Argo, 17 july 2017
Poszła żona do miasta sporządzić zakupy,
zostawiła Zenkowi sprzątanie chałupy.
Zebrał chęć chłop w sobie i po chacie się krząta,
powycierał kurze już we wszystkich kątach.
Aby lepiej i sprawniej szła mu ta robota,
włączyła telewizor przebiegła istota.
Właśnie program o motylach weń nadawali,
zaś w Zenku pewnie jakiś czuły nerw nawalił.
Zapatrzył się chłop w program etymologiczny
i wyciągnął zeń człek, wniosek całkiem logiczny.
Żona zakupów całą torbę przydźwigała,
lecz męża w domu niestety nie zastała.
Zniknął gdzieś pan Zenio, nie ma go w chałupie,
jakiekolwiek porządki miał głęboko w klupie.
Jakoś zmienił faceta program o owadach
i niechaj każdy kto chce, co chce sobie gada.
Wylągł się z poczwarki Zenia, motyl w swej krasie.
Poleciał odwiedzić Wandzię , Zosię i Basię.
Uskrzydlony Zenobiusz wielce się raduje
jak wolny motyl, gdzie chce sobie podlatuje.
Z kwiatuszka do kwiatka startuje delikatnie,
nie przepuści żadnej okazji którą złapie.
Radosne jest to życie pięknego motyla
wszędzie sobie lata i zapyla, zapyla...
Argo.
Argo, 11 july 2017
Pomstują znawcy,
trzymaj w wierszu szyk.
Panie prosimy,
tak nie pisze nikt.
Chociaż pomysłów,
miałbyś na wiersz sto,
pisząc w ten sposób;
wiedz, że to nie to.
Wiersz, żeby szlif miał
i rym w nim grał godnie
precz czasowniki.
Nie są już modne.
Trzeba nad sobą,
pracować wiele.
Bo jak odpuścisz,
zapomnij o dziele,
Chociaż tak krzyczą,
to niesforny pan,
dalej forsuje,
częstochowski plan.
Uparty taki,
że tylko w łeb dać.
I co z takim zrobić?
Urwał jego nać.
Argo.
Argo, 13 july 2017
Jest taki kraj
wśród rzek i wzgórz
w nim wioska jest
gdzie był mój dom
wciąż mi się śni...
tamten zły czas
gdy serce moje
rozpadło się
na części dwie
wśród lasów i wzgórz
przepadła gdzieś
młodzieńcza część
i tam ciągnie mnie
wciąż mi się śni...
spiżowy głos
wieczorny dzwon
i stara cerkiew
ze szczęścia dni
rozdarte wciąż
me serce jest
przez cały czas
nie zabliźnia się
wciąż mi się śni...
choć żyję tu
sny lecą tam
gdzie był mój dom
i wieczorny dzwon
Argo.
Argo, 7 december 2017
Coś się wynurza zgrzyta oraz piszczy
z dusznego mroku okropnej czeluści
skrzypliwy odgłos słuch rani i niszczy
w głębi coś świeci błąd się tam zapuścić
migocą cienie w tej ciemnej przestrzeni
jest coraz bliżej lecz czas strach porzucić
właśnie się toczy królowa podziemi
przed sobą już pcha wagony z urobkiem
po sztolni krętej wykutej w praziemi
węgiel jest skarbem górniczym zarobkiem
za nim gwarkowie przekopują góry
chociaż ta praca czasem wyjdzie bokiem
czwarty dzień grudnia rozprasza im chmury
obchodzą święto patronki Barbary
Argo.
Argo, 13 february 2018
pyta anioł diabła
czemu kusisz ludzi
na manowce zwodzisz
po cóż tak się trudzisz
na to diabeł rzecze
mój aniele drogi
że kuszę zaprzeczę
sami mylą drogi
im się wciąż wydaje
iż są najmądrzejsi
a wśród nich kanalie
którzy zawsze pierwsi
kroczy zaś za nimi
bezrozumna reszta
oni tak naiwni
że w piekle chcą mieszkać
więc nie mam wyboru
przyjmuję jak leci
tych co bez honoru
same ludzkie śmieci
na górę trafiają
ci co myślą sami
zwykle rację mają
nikt ich nie omami
więc mi tu nie wmawiaj
że ja kogoś kuszę
dziś jako odźwierny
robić tylko muszę
Argo
Argo, 7 december 2017
z pychy zrodzony strojny w pawie pióra
nosi na sobie spod igły ubrania
z daleka widzisz, że to kawał drania
wirtuoz grania na najczulszych strunach
w ustach u niego górnolotne słowa
gardzi innymi zakochany w sobie
nie grzesząc wiedzą ma wciąż pustki w głowie
lecz za to jakże światowa wymowa
nie bacząc na nic wciąż obraża ludzi
nuży już wszystkich jego zachowanie
choć go nie chcą znać on jeszcze się łudzi
wpatrzony w siebie niczym w pępek świata
każdy ma kiepskie o francie mniemanie
gdy wreszcie zniknie będzie mała strata
Argo.
Argo, 12 july 2017
Gorąca noc
leje się pot
odrzucam koc
i nagle stop
przepadł gdzieś sen
coś wzbudza lęk
już słyszę ten
natrętny dźwięk
brzęczy w ucho
przeklęty los
w ustach sucho
lata tu coś
owadzi lot
wybudził mnie
won leć już stąd
nie chcę tu cię
precz znikaj mi
natręcie zły
nie dam ja ci
pić mojej krwi
wciąż narasta
natrętny bzyk
koniec basta
klapkiem myk
trup megiera
błogie spanie
nie czas teraz
na bzykanie
Argo.
Argo, 12 july 2017
Och ty jedyna, czarnulko moja...
Drażnisz delikatnie struny zmysłów
cudownym swoim lekkim zapachem.
Pieścisz tym aksamitnym bukietem,
kiedy budzisz mnie ze snu o poranku.
Witasz czule balsamem rozkoszy
i głaszczesz aromatyczną symfonią.
Gdy rozbudzasz senną wyobraźnię
to drży z niecierpliwością moje ja.
Czuję podniecenie na samą myśl,
że znowu mogę cię posmakować.
Pachnącą, mocną, czarną i kochaną.
Życie bez ciebie straciło by blask.
Argo.
Argo, 1 september 2017
Poznałem dziewczynę gdy kosiłem trawę,
zaprosiłem dziewkę na wspólną zabawę.
Chodźże do mnie miła, co tak sama stoisz?
Mojego kosiska chyba się nie boisz.
- Nie pójdę do ciebie stroisz sobie żarty
długo ci się starać byś był dużo warty.
Cóż to za stylisko? Raczej kozik tępy,
musisz mieć coś więcej aby mnie zachęcić.
Spłonęło mi lico na jej harde słowa,
zabolała dusza, ukuła odmowa.
Idź tańcować z diabłem jeśli taka wola
on ciebie uwiedzie, to jest jego rola.
- Oj ty biedny człeku, co mnie straszysz czartem.
Uwiodłam już biesa, też był mało warty.
Tu nie o to chodzi by się przespać razem
lecz gdy już się zwiążesz, masz czynić co każę.
Cóż miałem powiedzieć zacisnąłem zęby,
nie będę wszak darmo strzępił sobie gęby.
Chłopu się wydaje, że to on prym wodzi
ale w tym układzie kobieta dowodzi.
Argo.
Argo, 24 august 2017
na widowni tłum
śmiechy gwar i szum
na arenie byk
prezentuje szyk
z muletą facet
z tyłu go zaszedł
wywija szpadą
prawie cios zadał
zrobił buhaj myk
na trybunach krzyk
zadał zwierzak cios
przesądzony los
przebity rogiem
jedna się z bogiem
mistrz torreador
śmierć mu dał zadzior
sprawę poszkapił
na czas nie trafił
rogacz zwycięzcą
i tak na mięso
bo rodzaj ludzki
przez różne kruczki
chwali własny byt
zwierz nie może żyć
Argo.
Argo, 9 june 2018
Niczym Kaj tkwię w pałacu lodowym
na skinienie mej pani gotowy
Nie ma Gerdy by mnie uwolniła
ciało i umysł dręczy zła siła
żar lodowca otulił mnie czule
zmarznięta mgła przesiąkła koszulę
para z ust naznacza każdy oddech
gdy trwam Lodowa Pani przy Tobie
krzepną żył arterie zamarza krew
coraz wolniej unosi pierś oddech
w głębi jeszcze kołacze się głucho
zniewolone lodowe serducho
gdzieś tam w świecie jeszcze kwitną kwiaty
jednak to już teraz nic nie znaczy
jaźń zmarzniętą leniwa myśl kłuje
chce słońca lecz ciało się buntuje
Argo.
Argo, 7 december 2017
Ty która byłaś zawsze pożądaną
gdy głód okrutny ściskał brzuchy puste
tak bardzo wtedy byłaś szanowaną
lekceważona kiedy lata tłuste
trafiałaś często na śmietnik ze stołów
zaniedbana gdy na twarzach był uśmiech
jesteś podstawą choć nie znasz kościołów
masz swoje miejsce przy każdej rodzinie
bo jesteś ważnym wszak członkiem zespołu
tyś dostrzeganą w każdej złej godzinie
przy pełnym brzuchu tak niewiele trzeba
by zapomnieć gdy zagrożenie minie
jesteś marzeniem tylko kiedy bieda
niedoceniana zwykła kromko chleba
Argo.
Argo, 26 august 2018
wraca późno chłop do domu
już prawie dwunasta
w dłoni zwiędły wiecheć trzyma
czeka nań niewiasta
zabalował trochę dłużej
gdzieś w przydrożnych barach
a że sroga z niej matrona
wałkiem będzie karać
wszedł do domu po cichutku
wyciąga wiązankę
no a żona rozeźlona
wałek ma za pałkę
już podnosi go do góry
zaraz będzie biła
mąż bukietem się zasłonił
ona się zdziwiła
bardzo mocno zaskoczona
zobaczywszy kwiatka
uniosły się cycki w górę
w dół opadła łapka
awantura zażegnana
przynajmniej na razie
małżeństwo pojednane
do łoża się kładzie
już głęboko gdzieś schowany
tekst o bólu głowy
chłopu po gorzałce korzeń
płonie już gotowy
tak rozeszła się po kościach
cała awantura
on po ciężkim dzionku zasnął
ona się przytula
gdy na dworze noc gwiaździsta
a życie nudą tryska
wtedy łoże jest rozrywką
pięćset premią czystą
Argo.
Argo, 15 july 2017
Nie zliczam dni lat -
lecz kiedy przyjdzie pora
będę gotowy
wyrzucę zegar -
już nie będzie potrzebny
w czasie bez czasu
wplotę sekundy
w ciasny węzeł gordyjski
zamrożę chwile
wrzucę minuty -
do studni grawitacji
w mrok czrnych dziur
zziębnięty wszechświat -
czas spływa z cyferblatu
bez przemijania
nie ma przeszłości
umarła teraźniejszość
zastygła przyszłość
umarł krajobraz -
w zastygłej martwej pozie
nic już nie znaczy
skonała gwiazda -
w swej końcowej agonii
rozsiała błękit
Argo.
Argo, 21 july 2017
wśród ciemnych cieni lasu
na niewielkim wzniesieniu
przy wąziutkiej ścieżynce
co to między krzewami
niczym żmija się wije
stał na grubym ogonku
w brązowym kapeluszu
całkiem przystojny grzybek
prawdziwek to szlachetny
borowy zacny książę
przedmiot westchnień smakosza
kosza ozdoba wielka
ucieszył moje oczy
więc schylam się szczęśliwy
tfu, psia krew, ehh, cholera
ten też jest robaczywy
Argo.
Argo, 11 july 2017
Wierszyk nie dla malkontentów , cierpiących na
chwilowy brak humoru i obrońców praw zwierząt .
Markotnie po izbie gospodarz się krząta,
coś podniesie, zgarnie, przełoży i posprząta.
Spogląda po kątach, czegoś poszukuje.
Sam już chłop nie wie, czego mu brakuje.
Myśli sobie; jak żyć może chłop bez baby,
z tym kłopotem dłużej nie dam sobie rady.
Chyba iść do swata by mi było trzeba,
lub o zmiłowanie zwrócić się do nieba.
Swat mieszkał za rogiem, nawet całkiem blisko,
więc ładnie ubrane, poszło doń chłopisko.
Sprawę mu wyłożył jak kawę na ławę,
postawił też flachę, dołożył roladę.
Tuż po wypaleniu suszonego skręta
dowiedział się gazda, że baba nie mięta.
Mimo, iż o bufet oparły się sprawy,
wyszło, że nic z tego, że jest już starawy.
Na koniec, swat bacy w zaufaniu gada,
słuchajcie sąsiedzie, taka moja rada.
Jeżeli z tą sprawą rady nie dajecie,
tajemnicę pewną, zdradzę jeśli chcecie.
Najlepsza na świecie, najwierniejsza baba,
to mój drogi kumie, rąsia czyli graba.
Ona się nie skłóci, nie rzuci i nie zdradzi,
a zawsze w takich sprawach dobrze sobie radzi.
Wraca chłop do domu, nad słowami duma,
rozmyśla, roztrząsa co słyszał od kuma.
Cóż się porobiło, toż to nie wypada,
aby zamiast baby, spała ze mną graba.
Szedł uliczką myśląc, przyjdzie skończyć marnie,
aż niespodziewanie, zobaczył owczarnię.
Rozejrzał się chyżo, płot pokonał skokiem,
przez wrota do środka, wszedł niepewnym krokiem.
Pominę milczeniem, co się wtedy stało.
Chłop do domu wraca, śpiewa na wieś całą:
Łowiecko, łowiecko, tyś mi radość dała.
Łoj co ty byś jesce, gotować umiała.
Argo.
Argo, 30 november 2018
łazi baba po chałupie
parska sapie klnie i warczy
no bo to chłopisko głupie
dopadł jakiś uwiąd starczy
jak mu teraz tu dokuczyć
kiedy nie chce już figlować
i jak jemu wciąż marudzić
że ją znowu boli głowa
nagle same komplikacje
zawitały im do łoża
w pościel wchodzi on i chrapie
a spróbować przecież można
zła na chłopa i na siebie
nabrała na miłość chęci
on śpi niczym anioł w niebie
ona się wciąż w betach kręci
przytulała się do niego
sprawdzając czy coś nie wzrasta
czując już że nici z tego
marzy - by chociaż pogłaskał
Argo.
Argo, 7 december 2017
już od rana krząta się Mikuś
pośród wrzawy hałasu krzyku
gania wszystkich niczym nadzorca
a wokół wre praca gorąca
z taśmociągu sypią się lale
tuż obok elf haftuje szale
pod ścianą jakiś troll leciwy
lwom pluszowym zaplata grzywy
chochliki skręcają rowery
montuje gnom do łódek stery
nawet wróżki mają zajęcie
krzątają się przy nim zawzięcie
gdy już będzie gotowe wszystko
odpocznie sobie towarzystwo
Mikołaj zapakuje sanie
każde dziecko prezent dostanie
Argo.
Argo, 30 november 2018
spękana papa trzeszczy pod stopami
wiatr przegania precz z dachu zwiędłe liście
mediator z trudem panując nad słowami
tłumaczy że to przecież nie jest wyjście
milczy desperat stojąc na krawędzi
tkwi z pustym wzrokiem utkwionym przed siebie
zadarte głowy ciekawskiej gawiedzi
krok i krótki lot – szybko spotkał ziemię
Argo.
Argo, 13 february 2018
wybudowałem dom
ty w nim nie zamieszkasz
ot taki to już los
a z nim cała reszta
dla ciebie to wszystko
być miało - i po co?
nie przyszłaś tu za dnia
nie było cię nocą
gdzie błąd popełniłem
że sam spać dziś muszę
oddałem ci serce
zaprzedałem duszę
nie ze mną masz randki
wciąż zmieniasz partnera
czego w życiu szukasz?
a niech cię cholera
Argo
Argo, 19 february 2018
Rozpoczął tuż po narodzinach,
układać młode kłaczki sekund.
Wyczesywał z nich włosy minut,
kosmyki w pasma godzin splatał.
Trefił je w zawiłe loki dni.
Fantastyczne pasma tygodni,
zaplatał w miesiące warkoczy,
fryzowane z cierpliwej chwili.
Na wietrze czasu falujące,
barwił zielenią wiosny i lata.
Jesienną paletą farbował,
ozdabiał srebrem i bielą zimy.
W chwili gdy narodził się nowy
witany toastem szampana,
odszedł hucznie w radosnym gwarze
gdy wypełniły się jego dni.
Pozostawił nam w testamencie,
pamięć już przebrzmiałego czasu.
Kołtun nierozczesanych spraw, też
na barki następcy przerzucił
Argo
Argo, 20 february 2018
Przezorne lepieje
lepiej zakochać się z wzajemnością
niż się udławić odrzucenia ością
lepiej nie chodzić tam gdzie nas nie chcą
niż się obawiać że nas rozdepczą
lepiej zachować dumne milczenie
niż się narażać na plotek tworzenie
lepiej jest z boku bójki obserwować
niż potem zęby własne rachować
lepiej nie mówić o nikim źle
niż potem prostować słowa swe
lepiej się wybrać gdzieś samotnie na ryby
niż podejrzane jeść u teściowej grzyby
lepiej nie stracić dobrej teściowej
niż się dorobić złej chociaż nowej
---------------
lepieje lekko frywolne
lepiej ścinać drzewo w lesie
niźli spędzić noc w klozecie
lepiej ptaszkiem się pobawić
niż go w byle dziuplę wsadzić
lepiej gryźć orzech co w zębach chrupie
niż mieć owsiki co swędzą w dupie
lepiej spędzić urlop na Hawajach
niż tu w Polsce z komarem na jajach
lepiej zjadać przesoloną zupę
niż całować urzędasa w dupę
lepiej pisać frywolne lepieje
niźli na sex z jeżem mieć nadzieję
---------------
lepieje szkolne
lepiej się biedzić nad lekcjami
niż wagarować z matołkami
lepiej jest pobić z kolegą
niż samolubną być lebiegą
lepiej mieć kleksy w zeszycie
niż pełen uwag dzienniczek
lepiej dostać czasem uwagę
niż klasową stracić powagę
lepiej dłubać sobie w nosie palcem
niż donosicielskim być padalcem
Lepiej siedzieć w piaskownicy
niż grać w piłkę na ulicy
-----------------
koktajl lepiejowy
lepiej uprawiać seks z panienką w ciąży
niż spędzić noc z żonatym podchorążym
lepiej się opić zimnej wody
niż być z kobietą marnej urody
lepiej bajki łowić uchem
niż w kontakcie grzebać drutem
lepiej jest łowić śledzie w morzu
niż z teściową spać w jednym łożu
lepiej z Pimpkiem iść na spacer
niż dziadkowi mieszać zacier
lepiej czasem stroić fochy
niż znieść cmoki cioci Zochy
------------------
Lepiej teściowej...
Lepiej o teściowej ,przy niej źle nie mówić
by jej cięty jęzor, kiedyś cię nie zgubił
Lepiej, że się wstrzymać, po co sobie grabić
wszak jej wredne słowo, jadem może zabić
Lepiej cicho pomyśl, bez głośnych opinii
to będziesz wygranym, na calutkiej linii
Lepiej gdyby w studni, ona utonęła
ale by się woda, od jej kwasów ścięła
Lepiej więc nie gadać, lepsze jest milczenie
charakteru jędzy, nijak wszak nie zmienię
Argo.
Argo, 29 november 2018
nurkuje pluszcz w siklawy toń
tęczowy blask w rozpryskach lśni
w odbiciach ech wodospad grzmi
ten śmiały ptak ma pewny chwyt
by żyć jak on potrzebny spryt
maleńki ptak a jaki zuch
menu ma z ryb nie jada much
nurkuje pluszcz
spacer po dnie uwielbia też
wśród górskich rzek gdzie żyje kiełż
gdzie silny nurt tam jego byt
łowić jak on nie umie nikt
nurkuje pluszcz
Argo.
Argo, 25 august 2018
miał to być przyjemny rejs
odwiedziny starych miejsc
w wakacyjny ciepły czas
marzył o tym każdy z nas
start udany całkiem był
czasem bryzg nam pokład zmył
odmieniło to się wnet
szkwał po szkwale na jacht szedł
wmieszał się w pogodę bies
strome fale wzburzył fest
dmuchnął ostro prosto w twarz
a barometr gdzieś w niż spadł
fala w górę spadam w dół
siadam dupskiem wprost na stół
w koi szypra męczy paw
sztorm nas dopadł taki traf
sternik ledwo trzyma ster
hej Neptunie to nie fer
czego do cholery chcesz
z większym się okrętem zmierz
fala zła wciąż ściga nas
w ten ponury mokry czas
ciska gdzie chce morze złe
już przez całe doby dwie
dosyć tej żeglugi mam
zaraz pawia puszczę sam
na wymioty zbiera mnie
król mórz wciąż daniny chce
wiatr spruł foka całkiem nam
jak ja sobie radę dam
trzeba czołgać się na dziób
fala zmyje jesteś trup
zimno mokro wyje wiatr
do kokpitu wleciał dziad
chlupnął spłynął wiadro skradł
taki to złośliwy gad
postawiony nowy fok
już nie znosi jachtu w bok
ten za sterem ulgę ma
szkoda tylko że nie ja
do kabiny wracać czas
gdzie króluje straszny paw
lecz niestety mus to mus
trzeba znaleźć nowy kurs
wiało jeszcze cały dzień
morze wciąż pieniło się
w diabły nas wydmuchał wiatr
nie do Ustki ale w świat
Argo.
Argo, 26 august 2018
tak szybko bije ci serce unoszę więc brew
krąży prędko żar po żyłach przyspiesza oddech
już zniewolone urodą tętnią mi skronie
chwytam więc twoją rękę biegniemy na błonie
słodko pachną macierzanki padamy wśród traw
nie zwracasz na to uwagi szukasz moich warg
nie wianek masz teraz w głowie gdy zawrzała krew
zrzucamy szybko ubrania gra miłosny zew
stygną wolno nasze ciała skończyła się pieśń
tulisz się w moich ramionach faluje wciąż pierś
czułym całusem spełnienia muskasz tors nagi
powiedzieć, że dziś wypływam - nie mam odwagi
Argo.
Argo, 26 august 2018
pomiędzy tu i tam
zawieszony w ciszy
podążam przed siebie
Eol mnie kołysze
podziwiam krajobraz
spoglądając z góry
nic nie ogranicza
wzbiłem się nad mury
ponad podziałami
podążam do przodu
oby mi aura nie
sprawiła zawodu
płynę poprzez przestrzeń
bez konkretnych celów
wolny niczym ptaki
teraz mijam Ćmielów
Właśnie usnął Zefir
lecz się wzmaga Bryza
czas by mi gdzieś osiąść
więc wargi zagryzam
rozglądam się wokół
gdzie mam wylądować
wzrok już bada teren
mus spokój zachować
widzę lądowisko
klik w zawór spustowy
siadam w kartoflisku
nie rozbijam głowy
koniec przyjemności
czas na ziemię wrócić
lecz lotów balonem
nie zamierzam rzucić.
Argo.
Argo, 22 february 2018
1.
Rozpoczął pan słowik przedstawienie, trelem złocistym
wieczorną swą śpiewa arię w miłosnym uniesieniu.
Siedząc sobie wśród liści, na jaśminowcu kwiecistym,
nadaje swój koncert dla wybranki ukrytej w cieniu.
Nieopodal rośliny, wypasiony kocur czarny,
swoją dróżką cichaczem, szedł na nocne polowanie.
Mimo, że szary śpiewak kąskiem maleńkim, wręcz marnym,
wybrało go kocisko jako swoje pierwsze danie.
Skoczył drań, ciemny niczym cień, w pysk schwytał zalotnika.
Zamarła wnet w pół przerwana , miłosna pieśń śpiewaka.
W dziobku więźnie melodia, trel raptownie gdzieś zanika.
Ot, smutna to; szarego artysty, historia taka.
Pozostaną po nim, wspominane niczym złe licho,
szare pióra poszarpane, pokryte ziemią i pąsem.
Kot czyści pyszczek oraz futro pomrukując cicho,
dookoła się rozgląda, czujnie porusza wąsem.
2.
W jaśminowcu kwiecistym
o delikatnych gałązkach,
słowik głosem złocistym,
rzewną melodię kląska.
W miłosnym uniesieniu.
dla wybranej ptaszyny,
siedzącej cicho w cieniu.
Liczy na zaręczyny.
Wypasiony kot czarny,
cichaczem szedł na łowy.
Choć śpiewak kąsek marny,
wszak daniem jest gotowym.
Skok - schwytał zalotnika.
Zamarła pieśń śpiewaka,
w dziobku aria zanika.
Smutna historia taka.
Zostały jak złe licho,
pióra pokryte pąsem.
Kot pomrukuje cicho,
i czyści brudne wąsy.
Argo.
Argo, 8 september 2018
Nie umiem zdecydować który więc będą trzy
1) kiepska aura
po niebie chmury w zwartej flotylli
płyną przed siebie całkiem niewinne
wiatr wciąż im dmucha w żagle z oparów
kurs utrzymują choć brak im sterów
zaraz rozedrą brzuchy o drzewa
za krótką chwilę będzie ulewa
chociaż dnia pełnia to jakoś ciemno
aura się stała niezbyt przyjemną
wiatr ciska w górę tumany kurzu
powietrze wokół smakuje burzą
nagle trzasnęło niczym strzał z bata
deszcz niebo z ziemią natychmiast zbratał
przy wtórze gromów z nieba potoki
leją się na dół o losie słodki
światła błyskawic niczym w teatrze
błyskają wokół widok chcą zatrzeć
świat przysłoniła kurtyna wody
jak tu się cieszyć z takiej pogody
jak musi padać to niechaj pada
ale dlaczego zaraz rozrabiać?
zamiast nawadniać rujnuje plony
skąd tutaj przywiał ten wiatr szalony
po co tu przygnał te bure chmury
co przesłoniły nieba kontury
rośnie nadzieja gdy słabną gromy
wiatr pognał dalej z ładunkiem swoim
już nie kaskadą lecz pada lekko
za chwilę zza chmur wyjdzie słoneczko
2) zła aura
tęgi wiatr dmucha w żagle z oparów
po niebie chmury w zwartej flotylli
płyną przed siebie całkiem niewinne
kurs utrzymują choć brak im sterów
chociaż dnia pełnia to jakoś ciemno
zaraz chmur brzuchy zahaczą o drzewa
za krótką chwilę będzie ulewa
aura się stała niezbyt przyjemną
nagle trzasnęło niczym strzał z bata
wiatr ciska w górę tumany kurzu
powietrze wokół smakuje burzą
deszcz niebo z ziemią natychmiast zbratał
światła błyskawic niczym w teatrze
przy wtórze gromów z nieba potoki
leją się na dół o losie słodki
błyska się wokół aż strach jest patrzeć
skoro los taki to niechaj pada
lecz świat przysłania kurtyna wody
jak tu się cieszyć z takiej pogody
czemu ten wicher musi rozrabiać?
po co tu przygnał te bure chmury
zamiast nawadniać rujnuje plony
czyżby czart przysłał ten wiatr szalony
aby przesłonić nieba kontury
już tak nie leje lecz pada lekko
rośnie nadzieja gdy słabną gromy
wiatr pognał dalej z ładunkiem swoim
za chwilę zza chmur spojrzy słoneczko
3) Kaprysy aury
chociaż dnia pełnia to jakoś ciemno
tęgi wiatr dmucha w żagle z oparów
chmury po niebie w zwartej flotylli
płyną przed siebie całkiem niewinne
kurs utrzymują chociaż brak sterów
aura się staje niezbyt przyjemną
szoruje chmura brzuchem po drzewach
nagle trzasnęło niczym strzał z bata
wiatr ciska w górę tumany kurzu
powietrze wokół smakuje burzą
deszcz niebo z ziemią natychmiast zbratał
spada na ziemię silna ulewa
skoro już musi to niechaj pada
światła błyskawic niczym w teatrze
przy wtórze gromów z nieba potoki
leją się na dół o losie słodki
błyska się wokół aż strach jest patrzeć
czemu ten wicher musi rozrabiać?
po co tu przygnał te bure chmury
zamiast nawadniać rujnuje plony
a świat przysłania kurtyna wody
jak tu się cieszyć z takiej pogody
czyżby czart przysłał ten wiatr szalony
aby przesłonił nieba kontury?
powoli cichnie deszcz pada lekko
rośnie nadzieja gdy słabną gromy
pognał wiatr dalej z ładunkiem swoim
zza chmur za chwilę zerknie słoneczko
Argo.
Argo, 7 december 2017
w ogrodzie moich wrażeń
rośnie pełno słownych marzeń
wysiane w szeregi wersów
rozkwitają w strofy wierszy
rosną sobie tu podmioty
z przydawką sporo roboty
wybujały orzeczenia
zaraz obok dopełnienia
tam za płotem w rozgardiaszu
częstochowskie rymy straszą
opuszczone zapomniane
niczym chwasty pogardzane
a tuż obok na spłachetku
schną zaimki w wzór nagietków
mają bardzo trudne życie
bo w złym tonie ich użycie
zbieram słowa niczym kwiatki
zwiążę bukiet w sonet gładki
rym zza płotu też dołożę
tekst mi wyjdzie nie najgorzej
Argo.
Argo, 19 august 2017
z pucharu dłoni -
piję szampańską rozkosz
szalonych zmysłów
pieszczę wargami
malinami zdobione
- dwa drżące wzgórza
głaszczę leciutko -
krągłości wiolonczeli
cudownych bioder
błądzę po udach -
pragnę pamiętać mapę
twojego ciała
wspólnie tworzymy
partyturę utworu
- niebiańskich doznań
Argo.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma