Nathas, 11 maja 2010
Boję się...
Skrzydlatych cieni na tle nieba
Wołania o kawałek chleba
Zapachu śmierci i starości,
i umierania w samotności
Danych obietnic, słów złamanych,
wyrazów niewypowiedzianych
Skrywanych uczuć, łez, miłości
powstałej lecz bez wzajemności
boję się...
Miażdżącej czaszkę pięści twardej
Myśli zrodzonej lecz umarłej
Żrącego jadu płynącego
z ust boga wszechniemogącego
Uśpionych wrogów, serc z kamienia
Wiecznego braku zrozumienia
Tyranów władzą opętanych,
i oceanów krwi przelanych
boję się...
Widoku duszy, własnych marzeń,
Nieprzewidzianych losu zdarzeń
Odgłosów bólu i cierpienia
Odkrycia źródła bez pragnienia
Ranienia ludzi żywych, zmarłych
Bezksiężycowych nocy czarnych
Budząc sie ze snu głębokiego,
zobaczyć własnej trumny wieko
...boję się patrzeć tak daleko
Nathas, 11 maja 2010
Odległość między stopami a podłogą
Dwanaście centymetrów
Wystarczy tylko tyle
Pod tobą pusta przestrzeń
jedyne dwanaście centymetrów
Dwanaście centymetrów od życia
Dwanaście centymetrów do śmierci
W pokoju obok śpi dziecko
Drugie umarło wraz z tobą
Nie dane mu było zobaczyć
Miało tylko dwanaście tygodni
Okrutny, chory świat
Dwanaście centymetrów od życia
Dwanaście centymetrów do śmierci
Za ścianą płacze dziecko
Ty tego nie słyszysz
Dzieli je od ciebie ogromna odległość
Dwunastu centymetrów
Nathas, 7 maja 2010
Nieuchwytny szept
Wpija się w mój mózg
Biję głową w mur
Chcę czuć tylko ból
Wciąż słyszę głos
Już jakby ciszej
zakrywam uszy
Nie chcę nic słyszeć
Opętańczy krzyk
Burzy sen matki
Znów krew na ścianie
Z rozbitej czaszki
Zamilcz przepadnij
Nie nękaj więcej
Już mnie nie chronią
Podcięte ręce
Wciąż słyszę szept
Modlitwa matki
Biję głową w mur
Po raz ostatni
Nathas, 11 października 2011
za to, że wybucham
i że głos podnoszę
choć nie powinienem
nie gniewaj się proszę
że znów w twoje święto
kwiatów nie przynoszę
że nieraz zawiodłem
nie gniewaj się proszę
nie miej do mnie żalu
gdy cię nie przeproszę
wiedz, że żałowałem
nie gniewaj się proszę
nie płacz, nie panikuj
gdy znajdziesz mnie rano
za to, że umarłem
nie gniewaj się mamo
Nathas, 28 kwietnia 2010
Kiedy jest Ci smutno, chciałabyś uciekać
Gdy nadchodzi burza wsuwasz się pod kołdrę
Starasz się przeczekać, lecz możesz być pewna
Że po każdej burzy zawsze wyjdzie słońce.
Pamiętaj - jest ktoś, kto został i tęskni
Przez wiele miesięcy i lat będzie czekał
Przypomnij go sobie w momentach najcięższych
Uśmiecha się lekko i patrzy z daleka.
Czasem jest samotność i patrzysz w podłogę
Czasem przyjdą myśli i sprawią, że płaczesz
Jesteś niepotrzebna i zbędna - lecz możesz
Dla świata być nikim, dla kogoś - całym światem.
Pamiętasz? Jest ktoś, kto myśli i tęskni
Choć nigdy niczego Ci wprost nie przyrzekał
Wspominaj go czasem, w tych chwilach najcięższych
On wierzy że wrócisz, pamięta. I czeka.
Nathas, 7 maja 2010
By żyć i nie przegrać
To cel do osiągnięcia
Próbowałem nie raz
Bez przerwy coś zniechęca
Chociaż jest ze mną ta
Która podobno wybacza wszystko
Miłość
Jest siostrą nienawiści
Złych chwil jest zbyt wiele
By zliczyć je na palcach
Życie jest tak krótkie
Jak blizny na nadgarstkach
Zawsze jest ze mną ta
Która podobno umiera ostatnia
Nadzieja
Choć wiem czyja to matka
Są też chwile dobre
Choć ulotne bardzo
Jak zapach jej skóry
Jednak dla tych żyć warto
Jest tutaj również ta
Która dowodów nie potrzebuje
Wiara
Zbyt wielu na nią pluje
Upadam by powstać
Niczym Feniks z popiołów
Trzy kluczowe słowa
Możliwość - bez wyboru
Nathas, 7 maja 2010
Na jałowych polach myśli
uprawiam herezje
Po jednej stronie
zasiałem zamęt
Obok zasieję niepokój
Jutro tylko powyrywam
ostatnie dobre słowa
by nie zagłuszały
kiełkującej nienawiści
na nieurodzaju prawdy
Nathas, 7 maja 2010
Słowa matki - trzeba wierzyć
Ksiądz potwierdzi na mszy, w szkole
Dzieckiem będąc jest wątpliwe
By się oprzeć, by nie polec
W końcu miła jest świadomość
Że ktoś czuwa i pomaga
Że jest ciągle gdzieś nad tobą
Gdy się co dzień z życiem zmagasz
Tak wygodnie mieć na kogo
Zrzucić winę za porażki
Gdy coś wyjdzie - podziękować
I pomodlić się o łaski
Równie łatwo jest tłumaczyć
Własne winy i upadki
Nazwać grzechem i móc czasem
Wyspowiadać się do kratki
Takie życie to ułuda
Nikt nie rządzi twoim losem
Ty sam jesteś jego panem
Żaden święty duch w niebiosach
Wnet pokona wiarę rozum
Z wątpliwości w przekonanie
Choć nie łatwa jest to droga
Gdy ją przejdziesz - już zostaniesz
Wszechobecny i wszechmocny
On jest tylko w twojej głowie
Już nie zwiedzie nikt od prawdy
Bóg jest tobą, a ty - bogiem
Nathas, 11 maja 2010
Po wiecznej krainie wtulony w Mrok idę
Bezkresna pustynia, żadnych oznak życia
Swąd spalonych żywcem, jestem coraz bliżej
Jeszcze kilka metrów drogi do przebycia
Stoję u wrót Piekła, wejście do Otchłani
Otwieram bez lęku, pewnie, bez pośpiechu
Słyszę ruch w ciemności, to Jego poddani
Wokół martwe ciała, żadnego oddechu
Za wrotami droga, wzdłuż płoną pochodnie
A pomiędzy nimi łby wbite na pale
Dostrzegam błysk światła, bladożółte ognie
Nad potężnym zamkiem wzniesionym na skale
Szatan z jej wierzchołka piorunami ciska
Idę w Jego stronę, to kres mej tułaczki
Droga jak z kamieni, wyboista, śliska
Lecz to nie kamienie tylko ludzkie czaszki
Wspinam się na skałę niczym zwierz złakniony
Wokół krążą sępy rozszarpując ciała
Przykute do zboczy, bez szansy obrony
Kara za niewierność - i tak nazbyt mała
Witaj Królu Piekieł, przebyłem tę drogę
By walczyć dla Ciebie, zbierać krwawe żniwo
Będąc w Twej opiece wiem, że wszystko mogę
Jestem jak łączące dwa światy ogniwo
Brzydzę się głupotą, umysłową nędzą
Mam jedno zadanie - złamać obojętnych
Używaj rozumu i kieruj się wiedzą
Żyjesz wbrew naturze, to będziesz następny
Jałowe umysły, nieskażone myślą
Jak leśną zwierzynę złapię was we wnyki
Upijam się złością, karmię nienawiścią
Więc cieszą mnie wasze opętańcze krzyki
Uczeni od dziecka, że myślenie boli
Jak gwoździem przebita, rozjątrzona rana
Czas rozbić schematy, prawda was wyzwoli
DOMINUS SPIRITUS, DOMINUS SATHANAS!
Nathas, 7 maja 2010
Jak żuczek leżący, konający z głodu
Przewrócony walczy - wciąż rusza nóżkami
Żyjący nadzieją, że go ktoś odwróci
Albo ktoś rozdepcze i cierpienia skróci
Jak orzeł zraniony, niezdolny do lotu
Wypartuje z ziemi gniazda, w którym pisklę
Zostało samotne, bez siły przeżycia
Nikt go nie nakarmi i nie da okrycia
Jak wilk uwięziony, złapany we wnyki
Aby się uwolnić odgryza swą łapę
Lecz okaleczony nie ma szans przetrwania
Nie ma szans w ucieczce, ani w polowaniu
Jak ryba rzucona na brzegi przez falę
Umiera powoli dusząc się powietrzem
Tak ja mimo walki ginę gdzieś w ukryciu
Czuję sie bezradny, choć tak kocham życie
Nathas, 25 maja 2010
Wiszę nad przepaścią, trzymam się krawędzi
Krzyczę Twoje imię, głos został bez echa
Wypatruję znaku, który nie nadejdzie
Czekam na odpowiedź, lecz się nie doczekam
Jesteś tak daleko, blisko jednocześnie
Jedno słowo sprawia, że jestem szczęśliwy
Teraz jednak milczysz, ranisz tak boleśnie
Byłem pełen życia, a jestem nieżywy
Wiszę nad przepaścią, wyjść mam jeszcze siłę
Choć drętwieją ręce, mocno trzymam skałę
Może czas pokaże, że się pomyliłem
I usłyszę słowa, których tak czekałem
Nathas, 11 maja 2010
Śmierć nie jedno ma oblicze
Lecz odsuwasz w kąt ten fakt
Bo i kto by się przejmował
Kiedy czuje życia smak
Jednak znajdzie go ta Dama
Nie spodziewa się jej nikt
Równie nikt się jej nie oparł
Żył tu człowiek - nagle znikł
Była radość, świętowanie
I życzenia 'żyj sto lat'
Teraz kwiaty, setki zniczy
Ciągle koła toczy świat
Czarna Dama tryumfuje
Ma świadomość mocy swej
Robi co do niej należy
Nie ma w sobie woli złej
I ty też ją poznać musisz
Prędzej pewnie niż byś chciał
Lat dwadzieścia parę raptem
Uczuć wir, zabawy szał
Myślisz 'to mnie nie dotyczy'
Nie rozumiesz, to nie tak
Leżą kwiaty, płoną znicze
Tylko ciebie tutaj brak
Nathas, 6 maja 2010
Najważniejsze są tylko chwile
I gesty
Ciało bez duszy
Ja jestem
Nie każda rana krwawi
Choć boli
Ciernie wbijam głęboko
Powoli
Znienawidzona cisza
Milczenie
Przechodzimy obok siebie
Jak cienie
Najgorsze w życiu są chwile
Płacz matki
Przeklinam te dni
Ten ostatni
Krew z oczodołów
Jak rzeka
Przybijam duszę do ciała
Bo ucieka
Nathas, 11 maja 2010
Korony drzew marzną, obnażone chłodem
Ptasia grypa kwili wśród nagich gałęzi
Jesienne alejki wabią swym kolorem
A droga szeleści..
Krwawa kula słońca spływa za widnokrąg
Szarzeje poświata, szybko, coraz szybciej
Gęsta mgła zawisła nad podmokłą łąką
A na drodze liście..
Mdławy zapach śmierci zdradził swą przyczynę
Prześwit w gęstych chaszczach, dotąd niedostępnych
Odkrył w nich leżącą, gnijącą padlinę
A droga szeleści..
Wiatr przyciąga chmury, kończy błogi spacer
Barwny, suchy dywan pod stopami chrzęści
I jesienną porą świat piękna nie traci
Droga wciąż szeleści..
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
18 maja 2024
....wiesiek
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek