
Marek Gajowniczek, 19 września 2020
Świat zakażony.
Długie ogony
ciągną się za polityką.
Futrzany serdak
partiami merda,
mediami i statystyką.
.
Nowe Porządki
zmieniają piątki
na zaciśnięte kułaki.
Wirus kraj toczy.
Wytrzeszczasz oczy.
Porządek o krok od draki!
.
Co za głupota?
Odwracać kota
za tarczą o dobrostanie,
gdy ślad węglowy
ludziom do głowy
utrudnia ciemnot wciskanie!
.
Brzeg góra z górą
połączy rurą.
Pod dnem wymienią fekalia.
Przybiją sobie
piątki wodzowie.
O to ta cała batalia?
.
W sposób uknuty
zarzutów zrzuty
spłyną jak woda po kaczce.
Trudno bez buty
wejść w cudze buty...
potem go wywieźć na taczce.
Marek Gajowniczek, 18 września 2020
Wódz woźnicom ściągnął wodze.
Nieposłusznych karze srodze.
To jego wodzowskie prawo.
Opozycja bije brawo.
.
Słowo z tylnego siedzenia
wiele ma do powiedzenia.
Dotąd - niezwykle ostrożnie.
Teraz - w osiach piszczą sworznie.
.
Wszystko z troski o zwierzęta.
Struna mocno przeciągnięta,
zajęczała na zakręcie.
Jak wódz zechce ,tak już będzie
i to nie jest dyktatura,
choć niektórym cierpnie skóra.
.
Kulturowa rewolucja
wykrzyczała w rezolucjach,
że to pomysł jest fatalny
i jak ubój rytualny
służy jedynie wybrańcom.
Precz łańcuchom i kagańcom,
klatkom, kratom w polityce!
.
Środowiska i ulice
podnoszą w tej sprawie głos:
Nie głaskać kota pod włos!!!
Nawet jeśli kot to lubi,
to w końcu cierpliwość zgubi,
więc nie czyńcie tego mu!!!
Sku...bi du...bi!
Scooby Doo!
Deadbat, 18 września 2020
Widziałem trupy ich palców wyciągnięte
kości obeschnięte wymierzone niczym nieme oskarżenie
w kierunku celu którego sens obumarł wieki temu
podobnie jak oni
Wyszedłem więc z mroku i poszedłem dalej
na światło dzienne
jak oni wyciągając ręce
ku powierzchni
I widziałem wbite w ziemie twarze obciągnięte uśmiechu grymasem
uczepione kurczowo pełnych pociętych gazet
skórzanych portfeli
Kłamią i oszukują nie ma dla nich grozy ani śmierci
ani wszelkiego dobra miłości szczerej wiary czy nadziei
której nie potraktują jak zwykłych narzędzi
w drodze do własnego pustego bogactwa
Ich twarze malowane w najmodniejsze kłamstwa
Ich ciała obłóczone w jaśniejące szmaty zdobne w znaki
najpotężniejszych światowych kompanii
Każdy pragnie pragnieniem palącym go dniem i nocą
po ciałach najbliższych nawet do najwyższej przebić mocy
wybić ponad wszystkich
i stamtąd pokazywać im całą swoją pogardę i wasalną władzę
i całą skrywaną głęboko nienawiść
dzień za dniem i chwila po chwili
to sprzedawcy miłości
to fałszywi prorocy
Sami świadomie własnego kłamstwa nie poznawszy
szydzą i drwią teraz z wszelkiej prawdy
Oto liderzy na miarę tych czasów
Derwisze fałszywego boga
Oblizują już wargi swoje z nieskrywanego łakomstwa
Bestie w skórach baranków które jemu dziś pragną składać ofiary
na równi ze swojego i twojego potomstwa
Wyczuli bowiem ze swądu płonącej ulicy
Wyczytali ze znaków na niebie i ziemi
że oto ich czasy nadeszły
oto się policzyli i nieufnie łączą
Wyją już coraz bardziej zgodnie zadarłszy pełne kłów paszczęki
Obszczekują posągi
obsikują ognie latarni by zgasły światła nienawistne
Aby dyktować mogli trasy wszelkim statkom sami
wyznaczać kierunek jedyny właściwy
A kto go nie wybierze ten będzie ich wrogiem
uświęconą ofiarą i łupem należnym zwycięzcy i władcy
Oto Sfora na smyczach których nie zobaczysz
I czas na Polowanie jest już coraz bliższy
Pościg ruszy nieubłaganie
Czy to haniebny znak ich ofiary
na twoim czole płonie skrytym ogniem
czy uznają że dość jesteś im lojalny
żeby tym razem ujść z życiem
zanim twój statek w zderzeniu z żywiołem zatonie
Jeśli w świątyni przodków stwierdzisz że nie masz tej szansy
Kiedy usłyszysz trąby wzywające wiernych
Wybierz właściwy kierunek
I biegnij
zanim sił nie zabraknie i wyczerpany nie padniesz
Albo ukryjesz w skrytym dobrze
schronie
jednym z tych ostatnich
Kiedy zaś dopadną cię
i w imię większego dobra i (ich) lepszego życia
będziesz musiał umrzeć
I dołączysz do tych co ostatkiem woli
dawno martwego ciała ku niebu wyciągają palce
do celu który tak dawno przecież stracił wszelki sens
i rację
wskazując kierunek
harry, 17 września 2020
Przy Tobie czuję kwiatów wonienie
Zapach trącący sercu wytchnieniem
Dla mnie to wszystko tak bardzo wiele
Lecz wiem - Tyś dla mnie jeno marzeniem
Ujrzałem przecie rajskiego ptaka
Jak w blasku słońca upojon tęczą
Nie świadom piękna którym oplata
A pióra zdobne wabią, nęcą...
Ujrzałem to, co najważniejsze
Co najcenniejsze w całym świecie
Promień co sprawia, że życie lżejsze
Temu, co marzyć chce w sekrecie
Chociaż ja wiem, żeś Ty spragniona
Chociaż spragnionym całym duchem
Nie mam ja prawa do Twego łona
Targany żalem i wyrzutem
Ja pragnę Twoje lico widzieć
Dniem całym - rano i wieczorem
A kiedy księżyc swym szlakiem idzie
Wraz z nim być Twym adoratorem
Chciałbym Ci kłaść u stóp klejnoty
Kryształy czysto szlifowane
By odbijały cnoty wszystkie
Obficie przecież Tobie dane
Chciałbym więc noc przegadać z Tobą
Noc jaśniejącą szczerym złotem
Odlanym - wspólną tą rozmową
Po niebie zaś rzuconym potem
Chciałbym móc pisać tak bez końca
Lecz, czy potrzebne to pisanie
Piórem wyrazić wiele można
A życie... swe dopisze zdanie
W mej duszy dzielisz oraz rządzisz
Choć byś nie chciała - znaczysz wiele
Me serce przy Twym sercu błądzi
To wiem, Tyś dla mnie marzeniem...
Deadbat, 17 września 2020
Miliony świateł widziałem
Lśniły w głębi mych oczu
Wstąpiłem do nefrytowej kaplicy
Do diamentowego pokoju
aż ujrzałem kaplicę z witraży
z czerni czystej grobowcem na środku
Najpierw zaśmiałem się z kolorowych szkiełek
kiczowatych groteskowych posągów
Lecz wtedy poraziło mnie światło
Teraz jestem jak jeden z tych licznych co na kolanach
wpatrują się w swoje małe szkiełko
Błagając rozpaczliwie z wyciągniętą dłonią
przez szkiełko zabarwione patrzą
barwą
o której zapomnieć nie mogą
ich ukochaną i ich znienawidzoną
każdy skłębiony na zewnątrz z wykręconą ręką
Nie dla pustego oczodołu prawdziwe światło
nie dla kawałka mięsa zawieszonego na bladym kośćcu
Filary kręgosłupa wiodą wprost do mózgu wiązki prądu
Kamień miażdży nożyce choć papier go spowił
Tygrys miażdży kobietę której syn nie zdążył
W fladze wszystko zawarte lecz nic to nie mówi nikomu
i tylko rani mnie jego milczenie
milczenie
które odbijać się od ścian będzie dopóki plon nie wzejdzie
dopóki nie dojrzeją kłosy
słowa rzucone na stos ognia czernią w jasne niebo dymiący
wzejdzie znak nieposkromiony i niepokonany
Pojawi nadzieja naprawy
i wtedy świat się skończy
Nevly, 17 września 2020
światłami latarni zabrakło pustych miejsc
egzystujesz na krawędzi ryzyka
moim zdaniem za nadto zboczyłaś z kursu
i teraz już sam nie jetem pewien
czy mi uda się sprowadzić cię do portu
obezwładniając mgłę zastanawiam się co dalej
czego chcę podpłyń bliżej bo nie boję się kochać
najbardziej tęsknię za sztormem
do chleba nieba i ziemi już bardzo blisko
spójrz tylko najgłębiej jak potrafisz w światła latarni
harry, 15 września 2020
Pewnie - Ty mi powiesz prawdę
jedyną
Słoną prawdę w której czyny Twe
giną
Na powierzchni tryska struga
krynica
Ale wewnątrz, tak to bywa
pylica
Sam rozumiem swoje myśli
i czyny
Pełne troski, niedopatrzeń
satyry
Wiem, tyś jedna która widzisz
a milczysz
Obserwujesz, jak myśliwy trop
wilczy
Poprzez łąki owrzoszone
wędruję
Tchnienia chłodu. wiatru w oczy
nie czuję
Liczę traw źdźbła pojedyncze
w miliony
I bez końca i bez sensu...
zagubiony
Cel jedyny by powitać dzień
nowy
Nie dla siebie - nie dla własnej
wygody
Lecz - bo trzeba, może uda się
innym
Dać coś z siebie, lecz nie czując się
winnym!
Marek Gajowniczek, 15 września 2020
W jesienne wrzosy
krzyk - wniebogłosy
rozległ się w świecie:
P a n d e m i a !!!
System oszalał.
Jej druga fala
obraz choroby zaciemnia.
.
Znana przyczyna
doświadczeń w Chinach.
Skutek - czerwono w powiecie.
Słońce jak cekin.
W szpitalach - Pekin,
gorączka i chlorochina!
.
Znad Żółtej Rzeki
ślą do apteki
para szczepionek pomysły.
Maseczek przymus!
Brak Arechinu!
Ścieki zrzucamy do Wisły!
.
Plusy - minusy...
płyną wirusy
i mgła je zbiera wrześniowa,
a potem rosa
siada na włosach
i mamy wzrost zachorowań!
.
Przekaz rządowy:
" Więcej jest zdrowych
od liczby nowych zakażeń!"
Co nam zagraża
iść do lekarza,
gdy bankrutują grabarze???
.
Precz z niepokojem!
"Miasto jest moje!"
Skąd w mediach nuta ułudna?
Zagrajcie funky!!!
Pomogą bańki!
Dosyć dowcipów o g..nach!!!
Misiek, 15 września 2020
Moja niewidzialna i głucha
dlaczego jesteś taka gadatliwa
męczysz kłujesz w uszy
i w serce
rany zostawiasz na duszy
taka perfekcyjnie prawdziwa
rozmawiasz wyłącznie milczeniem
listem niewysłanym
głuchym od miesięcy telefonem
niedokończoną rozmową
gadasz i gadasz
z przeszłości zakurzone wspomnienie
obraz niewymyślony
jeszcze namaluję piórem
może na pchlim targu to kupią
wyszepczę raz jeszcze półtonem
na tablicy życia poukładam
myśli koraliki rozsypane
co
nic nie powiesz
puste pożółkły pamiętnika strony
pewnie teraz głupio
gaduło przeklęta
nawet bajek już nie opowiadasz
ciemna nocy
między pełnią a nowiem
przemawiasz siostrami gwiazdami
a brat księżyc o wszystkim pamięta
jemu wdzięczny odpowiem
zapomnianymi już wierszami
które do snu od tylu lat kołyszą
nie tylko od wielkiego święta
razem z anielskim chórem
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2025
wiesiek
22 listopada 2025
smokjerzy
22 listopada 2025
dobrosław77
22 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
violetta
21 listopada 2025
tetu
21 listopada 2025
wiesiek
21 listopada 2025
sam53
21 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
Belamonte/Senograsta