poezja

poezja
Elfryda Ross

Elfryda Ross, 20 marca 2023

Wróbel i Żabka

Raz wróbel z żabką dialog prowadził:
możemy żabko zawrzeć układzik
oboje jemy bezlik insektów,
tylko terenu mi nie anektuj

Żabką te słowa mocno zatrzęsły:
nie kumam wróbel twoich pretensji
ty, choć malutki, to masz skrzydełka
twoje są lasy, łąki, źródełka

Wróbel podumał przyznając rację,
lecz wezwał boćka na negocjacje

___

20 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wróbla i Światowy Dzień Żaby


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

sam53

sam53, 19 marca 2023

wiosna 2023 (wczoraj w południe)

Kiedy widzę kiełkujące krokusy szafirki tulipany
wydaje mi się że wiosna stoi za najbliższym drzewem
słyszę jej śpiewne zawołanie a może to już ptasie trele
powietrze pachnie świeżością
ziemia oddycha
wiosenne słońce pokazuje swoją moc
Magdalena rozpina bluzkę pod szyją

nie wiem czy słabość do starszych panów
wysysa się z mlekiem matki
ale wiem że miłość do kwiatów bierze się z dzieciństwa
tak jak miłość do natury
do poezji

gdy przychodzi wiosna
usta tryskają purpurą
myśli o pocałunku fruną jak motyle
odróżniam rusałki pawiki od żałobników

Magdalena rozpoznaje wszystkie
nadaje im imiona


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 19 marca 2023

Dziś w Wysokiem Mazowieckiem

Dziś w Wysokiem - niewysokim się wie,
że o podziale głębokim mówić dobrzy lub źle
jenoznacznie nie wypada
w czasie wojny u sąsiada,
gdy nas kamerują szpiedzy.
Lepiej o gruszce na miedzy
nieustanne toczyć spory!
Na jesieni są wybory,
Krasomówców w Polskę słać,
a już w marcu trzeba siać!
Nie należy przy tym zwlekać -
można przecież nie doczekać!

"A dokładnie światu, panie, tak się przyjrzeć..."
to nie wiemy, czy się bać, czy lepiej śmiać?
Czy wciąż nas na sondaż stać
w karuzeli wzrostów - strat?
"Mówią, że kto patrzy, a nie widzi
to z takiego szydzi świat!"


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

sam53

sam53, 18 marca 2023

niecierpliwym

i zakochanym deszcz potrzebny
wiosenne ciepło ukojenie
magiczne słowo które kiedyś
niech nas obudzi w siódmym niebie

bez gier podchodów kocimiętki
sklei pragnące siebie usta
w idyllę uczuć zachwyt tęsknic
po radość w sercach która wzrusza

szept niechaj stanie się pieszczotą
oddasz się wierszem tak jak wiosna
pozwolisz kwiatom tęczy dotknąć
teraz pocałuj - proszę zostań


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

sam53

sam53, 17 marca 2023

wieczór zaczyna się po zachodzie

rozpływa się światłem w latarniach
zmieniając nostalgię w tęsknotę
jak noc która cienie rozgarnia
szukając miłości a potem

zagląda dyskretnie przez okno
z księżycem spełnionym od wczoraj
jak wiosna wszak jesteś już Wiosną
nadzieją we wszystkich kolorach

przesuwa godziny w zegarze
usypia marzenia w obłokach
a chciałbym sen z oczu ci spatrzeć
i kochać i kochać i kochać


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Arsis

Arsis, 17 marca 2023

Jesteś westchnieniem

Skąpani w słońcu, w pyłkach lata. Na pociętej cieniście parkowej alei. Jesteśmy tutaj.
I jesteśmy, będąc jeszcze.

Powiedz mi, mówiąc szeptem. Mów i muskaj czule.

Dotykaj palcami twarzy. Dotykaj ustami ust.

Mów.

I nie przestawaj, albowiem w tym przestaniu nagłym serce boleśnie przestaje bić.
Albowiem w tym nieistnieniu nie ma nic gorszego od śmierci.

Więc całuj i zmyślnych nie odrywaj ust.

Całuj
i mów.

Tutaj, w tkliwym ogrodzie, w pełnej melancholii czerwonych róż.
W kwiatach, w anemonach,
w kosmosie podwójnie pierzastym…

W szumie liści i w tym wietrze, co łka.

*

Otwieram oczy — nie ma ciebie. Zamykam — jesteś.

Dotykam ręką tej drżącej na ścianie
poświaty bijącej od stawu.

Krew pulsująca w skroniach.

Szum.

Cała ziemia jest pusta, kiedy nie widzę ciebie.

I choćby tak dotknąć, poczuć,
choćby grudkę twojej uśmiechniętej twarzy.

Rozrzuconych
na płótnie,
rozwianych włosów.

I choćby okryć się niebem, w którym jeden tylko anioł.

To moje
o tobie
wyobrażenie.

Mąci mi się w głowie, albowiem jesteś powietrzem, które pieści wzdętymi żaglami obłoków.

Jesteś westchnieniem

Poranną
rosą
na trawie.

Drżącą
pajęczyną…

Kocham cię…

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-03-17)

***

https://www.youtube.com/watch?v=I4yUJkOUfOk


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Yaro

Yaro, 16 marca 2023

dobrzy ludzie nie umierają

tak dobrze było nam lecz nie jest
wspólne chwile wieczorem w ciszy
czytałeś wiersz opowiadane kawały
śmiech do rozpadu na pierwiastki

mówiłeś daj mi kilka dni
wypłynę podniosę żagle
okręt twój płynie dalej
odszedłeś tak nagle
jak wiatr nie wiadomo dokąd
nie wrócisz stamtąd nie wracają
z bocianami w to samo gniazdo

mam wiele tez jesteś jedną z nich
najlepsze sekundy odeszły razem z tobą
pozostał smutek pusty z Gosią dom
na dachu gołębie susza w ustach

mówiłeś daj mi kilka dni
wypłynę podniosę żagle
okręt twój płynie dalej
odszedłeś tak nagle
jak wiatr nie wiadomo dokąd
nie wrócisz stamtąd nie wracają
z bocianami w to samo gniazdo


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Pavlokox

Pavlokox, 16 marca 2023

Cudownych rodziców mam...

Wydarzyło się to pod koniec podstawówki.
Nie myślałem, jak wielkie będą tego skutki.
Wróciłem ze szkoły i zupę odgrzewałem.
Powrotu do domu ojca nasłuchiwałem.
Gdy przyszedł, spytał, czy wiem, co mam do odgrzania.
Odparłem, że wiem i wróciłem do grania,
Lecz okazało się, że garki pomyliłem.
Zupa wykipiała. Kuchnię zapaskudziłem.
Ojciec wściekł się i komputer wyłączył z listwy.
Dostałem również szlaban - miałem czwórkę z histy.
Było to preludium tego, co miało się stać.
Musiałem niedługo test ósmoklasisty zdać.

Kiedy szedłem w niedzielę z ojcem do kościoła,
Wspomniał coś o ograniczaniu komputera.
Myślałem o tym później przez całą mszę...
Dobrze, że on z treści kazania nie pytał mnie.
Miałem uzasadniony powód bać się taty,
Zwłaszcza, gdy wlał za dużo rumu do herbaty.
Był plan, by namówić ojca, by dał się zaszyć,
Jednak nie chciał o tym nawet słowa usłyszeć.
Zatykał wtem uszy i śpiewał głośno „Barkę”,
By następnie otworzyć se kolejną Warkę.
Powiedziałem mu, że ma zrezygnować z piwa.
On na to odparł, że ja za to z komputera.
Zazwyczaj jeszcze przed południem był dziabnięty,
A wieczorami wyglądał jak z krzyża zdjęty.
W rzeczywistości był po prostu pierdolnięty.

Miałem z przedmiotów wyłącznie piątki i szóstki.
Jak w kiblu tak i w szkole, brzydziłem się "dwójki".
Wieczorem, gdy rozegrałem w FIFĘ dwa mecze,
Rodzice skończyli oglądać jakieś skecze
I poprosili mnie, bym przyszedł do pokoju.
Przed poniedziałkiem byłem już w kiepskim nastroju.
Rodzice ściszyli wydarzenia na świecie.
Zapytałem wprost: "Dlaczego mnie stresujecie?"
"Wkrótce czeka cię egzamin ósmoklasisty.
Musimy wprowadzić następujące przepisy:
Z komputera będziesz mógł korzystać w weekendy.
Wyjątkiem nie będą nawet kolegów spędy.
Co niedzielę będziesz go do piwnicy znosić."
Idiotyzm! Ktoś może go z niej przecież zakosić!
"Maksymalny czas grania to godzina dziennie".
Słysząc to, czułem się coraz to bardziej chwiejnie.
"Zakaz ma miejsce również w ferie i w wakacje".
Hańba! Zaraz wyłożę im te wszystkie racje!
"Będziesz uczęszczać na zajęcia dodatkowe,
Zapisaliśmy cię też już na językowe.
Wprowadzane przez nas od dzisiaj obostrzenia
Mają wygładzić twoją krzywą nauczania
I więcej odpowiedzialności ci zaszczepić."
Póki co zdołały mnie jedynie rozwścieczyć!
Powiedzieli, że muszę kilka lat wytrzymać,
Do momentu, aż zacznę się sam utrzymywać.
Ojciec rzekł, bym otarł buzię i się uśmiechnął,
A póki jest weekend, z komputera korzystał.

Byłem tą sytuacją bardzo zatrwożony.
Nie byłem przecież od kompa uzależniony.
Czemu mogą grać w tygodniu ode mnie gorsi?
Moi rodzice są do zakazów najskorsi!
Powiedziałem im, że ten zakaz jest bez sensu.
Wtedy ojciec wstał i przyparł mnie do kredensu,
Mówiąc, że mogę sobie toć rodziców zmienić
I że ich starania powinienem docenić,
Bo inni rodzice mają w dupie swe dzieci,
A im bardzo zależy na mojej przyszłości!
Wyrwałem mu się po tych teatralnych słowach
I uciekłem z domu, biegnąc w dół po schodach.
Liczyłem, że rodzice spuszczą nieco z tonu.
"Zapomniałeś czegoś!" - usłyszałem z balkonu.
Dosłownie chwilę później rozległ się straszny huk,
Który w pierwszym momencie niemal zwalił mnie z nóg.
Mym oczom ukazał się strzaskany komputer,
Monitor, klawiatura, mysz i nawet router!
Poczułem ogromną, narastającą pustkę.
Musiałem udać się w wiekopomną tułaczkę...

Kilka minut później dotarłem do przystanku,
Bez pieniędzy, dokumentów i w lekkim wdzianku.
Ogarniała mnie furia, byłem jak na haju.
Wskoczyłem do pierwszego lepszego tramwaju.
Miałem zamiar nim dojechać do końca linii.
Nie odbierałem, gdy rodzice do mnie dzwonili.
Nagle zapytała mnie jakaś starsza pani,
Czy byłbym taki miły, pomóc jej z siatkami.
Dlaczego wszyscy ludzie mną poniewierają
I ciągle najgorsze rzeczy mnie spotykają?!
"Nie. Po prostu nie! - krótko staruszce odparłem,
Czym pospolite oburzenie wywołałem.
Zaczęła się gadka o współczesnej młodzieży,
Co w komputerach siedzi i w Boga nie wierzy.
"Proszę przygotować bilety do kontroli."
O nie! Brakowało jeszcze tych urzędoli!
Do następnego przystanku było daleko.
Będę musiał zaznajomić się z kartoteką!
Rzekłem do kanarów, że nic przy sobie nie mam.
"W takim razie na policję sobie poczekam".
To ostatecznie przelało szalę goryczy.
Za chwilę, bardzo zdziwić się miał motorniczy,
Ponieważ hamulec awaryjny chwyciłem
I jego rączkę z całej siły pociągnąłem.
Tramwaj niemal natychmiast zatrzymał się w miejscu.
Nienawiść do świata i ludzi czułem w sercu.
Ci, którzy stali, w większości poupadali.
Niektórzy na końcu wagonu lądowali.
Dwaj kanarzy, kiedy tylko się pozbierali,
Ruszyli na mnie i schwytać mnie próbowali,
Lecz chwyciłem babciną siatkę z zakupami
I wymachiwałem nią tuż przed ich nosami.
W końcu plastikowa torba się rozerwała.
Zawartość na wózku z dzieckiem wylądowała.
Słychać było płacz. Rzuciłem się do ucieczki.
Jeden z kanarów próbował blokować drzwiczki.
Myślałem, że z faceta twardy jest zawodnik,
Lecz wypchnąłem go łatwo i upadł na chodnik.

Sprintem, ile tylko sił miałem w nogach, biegłem.
Pół godziny później na osiedle dotarłem.
Kontrolę nad swoim życiem straciłem całkiem.
Gdyby to wszystko snem okazało się rankiem.
Mój komputer wraz z danymi zniszczony został.
Nie mam już nic, tylko telefon mi się ostał.
Wszystkim kontaktom wysłałem brzydką wiadomość.
"Wszystko okej?" - odpisał niejeden jegomość.

Postanowiłem poprosić o pomoc kumpla.
Przydałaby mi się zapewne jakaś dziupla.
Zgodził się wyjść ze mną na spacer i pogadać.
O problemach w domu zwykłem mu opowiadać.
Powiedziałem mu, że ojca chętnie zabiłbym,
Nawet jeśli do końca życia już siedziałbym.
Powiedział, że jestem za młody na kryminał,
I że sam ze swoim starym nieraz się ciulał.

Nagle, zaczęła za nami iść jakaś grupa.
Szybko spięły się moje ramiona i dupa.
Przyspieszyliśmy kroku, z drogi zboczyliśmy.
Oddech bandy osiłków na plecach czuliśmy.
Wtem, czyjaś pięść wylądowała na mej twarzy,
Nie myślałem, że jeszcze takie coś się zdarzy!
Ze strachu posikałem się centralnie w gacie.
"Kasa, smartfony! Oddawać wszystko co macie!"
Kolega, gotowy do butowania, leżał.
Skulił się jak zarodek i głowę ochraniał.
W końcu oddał ciemnym typom jakieś drobniaki.
Liczyłem, że trafią oni szybko do paki.
Ojciec mówił mi, że łatwo takich namierzyć.
Oddałem grzecznie wszystko, chcąc ojcu zawierzyć.
Dostałem jeszcze raz w mordę, na pożegnanie
I wnet cała banda uciekła, gdzie pieprz rośnie.

Z podkulonym ogonem do domu wróciłem.
Szczątki kompa bliżej śmietnika przesunąłem.
"Syn marnotrawny!" - ojciec spytał, co się stało.
Rzekłem, iż kilku chuliganów mnie napadło.
Matka powiedziała, że mam za to nauczkę,
A ojciec od razu zadzwonił na policję.
Mundurowi najchętniej by nie przyjeżdżali.
W końcu jednak przyjąć zgłoszenie się zgodzili.

Młody, blond-włosy krawężnik do nas zawitał,
O konieczności prawdziwych zeznań przeczytał.
Zaskakujące, że ten człowiek umiał czytać!
Z przebiegu zdarzeń chciał mnie dokładnie przepytać.
O akcji w tramwaju, rzecz jasna, nie wspomniałem.
Do tego, że nas pobili, się nie przyznałem.
Było to dla mnie bardzo upokarzające -
Jako ofiara napadu – zawstydzające,
Lecz ojciec siniec na moim podbródku dostrzegł
Oraz natychmiast w tej kwestii przed szereg wybiegł:
"Czy ty kurwa nie rozumisz, co policjant rzekł?"
Moje oczy wnet się zaszkliły, a on się wściekł.
Wyszło jednak, że jutro zeznania skończymy
Na komendzie, jak się wszyscy uspokoimy.
Że był rozbój w tramwaju, młody sierżant wspomniał.
Przez krótką chwilę dziwnie mi się przypatrywał...
Rzekł, że tata kupi nowy smartfon, jak wskażę,
A ojciec odparł, że to się jeszcze okaże.
Spytał, czy pies się nie zlał, bo czuć zapach moczu,
Lecz dopiero co był na dworze, na uboczu.

Gdy aspirant opuścił nasze skromne progi,
Przemówić w przedpokoju miał mój tatuś drogi:
Nowy smartfon dostanę, jak sam zaoszczędzę.
Z komputera mogę skorzystać w bibliotece.
Bym mógł sprawdzać czas, dał mi prababci zegarek
I zszedł do sklepu, by móc uzupełnić barek.
Szlaban na wychodzenie z domu otrzymałem.
O telewizji również zapomnieć musiałem.
Matka nie wahała się przyznać ojcu racji,
A potem kazali mi iść spać bez kolacji.

Kompletnie zdruzgotany w mym łóżku leżałem.
Tak łatwo jednak poddać się nie zamierzałem.
Lampka komputera pod biurkiem nie błyskała.
Ręka odruchowo po smartfon sięgnąć chciała.
Nie mogłem sprawdzić Facebooka i wiadomości.
Nie miałem materiałów do onanizacji.
Na zawsze wszystkie zdjęcia i dane straciłem.
Kopię zapasową co chwilę odkładałem.
Gdyby nie ojciec, to wszystko by się nie stało.
Przez takich jak ojciec wiele dzieci się bało.
Każdy, któremu widzi się codzienne picie,
Powinien ponieść ciężką karę za swe życie...

Koło północy, kiedy rodzice już spali,
Wymknąłem się z pokoju do kuchnio-jadalni.
Westchnąłem i nastawiłem wodę w czajniku.
Butelek piwa na szafkach było bez liku.
W mieszkaniu unosił się także zapach rumu.
Zamknąłem drzwi, co by nie słychać było szumu.
Czajnik doszedł, jak ja sam ze sobą w pokoju
I wziąłem go, by zemścić się na starym gnoju…
Od wielu miesięcy o tej chwili marzyłem.
Z bulgoczącym wrzątkiem do salonu wkroczyłem
I ostrożnie, by nie oparzyć śpiącego psa,
Wylałem wodę z czajnika na głowę ojca...
Sekundę później zbudził się i oczy otwarł
Oraz gwałtowanie jak oparzony się zerwał.
Potem wydał z siebie przeraźliwy ryk bólu.
Nasz kundel zaczął głośno szczekać jak w bidulu.
Matka z sąsiedniego pokoju wparowała.
Czajnik, mnie i wyjącego ojca zastała.
Twarz ojca wyrażała potworne cierpienie,
Dezorientację i ogromne przerażenie.
Natychmiast ojca do łazienki zaciągnęła
I lodowatą wodę na głowę puściła,
A ojciec niczym zdarta płyta się wydzierał,
Robiąc przerwy na oddech, co szybszy się stawał.
„I po coś to zrobił, debilu?!” - zapytała.
Trzymiąc psa za obrożę, ojca polewała.
Zacząłem głośno krzyczeć, że on zniszczył mi życie
I musiało kary zaznać jego oblicze.
"A na mnie co?! Wylejesz kwas jak muzułmanie?!" -
Spytała, a ojciec wciąż szamotał się w wannie.
Z pewnością dużo ulgi dał mu zimny strumień.
Nie było jednak szans, że będzie tylko rumień.
Potem zaczął krzyczeć, że wszystkiego się zrzeka
Oraz, że za to, co zrobiłem, mi wybacza.
Powiedział też, że tatuś i tak nie miał włosów
I o śmierci słyszał od licznych w głowie głosów.
Świadom konsekwencji wezwałem pogotowie,
Mówiąc, że mój tata oparzył sobie głowę.
"Czy doszło tutaj do czynu zabronionego?"
Może i tak. Na pewno do sprawiedliwego...

Ojciec zakrztusił się i brało go na torsje,
A ja myślałem, czy gotować nową porcję...
Lepszym pomysłem byłaby dla mnie ucieczka,
Jednak ubiegła mnie na sygnale karetka.
Sąsiedzi, zaalarmowani wrzaskami,
Nie po raz pierwszy wezwali policję sami.
"Opowiedz panom, co zrobiłeś!" - powiedziała matka.
"O Boże!" - za głowę chwyciła się sąsiadka.
Widać było jednak, że trochę się nie dziwi.
Czubek głowy ojca był jak obrane kiwi.
Skóra stamtąd schodziła całymi płatami,
Choć ratownicy ją przez cały czas schładzali.
Już nie tylko jego nos ostał się czerwony.
Oddział oparzeniówki został uprzedzony.
Jego oczy również zostały poparzone.
Rozbiegły się na boki jak niedokręcone.
Wtem, ojciec stracił oddech, łapiąc się ze serce,
A defibrylator czekał na dole w karetce.
Reanimacja trwała prawie pół godziny,
Zanim ojciec skonał na skraju wykładziny...

"Osiągnąłeś swój cel. Jesteś zadowolony?"
Prawdę mówiąc, byłem po prostu przerażony…
Każdy widział, że sytuacja jest zażarta.
"Czy była tu zakładana Niebieska Karta?"
"Mój mąż od lat pił i robił nam awantury,
Lecz syn jest od komputera uzależniony!
Już drugi rok nie może skończyć podstawówki!"
"To nieprawda! Ze wszystkiego mam same szóstki!"
"To nie pierwszy raz, gdy ma taki atak złości!
Już raz podkładał ojcu do talerza ości!"
"To on mnie do takiego stanu doprowadził!
Wieczorem komputer mi przez balkon wywalił!"
Krzyczeć, że ojciec mnie bił i gwałcił zacząłem,
Lecz nawet sam w te puste słowa nie wierzyłem.
Kopałem, biłem i gryzłem funkcjonariuszy.
Nie trafiłem, jak w tramwaju, na słabeuszy.
Nikt z policjantów nie zamierzał się pierdolić
I pałą udało im się mnie obezwładnić.
Zanim na miejsce przyjechał prokurator,
Straszyli, że wsadzą mi w rzyć paralizator.
Na ręce założono mi ciasne kajdanki.
Gdzieś u góry dudniły Young Leosi "Szklanki".
W zamkniętym pokoju szczekało nasze psisko.
Sąsiedzi obserwowali to widowisko.
"A chłopak zawsze na klatce "dzień dobry" mówił."
"Co tam się stało, że ten ojciec tak zawodził?"

Władować mnie na dołek, zwarci i gotowi,
Bez zapiętych pasów wieźli mnie mundurowi.
Na komendzie umieszczono mnie w izolatce.
Usłyszałem, jak policjant rzekł koleżance,
że nie mieli jeszcze takiego popierdola.
Przez pijaństwo ojca czekała mnie niewola.
Ciekaw jestem, jak oni by funkcjonowali,
Gdyby w sytuacji jak ja, się znajdowali.
W rzeczywistości było mi już wszystko jedno.
Nazywając mnie „pojebem” trafili w sedno.

Zapadł mi w pamięć ten trzynasty posterunek.
Widziałem, jak komendant wlewał w siebie trunek.
Poczucie winy odrzucałem początkowo.
Wmawiałem se, że zgarnęli mnie omyłkowo.
Nad ranem w celi na głośny szloch się zebrałem.
Straszny ból i śmierć mojemu tacie zadałem.
Zabiłem go, a on tylko chciał dla mnie dobrze
I nie pogram też już nigdy na komputerze.
Dyżurny stracił cierpliwość i walnął w kraty,
Krzycząc, że sam nie umiałby odjebać taty.
Aż do rana śnił mi się ściągnięty z głowy skalp.
Mogłem między bajki włożyć plan zwiedzania Alp.

Szybko z rozbojem w tramwaju mnie powiązano.
Na kamerach wszystko się wyraźnie nagrało.
Z racji, że piętnasty rok życia ukończyłem,
Jako dorosła osoba sądzony byłem.
Musiałem dalej żyć z naznaczonym jestestwem:
Zabójstwo ojca ze szczególnym okrucieństwem,
Czynna napaść na funkcjonariuszy publicznych,
Spowodowanie uszczerbków na zdrowiu licznych.
Kanar, którego wypchnąłem, stłukł sobie głowę.
Niemowlę w wózku było ciężko poparzone,
Bo wpadły tam słoiki z gorącym rosołem.
Pięćdziesiąt tysięcy szkody w związku z rozbojem.
Prócz zbitej głowy i przegrzanej dziecka dupy,
Niektórzy mieli przetrącone kręgosłupy.

Śledztwo w sprawie napadu na mnie umorzono
I wyłącznie na moich czynach się skupiono.
Czemu wszędzie pisałem, że chcę ojca zabić?
Liczyłem, że mogę pomoc do domu zwabić.
Powiedziałem, że wszedłem do pokoju taty,
Bowiem chciałem mu dolać wody do herbaty.
Jednak niestety nasz pies szturchnął moją rękę
I niechcący zadałem mu tę straszną mękę,
Lecz śledczy w żadne z moich słów nie uwierzyli
I wszystkie okoliczności dobrze sprawdzili.
Zanim mój ojciec spotkał się z koszmarnym bólem,
Na półce, zamiast kubka, była szklanka z rumem.
Po czasie pokazano mi z pogrzebu zdjęcia.
Z estetycznych względów trumna była zamknięta...
Furii w tramwaju wytłumaczyć nie umiałem.
Ze wszystkich argumentów się powystrzelałem.
Psycholog uznał wszystko za przejaw drastyczny
Syndromu odstawienia. Byłem poczytalny.
Wykluczono również, że działałem w afekcie
Oraz że byłem członkiem w jakiejś nowej sekcie.
Dwadzieścia dwa lata wolności pozbawienia.
Sędzia Marian Wesołowski życzył powodzenia...

Wchodząc do celi, od razu się przyznawałem:
Stary zniszczył komputer, więc go zajebałem.
Bardzo szybko doszło do próby przecwelenia,
Celem mojej skromnej osoby zastraszenia.
Bardzo szybko jednak odwróciły się role.
W nocy wstałem i zacząłem gotować wodę...
Inni osadzeni dość dobrze mnie poznali…
Dzięki temu uniknąłem kolejnej fali.
Na wniosek więźniów z celi usunięto czajnik.
I taki oto był przetrwania w pierdlu tajnik.
Matka na początku często mnie odwiedzała.
Później z wieloletnim kolegą się związała.

Wyszedłem z więzienia tuż przed moją czterdziestką,
Przed drugą specjalną wojskową operacją.
Po ciężkiej obronie przesmyka suwalskiego,
Trafiłem rychło do obozu jenieckiego.
Ruscy próbowali wcielić mnie do swej armii.
Bardzo szybko jednak wypuścili mnie sami.
Rekrutów wodą z czajnika potraktowałem,
Gdy jeden egzemplarz z podstawką znalazłem...
Łypałem po nich oczami jak Morawiecki.
Zaskoczyłem postawą sam Związek Radziecki.
Moje osiedle zostało z ziemią zrównane,
Zatem i tak straciłbym komputer i dane...


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

sam53

sam53, 15 marca 2023

nie pytam czy jesteś szczęśliwa

gdy uśmiech masz wypisany na twarzy
i palisz się w rękach
gotowa do tańca i w dzień i w nocy
i pod świętym obrazem i w kopce siana na łące
w dojrzewajacym zbożu
i w piwnicy przy przebieraniu ziemniaków

lubię gdy krągłymi biodrami
zamiatasz resztki mojej męskiej dumy
a zdyszane jeszcze upomina się o kolejną porcję seksu
nie przeszkadza skrzypiące łóżko
pot który skleja nasze ciała
rozumiemy się bez słów
w pocałunkach wymieniając myśli
rozmawiamy przez sen

póki nie uciekniemy z wierszy


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Yaro

Yaro, 15 marca 2023

uzależniony

powstaję rano toaleta
kawa gorąca wkurza
wypita do połowy
bo się spóźnię do szkoły

biegiem niezadowolony
autobus kurczę czerwony
wczoraj tutaj ćpałem kokainę
całowałem folię jak dziewczynę

jesteś dla mnie wszystkim
jesteś moim talizmanem
znowu niebo płacze razem ze mną
kiedy cię ujrzę wesołą tak poza szkołą

wtuleni w siebie na ławkach przystanku
w objęciach na molo i plażach
mówimy czułe słowa to nie boli być dobrym
to nie prawda ale jestem od ciebie uzależniony


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły


  10 - 30 - 100  

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1