NeCrOtOn, 1 listopada 2013
Jestem sterylny
całuj
żelazne kajdany
pchnięte plecami
podmyte ręce
zbrudzone potem
wystawię długą
diagnozę
chciałaś lekarza
od schorzeń gorąca
tam poczekalnia
stygnij
to nie twoja kolej
wyjdź proszę
obmywam łóżko
z potrzeb
NeCrOtOn, 6 stycznia 2014
płytkie oceany
skopany ogród
czteronogich stołów
miękkich pod presją
zmył nakrycie
muśnięte ciepłotą
stłuczone wino
szeptało płynąc
na skraj pagórków
leniwie wsiąkając
idealnie żłobioną
krągłość
strzelająca lawa
zmaterializowana
ciekła w połowie
płynie pod stosem
tulącym rozpalone
płatki
NeCrOtOn, 6 stycznia 2014
soczyście wije
żebrzącą figurę
geometrycznie
przyległą
połowę garstki
pełni księżyca
katując
cofa
prowokując
zwiększa objętość
nie odsłaniając
choć jednej
firanki
NeCrOtOn, 2 listopada 2013
nie dobijaj się
drzwi
od wewnątrz
zamknięte
wycieraczka każe
podaj kliszę
być może wybaczy
nachalność
pukając
ucieknij
rozgniotę
niby przypadkiem
chcąc spojrzeć
w tyły
umyję buty
chronią duszę
przed takim
gównem
NeCrOtOn, 11 czerwca 2015
Zostawię drzwi otwarte.
I tak nie zapuka,
wejdzie z butami.
Czym jest drewniany płat
dla wujka ducha.
Dlaczego czarne okno
trzyma księżyc w garści?
Niepotrzebna mi widność.
Swoją drogą
wujek był siłaczem,
podnosił pół stówy
(ledwie ośmioletnie)
rzucając nim o ziemię.
Był też klucznikiem - rycerzem,
lubił grzebać w zamkach.
Po co mi drzwi,
po co mi okno.
NeCrOtOn, 3 czerwca 2015
pod kwietniowym namiotem
architekt wiecznie zarobiony
nie mógł dać plamy
(ostatni dzień urlopu)
sprowadzono malucha
tak chciała pani
stan zupełnie średniawy
siedem wiosen
a charczał jak starzec
skorygowali skrzywienia
doszczętnie odmalowali
odświeżyli chodniki
(tamte śmierdziały zwierzakiem)
latami przez wszystkich jeżdżony
poprzedni właściciele
nieznani
rozruch
nienaprawialny
z drugiej strony
problem leżał w trybach
po trzydziestu latach
miała przerzuty do skrzyni
i pachnące włosy
NeCrOtOn, 2 listopada 2013
czego chcieć więcej
od pól malowanych
beztroską
przecież mogę oddychać
wolną piersią
mam cztery kończyny
spadam na cztery łapy
pokój zawsze
umeblowany
nie siedzę na plecach
innego tragarza
mogę latać w obłokach
nieograniczonych ulic
marzeń
siać mak na łąkach
kłaść się w objęcia
kropel deszczu
śliniących
stopy
czego chcieć więcej
jeśli panem swego losu
kowalem miecza
NeCrOtOn, 30 kwietnia 2015
bierzemy poprawkę
na ludzkie dusze
kiedy są świeżo wyklute
zorane już dłonie
tuszowane tatuażem
przez archanioła
habilitowanego
wszelakich nauk
który się zrodził
pod matczynym uśmiechem
brak upadłym
polotu kiedy skrzydła
nader rozwinięte
brak archaniołom skazy
zoranym wehikuł
piekielnie się przyda
NeCrOtOn, 3 listopada 2013
w gwieździstej agonii
ciała niebieskie
leżą
nie zamykaj
powiek
rozwianych
długofalowym
wybuchem
setek oparzeń
jednym tchem
wchłaniaj
wspólny
język
doskonale
uniwersalny
NeCrOtOn, 28 stycznia 2014
król i dama
na hazardowym stole
brak tam nakrycia
jedynie lampka
czerwonego wina
nadchodzi nowe rozdanie
przybierają kształty
wiążąc figury
każdą wymienią
na serce
pod jeden kolor
pan daje pretekst
by pokryć panią w talii
można się tasować
do suchej butelki
białego rana
kiedyś się spotkają
w parze
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
24 maja 2024
24,05wiesiek
24 maja 2024
ZłudaArsis
23 maja 2024
2305wiesiek
22 maja 2024
Wyśmienicievioletta
22 maja 2024
2205wiesiek
22 maja 2024
Litania dla GazyDeadbat
22 maja 2024
Światło i cienieJaga
22 maja 2024
Na końcu świataJaga
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek
20 maja 2024
Za ciepło się ubrałaJaga