Teresa Tomys, 7 sierpnia 2023
kiedy pada deszcz jestem jak kot
szukam cichego kącika
otulona puchatym kocem
rozmyślam o niczym ważnym
kawa spkojnie stygnie
nie zasypiam
obojętnieję
to tak jakby mnie nie było
cisza i ja
leniwe ruchy
łyk zimnej kawy
wreszcie mam czas
wracam do ksiązki
w której świeci słońce
pachną kwiaty
słychać śmiech
to dobre miejsce
VIII.2023/T.Tomys/E.literaci/pl
Sztelak Marcin, 7 sierpnia 2023
Gotuję dusze (w liczbie mnogie)
w sosie z błękitów.
Obiad godny pana i władcy
dziurawych spodni.
Oraz anielskich skrzydełek
wiszących w piwnicy na kołku
tuż obok powideł.
Z robaczywych myśli, zapasteryzowane
przydadzą się na czarną godzinę,
tuż przed świtaniem.
Kiedy ranne wstają zorze
i rozpraszają dymy
papierosowe.
Jeszcze tylko kawa
poparzy przełyk i można wychodzić,
aby iść w prawo, lewo oraz prosto,
nie całkiem wiadomo
po co.
Ale podobno liczy się droga
i powroty w objęcia
barłogu, w którym sny
o kiszeniu kapusty oraz ciągłym
spadaniu, szczególnie na podłogę.
Brudną aby zachować ślady
stóp. Dla potomnych
czyli dzieci sąsiadów.
A tak zupełnie szczerze
to pełen niewiary, jednak wierzę,
że życie jest
tylko odrobinkę przereklamowane.
Marek Gajowniczek, 7 sierpnia 2023
Alert! Wybryki klimatu,
a gdzieś ponad setka Azjatów
górą lub dołem pod płotem
przedziera się w Europę.
.
Ktoś czeka po naszej stronie,
a kto się wymknął ochronie -
do TIR-a lub busa wsiada
zmoczony jak pies, bo pada.
.
Nie zważa żaden z kierowców,
migrantów czy Wagnerowców
polnymi drogami wiezie?
Upycha wszystkich jak śledzie
.
Rozpoznał, gdzie sa patrole
i czasem miedzą przez pole
pograniczników omija,
a noc i mżawka mu sprzyja.
.
Gramice pokryła mgiełka.
Zamokły kamerom szkiełka
i siadła elektronika.
Straż pisze już komunikat:
.
Złapamo tylu i tylu...
Bez broni. Samych cywilów
i zawrócono do Białorusi.
Ład i porządek być musi!
.
Płot nigdzie nie jest przeszkodą,
skuteczną - stuprocentową!
Od dawna już przemytnicy
skrywali swe dziury w granicy.
.
Przewodnik grupę prowadzi
i trudno temu zaradzić,
by rzucił zwyczaje stare
idąc już z innym "towarem"
Arsis, 6 sierpnia 2023
Wyszedłem z nocy, wyszarpałem się z jej szponów… Przytłoczony do samej ziemi,
przygnieciony natłokiem mroku.
Przesłaniam dłonią
szczypiące oczy
jak ślepiec porażony po latach jaskrawym słońcem.
Wyszedłem z labiryntu cienia, z pomroku dziejów, z niemocy poruszeń…
Idę powoli otulony płaszczem
szumiącego wiatru.
Idę przed siebie, wkraczając w jasność nieznaną.
Idę przed siebie,
za tobą w ślad.
*
W aureoli
światła
— bogini kwiatów.
Rosnąca w moich oczach i jeszcze piękniejsza
z każdym momentem ukrytego spojrzenia.
Zamiatają ci drogę gałęzie płaczącej wierzby, kiedy tak idziesz w rozwianej szacie…
Idziesz. Idziemy, idąc raz jeszcze
w cień zagłębiając się skrzydlaty.
Muskasz palcami to, co twoje i moje.
I dajesz od siebie, do mnie…
I dalej, w następne pokolenie.
Coraz dalej w las, do woni igliwia, gdzie cisza spada z wysoka.
Chwytam cię za rękę
lekko jak we śnie,
zabiegając ci podstępnie drogę.
Nie odwracasz wzroku,
nie patrzysz albo tylko udając niewidzenie.
Więc patrzę za nas, obrysowując palcami twoje rozchylone usta.
Nie chcesz?
Spójrz
na
mnie.
Chodź.
Wejdź w unisono
wspólnego oddechu.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-08-06)
***
https://www.youtube.com/watch?v=caDO1uabmj4
Arsis, 6 sierpnia 2023
Może w innym czasie będę mógł dosięgnąć nieba.
A w tym?
No cóż…
Przeszło, minęło…
Ale jakoś tak drzewa się kołyszą, szeleszczą liście. I wiatr, co gładzi skronie…
Jest jednak coś w tej ciszy upojnej. W tej nocy,
w tym nieodgadnionym mroku. Jest coś…
Jest i czeka (na mnie?)
Być może.
Bo na kogo innego?
Chyba że jeszcze na nikogo…
Kocha mnie i śni…
Śni o mnie i marzy.
Samo w sobie i o sobie.
Ono?
Może być i ono. Albo może i nie ono, więc, co?
Nicość.
Przeogromna w swojej potędze i zapomnieniu.
Co zostało? Nic?
Wspomnienia zapisane kiedyś na kartach pożółkłych foliałów.
Lecz na co komu
zakurzone stronice koślawego pisma?
Bądź wystukane na maszynie
telegramy z życzeniami na święta?
Pocztówki z ładnym widokiem na morze…
Jesteś tam jeszcze?
Ja jestem. Wiesz. Tak mi jakoś.
Mamo, byłaś,
nie ma ciebie…
Jesteś?
Co zostało?
Nic.
Przesypujące się przez palce
nic…
A może jednak, cokolwiek?
Szukam. Przetrząsam szuflady zamknięte na twoje imię.
Nie.
Nic.
Tylko to wstrętne nic.
A może jednak?
Jedynie kurz i pajęczyny. Pył.
Wirujący deszcz, co szczypie w załzawione oczy.
Wiem, ze…
— nie, już nie wiem…
Co zostanie po mnie?
Kto wyliczy potomnym średnią mojego życia?
Być może jakieś tęgie umysły za pomocą komputerów o kosmicznym zasięgu.
Lecz, tak naprawdę po co?
Pewnie po to, aby dociec, przeniknąć czas,
tak jak archeologowie dociekają, co kto jadł setki, tysiące lat temu.
Spójrz, macham dłonią,
dzieląc się
samotnością
z ulicznym tłumem.
To taki
mój
wymysł.
Eksperyment.
Wynik może być tylko jeden: Nie odpowiada nikt…
Kochasz mnie?
Och, zapomniałem. Przepraszam, co za pytanie.
Wybacz, że przeskakuję wątki.
Mieszają mi się epoki i lata. Miejsca…
Nie gniewaj się na mnie…
Jak mógłbym zadręczać cię takimi rzeczami.
Jak mógłbym…
Wokół mnie sterty
starych gazet, zleżałych taśm…
Pogniecione, zaplamione okładki nie wiadomo czego…
Muzyka w mojej głowie.
Raczej smutna. Bo jaka miałaby być, kiedy jest o czymś ostatecznym?
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-08-03)
***
https://www.youtube.com/watch?v=xU0PBptlTaY
Yaro, 5 sierpnia 2023
na policzkach dołeczki
uśmiech nieśmiały
moje oczy się zatrzymały
byłem młody dość śmiały
zaprosiłaś mnie na kawę
i tak już zostałem
życie płynie zagadką
co nas spotyka tego nikt nie wie
usta dłonią przytykam by nie spłoszyć
chwili obecnej czasem szczęście
za kiedy noga się podwinie brak równowagi
ważne przed nami za nami wspomnienia
tylko czas tak szybko umyka
jesteśmy razem tak pozostanie
zbliża się jesień wielkimi krokami
Marek Gajowniczek, 4 sierpnia 2023
Licencja na zabijanie
jest na granicy potrzebna.
Źołnierz gdy jej nie dostanie,
czuje, że władza jest wredna.
.
Nie dość, że słabo go zbroją,
upomnieć się o nic nie może.
Bardziej od niego się boją,
żeby nie strzelał. Broń Boże!
.
Po przekroczeniu granicy
śmiał się do kolegi pilot,
że z kuszy w nocnej ciemnicy
przebił samochód na wylot.
.
Tak mocny był bełt lub strzała,
a strażnik wielki ryzykant.
Władza mówić zakazała,
by nie wybuchła panika!
.
Tak strzegąc nas przed pretekstem,
który służyłby wrogowi.
Straż lepiej czuwa nad tekstem
niż groźnych migrantów łowi.
.
Nie mogą być dla nich tarczą
żołnierze, pogranicznicy,
Pod płotem za nich niech sterczą
buńczuczni wciąż politycy!
.
Potem niech mówią, że będą,
były i są incydenty.
Ćwicząc pod partii komendą
uniki oraz wykręty.
Marek Gajowniczek, 4 sierpnia 2023
Ten, kto wierzy w siłę układów,
w to, że wróg dalej się nie posunie -
sobie samemu i swojemu stadu
bezpieczeństwa zapewnić nie umie!
.
Nawet i politycznej ikonie
siły także maleją z wiekiem.
Trudno słów o skutecznej obronie
nie traktować pobłażliwym uśmiechem.
.
Nie każdy musi być Erdoğanem
i wszyscy słyszeliście sami -
gdy granice są naruszane:
"Nikt nie strzela prawdziwymi pociskami!"
.
Autor słów jest tą samą osobą,
co błędów nie powinna powtarzać,
mając kilka poważnych za sobą,
wciąż się za specjalistę uważa.
.
Takich "śmiałków" ja się bardzo obawiam
i obawiać powinna się Polska.
Propozycję rozsądną przedstawiam:
Niech się lepiej tym zajmie ktoś z Wojska!!!
Marek Gajowniczek, 4 sierpnia 2023
Białorusin penetruje knieje.
Poruszenie jest wśród nas.
Hybrydowych bitw nie znają dzieje.
Niespokojny nadszedł czas.
.
Dla obrońców naszych polskich granic
sił wzmocnienie nie zdało się na nic.
Nielegalny wciąż przerzut istnieje.
Śmigłowcami huczy las.
.
Do reakcji internet rząd wzywa.
Alarmują zdjęcia stron,
ale wolno się wszystko rozgrywa.
Łukaszenka? Tak - to on!
.
Wstydem żadnia się twarz nie zapłoni.
Nikt się nie chciał przed szereg wyrywać.
Nie ściągnieto tu skutecznej broni.
Wystarczyć miało proste: Won!!!
.
Cichnie wszystko i ręce umywa.
Nie pierwszy - nie ostatni raz!
Ta strategia nie była szczęśliwa,
a pech trafia zwykle w nas.
.
Presja ma być wojskowa - prawdziwa.
Na urzędy przyjdzie czas,
gdy nie będą przed nami ukrywać,
o czym szumi dębowy las.
sam53, 3 sierpnia 2023
przechodzę obok
a przecież mógłbym przejść przez życie
albo przeżyć
od rana przebieram w promieniach słońca
nigdy bym nie przypuszczał że te spod serca
układane w pocałunki
można zatrzymać na ustach
błyszczą z miłości
pachną pożądaniem
smakują kawą
zatrzymane wpół drogi
rozpływają się chmurach giną
jak refleksy na powierzchni jeziora
zmieniają kształt i barwę
niczym cienie tańczące w trawie
i choć błyszczą pożądaniem
pachną kawą
smakują miłością
daleko im do tych rozświetlonych poranną zorzą
rozdygotanych blaskiem świtu
dziś padał deszcz
spod skóry wyciągnąłem słowa które lubisz
dotykamy życia
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
23 maja 2025
wiesiek
23 maja 2025
Belamonte/Senograsta
22 maja 2025
wiesiek
22 maja 2025
ajw
21 maja 2025
violetta
21 maja 2025
Marek Gajowniczek
21 maja 2025
wiesiek
21 maja 2025
Yaro
21 maja 2025
Belamonte/Senograsta
20 maja 2025
Atanazy Pernat