Belamonte/Senograsta, 10 września 2024
(Rok 2009)
Świat ten który odkryła mi ona jest wspaniały
Pełny falujący pełen form w których uczucia myśli i gesty ciała
są jednością płynnością łagodnością Brak nienawiści wdzięczność
i rozluźnienie i brak wstrętnych w swej istocie wyrzeczeń Oddechy
zespolone ciała przychylność chęć dawania oczyszczenie Urocza buzia
ręka delikatna dłoń Pęczniejące pod moim dotykiem sutki i łechtaczka
Było mi dobrze Nie umiem tam wrócić
Boże Boże pomóż mi tam wrócić
Marek Gajowniczek, 10 września 2024
Co takiego jest w człowieku,
że gdy kochał przez pół wieku.
wciąż pogodzić się nie może,
gdy serca rozłączysz Boże?
.
Nie wystarczy czas potwierdzić
uświęconym "aż do smierci"
i uznać, że są dwa światy.
Został smutek. Nic poza tym.
.
Na nic mistyczne praktyki
szukania Eurydyki -
wiersze w duszy wyśpiewane
nocą o czwartej nad ranem.
.
Cerber dobrze Styksu strzeże.
Na nic lament i pacierze.
Lete - potok z łez strumienia
zmienia w rzekę zapomnienia.
.
A to rzeka bez powrotu.
Wodospad ziemskich kłopotów
w mgłę zamienia każdy tren.
Proszę o spokojny sen.
.
W nim niech wszystko się wydarzy
o czym człowiek jeszcze marzy
i niech chociaz w tych marzeniach
wróci miłość - sens istnienia.
Marek Gajowniczek, 9 września 2024
Piękni ludzie, piękne miasto,
piękny i gościnny kraj.
Sprzeciw wojny entuzjastom!
Panie Boże spokój daj.
.
Chociaż wszystko jest możliwe
po serii głębokich zmian.
Niech nad globalnym porywem
czuwa zachowawczy plan.
.
Spełniających błogosławieństw
zamiast przestrogi Proroków.
Połóż Boże kres zabawie
oskarżeń i złych wyroków.
.
Ludzką rzeczą jest pokora.
ludzką także bywa błąd.
Miej w opiece autora
idącego wciąż pod prąd.
.
Gdy per aspera od astra
nie przychodzi śmiałkom łatwo,
a wybrańców liczna kasta
nieustannie ściemnia światłość.
.
Od Obrony Sokratesa
powtarzamy za Platonem:
Nie są zyski w interesach
większym niż prawda pokłonem!
.
Pozwól jutrzenki swobody
wypatrywać nam na niebie.
W wolnym kraju szukać zgody
z każdym, kto wie, że nic nie wie!
sam53, 9 września 2024
wczoraj w samo południe
upał przekroczył granicę akceptacji
żar z nieba rozlewał się strumieniami nawet w cieniu
zmywał po drodze rozgorączkowane myśli
rynsztokiem spływały trupy niedokończonych zdań metafor
nawet połamane wykrzykniki wygniecione przecinki zduszone kropki
zdarzały się czarne worki z nieokreśloną zawartością
bezlitosne słońce paliło ziemię
powietrze skwierczało
odór przepoconych skojarzeń unosił się w nim bezwolnie
nagle sfrunęłaś
to była najszczęśliwsza chwila wpisana w gorące popołudnie
na brzegu dłoni pojawił się płatek śniegu
błyskawicznie zmieniając się w kroplę wody
usadowiłaś się po środku dłoni jakby tam było najwygodniej
ostatki chłodu wniknęły w skórę
poczułem ogarniający mnie chłód
lodowaty sen powoli owijał mnie swoimi mackami
rano obudziłem się w szalonym deszczu pocałunków
całuj jeszcze
Belamonte/Senograsta, 9 września 2024
Jedyne udane samobójstwo
albo wyczekiwanie spokojne
na stanie się częścią
większej całości
To zjedzenie owocu
Owoc chce być zjedzony
Po to powstał, dla ziarna
rozniesienia
Czeka na usta spragnione
Chce zniknąć Chce stracić kształt
Oddać treść
Ja chcę go zjeść
Spełniliśmy wzniosłą komunię
Toast jesieni Dojrzałość do
nasycenia się
i do odejścia
w najlepszym momencie
Teraz Zawsze Kiedyś
Yaro, 8 września 2024
w ogrodzie siedzę sam
która z kobiet chciałaby
ze mną w głębokiej obcować ciszy
w ogrodzie nocą sam na sam
pośród ciszy i świateł gwiazd
jestem starym nudziarzem
wybacz teraz czekam
na kolejny księżyc w pełni
kilka wersów z bibli uspokajające
trzeźwe zachowanie
myślę, że wszystko zakwitnie na miejscu
w moim ogrodzie nocą zgasł ogień
we śnie widziałem ją
jak nadchodzi z nowym dniem
Marek Gajowniczek, 8 września 2024
Diabeł mnie posłał do Loredo
wiedząc, że w Komisji miejscowej
jeżeli się poruszam z biedą -
nie dadzą karty parkingowej.
.
Potem się głośno śmiejąc z tego
stanowczo sługom swym polecił:
Nie będą niczego dobrego
uczylił w szkole naszych dzieci.
.
Wiedzieli w złodziejskim Loredo,
czym są te skarby narodowe.
Nie zmienią nic i prędzej Szwedom
oddadzą także Częstochowę.
.
Posłał mnie diabeł bym narzekał
na Orzeczników nie na niego.
Ten, kto czasów trudnych doczekał
udaje pewnie niezdrowego.
.
Korzystać z ulg oraz z ułatwień
mogą - są władni tylko oni.
Diabeł się śmieje z ludzkich zmartwień.
Ubrał sie w ornat. Na mszę dzwoni!
Belamonte/Senograsta, 8 września 2024
Jaki piękny kościół na wzgórzu się lśni
przebija błękit nieba swoim ostrzem
i grzęźnie w mule poranka, na dnie morza, w źrenicy otwartego oka
błękitnej poczwarki powietrza, larwy w skurczach przemiany
Na dzwonnicy ptaki uwiły swe gniazdo
i śpi w kurii wytresowany chłopczyk ministrant
mały kanclerz III Rzeszy
Nad rzeką słoneczniki szturmują balustrady mgły
i rodzi się smak winorośli w ustach jaśminu,
pszczoła skacze z pędu na pęd,
nikt nie widzi i nie łechcze swych
narządów zmysłów tymi wodami
Wszystko jest naczyniem czyli formą
i równocześnie wodą rozlaną wokół czyli treścią,
które są głębokim wyrazem naszej istoty,
naszego wewnętrznego kształtu
znajdującego w rzeczywistości swe miejsce,
wpasowującego się w sytuacje
Przeznaczeniem oka jest widzieć, to jest w pełni mechaniczne
oko widzi na swój sposób
Naszym przeznaczeniem też coś jest, w pełni mechanicznie
znaleźć odpowiednie pokarmy dla siebie,
odpowiednie formy wyrazu dla tego, co jest w nas,
przelewać się i wchłaniać. Nie ma granic, są tylko
różne formy spostrzegania jednego i tego samego
Wtedy jak jechałem po nocy przed świtem,
gdy ptaki jeszcze spały, szukałem swego naczynia
i swojej wody
W kamieniołomach odłupałem olbrzymi blok skalny,
by zapchać nim dziurę w głowie
Piękne jest trzęsienie ziemi o wschodzie planety ogromu
Każdy z nas ma do wypełnienia misję
znalezienia dla siebie miejsca, wyrazu,
spełnienia, odkrycia swego przeznaczenia
Chcę utracić kontakt z szaleństwem,
chcę zapomnieć jego sens,
zgubić jego ślad, co jest przypomnieniem
Taka amnezja jest możliwa
Trzeba tylko poczuć się jak ja teraz,
bodźcami nowymi pokryć stary wrzód
Nowe potrawy. Dużo.
Choroba może stać się niepotrzebna
Ha, nie mogę sobie przypomnieć istoty szaleństwa
Patrzę w okno, kupię jej słonecznik
Każdy krok ma swą aurę, każda aleja
czymś swoistym pachnie, kształty drzew,
coś w linii horyzontu pachnie dzieciństwem,
znanym i nieznanym. To znane i nieznane to trop,
węszący pies ducha. Można tak przebyć Ziemię
w nadziei natrafienia na złotego Graala
Znalezienie ludzi, sytuacji, naczyń
na nasze myśli, uczucia, możliwości.
To proste. Idealnych form. Może to Beata,
może ona to wyciągnie – to n-ta
wielokrotność pragnień, ich spełnienie.
*******************
- Ale te naczynia wyciągają kształty nas samych, będące treścią obdarzoną formą, te myśli i uczucia mają formę i muszą się wpasować w zewnętrzną formę, która im odpowiada, więc czym jest forma ?
- Forma jest organizacją istnienia, tego wszystkiego w pewien kształt.
Moje istnienie szuka swoich form.
Moja forma szuka swojej formy.
Dziwne mechaniczne procesy o dużej dozie piękna i naturalności.
Różne są narządy zmysłów, a jedne impulsy biegnące po sieci neuronów.
Żyć tak jak się widzi, słyszy, oddycha. Być okiem, uchem, tak wypełniać swe przeznaczenie, z równą naturalnością. Takich znajdować ludzi.
– Treść? – Nie wiem. Treść to wszystko. Treść nabiera indywidualności i zróżnicowania przez swój kształt, czyli formę.
– Czy możliwa jest treść bez formy, albo przestrzeń bez ciał? – Znaczenie, indywidualność materii jest treścią, czyli kształtem. To jedno.
Bo jest głód i pokarm dla głodu.
Ten pokarm to ten głód. Nie było by pokarmu dla głodu?
Czy jest głód, dla którego nie ma pokarmu? Jeszcze nie?
Najpierw trzeba nazwać ten nowy głód, nowe narządy zmysłów
może już się tworzą.
Głód słońca, wody, powietrza, głód życia.
Życie to pokarm dla głodu życia.
Co jest, a co nie jest mi potrzebne?
Od ciebie zależy, czy podniesiesz z powrotem
z ziemi to paskudztwo choroby.
To forma nadaje jakość postrzeganiu
tego świata. Jeśli nie ma formy..
violetta, 7 września 2024
Kolory jesieni
szepczącymi listkami słucham cię
dwa połączone niczym serce
nabieram pachnące jabłko
gdy pada mieszane uczucia
uwielbiam przebywać w domu
ale też spacerować przytulnie
noce z szarlotkowym ciasteczkiem
miejmy już jednego do herbaty
Jasność
kiedy kroplami zmywasz mnie
cicho rozmyślam słodką przystań
więc trochę pragnij ją z książką
otwieranymi skrzydełkami
turlam gruszki do spódnicy
powąchaj pomarańczową dalię
Słonecznie
trzymasz mnie w magicznej sile
a ważki ozdabiają moją skórę
niczym klejnoty mglistym światłem
płynę miękko po mieniący się kryształ
aż ze świetlikiem tańczę dokądkolwiek
zabierze głęboko nocą łzami radości
czułą falą zalewam cię delikatnie
tworząc ciasny splot
niezawijany nad brzegami z prądem
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt
24 listopada 2024
2411wiesiek
24 listopada 2024
Ile to lat...doremi
24 listopada 2024
od wczorajsam53
24 listopada 2024
Anioł stróż (Budda)Belamonte/Senograsta
24 listopada 2024
Po ludzkuMarek Gajowniczek
23 listopada 2024
0012absynt