poezja

poezja
violetta

violetta, 18 listopada 2023

Reset

włączę playlistę
posprzątam dom
w wisienki sukience
delikatnie potrząsana
zapachnę tak ciepło





https://www.youtube.com/watch?v=FQHWBWXs8Ws


liczba komentarzy: 6 | punkty: 7 | szczegóły

Trepifajksel

Trepifajksel, 18 listopada 2023

Kątnik, czyli oniryczne okoliczności spękań w ścianach

Wystarczy zgasić światło, by usłyszeć
tupot w szczelinach. Osiem odnóży lęku czas
sprowadza do chwili, na cienkiej pajęczynie
być może puenta ostatniego snu albo myśl
jak zagłada. Zanim świt przyłapie ciszę

in flagranti, przyczajeni do zmroku,
pozostajemy po przeciwnych stronach
milczenia. Miejsce trzyma na uwięzi,
kpiąc z naszych rojeń, mimo wymuszonej
czasoprzestrzeni nie wchodzimy sobie w drogę.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

sam53

sam53, 18 listopada 2023

na początek jesień

kiedy słońce i wiatr snują się nad horyzontem
w pogoni za jakimś buro-szarym listkiem
opowiadają zmęczonym codzienną wędrówką chmurom
o ulewnych deszczach
o niekończących się mżawkach zmieszanych ze śniegiem

zaplątują jesienną aurę w nagie drzewa
zatrzymane rozczochrane myśli wiążą starą pajęczyną
wyjętą z dziurawych parasoli

a gdy wieczorem przykładam ucho do poduszki
budzą sny
w tej wielowymiarowej przestrzeni gotują się pomysły
pragnienia wiersze
cisza też ma swoją moc

kończy jak zwykle czas


liczba komentarzy: 7 | punkty: 5 | szczegóły

kb

kb, 17 listopada 2023

Sepia

w kadrze złota kompozycja
spełniasz się florystycznie

nie potrafię być kwiatem słonecznika
bardziej poszarzałym kamieniem
który odrzucony zaistniał
w twardej ciszy

dlatego o nic nie pytamy
dzieląc między siebie
zasuszone ziarna
wyobraźnią

na dwa
na dwa
w nieskończoność
do zatrzaśnięcia jesieni


liczba komentarzy: 23 | punkty: 8 | szczegóły

drachma

drachma, 17 listopada 2023

Obóz wzorcowy

W mieście braterskiej miłości
uwijają się mrówki jak w ukropie
napompowani Afroamerykanie
z sekcji sportowo – gimnastycznej
w białych polo z instrumentem
do bezpośredniej perswazji
kijem bejsbolowym
członkowie sztafet ochronnych
mają się tu dobrze
bo hodowane mszyce
żywe trupy z Kensington Ave
dają im spadź

Tu jest więcej wolności w tym
wzorcowym obozie
szeroką rzeką płynie
od przyjaciół z Chin fentanyl
meksykańscy kucharze
gotują danie dnia
a znajome mrówki przez granice
dostarczają nam wiele dań
tu jest lepiej niż w innych obozach
w Kanadzie Europie w Polsce
wszędzie są przedsiębiorcze
mrówki i dojne krowy
mszyce


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Yaro

Yaro, 17 listopada 2023

smutno

pastwisz się gdy krwawię
łzy osusza ciepły sweter
rękaw długi na rozstanie
w zadumie trwa rozciąga się czasem
w oczach już nie ty lecz ktoś obcy

czuję zapach ziemi między twoimi nogami
zatrutego ziarna pełne w różnych kolorach
wory na policzkach jak pośladki na udach
czuję że trwam na cienkim cieście francuskim

zabawki zabieram wynosząc się z tym
ciężarem ciała nie tylko złudzeniem w głowie
zamykam przedział jadę w nieznane dotąd
żagle napięte w nozdrzach z wiatrem

daleko piach z wyspą archipelagu wspomnienia
troski zadumy nad morzem słów kilka zdjęć


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 16 listopada 2023

Psalm Czterdziesty Siódmy. Wielki jest Pan nasz, stwórca Wszechświata

Biblia Tysiąclecia: Bóg na tronie królewskim
Jan Kochanowski: Kleszczmy rękoma wszyscy zgodliwie

Wielki jest Pan nasz, stwórca Wszechświata,
dziecka w pieluszkach, ptaka, co lata,
skrzydeł poety, konia w galopie,
starszych pań modlitw, osła, co kopie.

Wielki jest Twórca natchnionych wersów,
mądrych dla wiernych, złych dla bluźnierców,
gór pięknych westchnień, piasku na brzegu,
gwiazd ponad dachem, kościoła w śniegu.

Więc chwalmy Pana dźwiękami orkiestr,
Anioły strójmy w najwyższy rejestr.
Śpiewajmy Bogu nad podziałami
i wciąż dziękujmy, że chce być z nami.

Bóg nasz jest Panem wszystkich narodów.
Tych, które nie chcą i chcą dowodów
Na jego władztwo, na Jego miłość.
Któż wtedy zerka w świata zawiłość?

Wielki jest Bóg nasz w swej zawiłości.
W ciemnej i jasnej materii gości,
wielość energii z Niego wynika,
Jego jest cząstka w śpiewie słowika.

Więc chwalmy Pana przy trąbek dźwięku.
Kto w niego wierzy, nie zazna lęku
nieskończoności, która za progiem.
Psalm mu zaśpiewa. Pospołu z Bogiem.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

sam53

sam53, 16 listopada 2023

siłami natury

Magdalena poczuła bóle kiedy zachodziło słońce
dzisiaj chyba na pogodę
kiedy zachodzi na czerwono będzie przymrozek
już słychać jak ziemia tężeje
trawa skrzypi
do rana jezioro zamarznie

wody odeszły wieczorem
chłopak


liczba komentarzy: 4 | punkty: 7 | szczegóły

kb

kb, 16 listopada 2023

Dendro teo

Za matkę otrzymaliśmy rozłożystą wierzbę,
surowym ojcem okazał się nieobliczalny wiatr.
Wirowaliśmy w ich błogosławieństwie,
jak posłuszne liście, w imię ratunku
dla obumierających ulic i placów.

Nastąpił upadek, złamały się mosty.
W piwnicach gniły trupy
i tylko jedna kobieta,
porwana odkrywczą intuicją,
wybiegła nam naprzeciw.

Znaleźliśmy w niej żywe słowa,
których nikt nie pojął
z ust pięknego proroka,
wyklętego po święcie bytu,
ostatnim w multimedialnej epoce.

Uwierzyła.
Chaos jej włosów
- w nich moc nowych włókien
po nas.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Arsis

Arsis, 16 listopada 2023

Psychodelium

W starym szpitalu stare odrapane łóżka. Odpadająca płatami farba ze ścian, płachty pajęczyn,
kurz…

Betonowa podłoga, pojedyncze klepki i okna
szeroko otwarte na zieleń szumiących drzew.

Za oknami otwartymi na przyszłość
słońce zsuwa się jaskrawo
po liściach dębów, kasztanów…

Za oknami nadciągający zmierzch,
co skrywa się jeszcze
za sztachetami malw,
za drewnianym płotem
pełnym glinianych dzbanów i jakichś podartych szmat.

Za oknami melancholia ścian
posiniaczonych, nasiąkniętych wilgocią.

Za oknami…
Cóż jeszcze za oknami?

Niesie się piskliwy szum
świdrujący omszone kamienie.

Jesteś tu jeszcze? Do kogo tak szepczę?
W rozkołysanej scenerii krajobrazu, zamiast twarzy dostrzegam olśniewającą aureolę blasku.

*

Zaskoczyłem samego siebie, przyłapawszy się na wzgardzie do nie wiadomo czego.

Zapatrzony w utopiony wizerunek marynarza na etykiecie Tom of Finland, oblizuję się lubieżnie.

Obcisła skóra sado-maso.
Wąsik, ach, ten wąsik.
Błysk ćwieków, źrenic…

Otwieram oczy. Zamykam…

Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek w jakimś dziwnym tańcu,
w mizdrzeniu się do czegoś w oparach absurdu.

*

I znowu idę polami, jakby we śnie. Niosę w ukryciu miłość, okrywając ją ciężkim oddechem
i połą płaszcza przy sercu. Wypada mi spod pazuchy butelką, roztrzaskując się o kamienie.

Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie wiem. Już nic nie wiem.
Nie wiem nawet czy jestem,
będąc gdzieś tutaj i nie będąc zarazem.

Wszystko zapomniałem, ulegając atrofii pamięci.

Jak ty miałaś
na imię?
Zofia? Teresa?

Mijają mnie zapomniane widma o twarzach
poznaczonych pikselami czasu.
Omiatają mnie piwnicznym chłodem/

Idę polami. Bezdroża wokół i wszędzie.
I wciąż tylko, i wciąż jakieś szepty, oddechy wiatru, nocy…

Chodzę w kółko
jak na oddziale
dla umysłowo chorych.

Błądzę.

*

Budzi mnie łoskot zapadającej się w sobie wielkiej góry, wielkiego masywu na wyobraźnię.

Przelatują ze świstem blaszane ptaki.
Rozbryzgują się o ceglany mur
z chrzęstem pękających skrzydeł.

W smrodzie wyciekającego zewsząd smaru
wysypują się opiłki żelaza zamiast piór/
I nacierają z gwizdem na pulsujące membrany bolących uszu koszmary sennej maligny…

*

Co? Że nie ma wiersza?
No nie ma i nie będzie.
Zresztą nigdy go nie było.

Bo i po co wiersz?

Już ja dam wiersz,
że aż wam pójdzie w pięty!

Te wszystkie czterotakty, dziesięciotakty
z nieznośną lekkością oddechu, bądź pauzą na oddech…

Będzie pauza,
oj, będzie,
ale na rzyganie!

Zasadzać łapy w rozwarte, skorodowane dzioby i pędem do kubła! Wy, udawani pięknisie,
pachnący fiołkowymi perfumami, a tak na prawdę śmierdzące błazny z dziurami w zębach.

Wszystko zarzygane, obrzygane,
jak w luksusowej stołypinówce
nocnego ekspresu do syberyjskiego łagru.

Uwaga!

Czas na wypróżnianie!

Walą kolbami
po zadach.
Odbijają nerki.
Nikt nie zostaje w tyle!

Kto zostaje, temu kula w łeb!

Nie ma zmiłowania. Już ja wam dam zmiłowanie…

Pędzą na trzaskający mróz, na ujadający
wściekłymi psami mróz,
w którym uryna zamarza, nie dolatując do celu
i zwisa łamiącymi się patykami z zawszonych gaci.

Lecz nikt
nie zdąża,

Każdy lezie po każdym, umazany gównianym pancerzem po samą szyję, co pęka,
rozlatuje się na kawałki
przy najmniejszym poruszeniu.

*

Na lichym ogrodzeniu otaczającym pustkę
zwisają resztki z szarą sierścią kozła. Nie przeskoczył.

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-16)

***

https://www.youtube.com/watch?v=YVKELrH8CbE


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły


  10 - 30 - 100  

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1