Kvasar, 16 may 2012
Oto rozgadany
Jestem jak niedokończony
Pieniek wycięty ze stu różnych twarzy
Gdzie o jednej tożsamej możesz sobie marzyć
Wrzuć to do rzeki z mostku
I uciekaj przecież
Ten kto się potknie i upadnie
Umrze jeszcze tego roku?
Albo puść jak wianek na wodę
Przepłynie do morza albo zderzy z brzegiem
Może to i ciekawe ale cóż oznacza
I czy to znaczenie ma sens samo w sobie?
Ach tak wyrwać się z siebie
Tak wprost z korzeniami
Otoczyć światłem w miejsce burej ziemi
Otoczyć zrozumieniem w miejsce cichej grozy
zasnąć na jej brzegu
Zawarłwszy ją w sobie
Smakować milczenie?
Kvasar, 15 may 2012
Po raz kolejny pisać będę nieprawdę
Wstyd
Wstyd mi bardzo
I proszę
Wybaczcie
Nie dlatego ją piszę że kłamię
Lecz dlatego że pragnę mocno mówić tylko prawdę
Jednak słowo każde jest niczym miganie
Jak masz zrozumieć skoro inaczej jak ja je poznałeś
Nagrody zbierać będą co najbliżsi sobie
Reprezentowani najliczniej
Czytaj
Nieprzeciętnie przeciętni
Ja nie wiem jak mam mówić prawdę
Ja już nie potrafię
Każde najprostrze słowo a tysiące znaczeń
Jeśli nie rozumiesz - ja nie wytłumaczę
Pragniesz lecz ja pragnienia tego zgasić nie potrafię
Czym jest czuć się niemową w kraju w którym dorastałem
Czerwienić się gdy mówię kocham
Wątpić mówiąc oczywiście
Jakie mam jedyne wyjście
I mówię to co pragniesz słyszeć
I wstyd mi że tak Cię potraktowałem
(Wstyd mi kiedy widzę Twoją pozytywną reakcję)
Nie da się inaczej
nie da się inaczej?
Jeżeli więc piszę o miłości wolnośi i wierze
Czytasz w moich słowach nie mnie lecz przeze mnie - siebie
Jeśli będzie o grozie i pięknie
O potęgach i chwałach
O trawniku i gatunkach rodzinach i szczepach
Malutkich i wielkich
Głośnych cichutkich szczupłuch
Grubych
Owadach i liściach
Michałkach i kwiatach
Ten cichy dysonans
Ten uparty refren
Inne nastrojenie
Już zmienia to wszystko co pragnę powiedzieć
Nie żyjemy wiecznie abym mógł pół godziny opowiadać przecież
prostą myśl
Nie wszystko co proste jest biedne
Jak trudno przełożyć znaczenie na słowa
Jeśli jednak masz umysł wypełniony spokojem
wolny od zamętu
Zapraszam
Choć świat nie dzieli się jak chcą symbole na czarne i białe
jakże piękne czasem rosną drzewa znaczeń
Jeśliby je w języku swym uporządkować
Pielęgnować w swych ogrodach pamięci i myśli i zdarzeń
Można je podziwiać
Zachwycić się czasem
Rozkochać w ich smaku
I z czasem
Odłożyć w najsłodszą niepamięć
Niech na lepsze poczekają czasy
A my nowych głodni a my wciąż zachłanni
Lub zrealizować
I - dobrze jeśli - zdziwić się że w życiu jest całkiem inaczej
Mężczyzna uśmiechnięty z reklamy
Napis - Muzyka której nikt nie słyszy nic nie znaczy
Cóż ża prawdziwe kłamstwo
-Albo krzyk rozpaczy
Kvasar, 30 september 2012
Siadłem
oparłszy przedramię o miniparapet
spojrzałem przez szybę na zewnątrz
Milczeniem jestem kiedy autobusem
przemierzam przystanki dawno zapomniane
Weszła kobieta ta co milczeniu wroga
i wstałem by dusz naszych godnie bitwę przyjąć
Ciszą jestem o głos błagającą tak samo
jak wy co stoicie w mroźnej otchłani a przecież płoniecie nieustannie
Milczenia pełną płomienną modlitwą
Ojcze nasz mówioną ustami oprawcy
Dotykam powietrza
i unoszę ponownie
Do tego błękitu
i płonę
płonę
Płonę
Palcami przemierzam przestrzeń
strach nagle zaciąży każe dłoni uchwycić się czegoś
co spada wraz ze mną i wraz ze mną płonie
Spadanie w tym świecie nieuchronne
a przecież wciąż jeszcze jadę
Przed siebie
przed Siebie
?
W kolejnej daremnej próbie by siebie ogarnąć
i w sposób skończony zawrzeć siebie w sobie
wraz z nim i tak go pokonać (pokochać?) zanim sam istnieć zaprzestanę
...
Muzyka sfer w moich uszach
Muzyka sfer - posłuchaj
Kto raz tej harmonii zaznał ten na zawsze
pragnie zanurzony zostać w jej toni przeczystej
Świętości mrocznej rozjaścionej tylko wzruszeń kolumnami
prawdy słów szelestem
Niczym ogniste słupy na pustyni nabrzmiałej ciemnością
tam gdzie namioty narodu o ucieczce marzą
W owej chwili o nieznany Bycie
chciałbym cię zaprosić
ukazać ci wnętrze
(tej świątyni Pańskiej od wszystkich najświętszej
W które arcykapłan raz jedyny w roku ma szansę
wstąpić w czystości przebogatych szatach
aby błogosławić swój naród
aby spojrzeć Bogu
Miłości
prosto w twarz)
I naraz rytm już wystukują palce nieświadome
Usta moje w melodię same się ułożą
i zanim pieśni zarodek dojrzeje
umysł niecierpliwy myśl znajduje nową
i nową zabawkę
Jestem bliski celu
już widzę przystanek
Kvasar, 23 september 2012
Nie wiń mnie o chłód
Nie żal że nie chcę cię przytulać
Spójrz
Widzisz?
Tak
Od dawna już nie mam skóry
Którą ma każdy człowiek
Boję się umrzeć z bólu
kiedy będziesz w moich ramionach
Wiedz że czasem i tak parzy mnie twoja bliskość
Twoje słodkie ciepło
Staję tak sparaliżowany póki nie zemdleję
Z rozkoszy czy bólu – sam nie wiem
Nie chcę wiedzieć
Nie oskarżaj o dziwne słowa, czyny, gesty
Tak dawno nie widziałem drugiego człowieka
Nie znienawidź mojego milczenia
Obce są mi słowa ptasiego trelu
Jakim raczysz moją zastygłą
skamieniałą w ostatecznej trwodze postać
Nie dziw się że uciekam na twój widok
Znaki kolorowe na skrzydłach motyli
Pędzą wtedy wprost do moich oczu
Nie mogę ich odgonić
Są zbyt szybkie
Oślepiają i ranią
Żądłami tęsknoty
Nie obwiniaj mnie że nie chcę nic mówić
Że melodia twego głosu to jedyne upragnione dźwięki
Pragnę ich jak dziecko
chce znów usłyszeć głos matki
Dawno zabitej
Nie uciekaj przecież ja pragnę cię widzieć
Jak dawno zaginiony na środku pustyni
Pragnie widoku innego człowieka
Nie dziw i nie obrażaj gdy uciekam
Kiedy mówisz o ciele
Tyle lat już żyję jak poza swoim ciałem
I zapomniałem tak wiele
Nigdy cię nie okłamię
Lecz twoje kłamstwo pierwsze
Zabije mą miłość i spali
A tylko popiół zostanie
Iskry nie wskrzesi huragan
Nie próbuj zrozumieć
(Czy widzisz jak bezgłośnie błagam?)
Ofiaruj mi bieg po nieskoszonej trawie
Zanim świt nastanie
Ofiaruj twoją cierpliwą obecność
Cichą świadomość gwiazd
Nie zbliżaj za bardzo
I nie uśmiechaj
Bym się nie uzależnił
Kiedy odejdziesz
Musiałbym umrzeć
... o tyle chcę cię dziś prosić
...
Lecz Ty... och!
Uśmiechasz się tylko złośliwie
Cóż dziś wystarczyć mi musi
Twoja szczera niemawiść
Opuszczasz już moją celę
Ale zostawiasz łańcuchy
Będę niecierpliwie oczekiwał aż wrócisz
W bezgranicznym przerażeniu
Kvasar, 2 october 2012
Co mogę ci powiedzieć drogi przyjacielu
byś nie umarł ze strachu jak przed tobą wielu
Urodziłeś się przecież już wiesz co to znaczy
z głębiny czerpać szczęścia a czasem rozpaczy
Mówisz sen miałeś kiedyś i że ten się spełnił
otworzył drzwi przed tobą i wszystko wypełnił
Tak jak wypełnić może zazwyczaj jedynie
tylko to co wprost z serca i wprost z duszy płynie
Znak prawdy śmierć niesie a czasami życie
Użyźni twoją ziemię czy uderzy skrycie
i złamać może lemiesz co miał być narzędziem
utworzonym ku próżnej chwale i potędze
I nie odnajdziesz prawdy w księgach wszechwiedzących
bo samotna i dzika pośród ludzi chodzi
więc wiedz i zrozum dobrze usłysz i spamiętaj
wciąż czeka na zarosłych ścieżkach twego serca
Na jedno słowo ciche i twój znak pokoju
Zbudzi nową potęgę i ruszysz do boju
Kvasar, 15 june 2013
Ten wiersz to nie wiersz
ponieważ chcę napisać prawdę
Tysiąc jest ich tysięcy
każdy stanowi wyzwanie
zagadkę
Nie powiesz że boli rozstanie
piszesz
ptaki czarne sfrunęły z świetlistego gniazda
zanim oznajmisz jak tańczyć wspaniale
stwierdzasz że w ruchu jest piekło i niebo
jedno drugiemu obce i jakże niedalekie
dlatego nim miłość wyrazisz najtrafniej
jakże to niejasne jakie pogmatwane
Twoje myśli wrażliwość otwartość sumienie
gust słów smakowanie w beztroskim zapamiętaniu
rozumienie i czucie materii i źródeł
tworzenie intencjii
ta oddziela
tamta szaty rozdziera
ta przystanęła
ta pędzi
ta zabiera
ta daje
ta tłumaczy
ta na nowo wciąż stawia pytanie
Zanim wszystko co żyje
bezczelnie przeminie
Najwznioslejsze najpierwsze
zacznie trącić banałem
opiszę że jestem
poznaję to po tym
że wątpię we wszystko
o czym napisałem
Kvasar, 9 august 2013
Oczy patrzą
Umysł widzi dostrzega lub pomija
Uszy słuchają
Umysł słyszy wzmacnia lub zabija
To nie tobie jest zimno
To on karze cię zimnem
Ono jest w tobie
Ogień nie jest gorący
Ten żar płonie w tobie
I nigdzie indziej
A jednak mówię
Jak zimno
Jak gorąco
Jak to słońce świeci
Jakże ciemna ta noc
jakże jasna ta gwiazda
Jak pięknie wygląda świat
Jaki on jest szpetny
Jakie to dobre
jakie to złe i głupie
Jakie to smutne
lub jakie wesołe
...
Wiecznie nietrwałe
prawdziwe kłamstwa
Kłamstwem wypaczone prawdy
Kiedy patrzysz czy pamiętasz co widziałeś kiedy mrugając zamknąłeś oczy, czy jest to czas bezpowrotnie stracony?
Kvasar, 17 june 2013
Zabierzcie mi ręce
niech nie trwają w trudzie
Zabierzcie mi nogi
Gdzie mi iść i po co
Zabierzcie rozum wreszcie
co wiecznie mnie łudzi
nareszcie
Odbierzcie mi wolę
Przecież wiecie
ludzie
Jestem tu aby mnie nie było
Przecież
być cały i przestać się stawać
znaczy nie istnieć
nic nie mieć być niczym
Wobec wielkości co największą wielkość
o nieskończoność przerasta i krztynę
każdy rozmiar zbyt mały by dostrzec drobinę
każdy byt zbyt niebyły
a trwałość nietrwała
Czy wobec tej myśli
wciąż masz śmiałość bracie
ponad wszystko co znane
pożądać spokoju?
a więc dobrze...
Kvasar, 21 september 2011
Dodaj odejmij
Burza nad nami
Podziel i pomnóż
Piorun blisko bliżej
A teraz weź w nawias nie zapomnij co przez co
Skótek spotkał przyczynę
Zapłonął ogień
Wszystko stanęło w płomieniach
Ptaki spadały z drzew na ziemię dymiąc
Teraz leżę i myślę
Czy jestem człowiekiem
Czy są jacyś ludzie
Jeśli tak ja nie chcę
Już nie chcę być z nich
I być z nimi
Wybór w stronę życia
Wybór w stronę prawdy
Tak jakbym zdołał uciec od tej formy
Bezbożnej
Kvasar, 24 september 2012
Kolejny raz napiszę o niczym
To wszystko co dziś mnie spotyka
Nic nie znaczące słowa
Nic nie znaczące zdania ze świata znaczeń
Nawet uczucia co błyszczą
I gasną po chwili
Bez śladu
Bez sensu
Wśród ciszy nocy
Jestem
Jestem wart
Wartę pełnię
Jak księżyc
A oto mój grób
Anioł go strzeże
(Upadł jak ja
na ziemię)
Za drzwiami
Niewiadoma
Matka nicości
Zagłady
Kvasar, 17 june 2013
"... oddal wszelkie przeszkody,
wewnęrzne, zewnętrzne i ukryte w drodze do celu" (z modlitwy buddyjskiej)
Chciałbym opowiedzieć o pięciorgu
co stało się trojgiem
ale jak wyrazić swoją szczerą rozpacz?
Chciałbym opowiedzieć o zgubie
o smutku i stracie żalu i odpłacie
lecz to tony zbyt płytkie
żałosne trywialne
wobec wciąż Nienazwanego
nie ośmielę się wyśpiewać tego
Banał dni które spędzam
prostota rzeczy które nazywam
jest najlepszym lekarstwem
Na wszystkie wielkie uczucia
Leczy na równi miłość i nienawiść
wielką radość i bezdenny smutek
Utarty schemat dnia każdego
Wskazuje wyraźnie
konstrukt wewnętrznego szkieletu
Możesz nadal spokojnie przeżuwać
swój dawno czerstwy kawałek
i tak
Nikt i nic co żyje
na pewno nie wyjdzie
z tego pokoju
Kvasar, 7 april 2013
słowo
SŁOWO
Słowo
Słowo słowo słowo
słowo słowo?
Słowo!
ja
PS. Inspirowane twórczością Jana P.II ("Strumień")
Kvasar, 10 july 2013
Oto wstałem o czwartej
Jak co dzień
Jak co dzień
Powitał mnie przyjaciel
dobrodziej
dobrodziej
I choć tak się starałem
zaspałem
zaspałem
Z poduszeczek mej lapy
pazury
pazury
Nie chciałem go zranić
i zabić
i zabić
Lecz czułem się silny
on słaby
on słaby
Teraz już nie ma przyjaciół
jak kiedyś
jak kiedyś
tak szybko odchodzą
do ziemi
do ziemi
Kvasar, 15 june 2012
Nie napiszę pięknego sonetu
Nie ubiorę w słowa myśli tak subtelnej
że cisza krzyczy o nią
niczym doprowadzona do ostatniej granicy
kobieta
Niczym - słowami kopię dołek
Próbuję zakopać się w piasku
Schować przed nadchodzącą zagładą
Albo chociaż usypać wał przeciwogniowy
Nakryje się kocem z nadziei i wiary
Za mały wiem wciąż za mały
Może jednak nie spłonę
Może wiatr rozgoni duszącą chmurę
Zanim się uduszę
Teraz już wiem
Wieśniacy wypalają pola
Płoną trawy i lasy
Nie dla mnie przetrwanie
Zbyt późno by uciec
Za wcześnie by żegnać z życiem
Czekam
Piszę
Kvasar, 3 may 2013
Wpadam tu jak pies dopada drzewa
Tyle że
Pies z pełnym pęcherzem jest pełen
a ja jestem pusty
gonię bo resztki życia wiedzy myśli uczuć
wołają czasem z mocą o kolejne dawki
zanim mną rzucą na własne kolana
zanim z wiary miłości nadziei zacznę płakać
wydalić
wylać
wyrzygać
wyrzucić
ja
Apostoł śmierci
Ujrzałem byt własny we śnie
wyrok wydany wciąż leży przede mną
nieustannie - widzę je za twoją twarzą kiedy na mnie patrzysz
kiedy do mnie mówisz
kiedy mnie pragniesz
Jaskrawo płoną na nim czerwone litery
niespokojny będę nim się nie dopełni
pełnia mego czasu
wyrok z dawna wydany
To jedno wiem jedynie i pewnie
Nie dla mnie nie dla mnie
Jęczą w udręczeniu myśli gdy życie zobaczą
za duże zbyt złożone formy
każda za wiele zabiera wolności
Świat w którym tak klniecie na przemoc
w głównej mierze przecież składa się z przemocy
Świat zbyt zimnym jest zbyt ciemnym
za bardzo kupczącym jak na moje wpół-umarłe oczy
I tak często miłością nazwiecie interes
Nienawiścią tak samo ekonomię grozy
zaprawdę zbyt marnym bytem jestem
za słabym w swoim człowieczeństwie
by jeszcze się czymkolwiek gorszyć
ja tylko patrzę próbując nie widzieć
Czasem nie upilnuje jedynie wstydu i żalu
Że poza kilkoma wizjami szalonych poetów
Nie ma nie ma tu ducha nie ma jego skarbów
Szaleństwo się staje chłodną kalkulacją
Tu będąc grób więc odwiedzacie
grób poniekąd pusty lecz wciąż pełen przeczuć
Niech więc dobrym uczynkiem nazwą to prostaczkowie
pokój jego duszy
Tak pociąga wieczność
Kvasar, 23 september 2012
Oni milczą zza zasuniętych płyt
Najliczniejsza grupa
Potwierdza słuszność swoich racji
Grobowym milczeniem
Ich ciała odeszły w niebyt
Nikt nie wie czy dusze czy umysły
Czy wiara i miłość
Trwają
Trwają?
Gdzie i jak realizują swoje marzenia
Pragnienia i żądze które były ich
drogowskazami
Kiedy rozbijali się na
autostradach życia
Czy jeszcze nie wiesz
Oni mają ostateczną rację
Powiedz co możesz póki jeszcze jesteś
Zrób cokolwiek bo za chwilę
Nic zrobić nie będziesz mógł
Szepczą
Szepczą?
Pokochaj
Bo za chwilę
Za późno będzie na wszelkie uczucia
Żyj bo za chwilę za późno będzie
Na jakiekolwiek życie
Myśl bo za chwilę zgaśnie
wszelka myśl świadoma
Alarm
Alarm
Alarm !
Kvasar, 10 november 2012
Zagubione byty już tak nie potrafią
Nie widzą od dawna serca swego a ich wiedza
Najgorszą trucizną się stała i dla nich
I źródłem kangurzego sądu o wszystkich i wszystkim
Naprędce sklecają z plew, nieczystości i wszelkich odpadków
Nieforemne wehikuły myśli
Mkną za prędko albo ciężko toczą
się po nędznych koleinach Kłamstwa
tanich zastępnikach Prawdy
Ku rozkoszy i grozie kolejnej śmierci
Następnej agonii
Tak bez początku i końca
Bez spoczynku
Bez celu, sensu, wiary
Pozory, ułudy i puste majaki
Lecz wierzą doraźnie, święcie przekonani
chcą wierzyć i wiarą niepewność obalić
że przed chwilą wierzyli w coś wprost przeciwnego
Na niewiarę nie stać ich już od dawna
I gniewnie wypełniają złowrogie nakazy
boleśnie świadomi własnej słabości
Wygląd żywych mają dla siebie i innych
mówią jak żywi
krzyczą machają rękami
Usta ich wołają nieustannie o więcej
Umarli choć tego pojąć jeszcze nie zdołali
gdy zamordowali świadomość a prawdę porzucili zaprzedali
Jeśli się przebudzą och jak gorzkie będzie to przebudzenie
Kiedy ujrzą jak wiszą w adwiecznej zawieszeni pustce?
Co Kłamstwo z nami zrobi zanim przeminiemy?
Jak walczyć możemy zagubieni w sobie?
Kto raz złej rozkoszy smakował zaginie
Męczarnie przedkładając ponad własne życie
Niepodobna bowiem, by wyznawca śmierci
Przetrwał w tej przestrzeni przed-życia
Bez straty
Krnąbrni kłamcy
Zdeptane padalce bez jadu i siły
Nie słuchali rad mądrych którzy im mówili
Nie kosztuj zatrutego wina z tego kielicha
Nie kochaj trucizny i tego naczynia które ją zawiera
Co z twoimi dziećmi stanie się gdy zginiesz
Co z mądrością całą Twego prawdziwego bytu
który Tobie właśnie został powierzony
o którą dbasz mało jeżeli nie wcale
Zechciej spojrzeć
Zobacz
On znów wyciąga rękę
Dzień przecież wstaje
Dla jednych słoneczny łagodny i żywy
Dla drugich zimny okrutny i martwy jak ścierwo
Jak skrawiona szmata kiedy czas obmyć muł z oczodołów
narzędzie zepsute
Jest dokładnie taki jak ten który patrzy
Patrz dobrze
Tu Piłat zamknął oczy
Płacze?
Kvasar, 21 june 2013
Słowa zaplatane w kosze
Meble
Mniej lub bardziej zręcznie
poustawiane po kątach salonu
Piszesz
płynie
Piszesz
lepiej
Wbijasz palce w zagłębienie
i ciągniesz
Takie jest tutaj prawo
lecz co rządzi tym prawem
i kto je sporządził
Czy ten system
jest dość płynny
dość dobry
i kto go ocenia
Super-Platon płonący w cieniu Pra-Idei
a może cicha śmierć i matka ziemia?
Kvasar, 27 january 2013
Gniew wydrzeć z niemocy
Gniew z gardła i serca
Gniew krwistoczerwony
Gniew płonący ogniem
co duszę spopiela
Ręce w górę wznosi
z mieczem
Nie chcę poprawności
Mam gdzieś co pomyślisz
W ciszę szpony myśli wbijam
z nadzieją na jutro
Zanim mnie zabijesz
krzyknę
uwolniony
wyrażę swój Gniew
Wy co nie rozumiecie
Co stoicie wkoło kręcicie głowami
Szepczenie Oszalał
I zażenowanie osób tak prawych godnych
poważnych
jak jedynie Wy sami
powiecie
Po co gniew lepiej zjedz kanapkę
Wypij alkohol i połóż z kobietą
Zjedz coś jeśliś głodny
za bardzo przeżywasz walczysz jakby było o co
Walczysz o złudzenie
lecz ja nie chcę chleba
Nie chcę niewoli myśli
A tylko te mi zostały
Walcząc z nimi siebie nienawidzę
Stąd gniew wobec tego co tylko marnością
(A cóż nią nie jest?)
jeśli wbija pal pomiędzy mnie a miecz
w mojej ręce ( to ostrze śni sen o wolności)
Nie dla kresu
Dla prawdziwych narodzin
Kvasar, 1 october 2012
Teraz słowa płyną
Jak płynną modlitwą
I są rzeki wzburzone
Są szalone wichry
Jest chaos zagłady
Ruchome ściany
komórki i dachy
piwnice i strychy
pamięci
które nieustannie
odchodzą w niepamięć
Powracam do źródeł
Do pierwszego bólu
Cierpienia któremu znaczenie
Sam nadawałem
W cichości otępiałej duszy
O jakże samotny
Jest człowiek w nadawaniu (nowych) znaczeń
I tak jest
Jak być musi
Jednak jemu wciąż to nie wystarczy
On musi rozumieć
Więc jestem i szukam
Z latarką na brzegu odwiecznego morza
Tysiącletniej plaży
Dopóki prądu tylko starczy
Dopóki widzieć jeszcze tylko będę
Cokolwiek
I to co się zdarzy
Znów zaklnie mnie w sobie
A ja w tym się zamknę
Siłą czasu
Wiem przecież
Nie zaznam litości
Kvasar, 24 december 2011
Z ciemności
strach wyszedł
I
ciemność wszelka ze strachu się rodzi
Nie rozpoznała bowiem czym jest światłość
Dlatego po dwakroć została przeklęta
Ze światła
miłość wyszła
Ponieważ
wszelka jasność w miłości się rodzi
Rozświetla serca umysły i dusze
Jako jedyna prowadzi do życia
...
O
Bezimienny
Kiedy
wybierzesz dobro
Pamiętaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz pokój
Pamiętaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz szczęście i powodzenie
Pamiętaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz godność
Pamietaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz wolność i wolną wolę
Pamiętaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz miłosierdzie
Pamiętaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz przyjaźń
Pamiętaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz gościnność
Pamiętaj
o mnie
Kiedy
wybierzesz prawdę
Pamiętaj
o mnie
...
Abym
i ja pamiętał o Twoim Imieniu
O
Alfo i Omego
O
cała niepoznana Reszto
Niezbadany
i Nierozpoznany
Wzgardzony
i Odepchnięty
Wyśmiewany
poprzez i wewnątrz ciemności i strachu
Ucieleśnienie
jedynego wiecznego światła
Które
nigdy nie przeminie
Jedyny
który przetrwa zagładę wszelkich słów i myśli
Kiedy
wybierzesz dobro
Pamiętaj
o nas
Kiedy wybierzesz pokój
Pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz szczęście i powodzenie
Pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz godność
pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz wolność i wolną wolę
Pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz miłosierdzie
Pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz przyjaźń
Pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz gościnność
Pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz wytrwałość
Pamiętaj o nas
Kiedy wybierzesz prawdę i zrozumienie
Pamiętaj o nas
...
Pamiętaj o nas i wszelkich innych bytach
Abyśmy i my nauczyli się je wybierać
Ponieważ jak niematerialnymi umysłami
Stwierdzamy że istnieje materia
Tak w swojej własnej skończoności
Odkrywamy Głębię i Prawdę
Konieczność i Oczywistość
Twojej Nieskończoności
Amen
Kvasar, 2 may 2013
Widzę
widzę kamienie atomów i piasek kwarków
zdumiewa mnie że materia postrzega materię
odwzorowuje i uświadamia samej sobie
pamiętając o sobie choćby w symbolach
choćby przez ulotną chwilę odciskając piętno interaktywnego bytu
Słyszę
słyszę parazwierzęce dźwięki zagubionego gatunku
czyżby człowiek stanowić miał największe najśmielsze
najobrzydliwsze wynaturzenie w dziele Boga/Natury?
(Karawan trumna i jej wnętrze z tej samej są przecież materii)
Myślę
myślę że formaty zdarzeń słów myśli uczuć dźwięków i obrazów
pozwalają nam przetrwać w złudzeń pełnym przedpokoju szaleństwa
o nazwie Poczucie Bezpieczeństwa
dla niego wiele jestećmy w stanie nie czuć nie słyszeć nie widzieć nie myśleć i nie pamiętać
Czuję
czuję gniew kiedy myślę im więcej tym większy
moja nienawiść obejmowałaby Boga/Naturę lecz jestem małej wiary
i dlatego obejmuje tylko mnie
Pragnę
pragnę zniknąć wiecznie jeździć taksówką nie musieć jeść
nie czuć przymusu śmiania się płakania potrzeby bliskości i akceptacji innej tak samo żałosnej istoty
(Co pięknego jest w zniewoleniu albo przemocy tkwiącej w przymusie choćby nazwano go instynktem?)
Chciałbym wiedzieć to co będę wiedział za dwa lata
Pragnę obalenia mego własnego panowania
Pragnę końca pieśni więziennego ptaka
ostatecznego obalenia murów
Niewiedzy
Lęku
Pożądań
Pamięci (upadku Mary)
Kvasar, 16 august 2011
O jakże dobrze jest jechać, lecieć frunąć lub biec
Ponad czasem
Jakże dobrze odczytać sen list myśl książkę werset
niecodzienną prasę
Wprost z serca
(codzienna zbyt ponura dla mnie)
Dowiedzieć się że wszyscy i każdy z osobna
Szczęśliwi jesteśmy, żyjemy beztrosko
...
Tylko
Skąd te chmury na Twoim kochanym obliczu
Ukochana moja
jest dziś tak roztargniona i smutek uwięził jej serce
I usta uwięzione drżą płaczem
Dlaczego
Gniew zaciągnął chmur tabun i cień pokrył nasz ogród
Czy będzie jeszcze kiedyś mi dane skosztować miłości
owoców
Zanim moja dusza skona z głodu
I uschnie moje ciało
Spójrz na ptaki i drzewa jeśli ludzkie losy cię trapią
Spójrz na gwiazdy i nieba jeśli wciąż Ci dokucza
Samotność
...
Zwyczajnie spójrz w serce
Tam twoi rodzice są wiecznie i wciąż wierzą w Ciebie
Tam cicho i niezłomnie trwa ich miłość trwalsza niż kamienie
Najtwardsze
Nieskończenie jaśniejsza niż diament
Łaskocze syna
Dumny miłością rozświetlony ojciec
Patrz z jaką czułością jakże delikatnie
Za miesiąc odejdzie choć nic o tym nie wie
Wiedzieć nie chce nie może że się z nim rozstanie
Zauroczony nieznajomym światłem
Świętość wielka wielkie przyciąga zgorszenie
Tam gdzie wielki smutek wielką dobrocią obrodzi
Tam przyjmij ode mnie skromne zaproszenie
Mimo mojego kalectwa mimo słów powodzi
Mimo że Cię nie znam i nie poznam przecież
Przyjmij ukochana
To dobro
To dziecie czystej dobrej woli
Nową ewangelię
Pozwól wypełnić się światłu nie czekaj nie marudź
Biegnij na jego spotkanie
I niechaj nagie będą stopy Twe i dłonie
Tak być musi
Po prostu
Chociaż słowa brzmią pysznie to co najpiękniejsze najsłodsze
Pozornie wygląda zwyczajnie i szaro
Porzuć wszelkie złudzenia by prawdę odgadnąć
Tylko w niej żyć warto
Tylko nią jest piękne
Kvasar, 15 august 2011
Moja głowa nie twoja
A Twoja nie boli
Powiedz i skłam
Rozpal ogień w sobie
(I mnie daj iskrę jak zdołasz)
Siądź siądź wygodnie
Posłuchaj
I stań się Słuchaniem
Niech Oczekiwanie Twoje będzie Nieoczekiwaniem
Wyrzuć ręce oczy uszy dłonie serce
Rozum poplącz z szaleństwem
Jasność świtu zgrzytem
Noc satyrą marną na ciemności
Przecież
Będę teraz przemawiał
Będę mówił do ciebie
Oto go zawezwę
O okaż się Taki
Przybądź Jednooki
Całkiem inny
Nieoczekiwany
Rozpal moją kuźnię
Pustkę i ciszę lodowej komnaty
Mojego więzienia
Stop stalowe kraty
Jak rozum umiłował myśli
Jak dłonie miękkości
Jak oczy pragną światła
Uszy dźwięku
A serce uczuć prawdę
Tak w gwoździach Twoich tkwi oczekiwanie
W narzędziach kaźni pragnienie
W cichym smutnym starcu
Upadek
I cisza
To nieme pytanie
pali
pali
Pali
Czy sen ten się skończy
Czy skończył się właśnie
Kto mu wyśnił koniec
I czyje omamy
tak nas karzą wielce
Chociaż ukarani
Wciąż zrywamy więzy
Rzucamy się w przepaść
W przód w przód i do góry
Pod nieboskłonami
I wciąż chcemy więcej
I skrzydła swoje rzucamy na wiatr
Ponad światem całym
Wicher je podrze i słońce wypali
Nasze serce
Moje
Chce lepiej więcej i bardziej
Choćby ten raz jeden
Choćby był ostatnim
Tutaj skłonił głowę
zasnął
I odszedł w niepamięć
Kvasar, 29 april 2013
Celebruję dzień
w którym poprosiłeś o twarz
I każdego kolejnego dnia
Udowadniasz że jesteś jej godzien
Otrzymałeś formę
Będzie wspierać cię w drodze na szczyt
Potem zacznie ciążyć
i zepchnie w otchłań
Przyjąłeś więzienie
To twoje złudne marzenie o kluczu
który cię uwolni
Milczenie nie zbuduje mostu ani drogi
Wybrałeś nędzny półmrok
(bo co mogłeś wybrać)
zamiast wiecznego chłodu
bezkresnej nocy
(przeczuwasz ją zaraz za swymi oknami)
Jesteś niewidomym kiedy się stawałeś
reszta będzie płaczem walką o nic mimo wszystko
nadzieją człowieka bez żadnej nadziei
wiarą niedowiarka który rozpaczliwie wierzy pomimo niewiary
siłą i słabością człowieka w smudze sztucznego jaskrawego światła oslonionego doraźnie obskurną materią życia
brudnymi rękami ku nieskalanym wyciągniętymi błękitom
w wiecznym trwaniem pokoleń krzyku
ciszą
Kvasar, 15 august 2011
Zdanie
Nie wartkie
Drobne i zimne
Rozognione
Wciąż unoszę nad głowę
(Puchar mój pełen jest po brzegi)
O wieczny świecie
O cicha rozpaczy
która tak skrycie szemrzesz między ust
stopami
Chcę oczy pełne szarości dziś wypełnić tobą
I do domu donieść
Niełatwo to sprawić
Przepływają bez skargi
I giną
bez śladu
W tym lesie staję i pytam
Czy mogę zawrzeć się w tobie
Pytam się Ciebie dzisiaj bo wyrok wydany
Tylko odroczeniem jest dla mnie ta chwila
Kto nas uniewinni
Kto zawrze nas w sobie
Która wieża obroni
Kto słowom da ciało
a myślom znaczenie
My nieskończenie prości
I puści bez miary
Na wieczność dybiemy
I na nieskończoność wciąż się zamierzamy
na cóż
na cóż plany
Patrzymy jak umyka
Stacza się ze skały
I jak spływa w dół
W kipiel chaos niepoznany
Nic nie wiemy sami
I nie rozumiemy
Nie dane nam pojąć
Zdanie Światem całym
Janie
Cóżeś uczynił
Czy trony i panowania
Czy Hymny i gwiazdy
Aniołowie i starcy
To duszne omamy?
Kvasar, 29 april 2013
Piszę
Lez to nie ja piszę (nie daj się okłamać)
ja jestem pisany
W słodkim cieniu złudzenia - mojej wolnej woli
nie zbierałem dość skarbów aby dobrze czynić
więc niewłaściwe było moje życie
od samych narodzin
Czynię lecz nie ja czynię
ja jestem czyniony
bezsilnie patrzę na pętle węzłów
sznury ciągną się w górę
wzdłuż i wszerz ludzkiej historii kultury i wiary
znikają w odmętach społecznej umowy
wirują splątują i wznoszą do góry
...
(Jeden jedynie prawo ma o sobie mówić
Jestem który jestem)
Kiedy rozkrwawiony stanę na brzegu skarpy
za którą naga przepaść szczerzy próchna zębów
bez pieśni w sercu i gniewnej naiwnej odwagi
kiedy gotów już będę przyznać się do błędów
obudzę się na moment na tą krótką chwilę
kiedy zachłanność za daleko i śmierć zbyt bliska i nieuchronna
otworzę w końcu oczy by widzieć swój własny upadek
drogę do świata który piekłem nazwą nieświadomi
Podniosę dłoń umysłu ponad otchłań nocy
Rozświetlę krótkim błyskiem gdzie nie sięgną oczy
Otworze nowe drogi by iść wzdłuż i w poprzek
(Gdzie spojrzę tam spojrzenie nową tworzy drogę)
Stanę wokół i w środku wpełni świadomy obłędu
który absurd stawia ponad wszelki rozum
I czyniąc że stają prawdziwsze i lepsze
zanim naraz rozpadną się na części pierwsze
uśmiechnę
Wzniosę kielich pełen niespełnienia
wino przednie nietknięte ludzkimi ustami
zanim się rozpuści z nim wszelkie cierpienia
strząsnę z ramion płaszcz zbrudzony krwawy
i uśmiechnę
patrząc na wgórze na którym wzrastałem
odejdę spokojny by nigdy nie wrócić
I dopóki jestem nie piszę
lecz jestem pisany
Kvasar, 30 april 2013
Milczę patrząc na kamienną twarz
kamiennego posągu
Tutaj
na skalnej półce
na północnej ścianie
Możesz mnie wyśmiać
lecz ja kocham te śniegowe łzy
na zimnych kamiennych wypukłościach oczu
moje dłonie błądzą po szorstkościach
kamiennej twarzy
Milczenie więcej powie niż słów galaktyki
światami znaczeń nie wespniesz się wyżej
to musi być silna ręka pewne oko lina i czekan
nawet jeśli tylko śmierć tam czeka
jestem
walczę
milczę
i
nie ma nic więcej
Kvasar, 22 july 2013
Minęła już północ
spóźnione początki
poszarpane końce
W ciemności w ciemność
przelewam aiua
przeplatam
Z ciemności w ciemność
spływają lśniące wiązki
sploty
ornamenty zaginionych znaków
umarłych dawno światów
pełnych
nienarodzonych nigdy istot
To zwyczajne tutaj gdzie czas tylko się zdarza
wstęgi wtapiają się bezgłośnie
w koncentryczne kręgi
wirują wkoło siebie
unosząc się w pustce
kamiennymi blokami
cięższymi od największego ze słońc
oto nowa skala krwi bytu
jej pierwsza komórka
reszta to wynik kilku
naprędce wymyślonych stałych
ƛ
ƞ
ƥ
ɮ
ʯ
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma