3 stycznia 2013
Idioci
Żegnaliśmy się ze łzami w oczach, ale bez płaczu,
godzinę za godziną mówiąc, że nie ma zupełnie o czym mówić.
Przekonywaliśmy się namiętnie o namiętności, że jej od siebie nie chcemy,
i o stracie, że niczego nie tracimy.
(Płacze? Nie, tylko późno i oczy ją bolą).
Była mowa bolesna o bólu, że nas nie rozrywa.
Poświęcaliśmy czas na argumentację, że go tracimy.
Tęskniąc do tej przyszłości, twierdziliśmy, że nas nie czeka.
Powitanie nazwaliśmy pożegnaniem
i - będąc tak nierozłącznymi - ustaliliśmy zgodnie,
że najlepiej będzie, gdy się rozstaniemy.
(Płacze? Nie, tylko późno i oczy go bolą).
Można było zapłakać, by nie płakać więcej,
lecz ze łzami w oczach wymienialiśmy kłamstwa jako przyjaciele.
I okazaliśmy się lepszymi kłamcami niż przyjaciółmi.
Więcej: http://moriana.webnode.com/taeiseauton/poemata/
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53
4 listopada 2024
Ostatnia prostaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
3 listopada 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 listopada 2024
0311wiesiek
3 listopada 2024
Listopad.Eva T.
3 listopada 2024
Pokój za ziemięMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
światłojeśli tylko