Sztelak Marcin, 20 stycznia 2024
Duszone na wolnym ogniu
powietrze smakuje wilgotną ziemią,
nieoznaczoną śladami stóp.
Prawie jak czerstwa kromka chleba
z kiepsko rozsmarowaną grudą masła.
Twardą niczym orzech do zgryzienia,
z zeszłej jesieni, gdy zamglone słońce
leżało na potrzaskanej tafli ulicy.
Wiodącej do usianego cierniami raju,
skrojonego na miarę.
Dziś panuje kompletna ciemność,
po omacku szukam najmarniejszych nawet
płatków róż. Wyschły, rozpadły się w pył,
gdzieś pomiędzy uchylonymi drzwiami piwnicy
a ciężką klapą na dach.
To nic, w końcu wstanę
i uratuję świat.
O ile ktoś szepnie, że jest to tego wart.
drachma, 20 stycznia 2024
Na metadonowej mili liczę hajs
nie sterczę na dzielni
jeżdżę super furą rodem z gry GTA
jestem tu niczym Bóg
który posiadł kody na nieśmiertelność
patrzę co dnia i noc w piekło klientów
rozwożę im różne mózgotrzepy
tiktoki i inne pajace co trzepią ich do dna
bo moi podopieczni są uzależnieni
od przemian chemicznych
bomby dopaminowej jestem dla nich
alchemikiem rozumiecie destyluję
w tych retortach eliksir miłości
transmutuję ołów w złoto
ucieram homunkulusa mój towar
ma moc na nadchodzącą
długą noc
Misiek, 20 stycznia 2024
Nadeszła nocą
stąpając cicho na palcach
by mnie nie obudzić
za wcześnie
usłyszałem melodię walca
kiedy mi pokazała
dwie piękne czereśnie
a jej króciutka sukienka
biała i czysta
odbijała sklepienie
rozgwieżdżonego nieba
była taka piękna
delikatna jak mgła
prawie przeźroczysta
miała oczy duże i błękitne
błyszczały niczym oceanu lazurem
czy czegoś jeszcze
do szczęścia potrzeba
kiedy się obudzę
uwiecznię ją piórem
na niezapisanej bibule
a na razie cudowny sen
jak najdłużej niech trwa
może jest królową moich wen
proszę tylko
niech nie znika nad ranem
gdy nowego dnia nadejdzie czas
zostań ze mną
tej niezwykłej nocy
a ja też pozostanę
tak przytulić pragnę ciebie czule
ten jeden
choć ostatni raz
by w hymn radości zmienić życia tren
uśmiechasz się teraz tak dyskretnie
niech los różę z ogrodu marzeń zetnie
jeśli to wszystko
to nie był wcale sen
sam53, 20 stycznia 2024
zimowo było - padał deszcz ze śniegiem
a czułem radość chociaż jeszcze styczeń
mój sen przy twoim w lekkiej drzemce przebiegł
jakby chciał blisko albo jeszcze bliżej
zdumiony uśmiech zbudził nas w objęciach
zdejmując z ramion wciąż pachnące wierszem
dwa słowa w chmurze - początek zaklęcia
jak spowiedź we śnie - roztańczone szczęście
gdy wiatr od morza nadzieją na wiosnę
gdy umajeni w niekoszonej trawie
sen wypełnimy - niespełnionych objęć
później espresso z buziakiem jak dawniej
sam53, 19 stycznia 2024
nie lubię kryminałów i długich opowieści
od tych najdłuższych rosną pieprzyki
a czasami nawet wąsy na plecach
podobno właściciel takowych czytał biblię i udawał anioła
prawda że głupio z rudymi kłakami przeglądać stary testament
chociaż bajka w bajce nikogo nie powinna dziwić
czytam zazwyczaj rano i popijam kawą kawą kawą
już o świcie kocham się z poezją
z tego lirycznego związku jeszcze przed śniadaniem
rodzą się dzieci
szczegóły zostawiam dla siebie
kawa z kroplą mleka - dobry pomysł
pokaż mi swoje pieprzyki
Marek Gajowniczek, 18 stycznia 2024
Jesteś teraz snem
milczącym , grobowym
o weselszej nucie
jeszcze nie ma mowy.
Jedynie poczucie
niedawnej bliskości
ważonymi słowy
chce przyszłość uprościć,
że to jest normalna,
ludzka kolej rzeczy,
wciąż przewidywalna.
.
Trudno temu przeczyć.
Każde z nas przejść musi
przez dolinę ciemną,
ale było łatwiej.
kiedy byłaś ze mną.
Myśli rozbiegane
błądzą po klawiszach,
a nieubłagana
dzwoni w uszach cisza.
Nokturnowym brzmieniem
wzmocnień i półtonów.
w nim ludzkie cierpienie
snuje się po domu.
Deadbat, 18 stycznia 2024
Dzięki Tobie niech będą Nibbano
Że zabierasz mi myśli słowa wreszcie mnie samego
Że uwalniasz od męki stawania się ciągłego
W praoceanie chaotycznych uczuć
Skazany bowiem jestem na śmierć od dnia moich narodzin
Dlatego
Oddaję ci z chęcią moje złe uczynki
Oddaje ci z chęcią również i te dobre
Nic przed Tobą nie skryłem nic nie przywłaszczyłem sobie
przeniknij mnie do kości i od najjaśniejszych szczytów do najciemniejszych krawędzi
zatrzymaj moje serce i uwolnij od niego
Obym nie musiał już trwonić czasu na próżne istnienie
Na rozdzielenie odłączenie i pustkę
Na odczuwanie nieistniejącego ego
Na puste gesty myśli i uczynki
dzięki tobie zrozumiałem je bowiem i je porzuciłem
jak krab porzuca nieużyteczną muszlę bez żalu czy smutku
Na wydumane rozdzielenie i nieistniejącą jedność
Na własne cierpienie którego sam jestem sprawcą
Na wydmuchane zasługi i zawyżone winy
które głoszą mi inne cierpiące istoty z tego uniwersum
Na własną niemoc kiedy patrzę na ogrom cierpienia które je wypełnia
Cierpień tych mrowie nie do wyrażenia wszystkich istot czujących rozdartych skazaniem na tymczasowe trwanie
Obym puścił się nieistniejącego parapetu
wraz z którym spadam od dnia moich narodzin
i odnalazł radość swobodnego lotu
Niechaj mój umysł stanie się niczym idealne lustro
i nie zatrzymam nigdy już dla siebie niczego
lecz zwyciężę byt niebytem
nienawiść zwyciężając miłością
Stając się w pełni sobą
poprzez zaprzestanie stawania kimkolwiek
Na miliard gwiazd bowiem
człowiek rozpryskuje się uderzywszy w nibbanę
Albo zapada w czarną dziurę pod wpływem własnej masy
Dlatego dzięki niech będą Tobie
Nibbano
Sztelak Marcin, 18 stycznia 2024
Leżymy spokojnie,
równo poukładani przy ścianach.
Cisza, nawet muchy nie brzęczą,
powietrze jest zbyt gęste.
Skazani na pamięć
wciąż powtarzamy ciągi cyfr,
przypisanych bezładnie.
Wymazani, liczymy drobne
pęcherzyki na boleśnie białym suficie.
Gdzieś za ciężkimi drzwiami
wciąż płynie czas.
Coraz bardziej przeźroczyści
wtapiamy się w posadzkę.
Ostatecznie znikniemy,
pozostaną jedynie chybotliwe cienie,
przyczajone gdzieś pomiędzy stosami
zmurszałych słów.
Znaczących mniej
niż szum wiatru niosącego pył
na epitafia.
drachma, 18 stycznia 2024
To jest studium
walki z samym sobą
jazda rollercoasterem
bez trzymanki
gdy jesteś młody
kanałów TV
zmieniających się
jak w kalejdoskopie
w wieku średnim
natomiast
na końcu życia
po ostatniej wieczerzy
zawsze następuje
katastrofa i śmierć
nie umrę a zdechnę
utracę dech jak
niegdysiejsi mieszkańcy
Warmii i Mazur
bo oni nie umierali
a zdychali
sam53, 18 stycznia 2024
niech będzie pochwalona ta która pierwsza wyjdzie z wiersza
dla niej codziennie sprzątałbym przedsionki
wszak do czystego serca nie wstyd zaprosić
pokazać schowek z kluczem do otwierania się na świat
już nazywany domem
nie dziw się - duże pokoje - ogromne serce
piec stary kaflowy ale jeszcze dobrze grzeje
okna uszczelnione - ciepło
w sypialni łóżko z baldachimem
wi-fi pod ręką
w ogrodzie twoje ulubione konwalie
razem posadzimy lipę
lubię wiosenne brzęczenie pszczół i smak miodu
na ustach
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
29 listopada 2024
0026absynt
29 listopada 2024
Fatamorganaabsynt
29 listopada 2024
Wnoszę prośbędoremi
29 listopada 2024
biżujeśli tylko
28 listopada 2024
IkarJaga
28 listopada 2024
2811wiesiek
28 listopada 2024
czarno-biała pareidoliasam53
28 listopada 2024
"być kobietą, byćabsynt
28 listopada 2024
Bliskość nie oznacza akceptacjiabsynt
28 listopada 2024
0025absynt