Arsis, 16 listopada 2023
W starym szpitalu stare odrapane łóżka. Odpadająca płatami farba ze ścian, płachty pajęczyn,
kurz…
Betonowa podłoga, pojedyncze klepki i okna
szeroko otwarte na zieleń szumiących drzew.
Za oknami otwartymi na przyszłość
słońce zsuwa się jaskrawo
po liściach dębów, kasztanów…
Za oknami nadciągający zmierzch,
co skrywa się jeszcze
za sztachetami malw,
za drewnianym płotem
pełnym glinianych dzbanów i jakichś podartych szmat.
Za oknami melancholia ścian
posiniaczonych, nasiąkniętych wilgocią.
Za oknami…
Cóż jeszcze za oknami?
Niesie się piskliwy szum
świdrujący omszone kamienie.
Jesteś tu jeszcze? Do kogo tak szepczę?
W rozkołysanej scenerii krajobrazu, zamiast twarzy dostrzegam olśniewającą aureolę blasku.
*
Zaskoczyłem samego siebie, przyłapawszy się na wzgardzie do nie wiadomo czego.
Zapatrzony w utopiony wizerunek marynarza na etykiecie Tom of Finland, oblizuję się lubieżnie.
Obcisła skóra sado-maso.
Wąsik, ach, ten wąsik.
Błysk ćwieków, źrenic…
Otwieram oczy. Zamykam…
Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek w jakimś dziwnym tańcu,
w mizdrzeniu się do czegoś w oparach absurdu.
*
I znowu idę polami, jakby we śnie. Niosę w ukryciu miłość, okrywając ją ciężkim oddechem
i połą płaszcza przy sercu. Wypada mi spod pazuchy butelką, roztrzaskując się o kamienie.
Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie wiem. Już nic nie wiem.
Nie wiem nawet czy jestem,
będąc gdzieś tutaj i nie będąc zarazem.
Wszystko zapomniałem, ulegając atrofii pamięci.
Jak ty miałaś
na imię?
Zofia? Teresa?
Mijają mnie zapomniane widma o twarzach
poznaczonych pikselami czasu.
Omiatają mnie piwnicznym chłodem/
Idę polami. Bezdroża wokół i wszędzie.
I wciąż tylko, i wciąż jakieś szepty, oddechy wiatru, nocy…
Chodzę w kółko
jak na oddziale
dla umysłowo chorych.
Błądzę.
*
Budzi mnie łoskot zapadającej się w sobie wielkiej góry, wielkiego masywu na wyobraźnię.
Przelatują ze świstem blaszane ptaki.
Rozbryzgują się o ceglany mur
z chrzęstem pękających skrzydeł.
W smrodzie wyciekającego zewsząd smaru
wysypują się opiłki żelaza zamiast piór/
I nacierają z gwizdem na pulsujące membrany bolących uszu koszmary sennej maligny…
*
Co? Że nie ma wiersza?
No nie ma i nie będzie.
Zresztą nigdy go nie było.
Bo i po co wiersz?
Już ja dam wiersz,
że aż wam pójdzie w pięty!
Te wszystkie czterotakty, dziesięciotakty
z nieznośną lekkością oddechu, bądź pauzą na oddech…
Będzie pauza,
oj, będzie,
ale na rzyganie!
Zasadzać łapy w rozwarte, skorodowane dzioby i pędem do kubła! Wy, udawani pięknisie,
pachnący fiołkowymi perfumami, a tak na prawdę śmierdzące błazny z dziurami w zębach.
Wszystko zarzygane, obrzygane,
jak w luksusowej stołypinówce
nocnego ekspresu do syberyjskiego łagru.
Uwaga!
Czas na wypróżnianie!
Walą kolbami
po zadach.
Odbijają nerki.
Nikt nie zostaje w tyle!
Kto zostaje, temu kula w łeb!
Nie ma zmiłowania. Już ja wam dam zmiłowanie…
Pędzą na trzaskający mróz, na ujadający
wściekłymi psami mróz,
w którym uryna zamarza, nie dolatując do celu
i zwisa łamiącymi się patykami z zawszonych gaci.
Lecz nikt
nie zdąża,
Każdy lezie po każdym, umazany gównianym pancerzem po samą szyję, co pęka,
rozlatuje się na kawałki
przy najmniejszym poruszeniu.
*
Na lichym ogrodzeniu otaczającym pustkę
zwisają resztki z szarą sierścią kozła. Nie przeskoczył.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-16)
***
https://www.youtube.com/watch?v=YVKELrH8CbE
sam53, 16 listopada 2023
i znów widziałem ciebie we śnie
w czasie nierzeczywistym
pewnie nie tylko dla mnie
chociaż powinnaś dać znać że też śnisz i pragniesz
gdy elementy zdarzeń z realu mieszają się z marzeniami
rzeczywistość nabiera innego kształtu a jeśli
wywrócisz ją do góry nogami wtedy
- bezpieczniej jest stworzyć równoległy świat quasi-zdarzeń i faktów
w tym śnie całowaliśmy się pół nocy
a przecież byłaś daleko
pozwoliłaś mojej wyobraźni kochać się prawie do rana
gdybyś tego nie chciała uciekłabyś z łóżka
najnowsze badania dowodzą że wystarczy być z kimś duszą
ciało to staromodny przeżytek
jak małżeństwo ślub prawo pierwszej nocy
w końcu mamy 2137 rok
wymieniliśmy impulsy
czekamy na miłość
violetta, 15 listopada 2023
tańczę z płatkami
szeptanymi melodią magnolii
w uśpionym pąku
otwieram słońce
Marek Gajowniczek, 15 listopada 2023
Dostępność do wiedzy pilnują koledzy
na lekcjach protekcji, doboru, selekcji
wszystkiego narodowego,
więc nazistowskiego -
ksenofobistycznego!
Za to masonerie oraz korporacje
za przykrywke majac pseudodemokrację,
tak egzaminują wykształcenia progi,
by się spoza kasty okazał ubogi
talent pozbawiny dziedzictwa fortuny,
która ubogaca pokoleń rozumy,
gwarantując wszystkim dzieciom resortowym
szyld elit kultury w kręgu narodowym.
Szanse i awanse i partyjne stołki.
Taką mały władzę! Reszta to matołki!
Wybieramy partie na obcych usługach.
Tradycja korupcji - skuteczna i długa,
wciąż tolerowana, niespecjalnie skryta.
Serce to nie sługa... to rzecz pospolita?!
Wolność!!! "Wszystko bój!" rymem do Liroya.
Wladza i ustrój - w sieci krat w powojach.
Marek Gajowniczek, 15 listopada 2023
Tuman nad rzeką zdarzeń
rozmiękłą zmroził ziemię.
Omamił zmian mirażem
i rozum i sumienie.
Na prochach po Wojciechu
zlożono cenę złota,
a Prusak łzy uśmiechu
pospiesznie z oczu otarł.
.
Nienawiść kraj rozedrze.
Rozkradną go sąsiedzi
i obraz na Katedrze
osadzą kuty w miedzi.
Abyśmy pamiętali
przez całe tysiąclecia,
że tam, gdzie rządzą mali -
toną w unijnych śmieciach.
.
A ucisk praw opasłych
kart ciężkich - traktatowych
resztkę nadziei zgasłych
zgniecie w drogach z Krzyżowych.
Wszystkim co przemilczymy
bezbożni się zachwycą.
Narodowe nam rymy
zapiszą cyrylicą!
.
Po karuzeli zdarzeń
rozwieje wiatr tumany
i Obraz się ukaże
w głębinie dusz chowany.
Zgoda wróci gołębiem
znad fal burzliwych w sporach.
Wspomnisz: "Wypłyń na głębię!"
i zapomniane "Wczoraj"
sam53, 15 listopada 2023
jesień w deszczu - boję się że zmokniesz
wiosna lato zleciały tak szybko
nie zakwitną już malwy pod oknem
nawet zieleń nie przyśni się liściom
tylko szarość - jej pełno w kałużach
z marzeniami znów wyjdzie na spacer
chłód jak nigdy zwyczajnie się spóźnia
wronie stado wciąż kracze i kracze
jesień w deszczu - parasol dziurawy
mglisty ranek wędruje po płotach
nim przytulę napijmy się kawy
teraz całuj ach całuj
i kochaj
kb, 14 listopada 2023
mówisz że szanujemy tradycję skoro od lat
pchając ten sam wózek
nie skręcaliśmy w lewe przepaście
lecz gdy twoja Zdrowaś Mario
zagłusza mój Ojcze nasz
przychodzi myśl że w pewnych
fragmentach współżyciorysu
rządzimy się oddzielnie
swoimi prawami
jeśli pod szczerozłotą suknią prawdy
można cokolwiek ukryć
to po stokroć niewinni są
odsądzani od czci i wiary
życiowi samobójcy
a co dopiero jedzący z jednej miski
szara mysz
domowy kot
sam53, 14 listopada 2023
wczoraj napisałem kilka słów o sobie
potem przyszła refleksja
że jednak nikogo to nie zainteresuje
ubrałem wiersz w wątpliwości
czy grzyby między świerkiem a furtką to napewno maślaki
od tamtej chwili Bóg tworzył mnie na nowo
właśnie od grzybobrania z odmienioną świadomością
z nadzieją na miłość
inną prawdziwą szaloną
tak jakby ktoś pierwszemu lepszemu psu ze schroniska
miał podarować najlepszą kość
dziś znalazłem opieńki
nie wiem dokładnie ale chyba tak się nazywają
Sztelak Marcin, 13 listopada 2023
Od samego świtu z zapałem godnym
stosów stawiali pomniki.
Z błota, w równych proporcjach z krwią
pierwszą i ostatnią kroplą
potu, wylanego w piędź ziemi.
Mocno zaciśniętą w zgrabiałych palcach,
podobno przypadkowo, odrąbanej dłoni.
Prawej lub lewej, przecież sprawiedliwie
nie znaczy po równo, a według zasług.
W końcu zasiedli u stołu, umęczeni
znojem wbijali iskrzące się oczy w pusty
blat nierównego stołu. Jednak kolacji nie było,
właśnie świtało. Pora do pracy.
Ostatecznie wciąż pozostało tak wiele roboty,
a tak niewiele czasu. Mocno ograniczonego,
zaledwie do wieczności.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
15 maja 2025
sam53
15 maja 2025
Bezka
15 maja 2025
wiesiek
15 maja 2025
violetta
14 maja 2025
wiesiek
14 maja 2025
Toya
14 maja 2025
Bezka
14 maja 2025
Misiek
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
marka