Aleksander Osiński, 20 april 2017
Im więcej palców tym mniej sukni
J.Brodski
Dotąd byłem przekonany, że kiedyś jednak zdołam
ułożyć ją do końca. Mówię do końca, chociaż chodzi
tylko o stan pośredni; uchwycenie w tańcu chwili,
kiedy stopy oderwane od gruntu tracą
na wadze i ciężko się rozstać z przestrzenią,
dzielącą nas od ziemi. Pozornie miała osłaniać,
lecz przecież tylko zmienia postać, nie mogąc
zdecydować - komedia czy tragedia? i tak dramat
trwa bez końca, wprowadzając w ruch wahadło,
a my uwięzieni przez tarczę zegara, kręcimy się
w kółko, rzucając na nią jedynie cień podejrzenia
– jedyny, któremu wzrok jest w stanie sprostać.
Aleksander Osiński, 21 march 2016
Gałązka jemioły za wszystkie dotychczasowe przeprawy
wystarczy, żeby zapłodnić wróżbę. Kto by śmiał obiecywać
sobie zbyt wiele, musi mieć w zanadrzu czas na podróż
i jaskinię filozofów do ukrycia przed deszczem.
Wyobraź sobie głos umarłych. Terytoria, jakie okupują,
powołując do życia ochronki dla dzieci i wolność słowa,
które nie zdążyło zostać użyte, a nie ma dla niego miejsca
pod powierzchnią. Między nami także dojrzeć nie może,
zwłaszcza w zimie, kiedy ziemia przekornie owocuje białą,
lepką mazią, karmiąc pasożyty wżarte w czułą tkankę.
A jednak można ją poruszyć, upuszczając grochu miarkę
na pola ukryte przez nów, aż kobiece usta się otworzą
i w świetle uśmiechu wyzbieramy samorodki prawdy.
Aleksander Osiński, 14 march 2016
Być może faktycznie pozostał tylko złom
żelazny, ale wcale nie było do śmiechu,
gdy pokazano matkę nas wszystkich.
Chwila zaskoczenia? Owszem, tym razem
onieśmielała chłodem - radź sobie,
masz ptasi zmysł i kamienne miasto,
wieczór na wychodne. Zawsze jednak
kończy się tym, że zostajemy razem;
twarde i wyniosłe figury groteskowych
umysłów, mowa ciała, która czyni nie tylko
powinność, lecz zdradza w poczuciu głodu.
Zagub mnie w słowach i staraj zająć ręce.
Kiedy ciśnie się gaz do dechy i zamyka
oczy, nie można już pozwolić, żeby ktoś
podpatrzył czy system zadziała
także w dokonanych czasach. Zamiast.
Aleksander Osiński, 7 march 2016
Wojna sprowadziła się do jednego wybuchu,
który roztrzaskał topolę i zręby wronich
gniazd. Niebo pokryło się sadzą i wlało
do mieszkań przez otwarte okna.
Nieprzesiane plewy w brzuchu, gruda
rozpartej szeroko ziemi, po której
przebiega indyk, słysząc sypane ziarno;
kamyki, kamyki, huk.
Wtedy pierwszy raz wyobraziłem sobie
zburzone miasto, jasną noc wygrzebaną jak miąższ
z pędów czarnego bzu. Została
ucieczka w ciemno, zanim płótno zdoła nasiąknąć.
Mogłem być wszystkim, a wybrałem kształt twoich ust.
Aleksander Osiński, 29 february 2016
Po próbach ognia, wody i ołowiu
pozostało tylko pęknąć,
wymieniając kilka nazwisk.
Fałsz oczywisty, bo jeszcze się taki
nie urodził, lecz zanim śledczy dojdą prawdy,
minie zapewne wieczność, odrosną oderwane
części ciała i będziemy się mogli
znowu złakomić na jabłko. Pamięci, moja droga
pamięci, podkreślam ten tekst wężykiem, jakbym
wiązał i rozwiązywał czerwoną kokardę
na twoich gałęziach, czując podskórnie,
że nie tylko mi znowu coś się porąbało.
Aleksander Osiński, 22 february 2016
W dokonanych czasach kuszenie już tak
nie ekscytuje. Zwykły sposób na spędzanie
godzin, kiedy za bardzo weszły w krew,
wytrącając się na brzegach naczyń.
Światło zarosło tłuszczem i pracownik
służb oczyszczania miasta z miną znawcy
grzebie drągiem w studzience - będzie
dobrze. Czerstwy uśmiech potwierdza
wyniki badań, chociaż o chlebie
znowu nie ma mowy.
Jego żółta koszulka burzy się na tle
ołowianych bukłaków przygotowanych
na długą podróż, a jednak czujemy,
wciąż jeszcze o własnych siłach
można się zmyć do domu, jeśli tylko
zdołamy go sobie wyobrazić.
Aleksander Osiński, 15 february 2016
Z czystym sumieniem, w tak wyjątkowy wieczór,
można wymówić nazwę każdej z wigilijnych
potraw, zamieniając je w siano.
Królowie podzielili między siebie etapy najdłuższej
podróży, przysypiając w ustępach. Poprzez sny
przesiewają ważkie słowa - dobrego, spokojnego
czasu. Ojciec dziecka jednak, nieco zmieszany
nasłuchuje nowin, wciąż na nowo ogląda
zdjęcie USG. Niezbyt zrozumiałe kontury
krwi i kości; ziarnina chleba, która przylega
do czerni domyślnym ruchem. Ktoś natarczywie
puka, w innej części domu trzaskają drzwi.
Bezdomni najedli się w dzień, teraz pora marzeń
rozciągnięta poza rytuał, słoma trzeszczy w myślach.
Upadł nóż i ktoś koniecznie musi przyjść - głodny
albo fałszywy. Nie wszystko jednak jest możliwe.
Bramy miasta zostały zamknięte na noc.
Aleksander Osiński, 8 february 2016
Wiecie liście, że idą za nami
też inne, nienawykłe nocować
w pojedynkę z suchym: spadaj
w ustach
kotki wierzb od Arcimboldo,
olchy skrzyżowane
w bólu stawów
i rozmiękłych skarp;
ciała
czy naprawdę tylko tak
potrafimy udawać;
liście,
łasząc się do nieznanego,
zamiast egzekwować swoje,
uderzając w werble
na znak przyszłości.
Czas letni zmienia się w zimowy,
i godzina oddana
jak żadna inna.
Przed zabawą w chowanego,
wiecie liście,
zasłania się tylko oczy,
na wszelki wypadek
zaklepuje miejsce.
Aleksander Osiński, 1 february 2016
Czasem obraz nie wyłania się do końca,
chociaż podskórnie odczuwalny,
zdaje się ewoluować przez coraz węższe
uliczki. Chłopcy w bramach
żenią towar, wagę podkreślają
czujne spojrzenia. W odnowie ducha,
który patrzy z powściągliwą aprobatą
nie ma wiary, ale pewność.
Dojdą do tych samych wniosków
i pozostaniemy oddani żarliwym
prośbom przodków wyrzuconych na bruk,
przyklejonych do witryn kawiarni
jak długo się da
ssać cukrowy penis,
targać z kamiennej studni
sok wilczomlecza.
I każdy już nienawidzi,
chociaż to tylko chwila
na zwierzenia.
Aleksander Osiński, 25 january 2016
Zadziory materii pozwalają uwierzyć
w niedoskonałość. Bardzo ludzkie kiedyś;
kolec albo gwóźdź, dzielące z ciałem czułość
i wydarzenia, które wciąż można znaleźć
w każdej inteligentnej formie.
Projekt czy pierwowzór, testowane
są we wrogim otoczeniu – na własne oczy
szuka się dna lub nabiera mułu w usta,
uchodźców nocą poznasz tylko po białkach;
Tymina, Guanina i te dawne miłości
które wypadły z głowy, chociaż
przechowują je książki do biologii.
Po latach gry w klasy
jeszcze raz zawracają głowę,
byle zechciała odtworzyć wzorzec
stawania się z własnych myśli
po każdy dzień osobno.
Aleksander Osiński, 18 january 2016
Nie skreślałbym nawet tych kilku słów,
wiedząc, że są twoje. Nie tyle twoje nawet,
co wzięte przez ciebie w nadziei, że ktoś
zechce się do nich przyznać, kiedy zostanie
przyparty do muru.
Nie wiem skąd się o nich dowiedziałaś. Rzucone
w eter tracą przecież pamięć, tylko suchy korzeń sterczy
jak na widokówce znad morza - piasek i piasek.
Może to jednak najbardziej pociągające. Strawione
przez sól drewno i palce, które obejmują odpryski
niebieskiego szkła. Nie mogą się nadziwić jak wiele ważą
rzeczy podobne na tyle, że nie można ich ze sobą pomylić.
Aleksander Osiński, 11 january 2016
Podróżni do szaleństwa lubią opowiadać siedząc
przodem w kierunku jazdy. Ci drudzy są bardziej
małomówni, rozglądają się wokół, wzruszając
ramionami. Podekscytowane dłonie wyznawców
balansują na granicy czerni i bieli; zawsze bliscy
przyznania się, wydarcia z głębin chaosu właściwej
figury. Sceptycy rozgałęziają się w trwaniu - głębia
krajobrazu. Najdalszy punkt jest celem,
który wciąż uniemożliwia zrozumienie. Jak starość
czyni bezbronnym wobec pamięci,
choćby ona sama
narodziła się dopiero
chwilę temu.
Aleksander Osiński, 21 december 2015
Rzadko kiedy można tak dużo wiedzieć jak pod koniec
grudnia, kiedy trwa zawieszenie broni i jej ciężar przenosi
się na anielski włos. Ziemia odetchnęła po okopowych,
chociaż rozorane bruzdy wciągają w ostrą wymianę
zdań. Powstania z gołymi rękami długo jeszcze będą
pokutować jak żałoba pod paznokciami. Obrazy ciągle
niezatarte i płótna wśród uniesień potrafią rozbłysnąć.
Będzie ciężko, ale nie ma się czego wstydzić. Wkrótce
pokryjemy się białymi kwiatami, zanurzając w ich zapachu,
odurzeni i odrętwiali. Późno, ale nie na tyle, żeby zawalić
choćby jeden dzień, kiedy ulice wypełniają się wycofanymi
z obiegu postaciami. Miedziana moneta bierze na siebie
języki ludzi i aniołów.
Aleksander Osiński, 8 december 2015
Tak więc, kochanie, wracam do starych praktyk.
To normalne w końcu unieść się od czasu do czasu,
lewitując w myśli, że ziemia się nie obrazi
jeśli podkręcić na chwilę jej potencjometry,
złapać dystans. Dosłownie, nie musimy być wcale
spełnieni. Między szeptem i krzykiem rozbrzmiewają
setki trąbek i klarnetów, ściana się kruszy, nawet
kiedy ją podpierać, obserwując białą salę.
Zima w pełni rozkwitła i przebiśniegi kołyszą się
pod czaszą wielkiej rzeczy. Mury runęły po to,
żeby można czytać z runów; kobiece zaniechania,
męskie akty; równie nagie jak kość z wyżłobionym
znakiem wyrd.
Powodzenia, nie wiadomo jedak do kogo uśmiecha
się szczęście, a może to tylko dziecko zamyślone
nad psotą. Wiesz, czasem warto poczekać, zwłaszcza
kiedy z głową od parady, chce się robić balety.
Piękne są łabędzie, ale w tłumie ptasia pieśń zwyczajnie
nie dociera, a może nikt z nas nie ma uszu do słuchania.
Aleksander Osiński, 23 november 2015
Wyproszone przez zimę rudziki podrzucają
na odchodne nie typowy akcent i przez chwilę
jej wymowa jest niepewna. Nie spodziewałaś
się brać pod uwagę tyle ruchu; no to pięknie
kochana. długie zamarznięte brody nad taflą
zastygają zaciekawione i wydaje się - ktoś
znowu będzie miał powód żeby podejść
bliżej, odgarnąć śnieg z twarzy.
Przywracasz oddechem życie, które samo
nie odwarzyłoby się sparzyć. Ciekawe tylko
jak to wszystko wygląda z drugiej strony
i kto bez mrugnięcia oka, wytrzyma dłużej.
Aleksander Osiński, 9 november 2015
Z wszystkich dyscyplin, poezja
okazała się najmocniej przypisana
do generacji, a więc pierwsze
słowo: mama albo tata, lub może
gaga. Bez bohaterskich zrywów,
tylko szarpanie parcianego misia
i trzy szklane guziki, żeby zajrzeć
w przyszłość. Pod koniec biegu
jest wciąż aktualna,
chociaż sens spisywania ma tylko
akt skruchy w ciągu narodzin i sztuka
budowania murów bez zaprawy,
z czasem zmieniona
w skręcanie prefabrykatów,
kiedy brakuje niewolników skłonnych
do układania długich poematów o chlebie.
Aleksander Osiński, 25 october 2015
Doświadczenie nie pomaga,
niekiedy jakaś ze środowiska
od biedy zrobi zakupy; posprząta
choćby rynek.
O podwórkach lepiej zapomnieć,
dzieci zostawiły znaki na murach
dla następnych dzieci.
Trzeba będzie
jeszce po nie wrócić,
ale kiedy
deszcz zmyje, wiatr zwieje
pod ich dachem zbierze się
cały świat,
żeby dociekać snów
do reszty.
Aleksander Osiński, 14 october 2015
Po imieniu długie milczenie, bo nie wiadomo
czy ktoś gotowy jest się przyznać, wziąć na siebie
witk i opierunek w zamian za lekcje wymowy
i stąpania po rozżarzonych węglach.
Godziny z książkami na głowie bardziej mogą
zaszkodzić niż połknięty kij, tym bardziej,
że stosik rośnie i może znaleźć się chętny
do wpisania na listę. Pozostanie podziemie
i samotna noc przy świeczce, kiedy jedyna rzecz,
którą można rzucić to cień, wróżba za to
sprawdza się zawsze i wykapany sobowtór
ożywa. Po słonej cenie i z parytetem w złocie
okazuje się jednak papierowy jak każdy tygrysek.
Aleksander Osiński, 6 september 2015
Wiele można wywieźć z chwiejnej równowagi rzeki,
pieniącej się przy brzegu basenu. Ciekawe jednak, ile razy
jeszcze będziemy musieli topić robaka, żeby zrozumieć
– nie daje i nie bierze, choćby powtarzać uparcie
tako rzecze, zanim zegnie się kolano, schyli głowa.
Nawet nie chrzest, Krzysztofie, a tylko rozsądna forma,
którą pielęgnujesz ślad suchej stopy, żeby zagrzebać
w piasku - to miejsce, gdzie zaczyna się droga i z dymu
osad ludzie budują kolejne piece. Gromadzą stosy
chrustu na czarne podniebienia.
Na pewno niejedno nas jeszcze czeka, ale po co się
oszukiwać, kamień nie przemówi w obronie, wyżłobienia
jedynie wypełni woda. To ofiara, nie warto jej jednak
powierzać dobrych intencji, zdradzać dokąd trafi
miedziany skarbczyk słów. Nie trzeba jednak żałować -
i tak wypełni się źródło, ciśnienie wydobędzie na wierzch
wszystko, co trzeba wiedzieć, żeby choćby teraz,
bez zmrużenia oka, dochować sobie wiary.
Aleksander Osiński, 24 august 2015
Kości sprzed tysiąca dwustu lat leżą na dnie
jeziora, tworząc cudaczne konfiguracje.
Po tak długim czasie człowiek stał się
elastyczny, jego budowa - umowna.
Troską nauki, jak zaleczyć kamienną nadżerkę
Himalajów, gdy doczesne szczątki unoszone są
coraz wyżej, uwalniając duszę; moneta znaleziona
w kieszeni płaszcza wpada w głąb oczodołu.
To studnie wydarte skale przez przyrodnich braci.
Przyszli ze swoimi psami i kiedy ziemię opanuje
znowu radosna gorączka łowów, po raz kolejny
wskażą na gwiazdy – złoczyńcy zniszczyli świątynię,
więc zostaną ukarani żelaznym gradem.
Chociaż narzędzie zbrodni stopniało, ręka
może się otworzyć, zaznaczając - prawie
metafizyczny lęk między odwiedzającymi
jak na OIOM. Źle widziane są dzieci,
wciąż jeszcze nieśmiertelne.
Aleksander Osiński, 10 august 2015
W taką pogodę jak dzisiaj, można wyjść również
od prawdziwej historii. Ludzie nie stracą zbyt wiele
na znaczeniu poza legendą. Symbole i kolory,
nadprzyrodzone zjawiska z dziecięcych pokoi,
wyjaśnią na ile tylko można się ważyć, ożywiając
stwory z każdego poprzedniego domu.
Ich nazwy dojrzały w pełni i teraz są przyzywane
przez zamknięcie oczu. Jak dobre filozofie,
wiele można zyskać wpadając na nie w nocy,
nawet bez przepraszam. Śnieżny obraz przyzywa
następne białe ujęcia i ślady w parku pozostaną
tylko z twojego powodu, raz na zawsze,
same w sobie niewinne.
Aleksander Osiński, 3 august 2015
po plastycznych wariacjach
warto jeszcze powrócić
do najprostszej formy
z przekonaniem
naciągnięta skóra
wróci do byłego
wypełnianie być może
było błędem
cóż z tego
że koniecznym
człowiek się tylko zdaje
ktoś musi
prowadzić listę ginących gatunków
i rubrykę dla zainteresowanych
na poważnie nawet
wszystko się bierze z życia
Aleksander Osiński, 27 july 2015
Trudno jest porównywać otwarty pokój
z tym zamkniętym od lat. W pierwszej
chwili nie sposób nawet zrozumieć
motywu – roślinny
pas ciągnący się przez całą szerokość;
ziemia. Obecnie już niczyja
jak wszystkie graty, które służą
do grzebania za życia i tajnych
klauzul w paktach z diabłem
uważniej czytajcie gwiazdki
nawet gdy po nich
potop
przejdzie do legendy.
Aleksander Osiński, 20 july 2015
Odrobina przyszłości nie powinna zaszkodzić, choćby
miał wyjść na złe wieczny apetyt i miejsce pozostało
nieznane. Na tyle sposobów na ile można liczyć
przyznanie nie wchodzi w grę, ale wystarczy to, co ukryte
w zaciśniętej dłoni, bez zgadywania – która, czyja?
Być może jeszcze miałaby sens pora, zbyt późna żeby
roztrząsać. Ledwie zdążymy wzejść, noc przeciągnie
dłonią na swoją stronę. Teraz trzeba wydychać, procesy
zostały odwrócone i dwutlenek węgla wypełnia iskrzącą
chmurę. Kiedy rano pierwsze słońce dotknie bielejących
pól, będzie można bezpiecznie otworzyć kapsułę czasu.
Aleksander Osiński, 7 july 2015
Przenajświętsza panienka
zdołała wygrać wszystkie
najważniejsze bitwy,
jednak Antoni zdecydował się
uwiecznić chwilę, kiedy odpoczywa
z rękami skromnie ułożonymi
na podołku.
Wieczorem w karczmie,
niezręcznie będzie się tłumaczyć
wciskając w kieszeń
starą furażerkę.
Aleksander Osiński, 30 june 2015
Zawsze jakoś wypada, przymknąć oko i już. Można
ludzi układać po swojemu – trójkąty, kwadraty,
byle połączyć kilka linii, znaleźć oparcie dla sieci.
Schematy ideowe płyną we krwi, chociaż zapach mleka
dawno umknął, ustępując trawiącym kwasom – cierpliwości
potrafią nauczyć przędzę snu, kiedy gdzieś w odległym
punkcie wszechświata muszce owocówce powinie się noga.
Nie tędy droga, moja panno - chciałoby się zanucić
w aromacie poruszonych listków mięty. Jakby euforia
musiała narastać przez wieczność i związek mógł się
jedynie wzmacniać. Mała pociecha, a przecież można wyczuć
rosnące wewnątrz ciało obcego, chociaż wyrozumiałego
świata, który o dziwo, nigdy wcześniej tak nie wyglądał.
Aleksander Osiński, 22 june 2015
Wiosna z naszych stron nie zwykła przebierać
w środkach. Styl jasny i przystępny; prawie banał,
bo dzień już dość długi, żeby wyciągnąć nogi
i kopnąć kalendarz. Niby z góry wiadomo
jak to się kończy. W pionie – jedyny możliwy ruch
do przodu i czytanie z ruchu warg. Święte słowa
wkłada się w przygodne usta, żeby wywołać uśmiech;
choćby nie pora była utrwalać zbyt szerokich planów,
a mrowie tłoczące się w pośpiechu obstawiało – profil
czy en face. Może rzeczywiście lepiej ukryć ciemną stronę
rzeczy, kiedy słońce wędrując wzdłuż alei, przewraca
bez zmrużenia oka, kolejne, bogu ducha winne kamienie.
Aleksander Osiński, 5 june 2015
I tak i nie, zawsze jednak stojąc w obliczu niekończących
się sporów jak Tycho de Brahe, który chce żeby wszystko
kręciło się wokół niego i ziemię ze słońcem porusza
długimi, złotymi palcami. Nie bójcie się, to złe nasienie,
nie warto zlizywać z niebieskich sfer. Nomadzi na noc
rozpalą ogniska, obierając ziemię do kości i wycia psów.
Rozgrzane oddechem powietrze uderzy w twarze śpiących.
Cóż więcej można zyskać prócz układu i niepewnych łączy,
gdzie orbita z orbitą splątują swoje sny, żeby na marach
mieszać języki. I tak i nie, na wpół ulepiona mowa
podąża za ślepym stworzeniem, czas jednak zbyt niepewny,
żeby skończyć na jednym marzeniu, a może byśmy
zerwali plaster, żeby dotknąć. To w końcu na tyle blisko.
Aleksander Osiński, 26 may 2015
Na interaktywnej mapie można mieć wgląd
w najważniejsze wydarzenia. Czerwonym kolorem
oznaczone są ogniska epidemii – jedne się rozszerzają,
inne gasną. Kolumny świątyń jak słupki cyfr znaczą
liczbę ofiar i ozdrowieńców. Oczywiście – nic od razu
ani z przypadku nie zdarza się dwa razy, nawet
gorączkowa noc pod prątkującym niebem. Dobrze
wiedziałyście siostry, co robicie zmieniając granicę
statystycznego błędu. Ziemia zawsze by chciała mieć
ostatnie słowo, chociaż bez ceregieli traktuje bogatych
w duchu, łącząc szumem górskiego strumienia.
Nie da się zapaść głębiej. Na tej wysokości ponad
poziomem morza powietrze jest rzadkie i umysł
ciężko znosi to, co tak naprawdę, jest nie do zniesienia.
Aleksander Osiński, 18 may 2015
Bez jednego słowa, a jednak ciągle dominuje wrażenie,
że trzeba oddać półmisek, na którym kobieta w dobrej
wierze przyniosła szarlotkę. Społeczne podziały to jedno,
drugie – słodka nuta jej wyrazu, że upiekło się i ściślej
można określić grzech. Nie zawsze jednak znaczy to samo.
Upuszczony na ziemię nóż, cień gałęzi, która kołysze
młode, próbując dotknąć sękatymi palcami. Są równie
tajemnicze jak głos ojca ważącego każde nie powinieneś.
Zapewnia jednak, że nie mówimy o winie, ani nawet
pogodzie. To dobra, od których się zaczyna schemat
słonecznego dnia, kiedy chmury z trudem utrzymują
w ryzach dom, z którego całe życie usuwał mebel
za meblem, żeby odkryć wzór drewna – klon czy lipa?
Niepewnie pokazują swoje rysunki. Chociaż dozgonnie
wierne, nie mogą przecież przysięgać.
Aleksander Osiński, 11 may 2015
Słońce ze swojej strony i w dobrej intencji opisuje
skórę - kawa z mlekiem. Rano zaczyna się jednak
od stawiania śnieżnobiałych parawanów,
pielęgnowania zmarszczek po widzeniach.
Nie zostaje wiele, prócz zaczerwienienia i żartu,
że może za dużo sobie wyobrażamy nie dając
innym wyjścia. Trzeba jednak przyznać – nic
nie wraca w całości, kiedy stawiać domki,
żeby od niechcenia burzyć ruchem ręki, bo pewnie
nam też w łbach się poprzewracało, gdy usiłowaliśmy
zachować stopy i dłonie, mimo że przechodnie
od urodzenia. Uważnie obserwujesz ich związek
i rozkład zajęć, o który mnie wiecznie podejrzewasz,
chociaż staram się ukryć jak wilcze doły zasypane
patykami i liśćmi, przez które całą zimę próbowałem
dosięgnąć twoje najcieplejsze kolory.
Aleksander Osiński, 4 may 2015
Marzec okazał się pełen mlecznych latawców
i rój Leonidów zasypał dachy ulotkami. Fosforyzowały
w nieustającym szumie świetlików, poruszonych
przez ogłupione światłem muchy.
Udało się przywrócić pamięć rękopisów wyniesionych
na strych i gazet z odciskami szklanek. Strzępy historii
z nadrzecznych łach przeszmuglowały łoskot fal.
Zanim się między nimi znajdziemy, niebo z twoich stron
wypełni przestrzeń między łatami i świat odgórnie
przyzna jasność w temacie – liryki niech odtwarzają
swoje kalekie formy. Sami dobrzy ludzie ustawią
się na fotografii, zostawiając odcisk dłoni w glinie.
Diabli nie wezmą, a jeśli - trafi się za nimi po śladach.
Skoro ciemność została rozdmuchana, wiatr
przywabiony palcem na ustach – cicho sza, ale zostań.
Aleksander Osiński, 27 april 2015
Trudno opisać światło wschodzące z nadrzecznych
pól pod Malczycami, kiedy rozłamany na pół
marzec uwalnia lustrzane odbicia. Lżejsze
od powietrza jak pustynne skoczki, wysoko
unoszą głowy. Pobudzona ziemia zdradziła zapach,
mieniąc się posiadaczem - żółć, zieleń, fiolet;
rozbite korpusy nieba karmią jej larwy i wirus
wstrzyknięty do krwi przejmuje kontrolę.
Wrócimy jeszcze do siebie lecz one pozostaną
wczepione mocno w gałęzie buków, długo
gryząc się z gładką korą, a czas porzucony w dole,
przysypie chrust połamanej na kolanie nocy.
Aleksander Osiński, 20 april 2015
Zawsze to jakiś ocean ciepłej wody pod przykrywką
warstewki lodu. Pamiętasz zresztą jak na Enceladusie
trzeba się było pozbierać po wybuchach
kriowulkanów, odnaleźć w chmurze wyładowań.
Ziarna krzemionki dawno już jednak wzeszły
splatając pędy w skalne podbrzusze; ciągle jeszcze
miękkie pod oddechem. Jego suche trawy chylą się
w stronę południa. Nie trzeba wcale wskrzeszeń,
a tylko zanurzyć się głębiej w gejzer, gdzie zaczęło
się wrzenie i szklisty plankton rozsypał jak cukier
z łyżeczki. Czujesz? To słodycz, którą można
przekazać dalej językiem, kiedy kubek uderza
o kubek i krople pryskają. Brzegi są tylko umowne,
jeśli potrafi się w porę otworzyć usta.
Aleksander Osiński, 13 april 2015
Umówiliśmy się przy śmietniku, że nie
będziemy sobie wyrzucać, stawiając
na zawieszenie. Suchy chleb na ogrodzeniu
w nocy znika, a inni ciekawi świata
drążą dalej. Trzeba być człowiekiem,
żeby się zmieścić do suki, chociaż mówią,
że biorą dla psów. Trudno jest się oprzeć
przeznaczeniu ułożonemu zgodnie
z logiką snu. W ukryciu
pozostanie ostatni polonez,
gdzie mieszka cała rodzina.
Bez korowodów, za to w burzy
zmysłów skupionych na gwiazdach
jak gdyby nigdy nic. Wszystkie
w zasięgu ręki – uśpione niczym dzieci
przez światło nocy
wiecznym – nie żałuj,
że to nie ty.
Aleksander Osiński, 7 april 2015
jak każdy
przez całe życie
zgaduję słowo
które masz na myśli
aż przestanie być prawdą
lub prawda
przestanie być potrzebna
Aleksander Osiński, 1 april 2015
Nie myśl, że nie bez pewnej obawy, a jednak widzisz,
piszę; i równie dobrze te słowa mogą być skierowane
do ciebie, z myślą że i tak nie będziesz w stanie się obrazić
lecz musi to zrobić wraz z tobą całe miasto kobiet.
Oczywiście, nie ma nigdy powodu i pociąg odchodzi
regularnie, zdany na nasze małostkowe poczucie
czasu, rozkład z jakim się liczymy do ostatniego słowa,
niepotrzebnie zagłuszając ocean pod szkłem.
Ludzie się jeszcze nie zebrali i nie ma sensu ruszać
świata z jego ciepłych posad, odbierać dzieciom
od ust wilgotnych cieni matek, które omszałymi wargami
wróżą kamień by zmiękł. Przecież i tak trzeba
przysięgać - żadnej skruchy. Co najwyżej parę kropli
na przebłaganie jałowcowych duchów. W czystej
intencji tkwią tutaj z nami, pozwalając patrzeć wskroś.
Układają usta w kształt gotowy zgodzić się z uśmiechem.
Aleksander Osiński, 15 march 2015
W poetyckich książkach pielęgnuje się biel.
Niewiele słów, za to wyszukane
własnymi rękami.
Wybudzone w osobnym pokoju. Zawsze
pożytecznie niezręczne, aż chce się
na chwilę schować we wspomnienie o ojcu.
Ostatecznie tylko jedno porównanie
może mieć sens,
jeżeli ktoś wybaczy pierwszy.
Aleksander Osiński, 8 march 2015
gdy czasem przychodzi
wstawiony przyjaźnie
od rana
już śpiewem się staje
wśród cichych kantyczek
i ziaren gorczycy
powiedźcie coś jemu
niech także usłyszy
jak chrzęści i zgrzyta
za cały majątek
przed wzrokiem ukryty
niby ty co wyglądasz
z tej samej przyczyny
rozsądek nas porwie
a gdy rękę podasz
to resztę przemilczy
i może tak trzeba
właśnie się domyślić
Aleksander Osiński, 2 march 2015
środek dnia
krystaliczny strumień
południa
i korzenne powietrze
z wielokropkami biedronek
stworzenie o nieskończenie
wielu twarzach
burzy codzienność
nie wiemy jeszcze jednak
co mogło zmącić sen
przywiodło wodę
do ostateczności
a już trzeba wracać
i bądź tu mądry
tak jak tam
żywiłeś nadzieję
pisklę kruka
z rozbitą głową
żeby nigdy już
nie mogła odejść
Aleksander Osiński, 22 february 2015
noc jest niczym w równaniu
z porannym powstaniem pierwiosnków
osobniczym śladem w stadzie
gwiazdą z gromady
pośliniony palec
kartka spisana przez wiatr
na straty - często nie sposób
dosięgnąć
żółtej gardzieli
pytań
Aleksander Osiński, 16 february 2015
krzesło z obrazu Vincenta
zasłaniało pęknięcie w murze
podczas gdy siedział naprzeciw
potrafię o siebie zadbać jak o myśl
która powstrzymuje się
aż odejdzie poprzednia
trudna przyjaźń z Paulem
suche niebo i czerstwe zboża
wszystko można zniszczyć
tak samo
dłonią ujmującą kłos
w pokorze
Aleksander Osiński, 9 february 2015
złożona jak rybacki nóż
na dwoje
tylko cudem
możliwa do odzyskania
jako jedyna
na sali niemieckiego szpitala
budzi niepokój
że już
wszystko zostało powiedziane
Aleksander Osiński, 2 february 2015
ostatecznie nie ma co drzeć kotów
decyduje genetyczny kod
uparcie wywracając białka
spróbuj wyrazić złość wściekłość
lub choćby sceptyczny pogląd
nic nowego dla ciała
prócz powodzi żywiołów
szukania ratunku
na darmo
drewnianymi ustami pojmuję ogień
oczami wybieram wodę
jedynie garść ziemi ukołysana w dłoniach
stanie się dzieckiem
a my przejdziemy na palcach
przez jego sen
Aleksander Osiński, 27 january 2015
po pewnym czasie
zainteresowanie budzą
jedynie porty
w obudowie PC
to że osoba wiąże się ze słowem
które nie jest
całkowicie obce
ale i nie do końca
jasne
stare nie rdzewieje
jednak miłość
rozkłada się sto tysięcy lat
wystarczająco długo
żeby zacząć myśleć
Aleksander Osiński, 19 january 2015
W każdym kolejnym znaczeniu widzę
tylko twój udział, jak odkrywasz ostatnią,
niezbadaną część ziemi,
własny profil, a może bardziej
przekrój.
Bezbrzeżne akweny po obu stronach
niespodziewane w czasie,
kiedy zapadam się
w sen o śniegu
z twoich chmur
i niepotrzebnie szarpiemy się
z tkanką łączną; wyrazami,
które nigdy nie wiadomo
jak pisać;
razem, osobno. W ogóle?
Aleksander Osiński, 12 january 2015
podczas snu wychodzi na jaw
nie można tu zostać na zawsze
rano – cisza
rozbebeszona pościel
świadomość że znajoma
wygrzebała większy dołek
Aleksander Osiński, 6 january 2015
czereśnie pękają od deszczu
i od dawna
co którejś skórka trzaśnie
nie ma z kim zerwać
ta kwitnie
ta kwili w trawie
ta rezolutnie łuska
groch w święto
kiedy miska pusta
zgubiono i zapomniano
chociaż w księgach sadowych
wciąż się przewijają
guzik z pętelką
naszyjnik z pestek
i ptaszek gliniany
kiedy dziecko zapłacze
kobiety przyniosą kokoszkę
niech ćwiczy głos synaczek
a jak się pokłóci
z melancholią zielononogą
to zaśnie
żeby niewiadomoco znaleźć
Aleksander Osiński, 21 december 2014
Mimo swarów ze Smętkiem, świat
stał się wreszcie przyjemnie znajomy.
Oczywiście, sam zawsze
go przekonywałem – będzie dobrze
bo bóle w krzyżu nie dość pewne,
trzeszczenie w stawach –
mało wymownie
zwykliśmy bieleć wiosną, wyżywając się na wszystkich
niedoróbkach zimy i teraz wypada wyrywać
ze słońca z wami – moje złote zakończenia spraw,
aż zacznie seplenić, zapieni się w gorączce.
Niedługo nogi opuchną i przyjdzie usiąść
na jednym ze zwalonych pni. Otworzymy
usta w pytaniach, co się tak naprawdę
mogło stać, że każdemu się wydaje - musiałem
przy tym kiedyś być, chociaż tak naprawdę
dopiero dzieliły się pierwsze komórki, ktoś
ciągle powtarzał - zbyt mocno oślepiacie,
i do samej kości, kiedy tak naprawdę
można się wyobrazić tylko wolnym.
Woda w butach
i wszystkie rozwiązania
sznurówek - same się nawijają
życie i życie.
Aleksander Osiński, 15 december 2014
tymczasem jeszcze
karmimy się ptasim mlekiem
bo wiatr nie powiedział
ostatniego słowa
co wyszło nie wróciło
i wciąż wymagamy
tak wielu zachodów
wiesz - krótkie słowa są dotkliwsze
chociaż zaledwie parę znaków
tyle co błąd - za to nikt nigdy
światło w oknie
odcisk na śniegu
obydwa końce cywilizacji
Aleksander Osiński, 2 december 2014
Po latach wszystko wydaje się oczywiste,
beton pęka, bluszcz plącze w zapomnianych
nazwach własnych; może rzeka sama
potrafi się spiętrzyć do poziomu, przy
którym przestanie zdawać sobie sprawę
co tkwi na dnie, jakie cienie przeszywają
jej ogłuszającą moc, ospale przepisując
osady na ciemię przysadzistej zapory,
za którą wolność i niepodległość
przyznaje się ad hoc, wszystkiemu co w zamian
zabierze ze sobą. W niejasnych okolicznościach
nowych planów, wędrowne kaczki potrafią
kilka razy odbić się, zanim
zatopią w myślach, twarzą przy twarzy
i pytaniem, któremu bardziej wierzysz.
Aleksander Osiński, 17 november 2014
suche patyki to w zasadzie dla wiatru
sprawa mniejszej wagi
rzuca się rzetelnie ale i tak
nie zaleci daleko
lepsze już wirowanie
w gronie kilku znajomych
owocnie
ścierają się racje
papierowa torebka
plastik od spożywczej tacki
pojętne i lekkomyślne
gałązki jednego drzewa
które z łatwością
potrafisz odtworzyć
przy pierwszym przesłuchaniu
Aleksander Osiński, 12 november 2014
Zapełniamy się powoli doświadczeniem
jak ładownie statków - niewolnikami,
wyschnięta skóra piecze - balast, to jednak
wyraźnie wyższa linia zanurzenia
dla bezpieczeństwa, ale również
darowane niebo w busolach i porty
zawinięte w brązowe mgły.
O mój rozmarynie - pamiętam
niezdecydowane nucenie, jakby ktoś
chciał przede mną ukryć siłę głosu,
wplątany w zwoje map
pełne planktonu
fiszbiny panien
świeciły kręcąc się w tańcu
pamięci tak starej, że wstydliwe
pyszczki ryb mogły spijać
pęcherze wprost z szyby.
Każdy przypływ nieco bardziej ściska
za gardło i liny rzucone rozbitkom;
napatrzmy się, pewnie kiedyś z uśmiechu
przyjdzie wypłynąć jeszcze wyraźniej.
Aleksander Osiński, 3 november 2014
Nie musimy przecież wszystkiego uwieczniać w kamieniu,
kroplo; daję słowo, również drążyłem, nie pierwszy,
nie ostatni, chociaż życie chwilami rozprasza; wiesz, na tysiąc
nocy, musi się znaleźć jedna, którą zrozumiesz – opowieść
nie kończy, można jednak przyjąć – zmiany, tyle czasu w sumie
nie powinno pójść zwyczajnie na marne, ani minąć, jakby pękły
ramy i obraz zginął, czyjeś palce najwyraźniej chciały dać
do zrozumienia, to tyle, co uszczypnąć, a życie w akcie skruchy
wstrząśnie. Lecz z drugiej strony, kroplo, to przekonanie jedynie,
że ciemność nie zgaśnie i w najlepszym świetle pogodzi półtonami
zbuntowanych braci, przechowując dla nich za szafą stare pudło
z harmonią. Czeka aż znowu ożywią oddechem i uniosą. Nie
musimy, kroplo, koniecznie każdego uwieczniać, przynajmniej
w blokach, na starcie, kiedy i tak z okien wypadają prosto na kartkę.
Aleksander Osiński, 26 october 2014
Pełnia jesieni w pośpiechu zasypuje postami,
żeby zdążyć, żeby nie pogrążyć – krótki dzień
w coraz wyższej cenie szuka ciekawych dłoni,
nikt przecież nie wie, kto wygra gonitwę
myśli, która z taśm pęknie. Prawdy – zdają się
żądać opuszczone ławki, wyzywając ziemię -
złamałaś nam życie, a teraz jeszcze tortury
nostalgii; przyjmijcie jednak proszę, że to forma
ciała, a to wdowie grosze, które pozostawiam
wrzucając w kubek z kory. Mrowie interesantów
rozniesie po kontaktowych skrzynkach i już
się nie obłowię, kochanie, lecz tych kilka migotań
cóż nam szkodzi unieść, przekonać oddechem,
choćby do czasu dołączyć miał skorpion i strzelec
wyszedł z parku ze skórą koziorożca na grzbiecie.
Aleksander Osiński, 14 october 2014
Oddzielając życie od życia, trudno zdać sobie
sprawę z niezbędnych nakładów, części
które trzeba połączyć na nowo, tak, żeby ciało
potrafiło przemówić do wyobraźni - jesteśmy
częstsi niż może wynikać z prostego podziału
pracy, zwłaszcza nocą, kiedy oddech
zaczyna przesądzać o wszystkim,
nie godząc na odroczenie decyzji
i trudno jest się odwieść nie korzystając
z cudzych rąk, słów kołyszących nasenne
proszki nad czarnym - teraz,
gdy wiosennie można przystać
do kiełkujących traw, czuję jak lekko
potrafią wnikać nie przebijając skóry,
rozpraszają w płytkich osadach słońca,
zmuszając do uznania - pamięć
jest przyrodnią siostrą amnezji
i wszystkie papierowe torebki
eksplodują - nadmuchane
do zielonej granicy, po której
pozostały puste
budki celników.
Aleksander Osiński, 5 october 2014
Po południu mocniej zajmuje praca
nad ułamkami - skorupy gliny
tworzą dzban, odpryski - rzeźbę.
Odniesienia dezorientują jak gwiazdki,
każda z osobnym niebem i przyszłością;
faktura nic jednak nie zdradza,
prócz niecierpliwości historii i kroków;
o tak – kroki, z których wywodzi się
nieuchronne, jak rozsypując można
uściślić pojęcie soli
i pomocnicze materiały z ciekawości;
pocięty tytoń, bibuła, dym wreszcie
zbyt gęsty żeby dotykał;
nieustępliwe żylaki
toczące swoją złą krew
przez ranki
nabrzmiałe ranki,
kiedy trzeba wessać się w siebie,
chociaż to w rzeczywistości
przepaść lat, hałas,
w jakim powstają najgłębsze doły
i cisza, jeśli ją znaleźć
opuszczoną, odpuszczoną
i ranki,
dwie osoby,
z których spleciono świat.
Aleksander Osiński, 17 september 2014
Kiedy światło ustępuje, przez chwilę
można odznaczyć się wyraźniej; od czegoś
jednak trzeba zacząć, a ty
wybierasz twarz;
niespokojna, ale można wyśledzić każdą
nieprzystającą linię, rysy które pozostały
i te, próbujące zaszyć się w przyszłości
jak suche trawy, łatwo zajmuje je ogień
i ledwie można oderwać oczy
w końcu jednak
nigdy nie wiadomo
kiedy jest dawniej.
Aleksander Osiński, 4 september 2014
czytaliśmy wyrywkowo i bez uprzedzenia;
ty jedno, ja drugie, po pewnym czasie
i niepewnej drodze, odległość
między nami znaczy - tyle co
cytat z Norwida,
gwiazdy nie tam są gdzie świecą
więc może idzie się
jednak odnaleźć.
Aleksander Osiński, 4 august 2014
dostałem od dziewczyny skórę
białą i potliwą
dobrze ci w niej – mówi
jej czarna matka
dobrze by w niej było
całemu światu
dostałem od dziewczyny imię
nowe i dziecinne skurczone
w jej ustach
dobrze by w nich było
całemu światu
pokarze mnie ojciec
długi srebrny nóż
poprzez wszystkie noce
moja dziewczyna zadrżała
Aleksander Osiński, 19 july 2014
Wiesz dobrze, że jesteś niezastąpiona, dlatego pewnie
zdecydowałaś się nic nie zatrzymywać tylko do odczytu
na zawsze. Starczy to, co na grzbiecie i ikona
świętym językiem zważy każdą kroplę.
Zawiadujmy śmielej piwnymi ogródkami, trzeba
rozłożyć wzorzyste parasole. Popatrz jak damom
otwierają wachlarze brodaci kupcy. Markizy
przesiewają pożółkłe zboża wiodąc się pod ręce
w ironicznych dysputach o plewach
i wyrozumiałości czasu.
Twoje kartki na stole w kuchni wyraźniej
przeprowadzają dowód na życie, nie warto
przymykać oczu - dokonało się i wystraszone
dziecko patrzy na starszych - widzicie,
będzie brakowało tych chrzcin i wesel,
o których jeszcze koniecznie chcieliście opowiedzieć,
choćby w największej tajemnicy,
odkrywało się tylko bardziej
plecy i ramiona.
Aleksander Osiński, 7 july 2014
Matka dała od serca, dała i serce,
ale to akurat przyjdzie zwrócić
albo zapłacić za dość uczynienia
i ciemniejsze sprawki w ramach
grubo spóźnionej rękojmi,
kiedy do siedmiu dni dochodzą kolejne
odkryte przypadkiem, niczym
przyjaciele po latach z podejrzanie
znajomymi adresami
i zapasem czarnego
atramentu do piór,
które w lot pojmują,
lecz nie za bardzo
chcą wierzyć,
a jeśli przyjdzie spadać – pewnie
tak wypada
zostawić matkę
przynajmniej raz
zasłuchaną.
Aleksander Osiński, 23 june 2014
co tydzień tej samej dziewczynie
brakuje dwa złote do biletu
a chce tylko żeby wszystko było
po bożemu - znaczy
nie wylecieć na pysk w pół drogi
opatrzność wstrzymuje się od głosu w sprawie
ludzka istota jednak powinna mieć
chyba wyższe cele
piętrowe łóżka stają nad rzędami
poprzednich i chociaż przyjdzie
odchorować rzadkie górskie powietrze
zostaną widoki na zawsze
inaczej
wyszlibyśmy na gapy
Aleksander Osiński, 14 june 2014
Pomieszanie nie doprowadza do końca,
chociaż każda kreska to kończyna
wisielca, wystarczy w sumie symboliczny,
katowski gest, jak w portugalskiej
odmianie corridy. Porto
trudno się pije wprost z dłoni.
Nie chciałeś się jednak dać zarżnąć,
to zrozumiałe - rośnie w tobie Bóg,
prostuje ścieżki, czyści kanały;
śluzy naciągają jak fotograficzny
papier, gdy mamy utrwalać gody;
płyta na pamiątkę dla każdego. Gorzko,
abyście nie myśleli. Ryż
pali się w każde święto. I pewnie jeszcze
byśmy się zżyli, gdyby Kain nie patrzył
tak oschle na mojego brata.
Aleksander Osiński, 1 june 2014
Ganges jest święta i nie tylko do bliskich
wyciąga ramiona, dzieci częstuje słodyczami.
To wielka pokusa, a że stara i brzydka,
ma przecież dobrą wolę; spisała wszystkie
wedy i recytuje na długich falach,
które od środka ku brzegom,
rozprostowuje świątobliwy Bhikku.
Nigdy się nie pali, więc cierpliwie
układa ziemię za odchodzącymi
w głąb ogrodu, chociaż osobiście
zerwał tylko niewielki kwiat.
Aleksander Osiński, 26 may 2014
zapach świeżej trawy
i nieformalne kolory widowiska
to te jabłka w jej piersi
które rosły od zawsze
a ziemia je dobrze przyjmuje
jedyna – samotna
chociaż nie ostatnia
czeka z tym jednym co zwykle
obiecane dłoniom
spotkać widmowe siostry
kąpiące się w blasku
moon river
aż rozpada się deszcz
zmoknie trzaska
a świat przyzna rację
Staszkowi z naprzeciwka
który maluje twarz na czarno
i rozmawia z marsjanami
jak równy z równymi
Aleksander Osiński, 11 may 2014
zima się cieszy rozdziałem
białe dzieci rzucają czarnymi
śnieżkami w czarne dzieci
czarne białymi w białe
oddają sprawiedliwość
malutkie radosne piąstki
przyłożone do uszu czerwonych
z mrozu wyklutej królowej
spada warkoczyk na ziemię
las raz to skrzypi raz śpiewa
między walczących leśniczy
siekierki ostre rozdziela
Aleksander Osiński, 4 may 2014
Nie sądzę, żeby to akurat zdanie zaważyło,
lub miało w ogóle wielkie znaczenie,
jak również, żebyś zechciała je kiedyś
zmienić, zamienić, umieścić
w sobie tylko znanym miejscu,
chociaż ono samo zdaje się ewoluować
właśnie w twoją stronę, praktyczniejszą
odsłonę mody, gdzie strój staje się
częścią wyobraźni, natura – zgodą,
że to nie jabłoń w kwietniu
ma ochotę wszystko zrzucić,
nawet gdyby w pamięci zbyt długo
dźwigała przenoszony płód,
zamienia się tylko z powrotem w pył
opracowywany uparcie przez owady,
aż wreszcie pokryje się na nowo rosą,
jak w pierwszej chwili, którą przecież
oboje pamiętamy najpełniej,
bo na moment potrafiliśmy wychylić się
ze swoich stereotypów
i zanurzyć w cudzych,
odkrywając jak bardzo
można się różnić, rozłamując
to samo jabłko.
Aleksander Osiński, 27 april 2014
Przypadkiem odkryłem historię ciała,
które odważyło się jedynie przyśnić,
nagłe i niespodziewane , jak chrzęst płyty
podstawionej pod stare ramię gramofonu.
Przysięgałem na winyl, rowek w ciemniejszym
kolorze, gdy ścisza się głos, chociaż wiadomo,
że za chwilę zacznie - stukrotnie mocniej
puszczą spoiwa, pękną torebki stawowe
pełne jeszcze lodu. Podczas, kiedy on będzie
wołać: duszkiem, duszkiem. I będziemy
mieli go już tylko dla siebie.
Trzeba jeszcze obejść wiele sal,
uspokajając podopiecznych, którzy
zdyszani rzucają się w ramiona
i trudno uwierzyć,
a jednak ktoś na nich czeka.
Aleksander Osiński, 13 april 2014
Mrowienie sięgnęło głęboko, chociaż
struktura ścieżek pozostała zakryta.
Tylko niszcząc można odkryć, więc
pozostaje żmudne doświadczanie przekroju
świata odtwarzanego. W cudzych oczach
brak zainteresowania, bo ludzi zajmuje
ciemniejszy ogień, zawilgocone trzaski
giną w kłębach białego dymu.
Ściółka zapada w pamięć.
Po kostki
sięga się tylko szczęśliwą ręką,
nawet jeśli własną,
nie potrafisz się przyznać
i tak - często wystarcza.
Aleksander Osiński, 30 march 2014
słowa na każdy dzień tygodnia
można uzbierać na łące
przy starym tartaku
skrzętnie przechowają
najważniejszą wiedzę
niedzieląc się roztropnie
gdy w absydzie bazyliki
przeplatasz nimi
podniesione głosy
skromny bukiet
dla zielonej w wierze
dziewczynki
która głośno
i radośnie
nic nie rozumie
Aleksander Osiński, 23 march 2014
Przed naszym szeptem znalazło się
tyle podobnych, niebieskich oddechów,
że impulsy mogą dochodzić
jedynie podprogowo - chrobot myszy,
kornika; dobrze ukryte powody
życia w powodzi nieznanych,
ten, kto się urządził i kogo urządzono,
popatrzcie tylko - na kamienne mury
nakłada się jeszcze papier-mache
i ściska; to najpiękniejsze
pamiątki z makulatury, a później
kiedy mi każesz zgadywać,
która żyłka pęknie ci w oku -
mylę się tylko raz.
Aleksander Osiński, 9 march 2014
Wolniej, coraz wolniej, przechodzi się
przez dłuższe dni, gdy daleko w tyle
pozostał cień szansy - ktoś
widzi cię w białym zakresie widma, nie chcąc
ciągnąć w nieskończoność
snu nocy letniej;
zabrania się zabraniać, nawet nieprzytomnie,
chociaż zostałeś tylko dołożony do lotu trzmiela,
wsunięty w przegródkę – wiadomość dobra i zła,
kochanie, damy radę przyjąć je jednocześnie
z otwarciem ramion, i czego by nie mówić,
zawsze mimowolny ruch w stronę czoła,
aż w końcu nauczymy się znajdować
wśród wszystkich klisz,
nawet gdy ziemia
zbyt mocno przygniata niebo,
tak jakby koniecznie
musiały być obecne
do końca.
Aleksander Osiński, 2 march 2014
Bliźniaczo podobne historie zdają się nie mieć
punktów stycznych, w ich promieniach
ogrzewają się jednak jaszczurki. Kamień
wieczorem oddaje skrzętnie zebrane
w ciągu dnia. Gaśnie i dojrzewa. W planach krwi
leży zwalnianie wychudłych zakładników.
Limfa w ślad za nimi wypuszcza
zakapturzone postacie. Nic
nie powinno być pominięte
przy oddaniu pod dozór,
wpłacie kaucji, gdy stopy stają się
pozornie wolne, jak strachliwe sarny
przecinające ostrożnie
dukt. Z tysiąca szmerów
wyłania się jeden -
możliwy.
Aleksander Osiński, 23 february 2014
Po zapaleniu zatok można jeszcze
bez przekonania podpowiadać wierszom: pssst…
nic wam nie jest? Bo jeśli tylko
coś się stanie - pamiętajcie, nogi za pas.
Być może nie na darmo
toczymy jednak drewno, nawzajem
dobierając ramy w jedynym, dostępnym
obiegu, jakby koniecznie trzeba
wyśnić się obecnym,
chociaż nikt nie ma prawa
do bladego pojęcia jak składasz usta
i sens świata sprowadza się do szczypty.
Więc jednak życie, mimo że słono
i w gorącej wodzie, są bakterie,
które się uparły,
że jeśli z podróży nic nie wyjdzie
i tak zostanie adres.
Aleksander Osiński, 16 february 2014
Nie wypaliło, chociaż wciąż na przedwiośniu
czernieją rowy, pola. Po pryzmach śniegu
odchodzi wilgoć, zostawiając przeźroczyste łuski,
ślady po unerwieniu; szkoda;
nigdy nie złapałem żadnego za rękę. Gorący uczynek
mogę sobie tylko wyobrazić, jak duchy,
które łakną popiołu, żeby wygrzebywać w nim
dołki. Nie wierzę, gdy mówisz, że naprawdę
przy tym byłaś, mimo zaklinania -
wstaję wcześniej i wybiegam dużo dalej
między ledwo prześwietlone błony,
z których znikają sylwetki, jak skruszone
poczwarki, kłębki białego dymu; tyle
ile można ująć. Kilka kropli
po chwili ginie
w słońcu osiadającym
na naszych oczach.
Aleksander Osiński, 9 february 2014
Życie mogło być trwałe i niezauważalne
jak wszystkie równoległe historie – w radiu
z fali na falę przeżyj to sam - udawanie
głosu stada, aż się nie chce wierzyć
jak mocno potrafią wiązać
wszystkie części świata, gdy składam je i umieszczam
w szafie - ciepło i ciemno, w dodatku ekonomia miejsca
odstrasza cmentarne hieny. Tutaj na pewno
nie dotrze powiew znad Adriatyku, ocean gorący
skurczy się po praniu jak portki - weźcie je sobie,
choćby sam awers;
odnaleziony po latach, dowiedzie, że żyje.
Znajdą się świadkowie, którzy z braku
własnej pamięci, założą inne,
żeby tylko komuś pasowało
skoro Kopciuszek wyjechał.
Szkoda by było ojcze, rozumiesz?
Aleksander Osiński, 2 february 2014
Doszukując się znaczeń w zatarciu kary
musiałem próbować odtworzyć
zagłębienie w papierze, chociaż bardziej
należy do niej - kalka twarzy
przeniesiona z ilustracji
dla potrzeb lekcji anatomii.
Niektórym jej mięśniom można zaufać,
inne wydają się zbyt rozluźnione,
jakby był możliwy sen połową głowy
lub wiara w poniesione ofiary,
gdy świątki żywią się jedynie tym, co przyniosą
dobroczynne deszcze i wiatr.
Rzemieślnicza biegłość mistrza,
który kilkoma ruchami potwierdza
ich uroczysty spokój, potrafi
przekonać - nie bez powodu
utrzymujemy na własny koszt
wagę bożej opatrzności.
Aleksander Osiński, 26 january 2014
Wreszcie przychodzi łagodność, pozyskana
dzięki drobnym połączeniom z wiadomym.
Dla wielu to wszystko – poza,
zmartwienie przeddotknięciem,
kołysaniem - sen
w ziemi gęstniejącej wokół kostek,
gałązek pozostawionych dla tropicieli,
wśród soczystych, żywicznych ścieżek;
obrót rzeczy, mądrości.
Ząb z popielnika utknął pomiędzy legendami
pogiętych arkuszy. Blachy mosiężą się
i wszystkie rzeczy musimy wyjaśniać
na nowo oddając nocy
pachnącej widlakiem i skrzypem,
kwaśną żmudnością palców,
które z twoich wysupłują swoje
bez pojęcia.
Każde w nich słowo.
Aleksander Osiński, 19 january 2014
Postępowe ciało – stawia na eklektyzm
ściągnięty z kącików ust. Nie cała jesteś
uwiarygodniona, mi jednak wystarczy
nawet niewiele cię obchodzić, z obawą
ukrytą w rozpuszczonych włosach; od niechcenia,
jak mało wykorzystywany korytarz kornika.
Z drewnianych ozdób, ułożyłaś unikalne
wzory, podkreślając nakłady na dotyk,
operację, gdy światło wpadając przez niewielki
prześwit dokonuje ważnych odkryć,
chociaż pewnie wolałoby zwyczajnie -
nie przeszkadzać.
Aleksander Osiński, 11 january 2014
podpowiedziała mi - napisz wiersz
on ci pomoże wskaże
kiedy i gdzie możesz go spotkać
nawet gdy w istocie nie ma
w istocie nie ma
powodu
z dostępnej wiary
można stworzyć ciało
jest nieskończenie wiele sposobów
na świat
na nas
w ogóle nie zwracaj uwagi
jak to się skończy
i nie skończy
Aleksander Osiński, 6 january 2014
Z zawiązanymi oczami kojarzą się także
inne zabawy niż ciuciubabka, zwłaszcza
w czasie, gdy dni bywają krótsze, a na
polu zostaje się długo po nocy.
Pękają zabezpieczające linki
i powoli wsiąka się w chropowatą powierzchnię.
Rowy i pastwiska potrafią z wprawą
obrócić ciało pomiędzy uziemiającymi warstwami,
gdy górą przewalają się niewinne burze
i krótkie okresy, gdy wszystko jest możliwe,
tak w niebie jak i na ziemi
podróże, z których dzienniki do dzisiaj
nie zostały ujęte w kodeks,
kamień poruszony,
jak pierwsze wiosenne plony
w pośpiechu zgrabiałych rąk.
Aleksander Osiński, 31 december 2013
Kawa na ławę nie mogła przekonać Anatola;
oczywiste – zrozumienie
składa się przecież ze skrawków jedwabiu
i kruszonych herbatników;
to prawda - zasłużył sobie,
ale jednak uparcie próbuje
wygładzić zmarszczę na kocu
przebić dziurki w demarkacyjnym
pasie, myśląc – o naiwności,
krainy szczęśliwe;
nikt nie jest wolny, ale do wielu
odpowiedzi zwyczajnie to nie pasuje
jak wierzba i grusza – nucą zupełnie
inne melodie; ufne, że na rysunku,
wtajemniczony
ujmie je jednym podmuchem.
Aleksander Osiński, 22 december 2013
Wracam z ufnością do tekstów, wierząc,
że ci sami wciąż z nimi trzymają.
Okładają plastrami miodu i otwierają szeroko
okna, aby mogły przejść powietrzem.
Znużony aromatem i brzęczeniem pszczół
składam je ponownie we śnie, próbując podniecić
zmienną topografią dłoni, wielomównością
palców, które wciąż na nowo starają się
przekonać, że stropy i strapienia
to nie to samo pojęcie, a na koniec
każdą linijkę składa się jeszcze raz
samymi ustami. Uśmiechnięte z ulgą
przybierają kształt kolejnego oddechu.
Aleksander Osiński, 8 december 2013
Więc, jak tamta dziewczynka, otrzymasz imię Maria,
piękne, przyznasz przecież, jak wiele życia potrafi się
w nim odbić, zamartwia w matczynym smutku i złych
wróżbach. Minuta życia i jeden, jedyny oddech musi
pomieścić tyle męskich spojrzeń, śpiewne wieczory,
tańce nad rzeką i słoneczne przebrania, a nawet grzech
pierworodny; ciekawe, że tak wiele przypadku ludzie
są gotowi wziąć do serca, chociaż to tylko jedna komora,
a na rozszczepionym niebie ziarno sporyszu, oderwane
wspomnienia ze zdjęcia usg; właściwie nigdy się nie wie,
ile ten gest waży - chrzczę cię – w imię ojca i prawa
do pogrzebu w białym, zimowym ogrójcu, gdzie nic
nikomu do tego, dlaczego i komu poświęca się ziemię.
Aleksander Osiński, 11 november 2013
Kiedy ostatni raz widziałem ojca
był cały w lukrze i miał obgryziony nos.
Chyba można go jeszcze spotkać
na krześle, na fotelu
na talerzyku wrzuconym do zlewu,
na buzi Ani, na podbródku.
Z jednym okruchem ucieka mrówka, gdzie?
Nie wiadomo, gdzie. Jak tu trafiła?
Nie wiadomo, jak.
Czy ktoś chciał z nim mówić?
Nie było jakichś dziwnych telefonów?
A może ktoś pytał
o nazwisko nieznanej osoby?
Aleksander Osiński, 28 october 2013
Są lata, gdy z wielką przyjemnością powracam
w najbliższe otoczenie słońca, odnoszę wrażenie,
że i jemu jest odrobinę lżej, gdy mnie widzi,
niewiele postarzałą i nieco bardziej tylko złożoną
z trudnych doświadczeń.
Oczekiwany znak pozdrowienia i zapewnienie,
że wszystko w swoim czasie, zdążymy jeszcze
opowiedzieć, a później już tylko pszczeli pośpiech
w zbieraniu, gdy uśmiechy rozsypują się jak manna,
niby w porze posiłku nad wielkim zwierzyńcem; smok
z wielkim łbem na łapie, roni chrapami kłęby iskier,
niedźwiedzica, przepełniona mlekiem, kładzie się
na boku karmiąc swoją młodą. A kiedy
pod koniec bezsennej nocy na chwilę opada
jej powieka, jeszcze raz rzucam w górę garść
orzeźwiających soli i odpływam,
jak zawsze, w łagodny szum fal
spełniona i niedokonana.
Aleksander Osiński, 13 october 2013
żeby napisać wiersz
pożyczyłem zeszyt od dziecka
tylko jedna lekcja z historii
później
nie chciało mu się notować
Spartakus po pokonaniu
dwóch konsularnych armii
miał otwartą drogę do wolności
powrócił jednak na południe
oddałem chłopakowi zeszyt
niech się biedak
jeszcze trochę pomęczy
Aleksander Osiński, 24 july 2013
pierwsza lektura jest na całe życie
sierota
wszystko pamięta wszystko wie
ostrożna przed swoimi
ukrywa teorię dnia i nocy
układając do snu
pomiędzy wersami
jak przepłynąć morze
nie mając łupiny orzecha
Aleksander Osiński, 16 june 2013
od domu do domu
księżyc się wlecze
dojrzewa
rodzi
a słońce tylko
żeby zerwać
patrzy
drwiąco – nie wiem
co ci odbija
stary
Aleksander Osiński, 14 april 2013
znam dobre wiersze
a wiersze znają dobrych ludzi
rozmawiają z nimi
ot tak
jak wiersz umie
dobrze życzyć
pytać czy wszyscy zdrowi
i czy w ogóle w czymś
może pomóc
znam dobre wiersze
i dobre pytania
których nie zadały
Aleksander Osiński, 10 november 2011
jeśli będziesz pisał o śmierci -
powiedziała matka - zapisz ją
małymi literami
wtedy nikt więcej
się w nią nie zmieści
matkę chowaliśmy sześć dni
bo nie dojechało kilka osób
ale oni mieli wtedy
naprawdę daleko
Aleksander Osiński, 21 october 2011
gdy jeden z naszych przodków poskąpił drugiemu radła
uzyskał nieszczęsne miano skąpiradła
do dzisiaj nie wiadomo czym się kierował
dlaczego miał radło podczas gdy tamten nie
z jakiego powodu jeden mógł patrzeć
jak drugi robi to samo gołymi rękami
jeden z nich miał córkę a drugi syna
nazwali ich zwyczajnie Romeo i Julia
później zapomnieli dlaczego
dzieci wracają
zanim wykrwawią się jak bliźni
liczący rany w twarzy drugiego
Aleksander Osiński, 18 september 2011
dziadek już się nie starzeje
starość zostawiła go daleko w tyle
ale się nie nudzi
robi krzesło
piłuje hebluje szlifuje papierem
gdy starość go zdubluje
wejdzie na krzesło
i skoczy jej na plecy
Aleksander Osiński, 23 june 2011
kładę się na ziemi
i nie pozwalam jej wstać
żadna jej wieża
nie przecina oka
żadne jej źdźbło
nie przebija płuc
nie wisi nade mną
ani jedna kropla
Aleksander Osiński, 4 june 2011
nie wszystkie słowa znają swoje pochodzenie
nie wszystkie potrafią rozrysować drzewo
tak żeby stało i mówiło
większość to zwyczajne sieroty
które ktoś podrzucił
bo już nie mógł wytrzymać
marudzenia
lepsze to niż w worek
i kanał
Aleksander Osiński, 23 march 2011
jeśli może nas zbawić
ta odrobina miłości
którą strach zmyć
z dnia na dzień
równie dobrze może nas zbawić
odrobina pieprzu albo chili
użyta w przeświadczeniu
że człowiek jest godny szczęścia
jeśli nawet
nie potrafi sobie wyobrazić
dobrej kolacji
Aleksander Osiński, 6 february 2011
to surowy przepis
nic się nie stanie jeśli
wrzucimy go na wrzątek
trochę popiszczy i co z tego
nie znamy nawet
pierwszej litery
jak zgadywać następne
ale coś umiemy
ugotować wodę
patrzeć jak próbuje się wydostać
co jej się przecież w końcu
i tak uda
Aleksander Osiński, 28 january 2011
wiesz o nas wiersz
i w nim jest wiesz
o nas
kulę
u poszycia taszczy
i wiesz
tylko co
stul ryj
licho nie śpi
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
0105wiesiek
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma