7 czerwca 2015
nibygwałt na sumieniu! - rozdział czwarty
Rozdział czwarty:
Zmierzenie się z dziadkami z fali było formą: czysty
kabaret. Codzienność to konfrontacja z trzema podstawowymi
przekrętami: "numer na Edka" "numer na agenta"
"numer na boss-a". Mieszkanie wśród nich to jak w totalizatorze
kumulacja ... tylko zamiast miliona do wygrania ... wygrywają
dziadki kolejnych z miliona.
Jeśli są problemy to wzywają posiłki. I wtedy zaczyna się prawdziwe
i totalne robienie w balona. Robert i Żona byli tylko częścią fali ...
takich par było więcej. Od ich przyjazdu zaczęła się pielgrzymka
wszelkiej maści związków partnerskich i licytacja ile tu są.
Tak poznał Sławek tych co nieoficjalnie rezydowali od 20 nawet
po 30 lat na tym terenie. Legalnie byli dopiero od 3 lat. To ich
denerwowało, legalność. Ich rozmowy to praktycznie jedna rozpacz
i szloch za starymi czasami. Granice? jakie granice, wszystko
opłacone od policji po celników i było można pilnować porządku
i hierarchii. Osłuchał się; rozumiał i że szykują zemstę za Joosi; obronił przed dziadkiem towar.
To niewybaczalne, no i to ... on przyjechał swoim samochodem
i jest teoretycznie legalnie.
A praktycznie wszystkie oczy wściekle wbijały w niego szpilę i czuł słowa:
- nam nie wolno było! musieliśmy o wszystko prosić ... sączyły
jadem słowa. Jedynie ważna z fali Jolkuń odważyła się otwarcie go
o to zaatakować; ale ona wśród dziadków była jedna z starszych
no i była już na kontrakcie. Patrzyła na niego szyderczo
i syczała:
- nic nie mogliśmy mieć! musieliśmy o wszystko prosić! nie pozwolę
na to byś mógł nie przejść tego co my! ... ostro warczała ... trzy lata
to trzy lata. Przypomniał sobie młodość i szkolenia sekty i jeden
z wyroków ... trzy lata za siebie i pół roku za Tate masz odsłużyć
sekcie ... potem trzy lata stadu mend ... niestety tu zaczynał
rozumieć że te trzy lata będą się powtarzać bo zawsze jakiś
hierarcha albo z stada mend uzna że trzeba jeszcze za tych lub
tamtych. Czyli jedyna nadzieja w eutanazji i trafieniu na jakąś
cywilizacje! Jeśli nie; to będzie ciągłe trzy i jeszcze trzy i poświęcanie Bogu cierpienia i nawracanie niewiernych.
Tu się mu przypomniał z fali jak szedł z dziadkiem ... ten się naćpał i nagle
zaczął kopać stojące przy drodze rowery.
- co ty robisz? .... spytał Sławek zszokowany ... przecież im tak nakopiesz
że im powietrze z dętek poschodzi?
- oni grzeszą ... warknął dziadek ... oni do świątyni nie chodzą! ... i zaczął wykrzykiwać:
co morzu zabrane do morza wróci!
Masakra była z nimi; po każdym spotkaniu i imprezie doceniał samotność. Wracały
jednak i wspomnienia. Poprzedni pobyt na zsyłce, był 2,5 miesiąca i kilka razy
na kilka dni. Podstawiali go i szykowali do przekrętu. Pamiętał jak
ten pobyt dwu miesięczny dzielił z ich hierarchą i jak oprowadzał go po miejscach
pohańbionych dla nich. To świątynie przerabiają na sklepy, to znów grzeszą tak czy
siak. Rozumiał dlaczego odkąd poznał drugie oblicze religijności nielubi i boi się ich.
Ale jak ma wbrew woli wypełnić misje religijną i nawrócić tych ludzi ... tego nie rozumiał.
Wszystkie religie robią to samo, krzyczą głośno że niosą miłość pokój itp itd
a i tak głównie zajmują się handlem ludźmi, używkami i zbieraniem haraczu.
Każdy grzesznik i tak był mordowany po oszczerstwie i jakimś fałszywym oskarżeniu.
Z reguły i tak grzechy były popełniane przeciw hierarchom. Wszędzie było to samo.
W każdej religii:
Impreza ... psychotropy ... odlot ... amok ... robienie co każą i szydzenie z delikwenta potem.
To temu każą pobiegać nago, to się każą jakimś biedakom masturbować; to
zrobią jakiś zbiorowy seks; albo jedynie pośmieją że zrobili coś głupiego
albo każą coś powiedzieć za co będą wyśmiewać.
To był prawdziwy dylemat z czego nawracać i na co?!
Jeszcze pamiętał klechę i jego szantaż ... jak nam spieprzysz intrygę to nigdy
nie zobaczysz dzieci swoich! No i dziadki z fali; trzy lata i potem kolejne trzy ...
i dealera słowa: nigdy nie dopuścimy byś miał dom, miłość, pieniądze ...
czyli i tak bez szans.
Walka o bycie jakimś człowiekiem stawała się parodią życia. Czasem tylko
los dawał ulgę, paraliż i utrata świadomości. I ta nadzieja: gdzieś jest cywilizacja
i że układy i łapówki nie są w stanie wszystkiego załatwić ... trafi na ludzi i będzie mógł
choć szczęśliwie umrzeć.
Niestety ... łapówki są i prawda sekt ... cierpienie poświęca się Bogu.
Musisz odsłużyć im swoje zanim uciekniesz wolno i umrzesz.
Nie miał przyjaciół, jedna znajoma jeszcze go motywowała do dania sekcie
satysfakcji i wytrwania jak najdłużej ... pokaż że jesteś >ponad< to wszystko.
Tak starał się być >ponad< i trwać. Poznawał wszelkie przekręty i rezydentów.
Maniek; szef od przekrętu >na boss-a< ... Whesly >na agenta< ... >na Edka< trafiali
ci co chcieli pracować czyli on Sławek. To było prawie jak szczyt bezczelności,
pracujesz jako Edek, kupujesz jedzenie i płacisz za mieszkanie a dziadki i towarzystwo
podbierało ci jedzenie i mieszkało za darmo ... bo już zapłaciłeś; bunt? niemożliwy!
dawali nadzieję; już za tydzień dostaniesz lepszą i pracę i mieszkanie. Wahasz się:
czekać czy odejść? Musi być na misji i tak; czy chce czy nie chce.
Na razie chciał przyjrzeć się ich fali no i nie rozumiał kobiet co
dawały się robić w balona "na agenta" i "na boss-a". Świerze przysłane na misje
szukały awansu społecznego w ramach fali; mogły czekać cierpliwie na kolejną
falę albo awansować jako towar przy boku boss-a; od razu na szczyt.
Tak Boss stawał się szefem mafii przy sekcie i organizował adrenalinę jako
walczący z złymi policjantami i władcami tego świata; potrzebował przy boku: "perełke".
Zawsze były chętne.
Whesly organizował adrenalinę jako agent rozpracowujący mafię; potrzebował
przy boku kobietę potrafiącą się poświęcić: "Ewkę".
Zawsze były chętne.
Wszyscy tylko obstawiali ile która wytrzyma? czysty hazard? najdłużej
podobno wytrzymywały do roku ... a tak to nawet po 3 miesiącach uciekały wykończone;
impreza dzień w dzień, adrenalina, alkohol, narkotyki, seks. Nie było czasu na nic
a już na pewno na sumienie i refleksje. Wszyscy rechotali, on tego nie rozumiał.
Raz spróbował podszepnąć ...ale zaraz oberwał wiązankę znanych inwektyw i było
po rozmowie.
A gdy na imprezie obecna "perełka" opowiadała jak się nudziła w małżeństwie i jak
dobrze zrobiła że się rozwiodła ... przy boss-ie w ciągu 3 miesięcy miała tyle adrenaliny
co tam przez 30 lat w ramach podsumowania.
Te wypieki na twarzy jak opowiadała jak komandosi wpadli na ich dziuplę i ich wszystkich
aresztowali; ile walki, przeżyć; uniesień ... patrzyła na swojego boss-a z zachwytem.
Nie było sensu nic mówić. Lepiej zająć się sobą.
Jedynie żal mu było tamtych, mieli pecha. Zmieniali normalnie towar co kilka miesięcy
a trafiło im się coś "na stałe". Zong. Zjeżdżał trzy lata później z misji i podobno nadal były
przy nich - Ta dam.
Jednak najpierw musieli się na nim odegrać, te lata trzeba wypełnić. Szedł do urzędu:
musiał z dziadkami bo inaczej nie wolno. Obowiązkowe dmuchanie w twarz narkotykiem
i wypełnianie poleceń; trudno. Pisał i mówił i robił często to co kazali; przeciwstawiał
się im dopiero gdy opadał poziom narkotyku i gdy świadomość wracała.
Jedynie pamięć tego co kazali czasem sprawia że: WSTYD!
Choć nie pokonali w wymuszeniach tych z sekty z Kllosna; za uratowanie tamtej
dziewczynki ...zemścili się gorszymi wymuszeniami, tamto dopiero było: WSTYD.
Było to nadzieją że będzie łatwiej przetrwać tu jak tamto.
Nikt nic nie protestował; nikt nic nie zauważał. Niezadowolonych i chcących
powrotu nie-legalu ... czyli legalnych 3 lat nielegalnego pobytu pod batem sekty było
sporo. Wszyscy patrzyli na niego z obrzydzeniem; podsuwali tylko to co sekcie było
potrzebne i jazda. Sławek nie miał powrotu; czekało na niego cierpienie i rozpacz; tu miał
nadzieję; czyli trzeba walczyć? poczucie humoru i hardość. Bał się sekty hierarchów,
ciało miał zaprawione od dziecka i nie byli go w stanie niczym złamać. Jednak dusza
i sumienie były cenniejsze i to chcieli zniszczyć włodarze i hierarchowie - o to się bał.
Tu przypomniała się mu młodość i kpiny jakie robili z życia i wyborów wraz innymi
pół-sierotami.
Sutener-urzędnik obwożąc go po imprezach i "uzdrowiskach", przez przypadek
zaznajomił z środowiskiem innych półsierot ... tak czasem się spotykali i żartowali;
on wybrał prace fizyczną oni usługi;
wraca jeden z usługi dla hierarchy religijnego a wszyscy w śmiech:
- "piekło"!
-"piekło"! ... rozlegał się śmiech i okrzyk
ten w śmiech i odpalił:
- dobre i "piekło" byleby nie hahaha swędziało hahaha
- a pasztet urzędniczy to niby frykasy? hahaha ... ci co nutelle zlizują ... hahaha
... dorzucał śmiejąc się
Tu na misji pewnie nie będą mieć takiej fantazji i systemu represji i wymuszeń.
Pewnie da się wyrwać i znaleźć w jakiejś cywilizacji.
Jest sporo żartów i hec jakie tworzy życie w ramach walki o byt w stadzie.
Uciec się nie da. Walczysz i próbujesz się śmiać przez łzy i tuszujesz przy okazji
własną rozterkę sumienia i wyborów. Pracujesz? nie! to nie praca; to rywalizacja.
Sławek wybrał pracę, z tego bolały tylko na początku plecy i dłonie. Potem
już tylko przyjemność; sekta tak organizowała pracę by rywalizował ... szybciej
i ciężej i coraz ciężej. Mijał czas, on miał się wykończyć i paść, a on wstawał co rano
i zaciskał usta i pracował coraz ciężej. Pas ortopedyczny dużo ratował i ćwiczenia
jakie poznał. Władza i hierarchowie pilnowali by nie stać go było na prawidłowe
leczenie i godne życie ... by wszędzie go odsyłali i traktowali jako niepotrzebnego.
Każde zarobione pieniądze zaraz zabierali w ramach opłat
i haraczy. Udawało się mu wysyłać dzieciom ale co raz mniej. Tuż przed
rozwodem już nie miał nic. To i zarzut sekty był prawdziwy: nie daje na dzieci!
a niby z czego?!
Na szczęście jedna z córek rozumiała ... te słowa: Tato ty też nie masz nic.
To było dobro jakie zastępowało sekty knowania i intrygi; i sutenerów-urzędników
szykany.
Umierał i tak uczuciowo! tam na misji, wbrew woli i nie rozumiejąc religii która
go prześladowała i wymuszała to wszystko.
Umierało jego sumienie i uczucia, gdy wybierał codziennie jak się zachować i co zrobić.
A trzeba wybierać; coś musisz zrobić!
19 listopada 2024
Jeden mostJaga
19 listopada 2024
Świat za oknemMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
0011.
19 listopada 2024
SzybciejYaro
19 listopada 2024
0010.
19 listopada 2024
0009.
19 listopada 2024
0008.
19 listopada 2024
2. Czasami nie pamiętam,Belamonte/Senograsta
18 listopada 2024
ze wspomnień: co by byłosam53
18 listopada 2024
Tak łatwo ganićdoremi