5 września 2014
ruletka kacyków! projekt deja vu! (rozdział drugi)
To nie samotność, mieszkanie ze swoimi myślami i ciszą
jest specyficzne. Kto nie był półsierotą i nie odczuł ran uczuć
utraty osób które się kocha i odrzucenia społecznego ... nie zrozumie.
To typ bardziej wyboru: ja nikogo nie ranie i nikt mnie nie rani.
Ciągle wspomnienia i marzenia ścierają się z sobą i z realiami.
Przecież zgodnie z planem trafiłem do ”krainy depresji”;
tu ma się dopełnić szyderstwo przygotowane na mnie. Ale mam
chwile szczęścia, chodzę do pracy ... wracam do 4 ścian bez
strachu. Siadam i rysuje. Kupiłem kilka miejscowych książek o tym
i ćwiczę. Ale jest i wytyczna: pojawia się portal MG, i komunikator
pisany przez tych z sekty. Oczywiście atak pornografią; ale i to znam
od dziecka nękany jako sierota przystosowałem się do systemu
i nauczyłem inaczej patrzeć. Nie patrze na to co robią, na to kim
są ani nie szukam w tym satysfakcji ... patrze w oczy. Te osoby są
inne, ich źrenice i mimika .. to wszystko środki podniecające lub
narkotyki. No i pamiętam, wiem co mnie czeka? jaka jest cena?
Unikam i staram się usuwać te treści.
Wyglądam przez okno i widzę to co mnie faszerowali w transie przez lata.
Coś w tym terenie innego jest (no ale po co technika) zaglądam
w stare mapy w internecie. No tak, ogródki działkowe przebudowane
dzięki handlowi ludźmi w przyzwoite domki rekreacyjne-mieszkaniowe.
To ci sami ludzie i system co w regionie z którego emigrowałem.
Nagle otwiera się coś w myślach, kupisz sygnet i napiszesz o tym
wiersz. Narysujesz portret ukochanej, potem go oddasz podczas
sprawy rozwodowej razem z wierszem.
Niewiele jest w sercu miejsca na gesty gdy masz same rany, ale dlaczego
nie zaryzykować. Kontynuujmy ich plan.
Patrze na bliznę na palcu, blizna po obrączce wymowna ... nabrzmiały
i zwyrodniały naskórek to ślad po oskalpowaniu go do ścięgien
przez metal. Obrączka stracona. To kupię sygnet.
Siedzę u jubilera w pobliskim miasteczku i słucham porad
miłej sprzedawczyni .. wiele nie tłumacze. To symboliczny zakup,
spojrzałem nie na to co sugerowała, ale w bok .. rzucił mi się w oczy
inny sygnet; skromny, z jednym oczkiem i dwie poprzeczne rysy...
- ile kosztuje? ...spytałem odruchowo w miejscowym języku
- ale to powinno być ... zdziwiona, starała się mi zasugerować co inne
- nie; to mi się podoba .. raz w życiu kochałem, to jest to co potrzebuje
- 200 ...rzuciła ceną, zdziwiona (czyżby oczekiwała że co inne kupie)
- dobrze, poproszę ... szybko wyciągnąłem walutę; nie byłem nigdy
fascynatem celebrowania zakupów; mam kupić, pasuje, płace.
Chwilę później wracałem do domu, już nie tylko samotność
tam czekała .. był jej portret, moja pamięć, blizna na palcu no i sygnet.
Na tym skończyło się moje decydowanie, rozkaz bossów:
nie możesz sam mieszkać. Tu mogą mieszkać 4 osoby ... no i cud
zza węgła wyłania się ekipa .. mało nie parsknąłem śmiechem, znam ich
to ci od narkotyków i misji religijnej.
- szukamy pokoi do wynajęcie? .. ich głos pytająco-stwierdzający świadczył
wymownie, i tak będzie jak oni zaplanowali.
- są i dwa wolne, wbijajcie się .. roześmiałem się, przyjąłem od lat
taktykę uprzedzania ich pytań i odpowiedzi. Przecież wiem kim są.
- macie pozdrowienia od Wieśka? .. spontanicznie rzuciłem
- jakiego? no co ty? żartujesz? .. udawali zaskoczonych, ale bardzo kiepsko.
- no jak? przecież tu jest hierarchia, trzeba mieć bossa bo inaczej tu
nie trafisz ... przecież obydwoje byliście już na misjach i w Hiszpanii i Grecji ..
uwielbiałem ich szokować prawdą ... no jak! miałem tu trafić jako „świadek Jezusa”
przecież wiecie o co chodzi! .. dalej kontynuowałem
- jeszcze zobaczymy kto będzie Jezusem ... wyraźnie się zdenerwowała ...
nie nadajesz się! ... już energiczniej odburknęła Grażyna ... zaczęli sobie oboje
dawać znaki tak bym nie widział
- to co; wprowadzajcie się ... zmieniłem ton i zaprosiłem, starając już nie zaczepiać.
- dziękujemy! ... odparli i zaczęli znosić swoje rzeczy.... a czy może jeszcze się
wprowadzić dwoje naszych znajomych? ...dopytywali się
- tak! ... sakramentalnie przytaknąłem
Cóż dodać, no i miałem komplet na mieszkaniu; koniec samotności; znowu
opary alkoholu i narkotyków i intrygi. Ale to już drugi rok, może dam radę;
coś przypominałem sobie że trzeba wytrzymać trzy lata; no i jeszcze pół roku
za mojego Tatę. No i nadzieja. Dzwoniłem i opisywałem na policje intrygę.
I ten wyjazd poprzedni i opowiadałem niemieckim celnikom i policji polskiej
na autostradzie przy rutynowej kontroli. Pytali ... a ja mapy i kto i co i gdzie.
Ale nic! wszystko nadal przebiega jak zaplanowane. No to trwam.
Dzień kolejny był nie tylko ciepły, był taki jak zawsze .. leżałem na podłodze
z ugiętymi nogami na taborecie; tak by odciążyć kręgosłup lędźwiowy.
Zapadnięty krąg L-5 8 mm do środka powodował, że to jedyne ćwiczenie jakie
przynosiło ulgę. To je wykonywałem systematycznie.
Dziwny odgłos wyrwał mnie z zamyślenia ... motocykl?
Tak; biała ścigacz zatrzymał się i wysiadła osoba .. wow .. może policja?
myśl przebiegla, ale może nie?.. poczekam!
szybko analizowałem .. nie przypominałem sobie z transu takiej osoby ani sytuacji.
Coś nie tak! czekam! co dalej .. równocześnie ona wchodziła; ona, bo po zdjęciu
kasku ukazała się piękna zadbana twarz i włosy .. a ja starałem się udając gieroja
powstać jak najzgrabniej kaleka potrafi. Szybko okazało się że nasz pierwszy
język to ten sam, to i szybko rozmowa się zawiązała.
- zapraszam .. miłym gestem wskazałem wnętrze saloniku .. może coś do picia?
mogę zaproponować herbatę zieloną, kawę parzoną, rozpuszczalną lub
coś zimnego .. szybko recytowałem
- przyjemnie tu! ... zdziwiona przyglądała się rysunkom na ścianie i szkicom ...
jej każdy krok odpowiedni i ruch świadczył jedno .. znowu oberwę od bogatej paniusi.
I to nie policjantka. Ale jako typowy naiwniak chciałem sprawdzić jak oberwę.
- szukam znajomego, mieszkał tu dawniej .. jej głos świadczył i zachowanie o
znajomości okolicy .. przyjechałam na kilka dni w delegacje i tak przy okazji
chciałam go odwiedzić
- niestety nie wiem kto był poprzednim właścicielem, aktualnie to własność biura
nieruchomości .. a ja to wynajmuje, jestem emigrantem, za chlebem wyjechałem
i lepszym życiem ... tam skąd pochodzę nie lubią kalek z schorzeniami kręgosłupa
zaraz jest piętnowanie .. starałem się przy okazji wytłumaczyć moje dziwne
ćwiczenia ... to przed chwilą to ćwiczenie, po nim następuje zmniejszenie ucisku
na rdzeń i lepiej się czuje.
- to Ty rysujesz? .. rzuciła spojrzeniem i pytaniem przyglądając się portretom
- tak, takie hobby na samotność i czas emigracji, nie lubię ludzi i ich systemu,
a to wspaniale wypełnia czas.
- zrób mi taki piękny portret! .. jej głos był dość stanowczy, a wzrok wybijał z głowy
jakieś próby negacji
- nie; nie mam jeszcze takiej wprawy ... jestem po za tym nieśmiały i nie rysuje
o tak na rozkaz ... to tremuje .. opuściłem wzrok, nie potrafiłem wytrzymać jej wzroku.
Zacząłem się tłumaczyć i pokazywać po kilkanaście razy rysowane te same portrety.
Uśmiechnęła się.
- Może kiedyś w przyszłości .. zaproponowałem .. podszkolę się, nabiorę wprawy
i wtedy .. obiecuje .. próbowałem się wymigać, wstydziłem się takiej osoby.
Zwłaszcza by mi pozowała, z zdjęć prościej. Nikt przy okazji nie zaczepia i nie
trzeba rozmawiać.
- to mam propozycje, poznajmy się .. wybierzmy się gdzieś,
wychodzisz gdzieś? restauracje? itp?
- widzisz że nie mam nic! niedługo rozwód, kaleka, czeka mnie operacja kręgosłupa
.. nikt takich jak ja nie lubi, nie mam nawet jednego przyjaciela .. ironicznie
wyliczałem... każdy zobaczy że nie mam nic do zaoferowania i odchodzą.
... cdn ...
19 listopada 2024
Jeden mostJaga
19 listopada 2024
Świat za oknemMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
0011.
19 listopada 2024
SzybciejYaro
19 listopada 2024
0010.
19 listopada 2024
0009.
19 listopada 2024
0008.
19 listopada 2024
2. Czasami nie pamiętam,Belamonte/Senograsta
18 listopada 2024
ze wspomnień: co by byłosam53
18 listopada 2024
Tak łatwo ganićdoremi