Arsis, 30 marca 2025
Spójrz! To wszystko z księżyca. To się mieni. Srebrne brylanty wirują wokół, w rozpryskach
niezliczonych iskier.
To wszystko od księżyca. Ta cisza. Taka cisza.
Prostokąt kładzie się na podłodze. Świetlisty. Srebrny.. Nie jeden. Wiele...
To już tak późno? Kiedy ten czas przeminął?
Od okna cień idzie strzelisty.
Drzewa. Gałęzi…
Przechodzi przeze mnie
podmuchem lekkim. Powiewem. Jakby tchnieniem obojętnego ducha ze srebrnymi rzęsami.
To od okna. Od okna rozwartego na oścież. To musi być od okna…
Od okna idzie szelest ulicy, liści topoli… A więc to już lato. Albo wczesna jesień…
Kładę się na lastrykowym parapecie,
wdychając zapach
ogrodowych zakwitnień.
Gdzieś tutaj i tam kwiaty w donicach. W grzędach.
W wilgotnych grudach ziemi,
w których moja umarła matka. Mój ojciec...
Na wyciągniecie ręki gałązka.
Wiotka. Ruchliwa.
Sięgam jej koniuszkiem palca.
Muska mnie. Odwzajemnia dotyk wrażliwy.
Czy ty mnie…
Wiesz…
Nic nie wiesz. Ale ja wiem…
Choć przecież musisz wiedzieć, mimo że idziemy w tej ciszy niemi.
Idziemy we śnie. Bo tylko we śnie jeszcze iść możemy.
I każdy szczegół widzę przeraźliwie jasno
pod tym księżycem wielkim,
co ma zadumane lico. Zasmucone.
Czy ty mnie jeszcze…
Piskliwy szum rozsadza czaszkę.
Zaciskam szczypiące powieki. Otwieram…
Wstrząsa mną dreszcz gorączki, gdy słyszę słowiki. Ptaki inne.
I inne jeszcze…
Cień gałęzi porusza się. Chwieje. Jakby cień czyjejś dłoni wyciągniętej w przestwór zapomnienia.
W tym półmroku nocy.
W tej esencji sennej wszystko zdaje się coś mówić, szeptać.
Nie wiadomo czy to ptaki mówią czy kwiaty… Cienie otaczają mnie. Nikną.
W oknie szeroko otwartym twarz się odsłania spod woalki obłoku. Księżyca? Nie wiem.
Twarz podobna do ciebie.
(Włodzimierz Zastawniak, 2025-03-30)
***
https://www.youtube.com/watch?v=NblzFFUqFnI
Bezka, 30 marca 2025
Dokarmiał mnie sukcesywnie słowami z górnej półki. Stawałam się coraz bardziej żarłoczna. Zew natury bywa zbawiennym rozwiązaniem. Tak więc krótka randka, wymiana czułości, po chwili wspaniały seks.
Nie potrafię się skupić, chcę więcej. Stara się, bardzo. Mam już plan, nie będzie sprytniejszy, bo za późno pomyślał. A wydawało mu się, że zna mnie od podszewki. Ostrzegałam, że nie lubię przygód. Zachrzęściło mi w ustach.
Złożyłam w kokonie kilka jaj, będzie żywa pamiątka. Miłość dzieci nie wykarmi, ale strawiony ojciec na długo pomoże przetrwać.
Nie zawróciłam mu w głowie, powiedział, że wyliniałam. To był jego błąd.
Ostrzegałam, że mogę go zjeść.
*https://tygodnik.interia.pl/news-alarm-zaczynaja-wymierac-bez-nich-zagrozone-jest-zycie-ludzi,nId,6941657
Belamonte/Senograsta, 30 marca 2025
2003
noc podniesionych kołder, rozszerzona szyja kobry
pochylona w oknie nad gniazdem spoczynku
to statki co płoną , napełniając przepaść milczeniem i blaskiem
kolorem i wonią dymu...
zmowa milczenia skał, czupryny drzew
przedzgonne uśmiechy
krzątanina
smutek wolontariuszy i wesołość niemowląt
skała wygładzona przez czas
zmarszczki na wodzie, cienie pod powiekami
jaszczurka w zgięciu szyi dziecięcej
zmęczenie poranne
warkocze, wiatraki, wryte w ziemię barbakany
łomot młotów, wędrowne trupy aktorów
snujące się przez pustynie
kłębowisko kwiatów na arenie
( przez nie przedziera się samotna postać)
wiatr i wstążki, balon i łódź
skała wbita w morską toń
łódź to góra, wieńce na szczycie
to ogień który pożera maszty,
krzyż, odwrócona piramida, jej odbicie
stopnie schodów wałęsające się odśrodkowo wzwyż
z poziomu dna powyżej linii wody
i dalej wokół potopu,
pożerająca wieloryby przerębla wśród wód
rewir bez granic, miecze tną powietrze
nowe morze z algami, zielenią, perłami
noc pochyla się nad łóżkiem, kołdry zasłaniają okna
przyciskane uporczywie wstają, cieniem
zamykając mi oczy,
światła gasną, ludzkie twarze wydobywają mnie ze snu
przechodząc wrogie metamorfozy,
ciągłe przebudzenia ze starych do nowych snów,
szeroko otwartymi oczami wpatruję się w mrok
czy światła to był tylko sen?
czy oczy są tylko wytworem wyobraźni?
wszystko ma niestałą postać rojenia
o zawiłym sensie, którego próby zrozumienia
zawierają ślady tajemniczej nici, zanurzonej w głuchoniemość
biegnącej przez podwodne piaski
kordony dłoni, rozsypane monety
ktoś przedarł się, by się pochylić nad grobem
pałki policji spadają na grzbiety
tłum przesuwa linie podziału (wdziera się do pokoi baronowej)
znacząc martwą ulicę obecnością pustej hierarchii
kradzież, grabież !!
nie, to przyjechała gwiazda, wysiadła z samochodu
ludzie chcą dotknąć gwiazdy („graj dobrze” „zabić ją” „zadusić w masie”)
noc podniesionych kołder,
karteluszek staruszki
magazynującej poczucie niebezpieczeństwa
w układanych na dnie szuflad nienaruszalnych mozaikach
w nadziei schwytania skrzypiec, piasek przez palce
utrata znaczeń
sam53, 30 marca 2025
chyba nie był to jednak przypadek
cień zachwytu przy twoim znów przebiegł
budząc myśli pragnienia dojrzałe
gdy spojrzenia wpadały na siebie
błyskiem w oczach radością olśnieniem
wyobraźnią wplątaną w impresję
wspólną nocą wpisaną w milczenie
kiedy z marzeń zbudzimy się wierszem
nagłą wiosną w słonecznych objęciach
w pocałunkach na ustach rozbłysłych
czymś nieznanym podobnym do szczęścia
to że kochasz
wciąż czytam z twych myśli
Marek Gajowniczek, 29 marca 2025
Musiałem kupić małą kawę -
Na dużą nie starczyło.
To powiększyło mą obawę
o przyjaźń i zżyłość.
Podkopało też moją ufność
i w potrzebie nadzieję
w znanych morałów prawdomówność:
kto "mięs nieświeżych nie je"
i kogo "poznajemy w biedzie"
przy wielkim zagrożeniu.
Lepiej by było cicho siedzieć
samotnie i w milczeniu?
Od dawna zbytnia wiersza szczerość
na grosz się nie przekłada.
Łatwiej mając znajomych wielość
pożyczać od sąsiada.
Marek Gajowniczek, 29 marca 2025
Krwawy Luśnia pal już ostrzy,
a w Czorsztynie hak szykują.
W opozycji - w sposób prostszy
nigdy władzy nie przajmują.
.
Próbowali Orawiany,
Szwedzi i Konfederaci.
Pieniądz został odebrany
przez Komisję Starszych Braci.
.
Samotny pan Nowowiejski
w stepie wypatruje Turka.
Gloria! Śpiewa chór anielski
wieszcząc, że będzie powtórka.
.
Lecz wszysko się na nic zdaje.
Nikt nie chce tego, co było!
Oskarżają się nawzajem
o skrytą do wrogów miłość.
.
Do Piratów z Kraibów,
odszczepieńców - Sodomitów,
Masonów, nazistów, Źydów.
Na wiecach nie ma zachwytów!
.
Pozostanie tak do maja,
potem wybór się podważy.
Zawali się się chata z kraja.
O pokoju trudno marzyć!
.
Z nową zmową - hybrydową
w kotle mediów Diabeł miesza.
Ostatnie mieć będzie słowo
Ameryka albo Rzesza.
.
Na nic kazania, przestrogi!
Już o wiośnie jest żałośnie.
Rząd rozmyśla jak dać w nogi
i uciekać, gdzie pieprz rośnie...
violetta, 29 marca 2025
budujemy gniazdo
ty ogrzewającym słońcem
pieścisz moją skórę
ja bezbronna gałązka
rozwijana z liściem trawą
całą energią w nas
ajw, 29 marca 2025
patrzę zahipnotyzowana
w oczy ciemniejsze niż grzech,
rozświetlające hebanową twarz
bielą gałek. do sprasowanych piersi
przyciska kurę, spacerując jak dama
z łasiczką. ciepły rytm Afryki kołysze
biodra, które jeszcze nie rodziły
rozkoszy. o zmierzchu
kardamonowa woń arabskich suków
jest intensywna niczym barwy
na materiale, zawiniętym wokół
bajecznie smutnej.
---------
W niektórych rejonach Afryki praktykuje się tak zwane
„prasowanie piersi” – bardzo bolesny zabieg, polegający
na przykładaniu gorących, ciężkich przedmiotów. Stosują je matki
w celu ochrony dziewczynek przed pożądliwymi spojrzeniami mężczyzn.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
21 kwietnia 2025
Arsis
21 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
21 kwietnia 2025
Belamonte/Senograsta
21 kwietnia 2025
wiesiek
21 kwietnia 2025
Trepifajksel
20 kwietnia 2025
Bernadetta
20 kwietnia 2025
Bezka
19 kwietnia 2025
sam53
19 kwietnia 2025
wiesiek
19 kwietnia 2025
dobrosław77