
drachma, 20 grudnia 2021
Przy Emilii Plater, gdzie mieszkałeś, zwykle roiło się
od prostytutek i doliniarzy,
szedłeś z nimi ku światłu śmierci, która mogła mieć
smak wody brzozowej lub odcień fioletu.
Czy na pewno dobrym studium samoobserwacji
jest rozpadająca się twarz, powolne gnicie i ataki
epilepsji, o której mówiono w zamierzchłych czasach,
że jest synonimem opętania?
Ponoć degeneraci są ponad martwymi rytuałami,
kuleją im apostrofy, nieudolne figury retoryczne –
wiersze zanadto wrażliwe, by z finezją mogły iść
przez życie.
W rynsztoku płacą najwyższą cenę za ogrody,
miejsca płonące i samotność.
sam53, 20 grudnia 2021
Jeszcze latem próbowałem pomalować nasze niebo na niebiesko
wysyłałem ci wierszem tysiące kolorowych słów
uśmiechałaś się do nich później
wracały martwe bezbarwne
a nawet nie wracały
jesienią stanęłaś w drzwiach z szarą anonimową twarzą
ze zwyczajnym niepokojem pod rękę
którą zbierałaś rozsypane miedzy nami milczenie
listopad ugrzązł w ciemnościach
wyobraźnią przekroczyłem granice rozsądku
błądząc w twoich snach
niczym przeterminowany wirus na karcie pamięci USB
z przekonaniem że każda wspólna chwila
to tylko preludium przyszłego szczęścia w wiecznym mroku
feeria barw zorzy polarnej podnieca
violetta, 19 grudnia 2021
marzę o łóżku z baldachimem
o zabawnych lampach
w wazonie róża
która już gubi płatki
sięgam po nią i wącham
wierzę w wypuszczenie pąków
i że nie zaczerwienię się
kiedy pocałuję cię w miękkie wilgotne usta
samoA, 19 grudnia 2021
ciągle jeszcze
bardzo
dobre myśli
czasem zamiast słów
pamiętać
bo zapomnienie
niszczy pamięć
z tomiku Wiersze z szuflady (2014)
ApisTaur, 18 grudnia 2021
pewnie szczęście to po prostu brak kłopotów
lub gdy waga owych jest do udźwignięcia
lecz ja wpadam w nie jak świnia w swojskie błoto
chociaż ponoć los jest tylko w naszych rękach
chyba człowiek dość grymaśnym jest stworzeniem
choćby nie wiem co nikomu nie dogodzisz
dla każdego inny cel jest i spełnienie
beczki dziegciu łyżka miodu nie osłodzi
zadowalam się tym co mi życie daje
nie gramolę się do szczytu szklanej góry
gdy się potknę może z bólem ale wstaję
i nie sprzedam tanio swojej twardej skóry
sam53, 18 grudnia 2021
obraz łąki
motyle
zefir w liściach brzozy
samosiejki po deszczu kipią od zieleni
przy kamieniu przytulie wyżej cienkie osty
pędzel szuka kontrastów barw i światłocieni
wyprowadza na pole ścieżkę z koniczyny
jakieś pióro gołębie porzucone w trawie
sen o wiośnie sam w sobie wiosny nie uczyni
ale w słowo i obraz chcę go dzisiaj zapleść
kiedy spojrzysz po latach choćby na motyla
który zawsze po nocy rankiem skrzydła suszy
gotów jest na obrazie znów kwiaty zapylać
a biedronka ze szczęściem
do łez ciebie wzruszyć
później lato czerwcowe sianokosy w pełni
księżyc żniwiarz wieczorem zbożem się zachwyca
niczym we śnie gdy z tobą chcę marzenie spełnić
kiedyś matką dla dzieci
kochanką dla życia
wrześniem kiedy jesienie wiążą babie lato
a i chłód w kartofliskach już pełza nieśmiało
pora przenieść się w jawę - snom pogasić światło
wiesz jak cudnie jest mnożyć
piękno i dojrzałość
Yaro, 18 grudnia 2021
uciekłaś z mojego życia
przez okno wdziera się wiatr
trzask białych okiennic
w przeciągu poznaniem
nieuchwytny moment snem
burzą serc wrze krew
nie zapomnieć miłości w sobie
oddam wszystko tylko nie mogę
Deadbat, 16 grudnia 2021
Drzewa płonące czarnym ogniem
drgnęły
poruszyły się i zachwiały
żółć zalała i zgasiła słońce
Mrok ciężkim okrywał go kocem
Posłańcy rozpierzchli się czym prędzej
aby pod osłoną ciemności dotrzeć
do królewskiego pałacu
Wtedy zastępy drgnęły
armie nieprzebrane
nieulękłe przed wszechpotężnym wrogiem
powoli ruszyły naprzód dłoń za dłonią
i krok za krokiem
Maszyna ogromna i grozą swoją i pięknem
potoczyła się w przepastnych kanionach rzeźbionych foremnie
powoli pokonując materialny opór przyczynę i źródło poruszeń
dźwigając się i unosząc zarazem
w górę i naprzód
ramie za ramieniem
i krok za krokiem
aż pobiegli wespół i wspólny ich okrzyk
grał ich forsownej kipieli
aż do granic
I wiatr chłodny zagrał na skalnych organach
Na lutni licznych jaskiń i grot ukrytych przed światłem
na wieżach kunsztownie zdobionych
warownych zamków zawieszonych nad pustką
a tam stanęli zgodnie i trwali jeden moment
patrząc wprost w otchłań
napełnieni po brzegi
i wdech zakończył swój bieg
czyniąc drogę dla wydechu
samoA, 16 grudnia 2021
dookoła słowa małe
i wielkie litery
wzruszają językiem
zgoła rozpuszczone myśli
mimowolnie pieszczą
wyraz nagiej twarzy
popatrz jeszcze póki żyję
na policzkach trzymam
zapisane szczęście
z tomiku Myśleńki (2015)
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
21 listopada 2025
absynt
21 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
20 listopada 2025
sam53
20 listopada 2025
violetta
20 listopada 2025
wiesiek
20 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
20 listopada 2025
Jaga
19 listopada 2025
sam53
19 listopada 2025
Toya