22 września 2014
efekt alfonsa (rozdział czwarty)
Rozdział IV
Niby nic trudnego pokonać dwadzieścia kilka kilometrów z buta. Gorzej
pokonać nienawiść i obrzydzenie systemu do półsierot. Cena jaką się płaci
za ich niby pomoc jest straszna. Bez trudu wróciłem do internatu.
Każdy kolejny dzień udowadniał mi tylko jedno; nie wolno mówić: nie, ich alfonsom.
Od tego dnia, przy okazji każdego tłumu czułem cios pod żebra, to w przeponę,
to w kręgosłup lędźwiowy. Szybko nauczyłem się stać z boku i refleksu.
Kilka razy udało mi się nawet zobaczyć czyjeś plecy. Później się dowiedziałem:
takie coś jest opłacane ... tak jak ja dorabiałem jako pomocnik po budowach;
oni dorabiali na wykonywaniu zleceń. Ot życie, żadna praca nie hańbi.
Samotność stawała się wybawieniem. Każdy urząd, szkoła stawało się miejscem
rywalizacji:
- niech pani popatrzy; nie możemy wam dać takich samych zasiłków i miejsca
w internacie. On jest półsierota i otrzymują po śmierci rodzica zasiłek do ukończenia
szkoły. Takim dajemy, wam nie.
To było genialne, stawać przy takich ludziach do konfrontacji ; ich nienawiść
w oczach i usta krzyczały .. my też potrzebujemy pieniędzy, zabierasz nam,
to nam się należy. Stałem tak i przewalały się szyderstwa jakie słyszałem od czasu śmierci Taty.
Oddawajcie te zasiłki, to nam się należy, to nasze pieniądze.
Mijały lata ale nie mijała cena. Telewizja, radio, internet, ulica; wszędzie
tylko nienawiść i szykany .. niech oddają zasiłki; to za nasze pieniądze
kończyli szkoły.I ten wyrok: nigdy nie dopuścimy do tego byś miał dom,
pieniądze, miłość. Nigdy nie dopuścimy. Nigdy nie dopuścimy.
Wszystkim innym się należały te pieniądze. A ja?
i ta misja emigracyjna i skazanie na inwalidztwo .. uszkodzone kręgi. Rok
później pierwszy raz traciłem kontrole nad nogami i świadomością.
Sześć lat później już pierwszy paraliż i całkowita utrata świadomości.
Pracowałem nadal i nadal i nadal i próbowałem uciec i trafiłem do Holandii jak planowali.
Pracuje tam. Jadę zawieść znajomą do jej kolegów.
- cześć! .. witał się z nią najważniejszy w hierarchii ... o i ty tu! Witaj .. roześmiał się
- cześć! .. rzuciłem do wszystkich .. no tak "uzdrowiska"; ja patrzyłem na nich oni na mnie.
- i jak ci się pracuje .. śmiał się, my też pracujemy .. ty za parę euro a my za kilkadziesiąt
śmiał się; jeszcze klepnął mnie w plecy w kręgosłup lędźwiowy opasany pasem
ortopedycznym... o widzę że się dorobiłeś .. dodał z podziwem
- a no dorobiłem się .. rozłożyłem ręce ... złamane serce, inwalidztwo, dom w marzeniach,
ale walczyłem o każdy dzień te 25 lat ... uśmiechnąłem się lekko
- my też walczymy .. śmiał się
Nie ma co, wszyscy udają że dobrze wybrali z tego co system zaoferował. Otwarły się
drzwi i ktoś energicznie wchodząc krzyczał:
- cześć! ale ku*wa mi się pasztet trafił!
Krzycząc wbiegł do ubikacji i puścił pawia. Ich boss spojrzał na mnie, rozłożył ręce
i wyrzekł:
- co poradzić! to nie tort nam się dostaje do podziału od życia. Jak widzisz system wszędzie
taki sam i łaskawy dla swoich beneficjentów.
Ot koszty życia! wartość człowieka mierzona najniższym szczeblem społecznym.
Ten fragment świata oficjalnie nie istnieje. Ale istnieje dom w marzeniach, ma okna i drzwi
otwarte na każde dobre uczucia. Dobre uczucia i miłość istnieją, niezależnie od ceny jaką
zapłacimy za życia, za bycie w systemie.
koniec .. the end ..
albo lepiej końca niech nie będzie, coś musi przetrwać i istnieć. Choć dobre słowo: Dziękuje!
19 listopada 2024
1911wiesiek
19 listopada 2024
Jeden mostJaga
19 listopada 2024
Świat za oknemMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
0011.
19 listopada 2024
SzybciejYaro
19 listopada 2024
0010.
19 listopada 2024
0009.
19 listopada 2024
0008.
19 listopada 2024
2. Czasami nie pamiętam,Belamonte/Senograsta
18 listopada 2024
ze wspomnień: co by byłosam53