Pamiętał rozmowę i jej pytanie:
- po co tu przyjechałeś? to nasz rewir!
- szukam pracy i swojego kąta; chciałem zarobić na swoje mieszkanie i mieć gdzie
umrzeć w spokoju .. odparł Sławek
- tu nigdy nie pozwolimy byś zarobił na cokolwiek! ... ostro odpowiedziała
Był i weekend w ramach misji i wolne po pracy. Była i fala i jej potrzeby.
- cześć! ... dziwnie miło witał się z nim Żona
- cześć! ... zdziwiony i on się przywitał, coś będzie pewnie podpuszczał, przeczuwał
- słuchaj Sławek! jest impreza dziś wieczorem, tańce itp sam rozumiesz ... dziwnie
to mówił, takim tonem jakby to on Benkowi proponował a nie on Sławkowi
- ja ta z tobą nie zatańczę ... roześmiał się Sławek ... nie musisz mnie zapraszać ...
postanowił sobie zażartować; już się domyślił o co chodzi; to on ma dziadkowi
zaproponować że pojedzie swoim samochodem na imprezę i ich zabierze ze sobą
- nie rób se jaj ... burknął Żona ... nie cwaniakuj; jesteś nowy ... burknął
- no dobrze ... roześmiał się Sławek ... to pojadę samochodem i was obwiozę
tam i z powrotem .... mówiąc to śmiał się
- No!!! ... burknął wyniośle i spojrzał z satysfakcją na niego, poczuł się ważnym
dziadkiem potrafiącym wymusić na nowym domyślenie się potrzeb dziadka.
Po chwili się i okazało, dziadek chce poczuć dreszczyk bycia sponsorem
i on dziś stawia na imprezie. Niewybredne spojrzenia na Renatkuń wyjaśniały
kto dziś będzie dla sponsora osobą do towarzystwa.
No i trochę ubawu w to się wplotło, ganiający za nią sponsor i ona mamrająca
pod nosem:
- myśli że mi postawi piwo i będzie obmacywał za frajer!!!
Uciekała jak mogła przed nim, ale i na imprezę pojechała i piwo piła. O dziwo w pewnym
momencie podeszła do Sławka:
- pomóż ... głosem ledwie błagalnym mówiła ... mam go już dość i takiego sponsoringu
- Pomożesz? ... patrzyła pytając
- dobra ... z rezygnacją pokiwał głową; pomimo goryczy i żalu z oskarżeń i szykan
postanowił znów postawić się dziadkom. Tylko jej słowa do niego przewalały się;
to było przykre; a teraz będzie jej bronił.
- no! tu jesteś ... nadchodził rozochocony boss ... wziąłem następne piwa ... stawiał
jedno przed nią mówiąc; w tym czasie wolną ręką zagarniał ją jak swój towar
- zostaw ją, jesteś już pijany! ... ostro postawił się
- a ty się nie wpieprzaj dziadkowi między wódkę a zakąskę ... ostro i on się stawiał
- tyle ... odparł z spokojem ... straszeni mnie wystraszyłeś ... z ironią prychnął Sławek ...
na dziś tyle; nie dokuczasz jej już; jedziemy na mieszkanie; Wyluzuj! Spokój! ...
ostro stawiał swoje warunki
- nie ma tak! ja zostaje i się bawimy ... mówiąc to zagarniał ją
- chyba już nie ... przejął ją i pchnął do wyjścia ... my jedziemy; chcesz to jedziesz z nami!
nie! to zostawaj i baw się z innymi ... stawiał na swoim
- to ja zostaje ... powiedział i ruszył gdzie indziej
- dziękuję! ... Renatkuń o dziwo potrafiła się odezwać innym tonem; już go nie oskarżała
ani nie strofowała!
Powrót z takich imprez nie ma znaczenia; ma to że sponsorzy nie lubią
gdy im się towar opłacony ochraniasz przed nimi. Oni wracali do codzienności, ale
i codzienność dopadała ich; zwłaszcza jego. W tym czasie grupa dziadków uznała że
przeholował i czas go wyszydzić. Robert, Kris, Piotr, Iwonkuń, Tereskuń, Bożenkuń
i inni z fali postanowili go okpić, zorganizować rywalizacje i wyszydzić. Znieważył
Żone-dziadka z fali, czyli rywalizacja i jeszcze raz rywalizacja i zwycięstwo Benka.
O co? Terskuń postanowiła się poświęcić, to o nią rywalizują, a ona wybierze zwycięzcę.
Rywalizacja: etap pierwszy ... przygotowanie gruntu!
Wiadomo, Sławek pracował to Żona nie musiał. On szykował wstęp do walki,
tak zwane przygotowywał teren i zmiękczał przeciwnika. Na pierwszy ogień poszła
presja o to kto pierwszy je, oddycha, myje się itd ... zwykłe i ordynarne: kto pierwszy!
Wracasz z pracy czy dopiero idziesz nie ma znaczenia. Dziadki czekali i organizowali
rywalizacje: kto pierwszy; Benek wygrywał zgodnie z planem i wytycznymi; Sławek
na spokojnie przyjmował to i nie protestował ... mógł najwyżej zameldować koniowi!
z dużym łbem to by go wysłuchał i przytaknął!
Uśmiechał się i usuwał w każdej sytuacji by jak najmniejszym wysiłkiem przegrać.
Jaka rywalizacja i jej wynik ukryty? takie zaangażowanie w niej!
Walczył dopiero gdy czuł szanse przynajmniej na okpienie rywalizacji. Powoli
upadał nawet ten element, kibice i orzecznicy nie zostawiali niczego przypadkowi
i zawsze pomagali wygrać vel ogłosić zwycięstwo Benka. Przestawał reagować, robił co dał
radę i powoli umierał za życia; taka walka skutecznie eliminowała.
Tylko paraliże i utrata świadomości dawały wytchnienie; ale i to odbierali mu.
Dziadki mieli marihuanę i wszelkie mocniejsze używki; zaczęło się i naganianie; to lek!
Przeciwbólowy! (po latach wniosek: jedyny ból jaki leczył narkotyk, to ból głowy dealera
gdzie kupiłeś towar; czy u konkurencji czy u niego!).
Już wiedział, policja nie reaguje i nie wolno im się wtrącać do religijnych dewiacji to
i nie pomogą mu jako niepotrzebnemu. Ma hierarchom posłużyć do przemytu to
jest już społecznie wyeliminowany, wyklęty i wykluczony.
Bał się ich, to nie leczyło żadnego bólu, to co raz mocniej ograniczało świadomość i pomagało
im w programowaniu do rywalizacji.
Nie tłumaczył im że nie takie psychotropy na nim stosowali i ma otwarty trans.
Iwonkuń i Krisa od razu poznał, byli jego prowadzącymi z ramienia sekty; ona nawet
była podobna do jednej z sekty (czyżby siostry?).
Postanowił im nie ułatwiać, nie będzie niczego zażywał ... wystarczą opary i ich towarzystwo.
Resztę zostawi chwili i improwizacji. Nie lubił stanu amoku po narkotykach; wracały
szkolenia, Maryśkuń była tu 3 lata już w latach 80-tych i przygotowała sektę i że przyślą go.
Jak przypomniał sobie co opowiadała w szkoleniach to drgawek dostawał.
Trudno; musi jakoś to przeżyć. Musiał i rywalizować z nimi ... i z Benkiem ... i przegrać!
oni muszą przecież wygrać!
Najtrudniejsze były wieczory i noce; Benek po związku odziedziczył telewizor
i zarazem przejął władzę nad pilotem! Jeszcze po piwie jako tako reagował, ale jak przyćpał
to zaczynał być dziwny. Teoretycznie oglądał telewizje, ale nie dawała mu spokoju zemsta.
Szukał go na każdym kroku. Wtedy zawołał; pogadać ... ale to podpuchą śmierdziało.
Co przygotowali? rywalizacje ... co innego?
Rozmawiali na każdy temat; a szczególnie dominacja i kobiety. Szukał go, dlaczego samotny;
tu jest tyle kobiet i "czerwone ulice" i w sekcie można się boss-om podlizać.
Jest co ciało zapragnie. Niby tłumaczył mu, czeka go rozwód i nie chce dawać argumentów
eks; nie sztuka krzywdzić ludzi uczuciowo i traktować jak towar i worek treningowy.
Znał cenę uczuć i nie chciał ich psuć w swej pamięci; to było to co zostało z człowieka w nim
te kilka dobrych wspomnień. Reszta to praktycznie powód do myślenia o pięknie śmierci;
jako o wolności.
Z uśmiechem pytał Benka, czy rozumie co to uszkodzone kręgi i ucisk na rdzeń kręgowy?
Był on, jak konowały z WKU; albo orzecznik ... orzekał: udajesz, symulujesz, jesteś zdrowy.
Nie było sensu polemizować. Przypomniało się mu jak pierwszy raz sparaliżowany
dowiedział się że nic mu nie jest; i tylko leki przeciwbólowe są potrzebne. Teraz po
25 latach zaczynał rozumieć ich taktykę; tamte leki uodporniły mu organizm; pomagały
doraźnie ale nie mogły zapadniętego kręgu 8 milimetrów nastawić. Dzięki temu, odczuwał
tylko chwilową ulgę i uodparniał się ... musiał szukać co raz mocniejszych dawek.
Przyjechał tu i miał pomóc dopiero odlot marihuaną albo mocniejszym narkotykiem.
Znał ich plan, pamiętał i co klecha mówił i ci co przemycali towar; zostało się przeciwstawić.
Miał nadzieję, głupią: dom z dala od sekty i ich knowań. Przy dziadkach z fali tracił ją;
już wiedział, tu nie zarobi na dom ... tu się ma nauczyć leczyć ból. Ale były jeszcze
wspomnienia i informacje, ma trafić na inne misje; czyli jest zawsze szansa: albo
szczęśliwa śmierć, albo się w końcu uda wyrwać! (nigdy nie brał pod uwagę że to będzie
tak długo trwać, ta nicość misji i trwanie w sekty uścisku; dlatego dzień po dniu trwał).
Wtedy z Benkiem debata tylko była badaniem i zmiękczaniem; opary i ciągła prowokacja.
No spróbuj; nie - dziękuję! Zaczęło się i gorsze, z pogranicza porno-biznesu reklamy;
reklamy seks-telefonów. Najarany Żona zaczął podpuchę; zaczął się skręcać i jęczeć;
- no muszę! no muszę zadzwonić pogadać! usłyszeć głos! ... podniecony mówił
- nie wytrzymam! muszę! ... wciąż powtarzał; zaczął nawet wybierać numer telefonu
ale okazało się że nie ma już kasy na rachunku.
- proszę daj swój telefon! zadzwonię! pogadam! ... zaczął go prosić, i uderzać w błagalne tony.
Nie rozumiał go; fakt, on się bał tej branży i nie ufał im; ale coś tu nie pasowało.
Przypomniał sobie jak w dzieciństwie pierwszy raz spotkał się z pornobiznesem.
Z zachodu ustawieni religijni kurierzy przywozili różne dobra i przy okazji przemycali
pornografię. Jedna z zabaw tych z sekty polegała na wręczaniu komuś do potrzymania
tych materiałów a samemu w krzyk że to on rozprowadza. Kilka razy tak oberwał
od tych co handlowali pornusami. Byli okrutni, te wspomnienia ... dostawał drgawek
i złych przeczuć. Dlaczego jego telefon? chciał pewnie zachować anonimowość i tak jak
tamci zwalić winę na kogoś innego. Odmówił; nie dał mu telefonu. Zaczął tłumaczyć
jak się zetknął z pornografią i jaka to broń psychologiczna i do czego zmuszają ofiary
ci co to organizują. Ten zaczął się burzyć i wyzywać go; on ma potrzeby i wszyscy mają.
No tak; ich potrzeby były jedynie ważniejsze od innych ludzi, nie patrzył na krzywdę.
On znał to co boli, za życia śmierć uczuć ... choć miał coś pięknego w sercu, to tylko
na dnie ... serca.
Reszta to walka z sutenerami i ciągłe przepychanki z sektą pedoli o odrabianie
seksualne zasiłków i kasy. Dlatego brzydził się nimi, musiał rywalizować i brać w tym
udział ... i próbował zepsuć to co robią.
Niewiele to zmieniało; to był ostatni etap zmiękczania i bez względu czy da się podpuścić
czy nie ... oni od jutra rozpoczną etap drugi: bezpośrednią rywalizację o Tereskuń!
....cdn ...
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta
20 grudnia 2024
Na świętavioletta
20 grudnia 2024
Zamiast ibupromudoremi