Arsis, 11 sierpnia 2024
(Cyklu: Określenia)
Wtedy. Tak, wtedy. Było lato. Czy początek czerwca, kiedy wsłuchiwałem się w ciszę szeleszczących
liści.
Za oknem deszcz. Mżące krople błyskały w przelocie. W lśnieniach słońca
spoza szarych chmur.
Rozpryskiwały się na parapetach
kryształy.
Kłujące w oczy odpryski.
Za sztachetami malw w pomarańczy drżące kule. Matka jeszcze żyła. Wtedy. Była w sąsiednim pokoju.
Przeżyłem ją.
Pamiętam, że byłem wpatrzony
w żywy klejnot jej spojrzenia.
Mówiła coś ze śmiechem, albo ze łzami w oczach.
Recytowała słowa zapamiętane z dzieciństwa.
Opowiadała. Wspomnienia lały się strumieniem…
W błysku okna.
W słońcu.
O poranku.
Tego, albo tamtego lata.
Przepraszam, ale muszę przerwać na chwilę.
Ponieważ kręci mi się w głowie, wiruje…
Piękny marynarz spogląda na mnie zalotnie.
Z etykiety:
Tom of Finland.
Gdzieś, spoza kryształowych kropli.
Wśród kropli, co lśnią i zamykają wewnątrz twoje oblicze.
Ech, znowu przesadziłem.
Do kogo to
mówię?
Do kogo?
Nie wiem.
Nie pamiętam…
Albowiem chyba do nikogo. Do samego siebie, jedynie.
Wiesz? W moim sercu zalęgły się motyle i łątki.
A w tym czystym nasłonecznieniu słoneczniki są raniącym oczy uderzeniem blasku.
Gdziekolwiek, na polu. Na łące. W zielsku traw przypadłych do ziemi płaczę.
I łapię chciwie hausty powietrza, majacząc o tobie w barłogu z krecich kopców.
W nikłych podmuchach owadzich skrzydeł,
co przelatują obok z cichym brzęczeniem.
W przybladłym od żaru
błękicie
kurz i pajęczyny.
Trzeszczenie sosny wyrosłej na piasku.
W czerwonych
malwach,
w anemonach...
Zaciskam mocno
powieki
oślepiony aureolą światła.
Pod powiekami pulsujący powidok skrzydlatych cieni…
Jakby ktoś szedł w gorących drżeniach powietrza, bądź płynął obłokiem nad piaszczystą drogą...
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-08-11)
*) Weltschmerz (niem. ) - Ból świata
***
https://www.youtube.com/watch?v=jaiAZPwHiag
sam53, 11 sierpnia 2024
cieszę się że Marta oprócz gotowania obiadów
przyjmowania gości znajduje czas na malowanie obrazów
pejzaże martwa natura portrety - wszystko jej wychodzi
spod pędzla gdy zabiezpieczona w fotografie i farby
siada za sztalugą
w bibliotece za regałami z książkami znajdują miejsce
jeszcze nieskończone i te najstarsze
najnowsze w drewnianych prostych ramach wiszą w przedpokoju
w sypialni nawet w kuchni
obrazom należy się spokój choć Marta często je poprawia
często też odkurza mawiając że to chyba zboczenie zawodowe
czasami wraca do namalowanych kwiatów
przytula je wącha jak gdyby piwonie róże czy tulipany nie pachniały farbą
gdy sprzedaje albo daruje komuś swoje dzieło sięga po aparat
zdjęcie trafia do albumu
przeglądając fotki uczę się jej stylu
ktoś dawno temu powiedział że Marta maluje jak młody Claude Monet
jego świeżość kolorów Marta nosi w swoich oczach
Trepifajksel, 11 sierpnia 2024
I nawet ten las bardziej
zielony, i rzeka
melodyjniej szumi,
gdy szumi
piwo w głowie, więc
na zdrowie. Skujmy się
chmielowo, zanim
skuje nas biel
ścian albo świątynny chłód
iluzji, aluzji, pobożnych zwątpień,
gdy wszystkie
czułe słówka, to łamigłówka
smutków i skutków
ubocznych noworocznych postanowień.
--------------------------------------------------------
Pocztówki z Wygnajewa
sam53, 11 sierpnia 2024
niech w nas się plączą nutki lata
niech z marzeniami tańczą co dzień
w deszczu i w słońcu gdy je splata
w plejady dźwieków sam czarodziej
tworząc symfonię gwiezdnej burzy
niezapomniane chwile piękna
których nikt pewnie nie powtórzy
sierpniowa miłość gra nam w sercach
na świerszczych skrzypcach za firanką
i w małych kwiatkach na pościeli
w twojej melodii chciałbym zasnąć
zbudź pocałunkiem przy niedzieli
sam53, 10 sierpnia 2024
sen zniewala gdy budzę się z poduszką na głowie
a miała być biała chusta Danuśki z okrzykiem
- mój ci on - mój
.
w tym śnie pocałunki smakują podwójnie
nad ranem słyszę tajemniczy szept Natalii Lwownej
w rozmowie która dodaje sił
.
w przytuleniu
chwytam małe dłonie Ani z Avonlea
a może z Zielonego Wzgórza
delikatne drobne podobne twoim
cieszą gdy dotykasz
.
deszcz za oknem wystukuje poranne stacatto
biorę ciebie w ramiona
lgniesz do mnie jak zawsze całą sobą
ślady ust to nie sen
a słodka pieczęć niezależności
.
kiedyś pragnieniem był grzech
chwila gdy byliśmy w sobie i wiosną i jesienią
dojrzewaliśmy w pospiesznych pieszczotach
by dziś śnić to co przemineło nie tylko z wiatrem
ale też umawiać się na spotkanie
.
po drugiej stronie rzeki
Marek Gajowniczek, 10 sierpnia 2024
Późna randka ze smartfonem,
z opuszczoną głową.
Wolnym krokiem w dobrą stronę-
Moda? Młodość? Nowość?
.
Nowy kontakt jest w zasięgu.
Kusi niewiadoma.
Mówisz i piszesz bez lęku.
Nikt nic nie wie o nas.
..
Flircik - same dwuznaczności.
Letnia noc i pełnia.
Spacer z pieskiem w samotności
zachcianki serc spełnia.
..
Piesek ciągnie już do domu -
krótka jest smycz słów.
Hejka... i nie mów nikomu!
Jutro zadzw znów!
sam53, 9 sierpnia 2024
tutaj dzień dobry brzmi ospale
myśli chowają się w pokrzywy
kwiaty jak niebo zawsze szare
trudno i tęczą je ożywić
jak wypaloną żarem łąkę
w burych badylach trzcin i ostów
gdzie mrok z każdego źdźbła się sączy
w apokalipsę tak po prostu
pióro zdumione pisać wzbrania
bo mnie nie w głowie szary przekaz
chciałbym żyć w świecie zakochania
malować ciebie i rozbierać
ze słów wprost z serca słowem do mnie
zamieńmy szarość w piękny sonet
Misiek, 9 sierpnia 2024
Jak pisklę wyrzucone z gniazda
połamanego po ostatniej burzy
porzucony został sam w swoim świecie
Na niebie zgasła ostatnia gwiazda
nadziei i nic z niej już nie wywróży
tego co Arachne teraz jemu z nici uplecie
Śmieją się do łez jedynie córy Koryntu
w czerwonym kapturze kat zaciera ręce
bo to koniec i nadchodzi nowa odsłona
Zagubione myśli w zaułkach labiryntu
żadnych wierszy żadnej poezji więcej
kogo obchodzi czy przeżyje czy może skona
i wszystko pęknie za chwilę z rozpaczy
niczym kryształowe puchary i wazy
zostaną tylko podarte kartki zapisane
Których nikt nie przeczyta i nie zobaczy
w galerii zdejmują już ostatnie obrazy
…
jaki świat zastanie opatrując serca ranę
Czy ktoś nadejdzie mu jeszcze z pomocą
czy nie zabraknie nawet leków i bandaży
tylko smutny księżyc pozdrowi go nocą
nikt nie wie co i czy jeszcze się wydarzy
Marek Gajowniczek, 8 sierpnia 2024
Na Końskim Targu sprzedano Pegaza.
Ktoś palił w oknie przytułka,
czego surowo przepis zakazał -
on puszczał w niebo niebieskie kółka.
.
Żyłę Sekwany ścisnęła staza.
Na dachu strzelca widziano.
Niebieski Jezus palec pokazał.
Olimpu żle pilnowano.
.
Co pan tu robi? Fuknęła siostra
odłączająca kroplówkę.
Z natury nigdy nie była ostra
i przemilczała wymówkę.
Rząd Pegazowi skrzydła spiłował
i wokół fruwały pióra.
Bykowi Giełdy opadła głowa.
Ryknęła z bólu Kultura.
.
Palec na ustach miała Poezja.
Dopalał już się skręt wiersza
i z ardzydzieła znikła finezja
dzisiejsza i ta wcześniejsza.
.
Czas momentalnie bardzo przyspieszył.
Pachniało sierpniową burzą.
Palacza nagły lęk w sercu przeszył,
że dni mu się nie powtórzą.
.
Szkoda - nie szkoda, bo nie ma czego?
Samotmość to przytulisko!
Rapsod żałosny - resztka dobrego,
a niewiadome jest blisko.
violetta, 6 sierpnia 2024
złap mnie gdy wylecę po jasno-cytrynowych
płatkach słonecznika w twoje ręce
na nasz spektakl światła poranka
będę promienna bo mam swój urok
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
20 lipca 2025
wiesiek
20 lipca 2025
Yaro
20 lipca 2025
Yaro
19 lipca 2025
wiesiek
19 lipca 2025
violetta
19 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
19 lipca 2025
ajw
19 lipca 2025
ajw
19 lipca 2025
dobrosław77
19 lipca 2025
Belamonte/Senograsta