Teresa Tomys, 7 listopada 2023
cisza jak dzwon rozbrzmiewa
wiatr nie kołysze
słów nie goni podobnie
jak złote liście
za oknami tylko
szelest spadających kropli
nawet
z deszczem rozmawiać
już nie umiem
zapominam jak nazywać
i pamiętać cokolwiek
kiedy puste miejsce jest obok
tej nocy sen mnie nie przytuli
XI2023/T.Tomys/eliteraci.pl
Teresa Tomys, 7 listopada 2023
o tym że kiedyś
że znowu przy jednym stole
tymczasem tylko krzyże
przypominają że byli
nie ma rozmów
albo są w jedną stronę
płoną ogniki zniczy
najczęściej
u tych niezapomnianych
dlatego
czasem postawmy tuż obok
bo ich nikt nie pamięta
nie tęskni
nie czeka
by znowu kiedyś
przy jednym stole
być razem
XI.2023/T.Tomys/Eliteraci.pl
Yaro, 6 listopada 2023
oceany błękitem płoną
fale się pienią łodzie kołyszą
w twoich oczach zakwitło niebo
łąki zielone lasy zmieniają kolory
boso biegniemy po rosie
ognisko na brzegiem
dym na jeziorze
całujemy usta nabrzmiałe
młodość płynie w niezbadane
czasy takie same przez cały czas
zmieniające się postacie jak u Szekspira
jesteśmy młodzi odbijamy daleko od siebie
leć wietrze wiej cisza boli mnie
deszcz moczy zamiast łez
szkło za mgłą na więcej mnie stać
starzejemy się każdym szarym dniem
nadzieją krem cienka warstwa na Facebooka
Marek Gajowniczek, 6 listopada 2023
Tajemnica gdzieś leży w sposobie,
jaki każdy z nas podejmuje,
by najdłuższą po sobie opowieść
pozostawić, gdy się wyprostuje.
.
Pamiętaną, przypominaną.
Niezwykłością zmienioną w legendę.
W homeryckich strofach opisaną.
Jaki byłem? Jestem? Czy będę?
.
Odrobinę tej świadomości
rozproszonej - promieniowanej
artystyczną manią wielkości
czas wciąż w nicość odsuwa najdalej.
.
A bogowie komunikacji
w cybrnetycznej wiedzy ukropie
przekonani są do swych racji,
że mogą przeżyć po Potopie!
Znając już algorytmy życia
finansują pandemie i wojny
z wirtualną gwarancją przeżycia,
kiedy zginie świat bogobojny.
.
Niedościgli, potężni, bezkarni,
mając wszystko, co człowiek mieć może.
czują się jak cyborgi w owczarni.
Czy pozwalasz im na to Boże?
.
Dziś protesty, modlitwy, błagania
są jak liście rzucone z wiatr.
Dość już tego globalizowania!
.
Pierwszy śnieg już gdzieniegdzie spadł.
Arsis, 6 listopada 2023
Jestem tutaj. Jestem tu… Gdzież ty? Mów do mnie. Nie milcz! Mów. Pełna tej miłości, która,
którą…
… której…
W kaskadzie blasku, w migoczących prześwitach na liściach wierzby, kasztanu…
Mów do mnie. Nie milcz! Mów…
Jesteś i milczysz, mając kamienne usta zimnego posągu.
Milcząc jak przedmiot,
jak popiersie w zapomnianym muzeum czasu.
W którym słychać ciche trzaski rozsychającej się,
ułożonej w jodłę dębowej klepki o zwietrzałym zapachu woskowej pasty.
Jestem tutaj i czekam.
W samotności,
w przedpokoju…
W pokoju pełnym pomarańczowego światła.
W tym właśnie, w którym umarła przed laty moja matka,
patrząca teraz oczodołami zasklepionymi ziemią spod lastrykowej płyty zimnego grobu.
*
Za oknami szum zielonych liści
spętanych jakimś przesileniem,
szeptem liściowego bożka.
I ta łuna nadciągającego zmierzchu, co mami i kusi
tęsknotą, melancholią, smutkiem…
W którymś ostatnim dniu lata
na ścieżce, na asfalcie parkowej alei…
Pośród stąpań,
chrzęstu kamieni.
Czy mnie
słyszysz?
Ja słyszę i czekam,
płynąc powietrzem w przezroczystej aureoli nieba.
Czy ty mnie…
Powiedz, czy mnie…
Ja —
tak.
Ja —
wiem.
Ja —
czuję…
W koegzystencji szeptów i cieni,
co wydłużają się
pod wieczór,
przerastając drzewo.
W nieostrej widzialności kształtów. Tam, nad łąkami w awangardzie snów.
Płynących
jak dym
nad ziemią…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-05)
***
https://www.youtube.com/watch?v=wR4pOKc3E_M
drachma, 5 listopada 2023
Wyautować się z Shoah
dopłynąć do bram ziemi obiecanej
otrzymać azyl bo jest prawdą
co na cokole statuy wolności widnieje
na spiżowej tablicy
„Dajcie mi tylko swoich biednych
tłumy całe, Obejmę ich gościnnie
mymi ramionami. Przyślijcie mi
bezdomnych gromady niemałe,
Dla nich podnoszę lampę
nad portu wodami”
Yaro, 5 listopada 2023
kołysał czas biodrami w tle szał muzyki
nasz świat już na początku był skazany na
wiele długich chwil
skończył się jak po nocy dzień
dlatego warto obejrzeć się wstecz
nie połączył nas Bóg za słodkie było by życie
mogliśmy przesłodzić własny los
dane nam było spotkać się na ulicy
czułem jakbym ciebie znał z innej epoki
z innego snu z mojej bajki
z innej strony z innej nocy
może w wymiarze marzeń są schody
nie było dla nas szansy
zbyt wysoko bez silny by się wspiąć
w środku miłość prosto od samego Boga
natchniony kocham jak szalony małolat
iść z uśmiechem mimo wielu strat
z ciepłem w dłoniach
przepraszam za miłość mą
Sztelak Marcin, 5 listopada 2023
Z upodobaniem kalał gniazdo,
do którego został podrzucony.
Na przednówku, gdy bieda szczerzyła
zęby z każdego kąta chaty.
Później bywało o jakieś półtora nieba
lepiej, stabilizacja w zakresie chleba,
nawet dwa razy dziennie.
I niedopałków wypalanych na strychu.
Dziury w pościeli sąsiadki
zakończyły ten świetlany okres.
Nawet uwierzyłby w ingerencję z wysoka,
jednak anioły upadały zbyt często.
Skrzydła na bazarze były tanie,
w aureolach starsze kobiety uparcie
sadziły kwiaty chociaż te nie rosły.
Może z powodu klimatu, może błota.
Wciskało się wszędzie,
ze szczególnym uwzględnieniem życia.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
8 lipca 2025
wiesiek
8 lipca 2025
sam53
8 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
7 lipca 2025
jeśli tylko
7 lipca 2025
Toya
6 lipca 2025
violetta
6 lipca 2025
Yaro
5 lipca 2025
dobrosław77
5 lipca 2025
violetta
5 lipca 2025
Belamonte/Senograsta