Yaro, 17 sierpnia 2024
gdy patrzyłaś na mnie
jak w obrazek
widziałem świat całkiem inaczej
nie podałaś ręki jak robaczek
trząsłem się nad swoim życiem
zaplątała we włosach palcami
na znak uwielbienia ale to na nic
nie byłem w oczach zaiskrzyło i zgasło jak znicz
w oczach szklanki zmieszany
nie znaczyło nic już nic
chciałbym umrzeć z miłości dla Boga
ujrzeć niebo i ciebie ostatni raz choćby online
Marek Gajowniczek, 17 sierpnia 2024
Nie byle kto,
bo WHO
po objawach małpiej ospy
dostała małpiego rozumu.
Mogą pojawić się krosty!
Należy unikać tłumu,
skupisk i zgromadzeń wszelkich!
Najmniejsze na skórze bombelki
trzeba szybko zdiagnozowaćI
Szczepić się! Nie protestować!
Liczne protesty społeczne
mogą być niebezpieczme!
Podobnie - wyborcze wiece.
W przychodni oraz w aptece
i w każdej ulicznej grupie
nie rozpoznasz jak dalece
rozniósł im się wrzód na d....
.
Niespodziana eskalacja,
a miał być powrót cowida?
Zaskoczenie? Konsternacja?
Siedźmy cicho... bo się wyda
sam53, 16 sierpnia 2024
czasami wychodzę z siebie
z wypisaną wierszem receptą na zdrowie
kolorami kroków znacząc poranny spacer
z twoim - kocham - amuletem szczęścia
zabieram pocałunki pachnące jeszcze pożądaniem
widoki na przyszłość odebrane od zwyczajnych
uśmiech którym zasiewasz kolejne dni
szukam wspomnień oznaczonych jesiennymi barwami
motylom w mieście tak mało potrzeba
wystarczy ulica - podlewane słońcem trawnikowe łączki
i deszcz który zmyje upał z betonowych chodników
wieczorem pod latarnię wrócą ćmy
sam53, 16 sierpnia 2024
miłość dojrzewa w kwiatach września
jak słowo kocham na poduszce
kiedy wspomnieniem zawsze pierwsza
trochę szalona pełna wzruszeń
widzę ją w astrach i powojach
w brązach kasztanów i żołędzi
w fioletach wrzosów mchem wyrosła
w wierszu przy tobie jak łzy szczęścia
czasami ciągnie pod jabłonie
gdzie owoc w słońcu się rumieni
jabłka nie mieszczą się już w dłoniach
jak twoje piersi przy nadziei
miłość dojrzewa na jesieni
w gwiazdach co miały spaść - nie spadły
w wieczornym szepcie cichym - nie śpisz
noc z tobą pachnie światem magii
sam53, 15 sierpnia 2024
nie wiem od kiedy przychodzisz do mnie we śnie
wilgotna wieczorną rosą
w aromacie dojrzałych jeżyn
dlaczego plączę w dłoniach twoje imię
nasze cienie wędrują obok siebie
dlaczego słońce zachodzi raz we mnie raz w tobie
a pocałunki nie kończą się w kącikach ust
nie mam pojęcia w którym wierszu obudzimy się o świcie
ale wiem że jeżyny w tym roku smakują wybornie
pachniesz babciną konfiturą
sam53, 15 sierpnia 2024
no i przyszedł jak deszcz po upalnym dniu
zmywając kurz z wczorajszych marzeń
porozsuwał cienie szukając innych słońc
jakby nie wiedział że można je namalować
a dzień nie zacznie się i nie skończy pośród mchów i paproci
gdzie każda przyjemność trwa więcej niż chwilę
.
oddałabyś się mu bez mrugnięcia okiem
pewna że druga strona księżyca jest piękniejsza
od tej codziennej zwyczajnej smutnej
.
widzę cię w jego szerokich ramionach
szerszych od śliwki uginającej się pod ciężarem owoców
w fiolecie zawsze było ci do twarzy
.
wspomnienia z czasem nabierają innych barw
violetta, 15 sierpnia 2024
na plaży zakładam jedwabne pareo
owijasz delikatnie kropelki morza
zostaną ze mną dłużej
jak czerwony hibiskus śmiejąc się
z pięknie muśniętej opalenizny
wracaj po zapach plumerii
sam53, 13 sierpnia 2024
.
często chowam sny pod poduszkę
wierząc że będzie im tam tak samo dobrze
jak niedokończonym wierszom
.
chyba wszystko co stworzy wyobraźnia potrzebuje czasu
słowo wymaga ponad to odrobiny światła
dwa słowa dwóch serc
.
w myślach prowadzisz na drugą stronę
już nie chodzimy po wodzie
sam53, 13 sierpnia 2024
żeby się tylko nie oparzyć
gdy usta czują żar na ustach
kiedy wędrujesz w świecie magii
która do łez potrafi wzruszać
.
pieszcząc oddechem tuż za uchem
pozwalasz ciału w środku płonąć
by delikatny ognia bukiet
oddał się w jasyr tęsknym dłoniom
.
aż po szaleństwo w namiętności
która chce w jedno związać serca
i do misterium już zaprosić
choćbyśmy nagle wyszli z wiersza
.
nim słońce zajdzie księżyc wstanie
a deszcz nasyci nas do woli
nim się zdążymy w jutro zapleść
i w sobie jeszcze raz zapomnieć
sam53, 13 sierpnia 2024
to musiało być przeznaczenie
zimowy wieczór zadymka - na przystanku ona i on
przypadek - pewnie wracali do domu
w świetle latarni śnieg w płatach sypał na czoło nos na usta
oni opatuleni szalikami chuchają w ręce
tak żeby para z ust omijała spojrzenia
budując srebrzyste sople pod nosem
ktoś z boku szukałby pewnie twarzy w tym ośnieżonym obrazku
gdy odwróceni plecami do wiatru
walczyli z mrozem który powoli owijał
ich zziębnięte ciała w jeden wielki kokon
tuląc się wzajemnie łączyli resztki ciepła
słuchając przemiennie bicia serc i hulającego wiatru
pragnienie siebie tliło się śladem pocałunku na sinych ustach
bliskość budziła raz po raz głębokie oddechy
wydawało się że wszyscy idziemy pod stromą górę
a przecież nie byliśmy na wyprawie w Himalaje
choć pogoda na warszawskich Jelonkach nie przypominała normalnej zimy
kiedy nadjechał autobus
w świetle księżyca zobaczyłem przeznaczenie
usiadło miedzy młodymi ludźmi
on trzymał ją w ramionach
jej wełniana kolorowa czapka łaskotała go w podbródek
tego wieczoru nie sprwdzałem biletów
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
26 listopada 2024
z niedopitym winemsam53
26 listopada 2024
doskonałośćBelamonte/Senograsta
26 listopada 2024
Oczekiwanie na nowego GodotaMisiek
25 listopada 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 listopada 2024
2511wiesiek
25 listopada 2024
Bajkaabsynt
25 listopada 2024
0019absynt
25 listopada 2024
Pod skrzydłamiJaga
25 listopada 2024
Widzenie wielu poetówdoremi
25 listopada 2024
refleksjasam53