Paweł P.

Paweł P., 27 december 2010

Pokój weterana wojny w domu starców

światło paliło się jeszcze w oknach
ale wnętrze było ciemne
i pełne pluszowych misiów

nigdy nie znałem wojny-
we snach widziałem szwadrony bombowców
nie więziono mnie nigdy za przynależność ani poglądy
przez lata budowałem gorsze więzienia

poznałem w kasynie kurwę na psychotropach-
odtwarzacz Zen, kolczyki yin-yang
noże do rzucania: sześć sztuk
rodzeństwo: sztuk cztery

"tak mało jest czasu w życiu
na radość, podniecenie i tyle pracy"
mówiła, patrząc jak maszyna
układa obrazki- arbuzy i banany

kupiła ten nonsens w pakiecie
z opcją na cuda, składając los
w dłonie bezrękim Bogom,
jednorękiemu bandycie

kurwy znają życie- przetrwa ten, kto najwięcej daje
ból jest niczym wobec świadomości zdrady
znałem cudownych ludzi, którzy dotknęli dna
i skurwieli, którzy im pomogli

W Lerwick pokazywałem łydy wyspiarzom
w czasie nocy polarnej, gdy blakły gwiazdy
były jak szpadle

a potem pobiłem handlarza amfetaminy
i w trosce o jego zdrowie, kiedy był nieprzytomny
włożyłem mu do kieszonki swój numer z autografem

nie oddzwonił

nigdy nie oddzwaniają

tatuaże więźniów w obozach zagłady

to numery telefonów Boga

i wszystkie są wyłączone
nie ma sekretarki
aniołów

oglądam znaki na niebie, jem zupę, myję zęby
macam nogi drzemiącej w pociągu brunetki
i nie wiem kim jestem
dumam, czy ona się obudzi
a potem marzę że już nie śpi

ale czy szukam kresów wiedzy
czy nieskończonych, obłędnych rozkoszy
przypominam żołnierza Kaliguli
bezsilnie rąbiącego morze.


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Paweł P.

Paweł P., 18 december 2010

O mądrości

To musiały być cudowne czasy
kiedy pełzaliśmy po ziemi
albo kwitliśmy jak skrzyp

Czy mężczyzna może posiadać kobietę?
pożycza ją- sam jest pożyczony
odkrywa cudze piękno, żeby je utracić
a potem utracić siebie

odkrywamy różnorodności, by oprzeć się bezcelowości istnienia
ze skrawków obcego życia szyjąc tkaninę
która okryje samotność

przyjemnie jest myśleć, że ciało to narzędzie umysłu-
jak skalpel krojący materiał życia,
ale mózg nie wyhodował sobie ciała
to ciało wypracowało w sobie umysł!

Ogólny sens jest tak niejasny, że w przepaściach między każdymi dwoma słowami
odnajdę stu skulonych Brahmanów śpiewających Upaniszady,
złocone pieśni o sensie życia- tak naprawdę chciałem powiedzieć,
pomimo całej tej mądrości i pychy, która wciąż otacza nasz los ziemski-

zazdroszczę mojemu kotu, który umknął w Marcową noc

rozstrzygnąć swój byt na grządce marchewki.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Paweł P.

Paweł P., 16 december 2010

W RAMACH (AUTO)KRYTYKI

Posłuchaj się czasem poeto złoty

gdy tak namiętnie pieprzysz głupoty,

zamilknij czasem, a znów trafisz w sedno

gdyż słów są tysiące, a milczenie- jedno


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Paweł P.

Paweł P., 23 august 2010

KRÓTKA IMPRESJA

staw błyszczy jak bransoleta potrząsana w tańcu

księżyc układa z chmur srebrne mozaiki

ale czerwień staje się ogniem

a mgła staje się światłem

dopiero kiedy myślę o twojej szyi delikatnej

jak wiatr w firankach

o twoich spódnicach jak zasłony

tajemniczego świata

którego dwiema półkulami są twoje pośladki:

twoje nogi chronią moją wyobraźnię przed upadkiem

i niosą ją daleko- tylko na nich błądzi

przez fizyczne niemożliwości


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

Paweł P.

Paweł P., 20 august 2010

TRANSCENDENCJA NA ZAPLECZU U FRYZJERA

Fryzjer po wykarczowaniu lasu jest zdumiony
że z poety zrobił prostaka i dzięki temu
udaje mi się wycyganić papierosa
 
powietrze pachnie jak chorizo,
i chociaż wziąłem plecak, nigdzie nie widzę szkoły
a ksiązki mają zapach taniego plastiku
 
zaplecze staje się nagle nową meliną
atomowym schronieniem przez kilka sekund
zanim rzucę peta w ciemność i odejdę
 
powołaliśmy Giordano Bruno i jego gwiazdy
w których widział dalekie słońca
deklamuję: „zginął dla prawdy
 
a jednak dla zasad, które zrodziły się
jako SPOSÓB PRZETRWANIA"
 
fryzjer mówi ironicznie, dając do zrozumienia
że jest kobietą i kiedy facet chciałby młócić zboże
 
ona odsiewa plewy

i choć przyszedłem tylko zgolić łeb
już wiemy, że łysy
nie mam dokąd iść
 
„Niech ci będzie” - mówię
widząc, że namiętnie
podpala mój stos

Czym by się stało nagradzane dobro


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Paweł P.

Paweł P., 12 august 2010

Dom w Bon Accord

Margaret była pomarszczonym słońcem, najstarszą z żywych

idąc do snu potrząsała kulę ze śnieżnymi płatkami

i zanim opadły, wykrzykiwała zawsze ten sam hymn

"Kto to idzie? To Margaret i Jim, to Margaret i Jim, to Margaret i Jim!"

jej wrzask nie dawał nam spać, ale Jim zasypiał chyba w jej pamięci

jej uśmiech nagle rzedł, kwiaty więdły, a na biurku

drewniane konie rozpasły się na plastikowych łąkach




Działała mi na nerwy, aż pewnego razu grzebiąc w jej rzeczach

znalazłem zdjęcie. W słomkowym kapeluszu, piękna kobieta

oparta o żywopłot, na którym zawisły wonne okruchy dnia.

zazdrościłem przez chwilę Jimowi, widząc jej obłęd, pasję i rozpacz

Nazajutrz jej łóżko było puste, a kucharz przypalił obiad


śmierć miała zapach fasolki po Bretońsku


number of comments: 5 | rating: 14 | detail

Paweł P.

Paweł P., 12 august 2010

po dwóch miesiącach

po dwóch miesiącach siedzenia w domu
wyjście na ogród to żegluga w otwarty ocean
jeszcze tamtej wiosny naprawdę byłem na drugim końcu świata
teraz wiem, że świat nie ma dwóch końców, jest kulą -
i kiedy myślę północną półkulą, południowa nie istnieje

czasem w 10-milionowym mieście dwa razy
spotkam tego samego nieznajomego
zupełnie jakby chciał powiedzieć: "południowa istnieje!
w blaszanych domach, na fawelach brudne szkraby
patykiem w błocie bezmyślnie mieszają marzenia"

a potem w śmietniku na Mokotowie znajdę
książkę, którą czytałem jak byłem w ich wieku
ten widok sprawia więcej bólu niż dosyć mało gwałtowna
śmierć papieża, niż śmierć mojego dziadka, a nawet razem wzięte
to ciągle mniej niż śmierć mojego wiernego psa.

to nic, powtarzaj sobie- wartością jest zawsze siła
tak fala jest siłą a nie wodą- w ten sposób Roland dawno już
odpłynął na własnej fali. Jest stary, a jego rękawica niemodna
dzisiaj mógłby być dresiarzem w białych skarpetkach
który woła:"dasz fajeczka, mordo !?"

to wszystko nie przekreśla szans na dobre błędy, szczęśliwe zbłądzenia
w pewien piękny, słoneczny poranek, gdy wszystko się rodzi,
śmiertelne rozkwita, a ty? zapomnisz w którą stronę płynie czas
Peruwiańscy Indianie z wielką czcią
zjadali umierających mędrców.


number of comments: 6 | rating: 8 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1