21 january 2014
Marazm
Szukał człek i nic nie znalazł.
Gdzie nie spojrzał - zastój, marazm.
Ochłodzenia. Gołoledzie.
Brak herbatki po obiedzie.
Wypaliła się ekipa.
Tylko śnieg pod butem zgrzyta.
Cienko piszczy na to wszystko.
Kraj już zapadł w zimowisko.
Woda jeszcze ciepła w kranie.
Rozpoczęto pitowanie,
lecz na zwroty nikt nie czeka.
Od człowieka do człowieka
kataralny wirus idzie.
W telewizjach już o wstydzie
zapomniano bardzo dawno.
Dawne sławy bardziej słabną.
Zapał pewnie grypę złapał.
Rozpęd zgasł, bo się zasapał.
Widz zmęczone zmrużył ślipia.
Dzień jest krótki. Kraj usypia.
Zamrożenie. Beznadzieja.
W szpary chłód wciska zawieja.
Tylko premier jest radosny.
Ręce trze. Aby do wiosny!
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga
13 november 2024
0003.
13 november 2024
1311wiesiek
12 november 2024
0002.
11 november 2024
0001.
11 november 2024
I Don't KnowSatish Verma
10 november 2024
You've Already Gonesteve