sam53, 13 września 2025
lubię tę naszą miłość
tę niecodzienną magię
to ciepło które śniłem
czasami też na jawie
pachnące każdej nocy
konwalią bzem i majem
w tę wiosnę nie śmiem prosić
a chciałbym już na amen
pozostać w twych ramionach
z nadzieją że o świcie
z pewnością cię przekonam
nie pytaj - kocham życie
sam53, 13 września 2025
wieczór przy tobie - nie śpisz - nie śpię
słyszę szum morza fale płoną
w dwóch słowach złączmy naszą przestrzeń
niech senne usta twoich dotkną
.
niechaj się wtulą w miękkość piersi
poddając się żywiołom chwili
jakby bezgrzesznie chciały zgrzeszyć
albo zatańczyć - zatańczymy
.
ciał namiętnością cierpką słoną
która do tańca nas porywa
fala za falą ogniem płonie
niedosyt pieni się na grzywach
.
związani rytmem w piruetach
w świetle latarni jednym cieniem
uradowani pełni szczęścia
trwamy w objęciach blisko siebie
.
znacząc zmysłowym pocałunkiem
wzajemny uśmiech jak najczulej
ach tańczmy tańczmy jeszcze frunę
inaczej kochać już nie umiem
sam53, 12 września 2025
odnalezione w codzienności
nasze zwyczajne powitanie
niepoliczonych wspólnych godzin
nim na dzień dobry słońce wstanie
z pachnącym wczoraj na poduszkach
dobrze że dzisiaj jest sobota
myśli wędrują z ust na usta
spojrzeniem oczu kochasz - kocham
w źrenicach kwiaty - nie wiem - tysiąc
kiedy całujesz czuję mrowie
w ramionach z tobą - mogę przysiąc
jednego serca słyszę spowiedź
Yaro, 12 września 2025
po wieloletniej edukacji
z czwartej klasy
wcielili do wojska
mogłem iść do kopalni
klaustrofobia i lenistwo
przeważyło szalę
poszedłem w kamasze
unitarne szkolenie
przysięga piękny dzień
słońce postawa potem zgon
ais, 12 września 2025
już w podstawówce
zaprojektowałam nasze życie
pocałunki na dzień dobry i dobranoc
wielka miłość
w domu na przedmieściach
z dwójką dzieci
idealny obrazek jak w bajce
dlatego wybacz
nie popłynę z tobą w ten rejs
zostanę tu
na zawsze z moimi marzeniami
do których jestem przywiązana
Sztelak Marcin, 12 września 2025
Od kiedy robisz się przeźroczysta
wraz z zachodzącym słońcem
noce są coraz zimniejsze,
nie pomaga nawet wściekłe bicie serca.
Przy zgaszonym świetle
i szczelnie zasnutych oknach
czuję twój oddech,
delikatnie osiada na pustej ramce.
Świt spopielił zdjęcie,
proch wypełnił całą przestrzeń
pomiędzy nocą a snem.
To jego pragnę, wcale go nie chcąc
– cisza i miałkość.
absynt, 11 września 2025
z ustami na ołtarzu kłamstw, wtulona w niebiańską ciszę
rozpościerasz pióropusze, kolorowe wachlarze wyganiają anioły,
a spragnione dotyku dłonie ścielą wykrochmaloną pościel.
otwarte okna nie potrafią mówić, a jednak zapraszają,
rozniecają nadzieję, chłonąc zapach traw i zdeptanej ziemi
milczą.
masz takie zimne oczy, uleciało ciepło, zgasły latanie,
po ścianach pełzają cienie. ostatnia noc lata, przygaszone świece,
i on, stary złodziej: biały księżyc – chce patrzeć,
zagląda do sypialni, łóżko trzeszczy od nadmiaru wrażeń,
twarz omywają mi czarne wodospady włosów, a ty zdajesz się
chwytać gwiazd, uciekać.
bez słów, uwięzieni w rozpalonym tyglu z płynnym metalem,
zdajemy się istnieć choć brakuje znaczeń, znaków,
dowodów bycia
sam53, 11 września 2025
w dziewczęcym blasku w młodzieńczym rozkwicie
w zielonym listku gdy mu zżółknąć przyjdzie
w dojrzałym jabłku i w twych źrenic błysku
widziałem piękno ale to nie wszystko
w locie jaskółki która rwie powietrze
w urodzie kwiatów przemoczonych deszczem
w ziołach pachnących wrotyczem czy rdestem
widziałem piękno - dlatego tu jestem
i czuję kroplę gdy spływa po skroni
jak pocałunek dotyk twoich dłoni
i wiatr mnie cieszy - jego śpiew w obłokach
widziałem piękno
piękno kocham kocham
Sztelak Marcin, 11 września 2025
Płacz nad rozlanym mlekiem
z łatwością można ukryć
przechylając kolejny kieliszek.
Byle do świtu lub zmierzchu,
z perspektywy fotela obojętne.
Panie nie jestem godzien,
ale skoro już jesteś, usiądź.
W końcu świat umiera na moich oczach,
chociaż bardziej pod powiekami.
Pieką od ciągłego puszczania oka
do szczupełej panienki z kosą.
Ostateczne rozwiązanie jest mi coraz bliższe,
więc drogi gościu dajmy spokój
dyskusjom. I bez toastów,
są tak samo śmieszne jak epitafia.
To co najważniejsze jest jak zwykle
na wyciągnięcie ręki, jednak za daleko
o kilka milczeń.
wolnyduch, 11 września 2025
Lato wietrzeje niczym wino,
bukiet nie cieszy aromatem.
Chciałbyś się jeszcze nim upijać,
lecz tylko resztki pozostały.
Fajeczką pyka tuż przed domem,
unosi szczątki martwych liści,
i miewa katar(przeziębione),
z nosa mu kapie, ziemię zwilża.
Lecz wkrótce "Tycjan" je przesłoni,
gdy jesień wyjdzie zza zakrętu,
by pędzlem pysznić rudozłotym -
na włosach klonów, albo dębów.
Zwiewne sukienki odwieszone
żałośnie zasną na wieszakach.
Nabrzmiały kasztan najeżony
ze złością prędko będzie spadać.
A zakochani? Dla nich jesień -
jak w lecie staw z łabędzim sercem...
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 września 2025
smokjerzy
13 września 2025
sam53
13 września 2025
wiesiek
13 września 2025
sam53
13 września 2025
dobrosław77
12 września 2025
sam53
12 września 2025
Yaro
12 września 2025
wiesiek
12 września 2025
ais
12 września 2025
smokjerzy