Sztelak Marcin, 28 maja 2023
Z resztek skrzętnie zbieranych
od dnia pierwszego.
Niezła wyżerka i szaleństwo karnawału,
chociaż poparzone gardła nie bardzo
nadają się do śpiewu, z tańcy też nici,
drewniane nogi, prawie pirackie.
Tylko nie ma komu zaintonować
heja - ho i tak dalej.
Butelka rumu skrzy się w słońcu,
próżna jak kieszenie.
Czekamy więc na sponsoring
albo transport w lata tłuste.
Te podobno następują ósme,
ale to niepewne tak jak wszystkie
przepowiednie. Nawet dotyczące pogody
w przewidywalnym czasookresie.
Tymczasowo pałaszujemy zupę, że wspólnego
garnka. Pozbawieni smaku i przypraw
nie narzekamy, poczytując za dobrą wróżbę
w miarę całą łyżkę.
Arsis, 28 maja 2023
Coś mnie wypluło z odrazą w bezdenną otchłań skotłowanej, sinej nocy, pełną jakichś
szmerów, piskliwych szumów.
Pamiętam ten krzyk skierowany ku gwiazdom, który szedł z głębokiego grobu mojej
matki.
Opłakiwała śmierć kolorów, gdyż widziała już wszystko w szarości
poprzez martwe oczy.
I przechodzą przez moje ciało inne ciała.
Skąd one się tu wzięły?
Nie wiem, ale wiem, że płynę,
Nie wiadomo, kto jest żywy, kto martwy. Ja? Czy one?
Ciężko stwierdzić, gdyż zdetonowana czarna dziura
wiruje wokół mojej głowy i wciąga załamujące się na krawędzi źrenic światło.
Wsysa nie tylko
materię,
lecz i czas.
Ale słyszę wciąż echa.
Pierzchania
kroków
z przeszłości.
Pokasływania.
Szurania przesuwanych w tę i z powrotem, knajpianych krzeseł…
To znów tętent kopyt cwałujących diabłów.
Moje odbicie z lustra roi się w każdym załomie, w każdej płaszczyźnie i cieniu. Powiela się.
W gorączce,
w malignie…
Pełznie.
Czołga się
spocone
i cuchnące.
Zdycha w pełnej pajęczyn, blaszanej paszczy potwora.
W ciągnącej się donikąd plątaninie rur.
Skulone pod wielką,
żeliwną wanną.
Pomiędzy jej krótkimi,
krzywymi nogami, jak u wiedźmy.
Mieni się lśniące,
śliskie ciało.
W drżeniach zimnego
płomienia
trzymanej oburącz świecy…
Moja pokręcona, własna egzystencja.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-28)
***
https://www.youtube.com/watch?v=zOjhVg2Cbu0
Misiek, 27 maja 2023
Tracę już siły chociaż to jeszcze nie siły ducha
czy ktoś zrozumie mnie i jeszcze wysłucha
czy jeszcze raz przed kimś się cały otworzę
powtarzam za wieszczem ,,smutno mi Boże’’
Na rzęsie ostatnia łza będzie za chwilę też sucha
słaby jestem i bezradny niczym ranna mucha
dlaczego życie bywa gorsze niż Madejowe łoże
powtarzam za wieszczem ,,smutno mi Boże’’
Bezdomny pies może mnie odnajdzie i wyniucha
może ciepłym oddechem mój gniew udobrucha
czy warto żyć czy skończyć te męki już może
powtarzam za wieszczem ,,smutno mi Boże ‘’
Do końca życia pozostanę z tą w sercu blizną
nie wyleczę jej choćby najlepszym lekiem
Juliuszu ty tęskniłeś wówczas za Ojczyzną
ja tęsknię teraz ale tylko za Człowiekiem
Adam Pietras (Barry Kant), 27 maja 2023
Cóż mam prócz ciała? Pamiętam topografię Sawanny i miotające ramiona.
Widzę i słyszę świat wspinający się na swój szczyt, rodzący się we mnie -
Bezcelowe i pozbawione przyczyny barwa, forma i ruch. Czym jest to, co
Widzę? Kolory, formy, szelesty...
To organiczna pamięć ciała - pierwszych kroków albo ćwiczeń tańca, przez które
Reagujemy na słowo "trajektoria" albo "struktura". Logiczna i dynamiczna, totalna.
Moje ciało, moja świadomość. Beau temps! Beau temps! - krzyczy beznogi, to późne lata
Sześćdziesiąte, czas rozkiwtu powojennej Europy i studenckich strajków.
Adam Pietras (Barry Kant), 27 maja 2023
I
Ciało
I sklepy tak nowoczesne - byłem tam dziś, what a fine ambiency of shelves
Przy kasie spotkałem człowieka z jezior
Porównywałem nasze dłonie
I nasze nieba
Tę kokainę albo ferrari jurodiwych
Ciało spada
Światło jeszcze rozszczepia się w źrenicach na miliony odcieni
Te nieustanne ciche myśli jeszcze mówią coś o Białorusi albo o Vermeerze
II
Ale ono spada
Spada w siebie
Jak dziecinne ciasto
Boi się smutku
Boi się martwej symetrii
Boi się nicości z której bierze swoją cząstkę
Boi się wszystkiego
Stłuczonego naczynia
I nudy
I strumienia moczu w czystej toalecie
I tego że za doznaniami nie kryje się żaden las
Żaden bluszcz
Żadna tajemnica
Przeraża je że wszystko może wyczerpywać się w chwili
I że te chwile są taśmą
I że poza tą taśmą nic nie ma
Że nie ma nic na zewnątrz ani nic wewnątrz
Innymi słowy boi się czasu
Że to tylko ta przeklęta, płaska taśma
Yaro, 26 maja 2023
człowiek sierocy opętany
demony przeszłości nie drzemią
niewyraźnie nocą słychać rżenie koni
w psychopatii wariactwo obcego kraju
nierealne staje się widzialne
na tle gwiazda północy
sztorm we łbie na falach trzaska łódź
cyklon szarpie banderą
żagiel nadspodziewany
pęka maszt woda opływa pokład
zamiast chleba na stole niepowodzenie
okrągły kształt okrągły pół świat,
stłuczony na piaszczystej plaży
w sarkofagu wielkiej niewiadomej mroku
wilgoć klajstruje się do ust, przetłuszczonych rąk
jaźń błądzi gdziekolwiek indziej
dyrygentem orkiestry
postacią tytułową niepodważalną
istotą w operze przypisanego dramat
w szpitalu za krat auskultuje życie ptaków
w głowie wspomnienia,
dni których nie było odemknęło się niebo,
lecz nie istnieje imaginacja
konwertuje chleba w kamienie
kieliszek tabletek co strofuje
niepojęte zjawiska już dobrze,
boją się o mnie nie mam nic
przed dyrygentem widownia
wciąż muzyka w duszy bywa piękną
tylko to pewne ogniowo co zaciska myśli
wiem jestem więźniem ego
Arsis, 26 maja 2023
Tak, mamo, wiem. Szepczesz do mnie niemalże każdej nocy. Przychodzisz sama
albo z ojcem…
Materializujecie się nad łąkami snu, w zbawiennym dla duszy słonecznym blasku
i wietrze.
W falującym zbożu, w tym zbożnym chlebie.
Cóż mogę ci powiedzieć…
No, cóż…
Położyłem dzisiaj czerwone róże
na twoim grobie,
które przecież
tak bardzo kochałaś.
Wiesz, pojawiła się kobieta w moim życiu,
ale ty to przecież wiesz, bo ty już wszystko wiesz, prawda?
Razem z ojcem przenikasz czas,
w potędze ciszy…
W niewidzialności, w jasnowidzeniu…
W tajemnicy znanej już tylko tobie, w stwarzanej przez ciebie aureoli blasku.
Kocham ją, tak po prostu, jak tylko może kochać mężczyzna swoją ukochaną kobietę.
Czy ona wie?
Mam nadzieję, że tak,
choć mi tego
na razie nie mówi.
Boję się
bardzo,
co mi powie.
Jeśli, cokolwiek powie.
Wiesz, mam trochę
bałaganu w domu.
Ale staram się
to jakoś uporządkować.
Jakoś umościć to gniazdo przyszłego szczęścia.
Gdzie ustawię kołyskę?
No, popatrz, jakoś w tym natłoku nie pomyślałem o tym, ale przyjdzie i na to czas,
uwierz mi, mamo.
Co
ja
robię.
To jest tak odległe, nieostre i mgliste…
Nie ma cię już dwa lata. Wszystko pokrył kurz. Falują pajęczyny…
Twoje zdjęcia, przedmioty, rzeczy…
Wspomnienia,
wspomnienia…
Wspomnienia…
Kocham ją, mamo.
Ale, czy ona
kocha mnie?
Wyznałem jej już wszystko
w liście, wierszach, najpiękniejszych piosenkach…
Cóż mogę więcej zrobić?
Mogę jedynie czekać. W nadziei. W trwodze. W udręce niepewności…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-26)
***
https://www.youtube.com/watch?v=OgIaiysO_rQ
Sztelak Marcin, 25 maja 2023
Wieczór stygnie wraz z niedojedzoną zupą
z najlepszych rybich ogonów. Powoli wstaje
odbicie księżyca w tajemniczych źrenicach
czarnego kota. Ten potrafi uginać czas
jednym z dziewięciu ruchów ogona. Noc
nadciąga od strony południowego okna.
Uśmiechnięty pod wąsem kot mruczy
kołysanki w dawno umarłych językach.
Świece i ogarki płoną tańcząc na ścianach,
zimne mleko z rżniętego kryształu studzi
krew zapowiedzią zapomnienia.
Sen coraz mocniej zaciska zimne dłonie.
Kot miękko odchodzi w wieczne zamglenie.
Arsis, 25 maja 2023
Piszę do ciebie wciąż… Który to już raz? Wiesz, zakochałem się w tobie.
Teraz po deszczu w sadzie, w ogrodzie rozmiękają twoje ślady w ziemi,
w trawie…
Jeszcze krople skapują z liści, z gałęzi, z kwiatów…
Jeszcze woda chlupocze w blaszanej konewce.
Tak jakoś smutno się zrobiło
i tęsknie
w tej tkliwości lata.
Tak jakoś żal ścisnął moje serce. Skarbie…
Tutaj, przy tym drzewie,
przy tym murze
z kamienia
widziałem cię piękną.
Widziałem blask w twoich oczach.
Otwierałaś usta, mówiąc do mnie, jakby szeptem.
Niedosłyszałem,
ponieważ
przerastało cię
brzęczenie pszczoły.
I ta woń upojna, duszna, tkliwa…
Co ja umiem?
Umiem na pamięć wiatr i słońce na twarzy.
Umiem deszcz, jego kroplisty szmer,
co rozpryskuje się na trzymanej przeze mnie masce klauna.
I umiem
ciebie,
jedyna.
Twój uśmiech
i opadające ci
kosmykiem włosy.
W powietrzu piszę twoje imię. W tym śnie lekkim, ulotnym jak piórko.
W tym śnie
tęsknym
o tobie, o nas…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-25)
***
https://www.youtube.com/watch?v=50wJJqccBV
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
27 listopada 2024
Camouflage.Eva T.
26 listopada 2024
Zjesiennieniedoremi
26 listopada 2024
2611wiesiek
26 listopada 2024
0021absynt
26 listopada 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
26 listopada 2024
Doświadczaniedoremi
26 listopada 2024
z niedopitym winemsam53
26 listopada 2024
doskonałośćBelamonte/Senograsta
26 listopada 2024
Oczekiwanie na nowego GodotaMisiek
25 listopada 2024
AfrykankaTeresa Tomys