Wojciech A. Maślarz | |
PROFILE About me Friends (16) Poetry (24) Prose (1) Photography (20) Graphics (26) |
Wojciech A. Maślarz, 14 september 2010
salzburskie parne deszcze sprowadziły mnie tam
gdzie fuzja jazzu Chopina, operowy cancan
publika sączy trunki: Gösser, Zipfer i Lech
w powietrzu klasyczne nuty zmiksowanych ech:
poprzez morze parasoli płynie Don Giovanni
chce pogadać z wikarym ze starej plebanii
deszcz zacina i plecie strudle wodnej piany
płynące ku rzece, ku ogrodom różanym
słońce czyni swe czary blaskiem przyodzianym
poprzez chmury na Salzburg z soli wyciosany
zerkajac słucha muzyki; mozartowskie tam tamy
Wojciech A. Maślarz, 25 june 2010
Czy to taniec żurawi pośród uroczyska?
czy to mgła, chmura nimbus, czy to elektryczność?
to maszyny, kotły, stukot kół, syk i gwizd pary
snop światła z projektora; parowóz, opary
wjazd na stację. Bracia Lumière: ruchome obrazy
lokomotywa sapie; świst pary, kino marzeń
brak paniki, uśmiechasz się z autoportretu
za tobą obraz Dworzec Saint-Lazare Moneta
pamiętam: raz rzuciłeś spojrzenie miłości
na deskę Leonarda z pewnej odległości
dobrze znasz tę twarz nosząc ją na własnym ciele
od czasu, gdy tatuaż wrósł ci w skórę dzielnie
a na twych ustach zakwitł smutny uśmiech Lisy
Wojciech A. Maślarz, 23 december 2010
Krajobraz nabrzeża przy Brighton Rock Marina.
Kręgosłup jeżozwierza. Horyzontu klimaks,
ostre piki z „Poddania Bredy”. Amfetamina
iglic masztów, korwet i jachtów. Nieba włóknina.
Ach, siedzieć na Brighton Pier i śpiewać smutne aubade.
I rozkładać rozkładówki. Tulić lica blade
do lateksowych cushions. Przy pośladku pośladek
w słoneczny poranek na kamiennej plaży.
Oczy mrużysz przekornie do swojego żeglarza
ślady szminki na koszuli. Kizi-mizi-mazi.
To tkwi na tym zdjęciu. Agat. Szafir. Topazy.
Wojciech A. Maślarz, 17 june 2010
Przelewają się z hukiem krynice wód Bohu.
Po schodach, skalnych półkach; po granitu porohach.
Korowaje karpackie. Aperitif gładki.
I kolbka gramofonu. I muzyk Scarlatti.
Dodają tym pejzażom głębokości tonów.
Pasterz z owieczkami; oracz wśród zagonów.
Zmierzcha kanikuła. Ktoś dopala łęciny.
Zmieniasz kolejną płytę. Głos operowy płynie.
Odbija się od pni po drugiej stronie rzeki.
A poza tym wiatr tylko. Słychać – czas ucieka.
Lecz nikt go nie goni. Tak jak wody w rzekach.
Brak mostów. Płyniesz promem i echo się niesie.
Mostów brak, ale czy nie romantyczniej pnie się
Prom po rzece? I szuwary z zasiedziałym ptactwem
Barwnie płoszy. Upojeni przyrody bogactwem
Tak płyniemy promem; z nami wspomnień echa.
Poza tym wiatr tylko. Czas wraz z nim ucieka.
Wojciech A. Maślarz, 14 july 2010
widziałem setki zegarów
przybitych do wrót drewnianych
unoszących się na powodziowej fali
wszystko inne było martwe
tylko one tykały
w obłędzie obracały wskazówkami
odliczając ulatujące sekundy
nadszarpnięte i wypaczone
trzepotały postrzępionymi sekundnikami
przypominającymi skrzydła zranionych ptaków
pióra porywał wiatr i topił w wodzie
Wojciech A. Maślarz, 1 july 2010
Amstel rozmiękcza sery, łososie i kraby
aromat mieszanych smaków; świeżo parzona kawa
to Festiwal Poezji i młoda Turczynka
czyta po holendersku; „W domu jestem niewinna”
ktoś ją widzi w TeFau, co powiedzą sąsiedzi?
dookoła błogość, w knajpie ouzo do śledzi
ktoś wyrecytuje „ą” i „ę” jak śmierć Euterpe[1]
nagłówki gazet krzyczą; „Ona przeżyła mękę”
„Rodzice usiłowali utopić własną córkę
uratował ją Polak, skinhead z podwórka”
Amstel pieni się klasycznie. ponure b-molle
transoceanik wersów odpływa. gondole,
wodne taksi i statek; żagle naciągnięte
cisza trwa w delcie Renu. nagły krzyk gęsi
na wałach powodziowych dzikich gęsi krzyk
niskoziemne to miasto. palisad ziemnych szyk
Amstel złociście rozmiękcza przedostatnie wersy
Kanały słów drenują soczysty prajęzyk
Fruną kwiaty z polderów i rzędy chryzantem
W tym kraju amfibii stajesz się atlantem
[1] Euterpe – muza poezji lirycznej w mitologii greckiej
Wojciech A. Maślarz, 9 october 2010
Tłumy siedzą w teatrum ogrodu Sirmione
Czy chcą recytować wiersze? (Ach ten zapach limony!)
Czy pragną czytać wersy ryte na skorupach?
Na pergaminie palimpsest, brak białego kruka
Dawno zwietrzały ekrany i teksty w e-bookach
Nadmiar fleszy przerywa tok wzniesionych myśli
nad poezją Katullusa. Dla martwych tu przyszli?
A dni i noce krótkie; szybko pracuje drukarz
Kamera kręci bez przerwy. „Action” ktoś wystukał
Za szybko wschodzi księżyc za szybko wstaje słońce
Wraz z lawą płyną wersy przez myśli płonące
Wciąż czytasz więcej i więcej; odurzający koncert
Nie możesz zapomnieć martwych; oni twoim końcem
Śnisz, że siedzisz w teatrum, dookoła winnice
W powietrzu wiszą słowa; bursztynu żywica
Wewnątrz zamknięte światy trwają tajemniczo
A tam zaschnięta lawa pustka trwa i nicość
Wojciech A. Maślarz, 11 july 2010
I nadszedł dzień, gdy pod Lejdą wyrósł las
gęstniejący las masztów; żagli galer gezów
Generał Valdez oniemiał a podtopieni żołnierze
próbowali formować szyki; czynić plany szarż
flotylla przybliżała się pod żaglem sunąc
przez podtopione łąki wraz z wiatrem północnym
Hiszpanie już szturmują galery. z laguny
napływa woda; statki ustawione bocznie
dają ognia ze wszystkich dział. łamią się szeregi
Hiszpanów. Valdez ogłasza odwrót. niechlubne
dla nich dzieje przedstawia tapiseria. elegie
zielonych nitek lądu i flotylle umbry
posiekane błękitem kanałów i grobli
odnowione mury miejskie; miast rzygaczy goblin
inaczej tkane zwycięstwa i zrzucane jarzma
arrasy to skłębione; napięte bryzą żagle
Wojciech A. Maślarz, 16 january 2011
Spacerowałem wzdłuż morza i karmiłem mewy
tuż obok pubu Brunswick, dalej Peter's Gnosis
tam natknąłem się na tuzin kobiet czarnobrewych
żałobnie zawodzących i rwących włosy. Zgroza!
Krzyk ptaków szybujących nad skałą, Brighton Rock.
W Mariner’s nie zjem lunchu. Przeczucie to czy szok?
Dokuczliwy brak ciebie. Zostałaś w Welwyn?
Oceaniczny przypływ rzucił na piasek welon
W morskiej bryzie płynęły dmuchawce; nasienie
mniszka. Pająki tkały jedwabne desenie.
Moje myśli wpadały w pajęczyn pętle
Kogoś tam wyłowili. Tragedie niepojęte
przychodziły mi do głowy. Wreszcie zadzwoniłaś
Kwartet smyczkowy. Muzyka twoich słów tak miła
wyjaśniła to niezwykle milczenie. Komórka
padła. A ty czekałaś na mnie przy podwórku
tam gdzie rosły paprocie – fontanny próżności.
Czy inna kiedykolwiek tak mi sny wymości
niepokojem, paranoją i nadmiarem miłości?
Wojciech A. Maślarz, 21 november 2010
w tym roku miałem udane wakacje
stanąłem oko w oko z morskim okiem
i nie zamknąłem oka, ale serce nie sługa
wezwano pogotowie; zapakowano do helikoptera
i wtedy to spojrzenie w oko stawu
z powietrza wydawało się bezdenne
i łaskawie mrugało tak jak rekin szczęką
lecz śmigłowiec zrobił pętlę i koło
mgła zabrała mnie niczym biała chmura
ziemia się urwała, i już nie powróciłem
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Koza na wypasieJaga
10 may 2024
10.05wiesiek
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma