Hanna Mazankiewicz, 14 may 2013
Pamiętam drobne szmery ledwo dosłyszalne
szum letniego wiatru między brzozami
zapach rosy o świcie osiadłej na trawie
wilgoć poranka pod bosymi stopami
w pierwszych promieniach słońca
co zza sosen się wyłaniają
jeszcze w wątłym świergocie wróbli
zanim cały świat zdążył się obudzić
chłonęłam każdy dźwięk
każdą nutę zapachu
szelesty wiosennych deszczy
krople tłuczące się w rynnach
rażącą w oczy zieleń na tle zbyt szarego nieba
te niewielkie okruchy zaledwie chwil kawałki
stary płot wyłamana furtka
kilka jabłoni przekrzywionych pod ciężarem czasu
brzęczenie samotnej w zagajniku pszczoły
tyle pozostało w pamięci obrazów
wybiegający z domu pies
wygrzewający się na parapecie kot
turkot kosiarki sąsiada
i zacinająca się brama
Hanna Mazankiewicz, 7 august 2013
Nie mam siły wstać
wielki rycerz z konia spadł
pokonany w ostatnim turnieju
nie mam siły wstać wzrok Królowej mi współczuł
minęło wiele lat odkąd wojny się w świecie skończyły
przedawnił się rycerski fach
zarabia już tylko w turnieju
niczym błazen z kopią na strachy gna
błędny rycerz spada z konia
nie mam siły wstać grot kopii w ramieniu mi utknął
nie było słychać żadnych braw
gdy kukła zdołała rycerza pokonać
nie mam siły wstać wzrok Królowej mi współczuł
spostrzegłem jeszcze przez bólu mgłę,
jedną Jej łzę spływającą po cichu
Ps. Kolejna staroć
Hanna Mazankiewicz, 19 october 2022
dojrzałość przyszła późno
niezapowiedzianie
wtargnęła
poukładała myśli
sens
i znaczenia
podliczyła straty
pozwoliła
w nich zatracić
i odpuścić z ulgą
niezabliźnione rany
dojrzałość weszła spokojnie
nie obwieściła
transparentów
nie zawiesiła
wyciągnęła wnioski
najtrudniejsze lekcje
- przyjmowania ciebie
takim jakim jesteś
niespiesznie
pozwoliła przetoczyć
młodości szumnej
i chmurnej
dojrzałość przyszła późno
Hanna Mazankiewicz, 19 october 2022
odlatują
w przestrzeń nieograniczoną
płyną
w niezmąconą ciszę
miasta
rozmyte granice
coraz słabiej świecą
wąskie struny
kontury kreślą
zanikają
w coraz większych odległościach
w te ucieczki nieskończone
wolność rozpostartych skrzydeł
zapach powietrza
wiatru dotyk na policzkach
szybują
nieskrępowane
w przestrzeni łopoczą
poderwane - ciężar ziemi
zostawiają w tyle
nieuchwytne
nieznośnie lekkie
nieprzyzwoicie swobodne
Hanna Mazankiewicz, 13 november 2010
Twoje oczy już całkiem przygasły,
przygarbiona siadasz na brzegu stołu
łzy chowasz w rękawach
wątły uśmiech spod kosmyków wypuszczasz
całkiem mi już pobladłaś
coraz mniejsza się zdajesz
widzę jak ciągle coś cię przytłacza,
jak powoli już rady nie dajesz
Twoje oczy już całkiem przygasły,
ręce chłodne pod swetrami chowasz
na schodach przemykasz bezszelestnie
i widzę twój strach, co przez tęczówki wyziera
skrzętnie ukrywany pod kurtyną rzęs
Mamo widzę jak ciężko ci się z życiem uporać,
bardzo bym chciała chociaż część bólu ci znieść
Twoje oczy patrzą już na mnie z oddali
choć stoisz obok, znikasz coraz bardziej,
przemykasz niepostrzeżenie pod moimi drzwiami
bezszelestnie płaczesz w kątach pokoi
Tylko brzęk filiżanki odstawianej na spodek
przypomina mi Mamo, że wciąż jesteś na dole
Hanna Mazankiewicz, 31 october 2020
wahadła wpędzonego w ruch
nie sposób zatrzymać
może pora zamilknąć
nie wzniecać pożarów
jednym przesadzonym zdaniem
zastanów się - o krok
wycofaj
zamiast wrzeszczeć - posłuchaj
nie rzucaj wezwań
nie oskarżaj na oślep
przed rozpaczliwym krzykiem
uszu nie zatykaj
rozpędziłeś wahadło
tłum na skraj zapędziłeś
na barykady
wolności odzyskanej z trudem
bronić zmusiłeś
mętnych obietnic nie składaj
dla nich wahadło nie stanie
pora zamilknąć
nie forsować na siłę
jednej myśli
idei
wierzenia - nie narzucaj
jedynie słusznego nie ma
musisz pamiętać - już próbowano
usta zamykać żelaznymi kratami
musisz zrozumieć - przecież się chwalisz
że z takim systemem sam kiedyś
walczyłeś
30.10.2020 20:40 - 31.10.2020 12:55
Hanna Mazankiewicz, 1 july 2010
Staram się zasnąć spokojnie
usypiana zmierzchem, który mgłą otula
jest tak pusto odkąd odszedłeś
brakuje mi szumu czajnika,
gdy wieczorem parzyłeś herbatę
staram się noc przespać spokojnie
budzą mnie jednak wkradające się światła
odkąd odszedłeś nie zasłaniam okien
by ciemność mnie nie ogarnęła
a i tak gości u mnie na co dzień
i płaczę cicho razem ze zmierzchem
we mgle chowam oczy odkąd odszedłeś
ciągle spuchnięte
Hanna Mazankiewicz, 28 may 2012
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…bezsilnie opadły ręce,
delikatny wiatr zwiastujący wiosnę
rozwiał włosy na twarzy zmęczonej…
On stanął przy Niej i objął ramieniem
i serce zabiło ostatni raz mocniej…
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…Ktoś się żegnał na zawsze…
I godziny mijały powolnie się tocząc
Ktoś przysiadł na ławce, łzami chodnik rosząc…
On odszedł i już nie powróci więcej –
Ona szlocha cicho w blaskach zachodu…
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…Ktoś czekał już po raz ostatni
i chwile posiedział, historię napisał,
a potem zniknął, wiatrem się rozwiał…
On znalazł dom na końcu świata,
a Ona odeszła znikając bezgłośnie…
I tylko słońce zostało w tym miejscu przez chwilę
powolnie chyląc się ku zachodowi…
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…
Komuś się droga zgubiła…
On nie istniał, Ona nie istniała
to tylko mara w oczach Kogoś,
w blasku słońca powstała…
Ps. Odkopane po latach - proszę o wyrozumiałość Alex
Hanna Mazankiewicz, 15 march 2016
w zbyt ciężkim od deszczu powietrzu
te wszystkie niedbale splecione warkocze
zbyt długie sobotnie poranki
zielony kubek zapach herbaty
te ponure listopady zachodzące przed oczy
odlatujące z ogrodu ptaki zbyt głośnym trzepotaniem skrzydeł
zapamiętaj piątkowe zmęczenie
wygrzewane pod kocem po ciężkim tygodniu pracy
wspólne mycie naczyń po niedzielnym obiedzie
nie zapamiętuj długich korytarzy
wózków, kroplówek, pielęgniarek
tylko te chwile pomiędzy
wszystkie zachody słońca na plaży
z pierwszych wspólnych wakacji
i uśmiechy przyjaciół
podczas urodzinowych przyjęć
w stosach dziwacznych prezentów
zapamiętaj brzęk kluczy odkładanych na stolik
stukanie obcasów na schodach
kiedy już tylko korytarze zbyt białe
i przerywana cisza pikaniem respiratora
zostaje
Hanna Mazankiewicz, 7 september 2012
Z domu w szczerym polu niewiele zostało
abażur z lampy która stała w holu
klamka wyłamana z drzwi do salonu
jedna zerwana wiatrem okiennica
z domu w szczerym polu niewiele wyniosłam
plik starych zdjęć – pewnie przedwojennych jeszcze
zakurzony kufer ze strychu
parę pamiątek czasem naznaczonych
i obrazek z dywanem słoneczników
był tam odkąd tylko pamiętam
wiecznie przekrzywiony nad biurkiem
kolorem zawsze jednakowo żółtym
spojrzenia na chwilę przyciągał
w domu w szczerym polu tylko puste ściany
niegościnne zupełnie bez obrazka ze słoneczników dywanem
dziura w dachu
połamane schody
zbity wazon pełen kwiatów na podłodze rozrzuconych
Hanna Mazankiewicz, 30 may 2012
Tak niewiele z nas zostało
czas zwyczajnie z nas zakpił
twoje oczy jasne we wspomnieniach blakną
twoje dłonie gdzieś w oddali nikną
mieliśmy chwilę – jedną krótką
zanim ranek nastał
nasze drogi na moment zaledwie
swoje tory złączyły
czas z nas zakpił brutalnie
pokazując piękno - w dwóch ciałach jedno
dziś został tylko kurz spalonych w rozpaczy zdjęć
jeden miłosny list
srebrny krzyżyk podarowany w prezencie
i pierścionek na ręce
kilka zaledwie wspomnień nietrwałych bardzo
smak pocałunku nad ranem
i za oknem księżyc przypominający nachalnie
że na ciemnej planszy życia
kiedy zajaśniejemy zostajemy sami
Hanna Mazankiewicz, 31 october 2022
samotna ławka
zawieszona w przestrzeni
świat za bardzo się zmienił
- albo nie zmienił się wcale
świt w porannych mgłach tonie
- rozerwane dłonie
pustka nieposkromiona
wszystkie pamiątki
z poprzednich wcieleń
spłonęły
bezpowrotnie
- z popiołów nie powstaną
na popiołach nie można budować
pomiędzy – ty
gdzieś poza nurtem
sprzeczny
niepogodzony
jeden niewłaściwy ruch
wszystko pogrążył w chaosie
masz jedno miejsce
w którym nie znajdą
- w migotaniu
samotna ławka
zawieszona pomiędzy
i ty
nie oswojony
całkiem niedorzeczny
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga