
sam53, 28 lutego 2021
znowu mam paznokcie obgryzione do krwi
wykrzyczane płuca do ostatnich łez
mój serdeczny palec wykrzywił się w dłoni
nie wiem z kim rozmawiam po nocach przez sen
pomysły na życie skończyły się wczoraj
w zasnutych mgłą oczach chaos myśli trwa
w milczenie uciekła codzienna rozmowa
na zerwanej strunie nie klei się gra
choć wulkan nie wybuchł trzęsie się powietrze
ktoś mówił że rany wyleczyć ma czas
a przecież dwa słowa nie zostaną wierszem
kiedy płomień świecy dawno temu zgasł
Marek Gajowniczek, 27 lutego 2021
Stały wzrost o trendzie spadkowym -
paradoksem w prawniczych kruczkach.
Wiek poważny- z natury niezdrowy.
Bardzo łatwo naciągany na wnuczka,
łatwowierny - szybko zapomina,
pogodzony z nieuchronnością,
zawsze, kiedy trzynastkę otrzyma,
to darczyńcę obdarza miłością.
.
Jednak trzecia śmiertelności fala,
wciąż wysoka - kilkusetosobowa -
pozytywnie myśleć nie pozwala:
Jak się starość w wyborach zachowa?
Nic nie dadzą chwytliwe reklamy,
bo wzrok nie ten i rośnie głuchota,
a czternastek licznie obiecanych
pocieszeniem nikt łez nie otarł.
.
Przesłonięte bezduszności kirem -
przyzwoitość, sprawiedliwość, prawo
już medialnych kadzideł mirem
nie otoczy zmian służbę kulawą.
Nieudolną, skorumpowaną,
w przekonaniu swym - nadzwyczajną?
Kadencyjnie wciąż powtarzaną
perspektywą z mniejszym złem... lub fatalną!
Yaro, 27 lutego 2021
w świecie
zakręconym jakby w słoiku
wolne myśli barwne słowa
nasze pocałunki się krzyżowały
płynął czas powoli
zapach włosów
z zapachem nocy i ciała
upływał czas zaklęty w kłamstwach
całym światem
całym sercem kochałem
alkohol rozwiązuje języki
prawda boli ludzie są niepoprawni
zadałem proste pytania
w odpowiedzi zostałem sam
zagubiony w poszukiwaniu drogi
szukam ciebie szukam życia
zabiłaś w imieniu bo chciałaś
umarł dzień tęsknię w rozpaczy
zajęty dniem powszednim jakże szarym
nasze drogi się rozpadły
rozsypany domek z boku karty
budowałem niszczyłaś wszystko
by myśleć o sobie
być nieskalnego blisko
nie uświęciłaś życia które woła płacze
dlaczego tak cię kochałem by znienawidzić
ciągle w myślach zapadam się głęboko
żegnaj spalona na popiół
sergiusz juriev, 27 lutego 2021
Из-за пазухи вынув щенка-сироту.
Обратился Хозяин со словом к коту:
-“ Вот что, серый! На время забудь про мышей.
Позаботится надобно о малыше.
Будешь Дядькой кутенку, пока подрастет?”
- “ Мур-мур-мяу!”- согласно ответствовал кот.
И тот час озадачился множеством дел,-
Обогрел, и утешил, и песенку спел.
А потом о науках пошел разговор:-
Как из блюдечка пить, как просится во двор,
Как гонять петуха, и сварливых гусей…
Время быстро бежало для новых друзей.
За весною – весна, за метелью – метель…
Вместо плаксы щенка стал красивый кобель.
И, всему отведя в этой жизни черед,
Под садовым кустом упокоился Кот.
Долго гладил Хозяин притихшего пса…
А потом произнес, поглядев в небеса:
-“ Все мы смертны, лохматый… Но знай, что душа
Очень скоро в другого войдет малыша!...”
Пес послушал, как будто понять его мог,
И… под вечер котенка домой приволок.
Тоже – серого! С белым пятном на груди!...
Дескать, старого, Хозяин меня не суди!
Видишь, маленький плачет? Налей молока!
Я же котенку дядькой побуду пока!...
--------------------------------------------------------------------
sergrex@yandex.ru UA3URX
---------------------------------------------------------------------
Misiek, 26 lutego 2021
Euterpe moja –zdejmij ze mnie już tę zbroję
niepewności -bo nie chcę powrotu do tego
co już nieraz przeżyłem- bo ku innym brzegom
płynę na okręcie nadziei- tam gdzie twoje
Serce - a tak je utracić bardzo się boję
wyrywam karty- ze sztambucha pożółkłego
by nowe zapisać - nie pytaj już dlaczego
z tobą chcę napić się wody życia- gdzie zdroje
Tryskają strumieniami -jako te kaskady
muzę moją objąć całą- dziś pragnę czule
w tę cichą noc gdy patrzy na nas -księżyc blady
Zrzucić chcę na zawsze -Dejaniry koszulę
wymazać z przeszłości -pogmatwane szarady
a co nasze zostanie -jak ciebie przytulę...
Pavlokox, 25 lutego 2021
Wydarzyło się to, gdy byłem małym chłopcem.
Choroba chciała sprowadzić mnie na manowce.
Dostałem duszącego kaszlu i gorączki.
Nie czułem też smaku i zapachu golonki.
Bolały mnie plecy i złapały mnie dreszcze,
A było to w latach dziewięćdziesiątych jeszcze...
Matka urwała się, by wziąć mnie do lekarza,
Lecz prawa jazdy niestety nie posiadała.
Ojciec zwykle o tej porze był już pijany.
Było jasne, że o pomoc dziadka spytamy.
Niczym na wezwanie z Ubera aplikacji,
Podjechał hondą accord IV-tej generacji.
Miała dwa litry i aż dziewięćdziesiąt koni!
Plus przedni napęd, co przed poślizgiem nie chroni.
Nad ranem bardzo dużo śniegu napadało.
Podjazd w górę spod bloku mocno zasypało.
Matka otwarła drzwi i z hondy wyskoczyła,
Po czym stanęła za autem i pchać zaczęła.
Ważąca przeszło tonę honda ani drgnęła.
Drobna matka uparcie na nią napierała.
Gaz do dechy nacisnął dziadek po bajpasach
I wtem matka poślizgnęła się na obcasach.
Rozpaczliwie próbowała chwytać bagażnik,
Lecz pojazd przewrócił ją jak wielki drapieżnik.
Matka za tylną szybą pojazdu zniknęła,
A potem honda o cały metr się stoczyła.
Widząc to, zacząłem krzyczeć i robić siku.
Płakałem oraz wierciłem się w foteliku.
Darłem się i ryczałem zupełnie nieskrycie,
A matka w tym czasie walczyła o swe życie...
Pomimo, że modliłem się przed Panem Boziem,
Honda zsunęła się, gniotąc matkę podwoziem...
Dziadek nie mógł skupić się przy moim wrzasku.
Szarpał biegi, a matka była wciąż w potrzasku.
Śnieg spod kół zaczął na jakiegoś kundla sypać.
Wściekłe zwierzę najpierw zaczęło na nas szczekać,
A następnie szarpało przygniecioną matkę,
Po czym znudzone nasikało na nogawkę.
Pod blok przyjechała karetka, straż i pały.
Służby wolno matkę spod hondy wyciągały.
Matka była, jak na co dzień, poobijana.
Była też przez rurę wydechu oparzona.
Ojciec nie zszedł, tylko z balkonu obserwował.
Dostrzegłem jak przez chwilę głową w mur uderzał.
Potem wziął lornetkę i zaczął obserwować,
Później zaczął w tę i z powrotem spacerować.
Na moment wychylił się tak, jakby zamierzał skoczyć,
Lecz spuścił głowę i zdołał do środka wkroczyć.
Dziadek cały czas czynnie udzielał pomocy.
Zaproszono go do policyjnej karocy.
Policja prawo jazdy zatrzymać mu chciała.
Wyjął z kieszeni pięć dych. Mandat wypisała.
Mój dziadek częstokroć korupcję praktykował,
Odkąd w Auschwitz jako Oberkapo pracował.
Na Zachodzie nigdy tego nie robił,
A jak był w USA nigdy babci nie zdradził.
Matkę zabrano na dział chirurgii twarzowej,
By zagoić ranę od rury wydechowej.
Ojciec do szpitala nie zajrzał ani razu.
W dzień powrotu matki jak zwykle dodał gazu.
Dlaczego robi to po tym wszystkim, spytała
I odpowiedź następującą otrzymała:
"Chciałem zaproponować ci rejs parostatkiem,
A ty mnie próbujesz szantażować wypadkiem!"
Po czym przypierdolił jej tak, że drzwi rozbiła.
Leżała wśród szkła na podłodze i krwawiła.
Zanim oboje rozwieść się postanowili,
Jeszcze dziwne zapalenie płuc przechodzili.
Matkę przez miesiąc męczył stan podgorączkowy.
Ojciec rzucał się o rosół niedosolony.
Raz nacherlał do puszki z piwem i zamroził,
A po rozwodzie dużo po świecie się woził.
Nie był to człowiek o umysłowych wyżynach.
Po latach handlował na jakimś targu w Chinach...
Marek Gajowniczek, 25 lutego 2021
Maskowanie bezradności
miało wiele spraw uprościć.
Ze zgromadzeń wyczyścić ulice.
.
Stanąć w prawdzie przed Narodem
z socjalnych obietnic miodem.
Unieść, a nie zakazać przyłbice!
.
Na ocenę Unii zdać się.
Szczepić! Wlepić... i nie bać się
w ociepleniu przejściowego ochłodzenia.
.
Lecz stojąc na cienkim lodzie,
zapowiadają powodzie
partyjnego, wiosennego przesilenia.
.
Ludziom każą "zamknąć dziób"
Nierozważny krok... i chlup!
Nie wiadomo dokąd czapkę nurt poniesie.
.
Na nic sondy i sondaże.
Kto przeżyje? Czas pokaże.
Na protesty mamy testy - przesiew!
sam53, 25 lutego 2021
to było dawno temu
zanim pierwsze ocieplenie wywołało potop
i nikt jeszcze nie słyszał o arce Noego
rysowałem wtedy słowa na glinianych tabliczkach
wypalanych później w kominie
czytanie wypełniało noce
dotykaliśmy w nieskończoność swoich myśli
kwitły w szepcie
jak wspomnienia w namiętnych pocałunkach
wszystko wydaje się teraz chwilą
zostawiliśmy po sobie tyle pięknych fraz
może nawet ślad wiersza
trudno odnaleźć się w poezji
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2025
dobrosław77
22 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
violetta
21 listopada 2025
tetu
21 listopada 2025
wiesiek
21 listopada 2025
sam53
21 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
20 listopada 2025
sam53
20 listopada 2025
violetta