Magdalena S., 19 maja 2010
Popielate liście na stopach
przecież nocą mogłaby uciec
a zatacza krąg wiatru
naokoło chmur
milczeniem błękitu
Popielate liście na stopach
wracają z bezsennością
zielenieją i gasną
zeschnięte ustami w jednej
wąskiej linii
Popielate liście na stopach
i mogłaby uciec
nie spalić ich
Magdalena S., 4 grudnia 2011
Zbudź się gdy koszmar
zęby wbija w mijający czas
czuwasz w tym śnie
jak pies - nosisz obrożę
ten sen jest ciasną klatką
Zbudź się gdy koszmar
ucina kwiat za kwiatem
ogród potrzeb pustą jest nadzieją
rosną chore myśli, niszczą korzenie
ten sen jest sprytną pułapką
czuwasz nago nocą
ciałem targa wiatr
rozrzuca popiół
Czuwasz na darmo,
są tylko zwłoki świata
kości życia
czaszki miłości
toczą się sekunda po sekundzie
rozrywają naiwne serce
bijące do taktu
szalonej rozpaczy
ten sen jest rozkopanym grobem
Nagrodą za poswięcenie
kielich pełen gadziego jadu
ochłap rzucony tak by zranił
i miejsce na końcu ostatnich słów
ten sen jest okrutną kpiną
Jak zimno, jak zimno w tym śnie
i jak samotnie
odbija się echo - w ciszy
nigdy nie wypowiedzianych myśli
ten sen jest głuchotą rozpaczy
Zbudź się gdy koszmar
wgryza się w umysł
czuwasz wiecznie w tym chorym śnie
jak niewolnik - nosisz obrożę
obcy jest ten świat, dziwny jego głos
zbudź się! Życiem jest ten sen!
Magdalena S., 6 lipca 2010
Na początku były
tylko muchy,
rozciągając zwiotczałe wargi
otwarte lecz nieme
na skórze
Kilka chwil i już
komar cegłą brudną
ściekając kropla po kropli
dobitnie i karminowo
zlizywany
w wciąż świeżej nienawiści
pamięć
zanim, po, wkrótce,
w jedności zastyga,
jak gąbką wchłonięta
dryfują więc włosy
falują w moczu i gnoju
tu rzucone
strząsany popiół
gdzie wczoraj melodyjnie
trzepotały rzęsy
tu ścięte kwiaty
płynąć
ten sen się nie kończy
roztopiona jak w patelni pamięć
ściąga aureole
Magdalena S., 24 czerwca 2013
Stracona
zgubiona we własnej otchłani
rozszarpana na kawałki
ruina bladego mięsa
grobowiec obgryzionych kośći
ciało
małe, martwe, milczące
Stracona
zagubiona w zimnej śnieżycy
skruszona na drobinki lodu
topielica wyjąca z jeziora
kochanica zimy
Mięso!
małe, martwe, milczące
zapomnianej kochanicy
ktoś wyżarł duszę
Magdalena S., 24 czerwca 2013
błądzę, upadam, pełzam, wstaję, wzlatuję
dzika i cicha
błądzę, upadam, pełzam, wstaję, wzlatuję
trwam
płonę
Magdalena S., 17 maja 2010
Oczywiste odbicie przyzwalające, zmarszczkom
uderzać o serce, zmącone tylko kijankami
gdy nad stawem wpada kroplami, rozmazuje smugi
na kamykiem kaczki puszczone, srebrzyste fale
ostatnie prawdziwe wejrzenie w głąb myśli,
już nie będzie
Lotosy, dziś dają ukojenie łzą
jutro obnażą jedną, rozmazaną dłońmi twarz
dokładnie jak dla oczu powieka
mgła ciszą osłoni pocałunek,
lub wiatr sinym wodorostem zaplącze krzyk
Magdalena S., 19 lutego 2012
Idziesz szlakiem krętym, w zamieć śnieżną,
stąpasz bez celu, bez końca.
Tu lód migocze w promieniach słońca,
i pod oczami skrzy się jak srebro,
i w ostrych odłamkach pod piersią kuje.
Pod piersią, gdzie nadzieja nie sięga.
Jest mróz wyciskający każdą kroplę duszy,
jest chłód czystości, jest pustka ciszy.
Kryształ, co pięknem swym kaleczy.
- Dlaczego idę tą trasą rozpaczy?
- Pytałeś latami -
Dlaczego nie umiem skręcić?
Pod żebrami wąż jadowity wije się i kąsa,
do nóg podpełza, kolana ugina.
- zawsze byłem sam,
- zwierzasz się ziemi upadając -
jestem tak bardzo zmęczony.
- Śnij w mych szklanych objęciach. -
słychać szept z zimnym wiatrem
- Śnieżnym ramieniem odegnam troski,
chłodną dłonią ból ukoję,
nie zbudzę rankiem jasnym.
Tu, gdzie nie było innej drogi
lód nie odtaje już nigdy.
Przepadniesz w bezsensie tułaczki,
w królestwie morderczego mrozu,
w pałacu pięknej, okrutnej Zimy.
Magdalena S., 2 grudnia 2011
Niepokój zachmurzył
czoło zmartwieniami
upokorzył nieczuły wiatr
okradziono
z sakiewki pełnej marzeń
najczulszy gest
dzisiaj ten sam wiatr
osusza powieki chmur
w odbiciu kałuży
cały przemoknięty
brak koloru
zielenią kiełkuje
pozwalając spłynąć
wodospadowi szyderczych wspomnień
przybliżam ucho ku ziemi
czuję tętno barw.
Magdalena S., 30 listopada 2011
Czas patrzy, a nie widzi
jest świadkiem, a milczy
jest wieczny, a wciąż ucieka.
Magdalena S., 18 maja 2010
Klucz do rozwiązania
płynie, wzbija się
o gwiazdy trzepocze
o chmury obija
złapany
wiolinowy klucz
ten tylko na niebie
dotyk zboża
dotyk traw,
piasku mokrego
smak, tu ja
sama
kłamstwem
zataczając się
w dotyku
w wiatru bełkocie
jakby blisko
jakby coś przy mnie
tylko trawy źdźbło
i piach
w supły opięte
związane
w kokardy, suche i zmięte
kokardy jak czas i lata matowe
warkocze przeklęte...
nie kończąc i nie zaczynając
wspomnienia czcząc podarte
gdzie dziur
więcej niż ich lat
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
13 maja 2024
PozostałośćArsis
12 maja 2024
Podróże bliskie i dalekieMelancthe
12 maja 2024
GniazdkoMelancthe
11 maja 2024
AntydepresantyMarek Gajowniczek
11 maja 2024
Przybycie niewiadomegoArsis
11 maja 2024
Chleb Diogénēsa CynikaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
11 maja 2024
UrwisMarcin Olszewski
10 maja 2024
Wielki wypasJaga
10 maja 2024
IluminacjaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
9 maja 2024
wciąż na faliYaro