Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 31 october 2022

Migotanie

samotna ławka
zawieszona w przestrzeni
świat za bardzo się zmienił
- albo nie zmienił się wcale

świt w porannych mgłach tonie
- rozerwane dłonie
pustka nieposkromiona

wszystkie pamiątki
z poprzednich wcieleń
spłonęły
bezpowrotnie
- z popiołów nie powstaną
na popiołach nie można budować

pomiędzy – ty
gdzieś poza nurtem
sprzeczny
niepogodzony

jeden niewłaściwy ruch
wszystko pogrążył w chaosie

masz jedno miejsce
w którym nie znajdą
- w migotaniu
samotna ławka
zawieszona pomiędzy
i ty
nie oswojony
całkiem niedorzeczny


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 19 october 2022

Dojrzałość

dojrzałość przyszła późno
niezapowiedzianie
wtargnęła
poukładała myśli
sens
i znaczenia

podliczyła straty
pozwoliła
w nich zatracić
i odpuścić z ulgą
niezabliźnione rany

dojrzałość weszła spokojnie
nie obwieściła
transparentów
nie zawiesiła

wyciągnęła wnioski
najtrudniejsze lekcje
- przyjmowania ciebie
takim jakim jesteś

niespiesznie
pozwoliła przetoczyć
młodości szumnej
i chmurnej

dojrzałość przyszła późno


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 19 october 2022

Ptaki

odlatują
w przestrzeń nieograniczoną
płyną
w niezmąconą ciszę

miasta
rozmyte granice
coraz słabiej świecą
wąskie struny
kontury kreślą
zanikają
w coraz większych odległościach

w te ucieczki nieskończone
wolność rozpostartych skrzydeł
zapach powietrza
wiatru dotyk na policzkach
szybują
nieskrępowane
w przestrzeni łopoczą
poderwane - ciężar ziemi
zostawiają w tyle

nieuchwytne
nieznośnie lekkie
nieprzyzwoicie swobodne


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 31 october 2020

Wahadło

wahadła wpędzonego w ruch
nie sposób zatrzymać

może pora zamilknąć
nie wzniecać pożarów
jednym przesadzonym zdaniem
zastanów się - o krok
wycofaj
zamiast wrzeszczeć - posłuchaj
nie rzucaj wezwań
nie oskarżaj na oślep
przed rozpaczliwym krzykiem
uszu nie zatykaj

rozpędziłeś wahadło
tłum na skraj zapędziłeś
na barykady
wolności odzyskanej z trudem
bronić zmusiłeś

mętnych obietnic nie składaj
dla nich wahadło nie stanie

pora zamilknąć
nie forsować na siłę
jednej myśli
idei
wierzenia - nie narzucaj
jedynie słusznego nie ma

musisz pamiętać - już próbowano
usta zamykać żelaznymi kratami
musisz zrozumieć - przecież się chwalisz
że z takim systemem sam kiedyś
walczyłeś

30.10.2020 20:40 - 31.10.2020 12:55


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 1 march 2020

"Dwa światy"

ty masz swoje barwy
migoczące neony
szumne ulice

świat pełen zgiełku
rozmów brzęczącego szkła
w głośnej muzyce
w koncertowych halach

ja tylko przestrzenie
zabielone szronem
pejzaże
spacery puste ulice
i ciszę

ty masz cele
pamiątki z podróży
całe albumy spełnionych marzeń
i śmiech
gwarny i nieskrępowany
nieustannie otaczających ludzi

ja tylko pustkę
nieposkromioną samotność
echo zaledwie
niezrealizowaną możliwość
cieniem odbitą
od ścian zbyt białych

grudzień 2018


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 1 march 2020

"Tajemne przejścia"

są gdzieś tajemne przejścia
nieodkryte ścieżki
przez sosnowe lasy

są gdzieś tajemnicze ogrody
plastikowe fotele
w zagajniku

są gdzieś sekretne okna
drewniane furtki
zgrzytające zawiasy

niezakłócone przestrzenie
przemieszane dźwięki
przesuszone trawy
przygrywanie cykad

zawieszone pomiędzy
nieustannej zapowiedzi
coraz krótszych dni

są gdzieś tajemne przejścia
w cienu drzew
ukryte ścieżki

są gdzieś tajemnicze ogrody
drewniane furtki
pozłacane kłódki
zagubione do nich klucze

sierpień 2018


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 1 march 2020

"Miesiące"

miesiące całkowitej ciszy

ponure listopady
mgłą zachodzące o świcie
zbyt męczące grudnie
rozjarzone niebo
w przerażonych oczach psa

mróz objawiony styczniem
przebielony pejzaż
niemym skrzypieniem kroków
na pustych ulicach

chciałam chociaż przetrwać luty
jakoś do marca dopłynąć

ale

gdy już nie umiem się śmiać
z ulubionych filmów
i nawet łzy pogubiłam

chowam się
przed spojrzeniami

w siąpiące deszcze listopadów
oszronione drzewa grudni
przymarznięte palce
styczni

chciałam przetrwać luty
jakoś do marca dopłynąć

przez miesiące całkowitej ciszy

luty 2017


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 15 september 2018

Pod powierzchnią

nie ruszaj się
powiedział

najmniejszy ruch
rozproszy
stateczną przestrzeń

pod powierzchnią jeszcze wrze
nieme larum podnosi
rąbkiem uchyla
wychodzi

nie ruszaj się

spokój niepewny
drga nieustannie
może się spłoszyć

milcz

przez powłoki niestabilne
jeszcze
każdy szmer może się przedrzeć
harmider zbudzi

nie ruszaj się

na kruchym lodzie stoisz
jeden fałszywy krok
pogrąży w chaosie

pod powierzchnią jeszcze wrze


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 15 september 2018

Zmyślone opowieści

tajemniczych  ogrodów już nie ma
echa w studni milkną

odkąd odeszłam

jesień zawodzi wcześniej niż zwykle
suche liście na chodniki zrzuca
plączą się we włosach
babiego lata nici
zmyślone opowieści

południowych tarasów już nie ma
tylko balkony w mdławej poświacie
odbijających się w szybach zachodów

przebrzmiałym sierpniem
postrącane jabłka
zapachem mamią
nieposkromioną ciszą
zbyt wcześnie przywołaną jesienią

moich ogrodów już nie ma
echa w studni do miast nie dochodzą
przytłumione zgiełkiem ulic

odkąd odeszłam


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 2 april 2018

Papierowe pudełka

pakuję cały swój świat
kolejne miejsca
 
to tylko papierowe pudełka
 
okna wychodzące na wschód
rząd sosen za płotem
jedną brzozę
 
zbyt rzadko odwiedzany taras
plastikowy fotel
dwie doniczki
 
zegar z wahadłem
wiśniowy kredens
 
dwa obrazy:
jedna akwarelka
i wyszywany z nad łóżka kotek
prezent
od kogoś kogo dawno nie ma
 
zabieram kilka zdjęć
parę nieprzeczytanych książek
 
pakuję cały mój świat
opuszczone miejsca
 
to tylko papierowe pudełka


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 6 october 2016

List do Przyjaciela II

witaj to znowu ja
po długim milczeniu
piszę
 
świat się zmienia – tak mówią
życie nie znosi stagnacji
u mnie jednak dziwny jest czas
mam wrażenie że stoi w miejscu
 
u innych dzieci, małżeństwa, domy
u mnie tynk odpada ze ścian
wiatr zrzuca liście nie tylko jesienią
deszczem smaga twarz
 
witaj to znowu ja
pytam co u ciebie nowego
 
odpowiedz proszę
jak się masz
 
u innych radość, dowcip, śmiech
grono szczęśliwych znajomych
a u mnie został tylko pies
chudy i życiem zmęczony
 
witaj to znowu ja
znalazłam twoje zdjęcie w szufladzie
nie wiedziałam, że jeszcze je mam
 
więc piszę po długim milczeniu


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 6 october 2016

Granice

zatrzymam się na moment
w roztargnieniu
popatrzę na chmury
 
gdzieś za mną pozostanie
życie odbite cieniem na trawie
 
i postoję przez chwilę
odgłosów znikających ludzi
posłucham
wiatr w uszach zahuczy
ostatnią nić zerwie
i zanim zdążą dostrzec
rozpłyną się wszelkie granice
 
zatrzymam się na moment
o jeden krok z nurtu wystąpię
i miniesz mnie
niczym uciekającym pociągiem
 
poczekam i popatrzę
zawieszona pomiędzy
ledwo dostrzegalnym obrazem
echem zabrzmię
za niewidzialną kurtyną
 
pomacham na dowidzenia
ale nie zdołasz zobaczyć
może muśnięcie dłoni na twarzy poczujesz
gdy zanikając kosmyk włosów
odgarnę


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 19 september 2016

Trzy jesienie

pierwsza jesień zgodnie z rozkładem
w październiku
melancholią z kątów wylazła
przemoczona pożółkłe liście
rozsypała na dywan

druga jesień gdzieś w środku zimy
korkiem szampana wystrzeliła
odwilżą z szyb szron starła
zastukała w rynnach

przebudzona zapachem
pojedyńczym obrazem

trzecia jesień została na dłużej
przywitała się w maju
echem burzy przetoczyła nad dachem
tęsknotami wypełzła z albumów
z zakurzonych kufrów na strychu

wieczorami zaczęła przynudzać
w szafach bałagan zrobiła
szukając butów
starych swetrów
kluczy
które dawno zgubiłam

trzymała aż do czerwca
przegoniona przypadkiem
ledwo zarysowaną tęczą


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 13 july 2016

Kawiarnia

Na krawędzi stołu filiżanka herbaty
brzęk łyżeczki odkładanej na spodek
przez głosy przebijający się świst gotującej wody
i dzwoneczek nad drzwiami
ich otwarciem poruszony
 
dym z papierosa w drugim końcu sali
czyjeś zerwanie od szyby odbite
wymieszane z zapachem ciasta z aromatem kawy
 
dwa słowa rzucone w biegu przez dawnych znajomych
z kawą na wynos telefonem przy uchu
chichot przyjaciółek przy jednym ze stolików
 
gdzieś w drugim tle urwane pożegnanie
muśnięcie dłoni po policzku
pospiesznie wypity łyk przed spotkaniem
 
między ścianami kawiarni przemieszane historie
przelotne niezdarne zdania
ściany kawiarni tak wiele przyjmą
w zgiełku chwil ulotność przechowają


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 15 march 2016

Chwile pomiędzy

w zbyt ciężkim od deszczu powietrzu
 
te wszystkie niedbale splecione warkocze
zbyt długie sobotnie poranki
zielony kubek zapach herbaty
 
te ponure listopady zachodzące przed oczy
odlatujące z ogrodu ptaki zbyt głośnym trzepotaniem skrzydeł
 
zapamiętaj piątkowe zmęczenie
wygrzewane pod kocem po ciężkim tygodniu pracy
wspólne mycie naczyń po niedzielnym obiedzie
 
nie zapamiętuj długich korytarzy
wózków, kroplówek, pielęgniarek
 
tylko te chwile pomiędzy
 
wszystkie zachody słońca na plaży
z pierwszych wspólnych wakacji
 
i uśmiechy przyjaciół
podczas urodzinowych przyjęć
w stosach dziwacznych prezentów
 
zapamiętaj brzęk kluczy odkładanych na stolik
stukanie obcasów na schodach
kiedy już tylko korytarze zbyt białe
i przerywana cisza pikaniem respiratora
zostaje


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 30 november 2014

Listopad

Ciemne chmury zawisły nad dachem,
i jedną kroplą deszczu horyzont się rozmył
za oknem wiatr zamilkł jakby przerażony,
gdy z łomotem skrzydeł czarnych
z podwórka odleciały wszystkie wrony
i jakieś mdławe światło dociera z oddali
budząc świadomość, że jest tu ktoś jeszcze,
i może też patrzy zmęczonymi już oczami
w rozmytą za oknem przestrzeń
 
zmierzcha powoli,
kilka latarni wzdłuż drogi rozbłyska,
jakimś niewyraźnym blaskiem oświetlając
kawałek chodnika
a w pokoju ciepło, a w pokoju przytulnie,
ulubiona melodia się po myślach snuje
w sercu znany klimat późnej jesieni
w brunatnej barwie już opadłych liści
 
To listopad po ulicach goni,
zagubionych podróżnych szukających drogi
szarymi chodnikami przechadza się senny,
odstraszając na dobre urok jesienny
lodowatym deszczem po szybach spływa,
listopad groźny przed zimą ostrzega,
opadając ciemnymi chmurami na zamokłe dachy,
zroszone łzami przez odlatujące stąd ostatnie ptaki


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 30 november 2014

Tam dokąd idę

Wychodząc z domu drzwi bezszelestnie zamknę
nawet zardzewiała furtka nie trzaśnie
ledwie krok o bruk ulicy uderzy
szum liści każdy mój odgłos zagłuszy
 
schody nie zatrzeszczą
żadne szmery i szumy dochodzące z dołu
nie zbudzą
może tylko wiatr nieco głośniej firanką poruszy
 
niczym nie obciążona wybiegnę
na chwilę w tajemniczym ogrodzie
zatrzymam
do starej studni zajrzę
echo pożegnam
 
zanim świt zdąży się do pokoju zakraść
pies sąsiada zaszczeka wątłym szelestem zbudzony
 
w porannej rosie stopy zmoczę
lekko nad ziemię się wzniosę
wszystko zostawiając nietknięte
 
tam dokąd idę nie mogę nic zabrać


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 26 january 2014

Do Ł

Zatęskniłam dziś za tobą kochanie
zupełnie przypadkiem wspomnieniem wróciłeś
niebieską sukienką butelką wina w kinie
spacerem mostem nad ruchliwą ulicą
czułym objęciem w talii
 
twoja twarz zakołatała ton głosu zabrzmiał
ledwo dostrzegalnym echem wśród wysuszonej trawy
 
może ta przedłużająca się zima
tak bardzo niechciana
może to tylko melancholia
gnębiąca od rana
 
przypomniałam sobie twój śmiech
na uniwersyteckim korytarzu
zapach wody kolońskiej
kolor oczu
i serce zastygłe mocniej zabiło
i chciałam przytulić
a ciebie obok nie było
 
napłynął też żal za tą krótką chwilą
którą mieliśmy by w życiu coś zmienić
i zrobiło mi się tak strasznie przykro
że zabrakło odrobiny odwagi
 
to ciągle boli kochanie
po tylu latach cały czas tak samo


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 26 january 2014

Bezsenność

Nie miałam ochoty wychodzić z domu
ćwierkanie wróbli na parapecie nie zdołało obudzić
oczy same z siebie nie planowały się otworzyć
 
sen przyszedł późno
zdążyło świtać
zmogło zwyczajne zmęczenie
 
gdy poranek nastał
rosa osiadła na trawie
tylko wypuściłam psy
 
dziś nie miałam ochoty wychodzić z domu
zbyt niewyspana nie czułam przymusu
dopiero telefon kilka spraw do załatwienia
wymogło zrzucenie resztek snu
resztek zniechęcenia
 
opuchnięte oczy schowałam w okularach
słabość mięśni pod mocną kawą
nikt się nawet nie spostrzegł
że od tygodnia nie spałam


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 5 january 2014

Czarna sukienka

Poranek
dzień nie chce wstawać
wpół przebudzone ręce po omacku błądzą
po zimnej powierzchni ściany
paradoksalnie przy zapalonym świetle
mniej widać
jedna noga wypełzła spod kołdry
stopą szukała klapków
oczy nie otwarły się aż do kuchni
dopiero przy parzeniu herbaty
 
za oknem ledwo mrok ustąpił światłu
niebo tylko lekko zmieniło kolor
pasek od szlafroka ciągnął się za nią
kot na fotelu tylko łapy wyciągnął
nawet okiem nie spojrzał otwartym
pies z posłania nie wybiegł na powitanie
o tak nie ludzkiej porze przecież się nie wstaje
 
łyk gorącej herbaty obudził gardło
oczy szerzej otworzył
po szybkim prysznicu
twarz nabrała kolorów by zbladnąć
 
torba, płaszcz, buty
zatrzaśnięcie drzwi
 
i jeszcze czarna sukienka przerzucona przez ramię


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 7 august 2013

Przedawniony

Nie mam siły wstać
wielki rycerz z konia spadł
pokonany w ostatnim turnieju
 
nie mam siły wstać wzrok Królowej mi współczuł
minęło wiele lat odkąd wojny się w świecie skończyły
przedawnił się rycerski fach
zarabia już tylko w turnieju
niczym błazen z kopią na strachy gna
błędny rycerz spada z konia
nie mam siły wstać grot kopii w ramieniu mi utknął
nie było słychać żadnych braw
gdy kukła zdołała rycerza pokonać
nie mam siły wstać wzrok Królowej mi współczuł
 
spostrzegłem jeszcze przez bólu mgłę,
jedną Jej łzę spływającą po cichu



Ps. Kolejna staroć


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 7 august 2013

Gdy tylko

Gdy tylko zagrzeje gdzieś miejsce
do przestrzeni się przyzwyczaję
poznam zakamarki i dźwięki
czar w nich odnajdę
niepowstrzymana siła mnie z nich wygania
 
tracę domy po jednym drugi
gdy tylko coś niezwykłego w nim znajdę
poczuję że jestem we właściwym miejscu
 
przeciekają przez palce po kawałku
od zapachów kolorów i kształtów
znikają okna drzwi balustrady
podłogi meble firanki
świat się kurczy powoli przebrzmiewa
aż z pojedynczym kartonem pamiątek
wiatr mnie wypędza
 
gdy tylko gdzieś chcę osiąść na stałe
zbudować coś trwalszego niż domek z kart
ktoś cały mój świat burzy w proch przemienia
zmusza by uciec
 
każde miejsce w którym zagoszczę
stopniowo zostaje odebrane
oberwane z wszelkich barw wspomnień
zanim nadejdzie jesień
liśćmi ulic nieskończoność udekoruje


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 2 june 2013

Niebieski szalik w groszki

To było w wczoraj choć może nie
rok temu całe lata
wiatr zerwał ostatnią kartkę kalendarza
 
zapomniałem już zapach twoich perfum
nie ostał się na żadnym z twoich szalików
tyle ich miałaś
inny kolor i wzór na każdą pogodę
nigdy nie rozumiałem
tego nimi zachwytu
 
zachowałem wszystkie
schludnie poukładane w szufladach
twój znak rozpoznawczy
moim ulubionym był ten niebieski w groszki
miałaś go gdy się poznaliśmy
 
póki tu są może zaraz wrócisz
tego co wieczór sobie życzę
z kieliszkiem brandy
papierosem w ustach
i twoim niebieskim szalikiem w groszki


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 14 may 2013

Obrazy z domu

Pamiętam drobne szmery ledwo dosłyszalne
szum letniego wiatru między brzozami
zapach rosy o świcie osiadłej na trawie
wilgoć poranka pod bosymi stopami
 
w pierwszych promieniach słońca
co zza sosen się wyłaniają
jeszcze w wątłym świergocie wróbli
zanim cały świat zdążył się obudzić
chłonęłam każdy dźwięk
każdą nutę zapachu
 
szelesty wiosennych deszczy
krople tłuczące się w rynnach
rażącą w oczy zieleń na tle zbyt szarego nieba
 
te niewielkie okruchy zaledwie chwil kawałki
stary płot wyłamana furtka
kilka jabłoni przekrzywionych pod ciężarem czasu
brzęczenie samotnej w zagajniku pszczoły
 
tyle pozostało w pamięci obrazów
 
wybiegający z domu pies
wygrzewający się na parapecie kot
turkot kosiarki sąsiada
i zacinająca się brama


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 14 march 2013

Dwa strumienia

Tak się złożyło niestety
ktoś powiedział próbując pocieszyć
 
tak się złożyło że los
nienazwanym  sposobem dwie ścieżki połączył
w jeden bieg dwa rwące potoki
by majestatyczną stały się rzeką
 
i nim pierwsze łąki nurt zdążył ożywić
nim zdążył do morza wpłynąć
w szeroki świat zanieść otrzymaną radość
w dwa strumienie
los rzekę rozdzielił
 
tak się złożyło
los okrutnie zadrwił
w potoki łez wspólny nurt przemienił
w kondolencyjne klepanie po ramieniu
współczujące spojrzenia rzucane ukradkiem
 
tak się złożyło
dwóm strumieniom połączonym w jedno
nie dane było wspólnym nurtem płynąć


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 2 march 2013

Przyjaciel z dzieciństwa

Może się w pierwszym śniegu zatracisz
zdołasz płatki w kieszeniach pochować
zupełnie tak jak byliśmy dziećmi
wszystkie je zdołasz policzyć
 
ulepisz bałwana ręce z gałęzi mu zrobisz
z nieskrępowaną radością marchewkę jako nos założysz
zanim nastanie wiosna
zanim zdołasz zniknąć
zaczarujesz mi za oknem krajobraz
 
i porannym szronem szyby zamalujesz
na cymbałach sopli zawadiacko zagrasz
chichocząc głośno w komina odmęt
wszystkich domowników ze snu wyrwiesz
 
i będziesz mnie na sanki wyciągał
na najwyższą górkę zaprowadzisz
niczym małe dzieci wywołamy na śnieżki wojnę
ku zdziwieniu przechodniów
zanim pierwszy wiosenny deszcz w szyby zastukocze
śnieg stopnieje za oknem
poprzypominasz te wszystkie beztroskie zimy
 
zobaczę cie jeszcze ostatni raz
jak na sankach zjeżdżasz
potem rozpłyniesz się we mgle
zawsze niewinny
do końca radosny
wiecznie dziecinny


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 1 february 2013

Zapach uprasowanych koszul

Dziś oszołomił mnie potok deszczu
w środku zimy zwykła odwilż
i nie byłoby w tym nic specjalnego
być może
 
nie wiem czemu przypomniałam sobie
kubek z kropką w którym pijałeś kawę
- nie do końca rozumiałam twoje nią zafascynowanie
zawsze wolałam herbatę
to był jeden z tych tematów
w których nigdy nie mogliśmy się zgodzić
 
zapach twoich koszul świeżo uprasowanych
nozdrza popieścił
to śmieszne tęsknić za ich prasowaniem
to był jeden tych małych rytuałów
tylko naszych
- nie wychodziłeś z domu bez uprasowanej przeze mnie koszuli
 
podczas zwykłej zimowej odwilży
wyszedłeś bez niej po raz pierwszy
i nie wiem czy to był pech
czy upłynął twój termin ważności
 
następnego ranka obudziłam się wtulona
w stertę twoich głupich koszul
 


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 2 december 2012

"Rzeczy najprostsze"

Chciałabym żeby to było tak proste
znaleźć jedną chwilę nawet tę najkrótszą
nie unikać słów zdań się nie obawiać
tak zwyczajnie po ludzku porozmawiać
 
przebijać ciszę narosłą przez lata
powoli obierać z niej ściany
każdą pojedynczą jeszcze sylabą
z całej bezczelności ją odrzeć
 
chciałabym żeby to było tak proste
by po wielu latach odzyskać przyjaciół
wykrztusić z siebie zwykłe przepraszam
 
bladoszary żal o rzecz już dawno zapomnianą
wymieść rozmową za próg
zaprosić na kawę
na taras
 
gdyby to było tak proste
jak uścisk dłoni gestem pojednania
jak słowa powitania


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 5 november 2012

Porcelanowy czajniczek

Zaklekotała na wietrze okiennica
dzwoneczki zawieszone przy drzwiach
wątłą melodią zagrały
 
jesień już dywan liści u wejścia kładzie
pod trzaskającą furtką z zepsutym zawiasem
drzew korony w różnych barwach się mienią
 
i ty dziś szelestem przeszłaś przez szarą ulicę
przez kolorową bramę
utonęłaś w liściach
 
twój ulubiony fotel z zielonym obiciem
w kącie pokoju opustoszał
pod lampą z abażurem filiżanka herbaty
miałaś wypić zanim sen zmorzy oczy
 
z biurka pospadały kartki
telefon nagle zamilkł
 
zostawiłaś po sobie swoje zakochanie
zeszyt pożółkły z wierszami
i mały czajniczek z porcelany


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 7 september 2012

Dywan słoneczników

Z domu w szczerym polu niewiele zostało
abażur z lampy która stała w holu
klamka wyłamana z drzwi do salonu
jedna zerwana wiatrem okiennica
 
z domu w szczerym polu niewiele wyniosłam
plik starych zdjęć – pewnie przedwojennych jeszcze
zakurzony kufer ze strychu
parę pamiątek czasem naznaczonych
i obrazek z dywanem słoneczników
 
był tam odkąd tylko pamiętam
wiecznie przekrzywiony nad biurkiem
kolorem zawsze jednakowo żółtym
spojrzenia na chwilę przyciągał
 
w domu w szczerym polu tylko puste ściany
niegościnne zupełnie bez obrazka ze słoneczników dywanem
dziura w dachu
połamane schody
zbity wazon pełen kwiatów na podłodze rozrzuconych


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 30 june 2012

Śniadanie

To nie jest miejsce dla mnie
rozgrzana biała pościel rzucona na kolana
zapach kawy dochodzący zza ściany
szum morza wpadający przez powiewające firany
 
to nie miejsce dla mnie – przytłumione szumy
niedbale rzucona koszula na krześle
te ściany tak wiele widziały
nie powinny zobaczyć nic więcej
wczorajszy szampan wywietrzały
półmisek truskawek rozrzuconych na dywanie
 
szum wody – świadomość, że bierzesz prysznic
błądzenie wzrokiem w poszukiwaniu sukienki
odtwarzanie kroków od drzwi – potworny ból głowy
zgubiony but, rozmazana szminka
to staranie by wstać po cichu
bezszelestnie wyjść
 
już prawie dosięgłam klamki…
 - A ty dokąd? Już zamówiłem śniadanie…


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 30 may 2012

Pamiątki kruche

Tak niewiele z nas zostało
czas zwyczajnie z nas zakpił
twoje oczy jasne we wspomnieniach blakną
twoje dłonie gdzieś w oddali nikną
 
mieliśmy chwilę – jedną krótką
zanim ranek nastał
nasze drogi na moment zaledwie
swoje tory złączyły
 
czas z nas zakpił brutalnie
pokazując piękno - w dwóch ciałach jedno
dziś został tylko kurz spalonych w rozpaczy zdjęć
jeden miłosny list
srebrny krzyżyk podarowany w prezencie
i pierścionek na ręce
 
kilka zaledwie wspomnień nietrwałych bardzo
smak pocałunku nad ranem
i za oknem księżyc przypominający nachalnie
że na ciemnej planszy życia
kiedy zajaśniejemy zostajemy sami


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 28 may 2012

W drodze do domu

Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…bezsilnie opadły ręce,
delikatny wiatr zwiastujący wiosnę
rozwiał włosy na twarzy zmęczonej…
On stanął przy Niej i objął ramieniem
i serce zabiło ostatni raz mocniej…
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…Ktoś się żegnał na zawsze…
 
I godziny mijały powolnie się tocząc
Ktoś przysiadł na ławce, łzami chodnik rosząc…
On odszedł i już nie powróci więcej –
Ona szlocha cicho w blaskach zachodu…
 
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…Ktoś czekał już po raz ostatni
i chwile posiedział, historię napisał,
a potem zniknął, wiatrem się rozwiał…
On znalazł dom na końcu świata,
a Ona odeszła znikając bezgłośnie…
I tylko słońce zostało w tym miejscu przez chwilę
powolnie chyląc się ku zachodowi…
 
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…
Komuś się droga zgubiła…
On nie istniał, Ona nie istniała
to tylko mara w oczach Kogoś,
w blasku słońca powstała…


Ps. Odkopane po latach - proszę o wyrozumiałość Alex


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 9 february 2012

List do Przyjaciela

Piszę dziś list do Przyjaciela
niezdarne słowa staram się wysłać
ze świadomością, że cokolwiek powiem
to za mało by wszystko opisać

będzie zatem o długich rozmowach
przy kawie tuż obok uczelni
o przemycanych między wierszami sekretach,
które odczytywaliśmy sami
będzie o naszych małych marzeniach
co to będzie za lat kilkanaście
o obietnicach, że choć świat się zmienia
my pozostaniemy tacy sami

będzie parę pytań o to jak się miewasz
i co zmieniło się, Kochanie
i będzie prośba byśmy częściej rozmawiali
przyjaźń jak naszą trzeba pielęgnować

będą też życzenia udanego życia
samych sukcesów w każdej jego sferze
a przede wszystkim w tym życiu miłości
wszystkich jej rodzajów
od tej przyjacielskiej przez matczyną
aż po romantyczną wreszcie

i jedno zapewnienie na dalszą w życiu drogę
jedno serce zawsze mieć będziesz przy sobie


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 11 april 2011

Dzień po zmianie systemu

Każdego dnia widzę jak wychodzisz
w szarym garniturze
z teczką pod pachą
 
dzieci żegnasz po główkach klepiąc
mnie całujesz w policzek
 
„dziś dogadamy wszystko” przez ramię rzucasz
i wiem że nie wrócisz zbyt prędko
z obiadem już nie czekam
jadasz teraz z elitą
z mandatem poselskim w kieszeni
zapominasz o prawdziwym życiu
 
widzę cię w sejmie
jak przemawiasz, głosujesz
zamiast telenowel w telewizji
oglądam męża – tyle cię mam tylko
 
potem wracasz zmęczony
 
wchodzisz do domu, rozluźniasz krawat
kochanie, sprzedałeś się
nie umiem już z tobą rozmawiać


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 16 january 2011

Ogród, który za nami

W wąskich alejkach pochowane zabawki
zapomnianego dawno dzieciństwa
koronkowe chusteczki i niebieskie szkiełka
dwie czerwone wstążeczki na jasnych warkoczach
 
dochodzące z końca ogrodu dźwięki
kołysanych wiatrem zardzewiałych huśtawek
na których niegdyś – nim wszyscy dorośliśmy
wyszeptywaliśmy swoje pierwsze sekrety
 
ogród, który za nami
to kawałki obrazków nieco już wypłowiałych niestety
wspomnień rozbrykanych i wesołych dzieci
 
to wyczekiwanie czy po tylu latach
przez tajemniczą na skraju furtkę
przejdzie chłopiec o błyszczących oczach
i oczaruje tak jak kiedyś
tą jasnowłosą dziewczynkę w podkolankach


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 13 november 2010

Brzęk filiżanki

Twoje oczy już całkiem przygasły,
przygarbiona siadasz na brzegu stołu
łzy chowasz w rękawach
wątły uśmiech spod kosmyków wypuszczasz

całkiem mi już pobladłaś
coraz mniejsza się zdajesz
widzę jak ciągle coś cię przytłacza,
jak powoli już rady nie dajesz

Twoje oczy już całkiem przygasły,
ręce chłodne pod swetrami chowasz
na schodach przemykasz bezszelestnie

i widzę twój strach, co przez tęczówki wyziera
skrzętnie ukrywany pod kurtyną rzęs

Mamo widzę jak ciężko ci się z życiem uporać,
bardzo bym chciała chociaż część bólu ci znieść

Twoje oczy patrzą już na mnie z oddali
choć stoisz obok, znikasz coraz bardziej,
przemykasz niepostrzeżenie pod moimi drzwiami
bezszelestnie płaczesz w kątach pokoi

Tylko brzęk filiżanki odstawianej na spodek
przypomina mi Mamo, że wciąż jesteś na dole


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 29 september 2010

Spacery deszczowym miastem

Dziś pora popłakać
razem z deszczem łzy na chodnik ronić
w szumie wody spływającej ulicami
łkanie swoje ukryć
 
pod parasolem przejść przez miasto
przecież i tak nikt nie patrzy
być jak z piosenek roztańczonym przechodniem
tylko może mniej radosnym
 
pora zastanowić się nad życiem
kiedy pada myśli się najłatwiej
przyglądając się kroplom deszczu rzeźbiącym kręgi na wodzie
nad powtarzalnością skupić uwagę
 
dziś pora popłakać
powspominać trochę
tych, którzy znikali w deszczu
tych, których żegnało się deszczem
 
chodzić tak długo aż buty przemokną
i z rękawów krople spadną
 
przecież nikt nie patrzy
ulicami nikt w deszczu nie chodzi


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 29 july 2010

Poranek

Obudziłam się dziś bez bólu głowy
pierwszy raz od roku
słońce zajrzało radośnie w mój pokój
 
wiatr zaszeleścił – już nie żałobnie
przyniósł mi zapach posadzonych przez ciebie
sosen
 
po raz pierwszy od roku
wstałam rześka
powieki nie ciążyły wcale
obudziłam się dziś bez bólu głowy
może przez to, że się w końcu
wyspałam
 
choć dom wciąż świecił pustką
nie odczuwałam jej w końcu
 
pies nasz mnie przywitał
merdaniem ogona
 
spojrzałam na twoje zdjęcie
i nie ukłuło mnie w sercu
w końcu się pogodziłam, skarbie
z twoją śmiercią


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 1 july 2010

Zmierzchem

Staram się zasnąć spokojnie
usypiana zmierzchem, który mgłą otula
jest tak pusto odkąd odszedłeś
 
brakuje mi szumu czajnika,
gdy wieczorem parzyłeś herbatę
 
staram się noc przespać spokojnie
budzą mnie jednak wkradające się światła
 
odkąd odszedłeś nie zasłaniam okien
by ciemność mnie nie ogarnęła
a i tak gości u mnie na co dzień
 
i płaczę cicho razem ze zmierzchem
we mgle chowam oczy odkąd odszedłeś
ciągle spuchnięte


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 16 june 2010

Internowanie

Jak miałam się poczuć, gdy zniknąłeś w nocy
w ciemny korytarz wciągnięty
w ogłuszającym za oknem warkocie silników
żegnałam cię wystraszonym spojrzeniem dzieci

bez słowa weszli – nawet do drzwi nie pukając
tylko łom ze snu wyrwał
odjechali tak szybko jak się pojawili
ciebie zabierając ze sobą

długo nic nie wiedziałam
gdzie cię nocą wśród mrozu powieźli…

po miesiącach doszedł list jeden
pełny wykreśleń cenzury
kochanie mam się dobrze, razem z innymi siedzę
w Białołęce nawet nieźle karmią…

dzieci wypatrywały cię po obiedzie
wróciłeś, gdy już nie były małe


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 23 may 2010

Dom dla samotnych

Nigdy się nie spotkaliśmy,
choć mieszkaliśmy obok siebie
jedną ścianą tylko oddzieleni od widoku swoich twarzy

wieczorami słyszałam muzykę dochodzącą od ciebie
wdzierającą się wszystkimi możliwymi szparami
grałeś na skrzypcach – tak przejmująco
jakby te skrzypce płakały za ciebie

wieczorami przykładałam ucho do ściany
z nadzieją może, że choć tak przytulę
wysłuchując każdej nuty twojego żalu

zamieszkałeś tu po śmierci żony…

w tym domu każdy kogoś stracił
to taka przystań dla samotnych
których serce nie chciało się zrosnąć

dziś ode mnie odszedł kolejny przyjaciel
i teraz ja płaczę dźwiękami pianina
może teraz ty ucho przykładasz do ściany
wysłuchując każdej nuty mojego żalu.


number of comments: 5 | rating: 9 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1