copelza, 3 august 2014
ysirożca ukrył w uchu stary lew
ysirożca ukrył w uchu stary lew
bo niebieski i niebiański
i fantazję ma ułańską
ysirożca ukrył w uchu stary lew
taki zwyczaj jest w rodzinie starych lwów
taki zwyczaj jest w rodzinie starych lwów
by ratować ysirożce
przed okrutnym nosorożcem
taki zwyczaj jest w rodzinie starych lwów
już mahatma który też miał kolor blue
już mahatma który też miał kolor blue
z ysirożcem się kumplował
w swoim uchu drania chował
przed bawołem hieną wężem oraz gnu
copelza, 17 july 2014
nie ma znaczenia na czym tak naprawdę ci zależy
na zwykłym mieszaniu w entropii kosmosu
czy może na zdziczałym poczuciu niezmienności stałych
bardziej fascynuje moment spełnienienia
odrzucenia perwersyjnych zasad współżycia w imię nieoczekiwanego
w ten jedyny dostępny namaszczony sposób
ofiar pożerających bogów na mglistych ołtarzach
copelza, 16 july 2014
skakał konik skakał polny
przez trawy i krzaki
teraz leży nieprzytomny
zjedzą go robaki
złamał konik złamał nóżkę
potem ktoś go zdeptał
nie pomoże żaden lekarz
ni żadna recepta
miała żaba żabie prawo przydusić komara
kiedy ten niecnota durny kąsić coś się starał
błoto wkoło niewesoło a i sprawa grząska
kiedy w nocy po północy wzywa cię przekąska
niepozorny aligator
też chciałby mieć młode
ale problem się pojawił
bo trafił na kłodę
a kończyny przecież śliskie
i brzuszysko srogie
jak tu wybrnąć kiedy kłody
rzucają pod nogi
copelza, 14 july 2014
zabielone wapnem ściany ozdobione makramami
na ceracie jeden talerz jeden nóż
nie miał kto nabałaganić posprzątane pod schodami
tylko w głowie pustosłowia brud i kurz
wypalone na obrazkach malowane ptasie gniazdka
więcej nie powstanie tutaj żaden szkic
rozciągnięte zwiędłe blisko to już nawet nie namiastka
tak naprawdę nie zostało z niego nic
w sumie może to i lepiej nie będziemy się już ranić
tu zarośnie tam coś wklęśnie będzie git
pozaszywaj worek z życiem i unikaj takich drani
a ja takie wiedźmy będę brał za mit
copelza, 1 july 2014
ostatnie wycisnąłem ze drętwiałych kieszeni
kiedy tak śmiało dryfowałaś po nabrzeżny ślad szminki
stara niemiecka płyta skowyczała Marleną
i halo jak podmuch sawanny ciągnęło się za suknią
nie potrafisz nie zostać bankrutem w stanie upojenia
pamiętam pomyślałem
ostatnim drgnieniem rozumu
zapadłem
copelza, 23 june 2014
nikt nie był zaskoczony
właściwie spodziewaliśmy się smrodu
kiedy w pole wyprowadzali roztrząsacz gnoju
w końcu między bruzdy leciały
nie tylko perły przetrawionej uryny
a wiatr w tym roku wyjątkowo złośliwie
trzymając stopę na karku trumny
kręcił młyńce na prawo i lewo
byle żadnej ze stron nie opuścić
nie zostawić chwili swobodnego oddechu
między jednym a drugim piwotem
czekamy na kwaśne deszcze
coś musi przynieść ta chmura
na wschodzie tłumiąca pierwsze promienie słońca
copelza, 17 may 2014
na drugi brzeg przeniosłem już
tak wiele ludzkich trosk
a z tobą jak rozbity wrak
zapadłem się na dno
nie zgadnie nikt
co niesie los
lecz kiedy Pan da znak
na drugi brzeg
na barkach swych
poniesiesz cały świat
spowija nas dusząca mgła
nie widzę nawet rąk
zawrócić czy jak taran iść
pogrążyć się czy wstać
nie zgadnie nikt ...
dotykasz ust nie mówiąc nic
nie potrzebujesz słów
a ja tak trwam zakuty w muł
czekam na jakiś cud
nie zgadnie nikt ...
co mogę dać niż całe ja
to ty się musisz stać
ja jestem nikt ty cały świat
czekam na jakiś znak
nie pozna nikt ...
copelza, 12 february 2014
pigmej jest bardzo mały
więc jak się dobrze rozbuja
to małymi ustami
sięga prawie do stopy
którą zostawia tropy
wysoką stopę ma wzrosu
i całkiem deficyt mały
niestety żona pigmejka
pożąda większej ilości
mięsa tłuszczu i kości
kości pigmej ogryza
gdy mu jedzenia brakuje
jeden pigmej jest dobry
reszta to same leszcze
aż mnie przechodzą dreszcze
mógłbym tak o pigmejach
bez końca tutaj śpiewać
ale jeszcze pomyślisz
że bardzo chce mi się zmieścić
rymy w głupiutkiej treści
copelza, 9 february 2014
został jeszcze do odtańczenia plemienny taniec
potem wyczerpani położymy się na kocach
hojną ręką darowanych przez śniade twarze
wypalimy zakazane fajki z takim trudem wywalczonego pokoju
a po maskach pokrytych strupami
przemknie cień zapomnianych przodków
kobiety o zbyt wąskich biodrach nie przyniosą wędzonego mięsa
głód wyostrzy zmysły
i poznamy jak zwykle po czasie
niedorzeczność naszego istnienia
copelza, 9 january 2014
by znaleźć ochotę i czas na pieszczotę
zostawiam na boku obmierzłą robotę
i biorę cię w tłoku
niech krzyczą ty zboku
publicznie nastajesz na cnotę
zabieram cię czasem na filmy do kina
choć widzę jak krzywo się patrzy rodzina
szczególnie twój stary
szerokie ma bary
i mówi mi teee wieprzowina
starszego braciszka masz też poważnego
karate kick boxing rozbujane ego
przydusił mnie w kącie
zakręcił za prącie
do dzisiaj się głowię dlaczego
mamuśka zastała nas raz na golasa
do dzisiaj zadziwia mnie jej wielka masa
uniosła mnie w górę
jakgdybym był piórem
a w lewej trzymała już tasak
ach gdyby wiedziała ta twoja rodzinka /
jak to się prowadzi ich mała dziewczynka /
ja jestem na czwartek / BIS
na piątek jest Bartek /
na resztę tygodnia Grażynka /
copelza, 8 january 2014
aaa dam ci tego misia
troszkę wymamlany i zmechacony
zawsze spadał na trzy łapy
czwarta została na starym
masz tyle świecidełek
dostęp do konta i nianię
tylko tego misia nie miałaś
to dzisiaj go dostaniesz
popatrz popatrz
teraz to wstrętna szmatka
stary syfilis śmietnikowy
moja ostatnia zabawka
i jeszcze żebym nie palił
i nie pił przed śniadaniem
aaa dam ci tego misia
sprawdzę
copelza, 3 january 2014
w otwarte kielichy lamp
salut
twoje wiewiórko w obcisłym mini
do stóp rozpływam się w sprośnościach
dzisiaj będziesz miss mokrego podkoszulka
szczenięcy wózek popiskuje w kartonach
trzeba je będzie suszyć
zwłoki lodówki nie lubią spać na na miękkim
na setkę marny czas
na dwieście braknie człowieka
polej woła
polej
leję ze skosu
równie dobrze może być bez czapki
aniołowie czuwają nawet przez mgłę
bez pardonu wlewają w kratki
chodź kolego
do oczyszczalni
copelza, 27 december 2013
co komu sądzone
konserwowanie niezdrowych nawyków wymaga psteryzacji
a w tak skrajnych przypadkach chemicznego uszlachetnienia
osadziłem się więc w celach
głównie resocjalizacyjnych
i odsiedzę cały wyrok
bo nie stać mnie na dobrego papaugę
copelza, 28 october 2013
ciemność nie jest nieprzychylna
pozwalała rozszerzonym źrenicom
rejestrować kosmyki szarości
między plamami skręconych wiekiem akacji
najlepiej widać kontury
biało malowanej bramy
opatrzonej w kunsztownie zdobioną
ręcznej roboty kratę
miedziana menora błyska
od czasu do czasu
ogrzanym światłem gwiazd
tylko między strzaskanymi płytami
hordy lepkiego bluszczu
okrywają mrokiem
grzech zaniechania
copelza, 13 october 2013
poletko uprawiłem może nieprofesjonalnie
ale aprobata dźwięcząca w głosach
rozsadzała głowę niczym zagon kapusty
głupie pytania rzucane podstępnie
zalewały morzem spokoju
w plamach miałem jedynie galopujące ciernie
co wydatnie ułatwiło postawienie zamaszystego krzyża
sfinksy trzymały dobrze
nie udało się sięgnąć do gardła
za to spokój w strzykawkach
zmącił śnieżny balet łabędzi
ile tu puchu pomyślałem
świat jest taki miękki
copelza, 7 october 2013
cierpliwość pozwala stąpać niepewnie w kierunku wyznaczonym przez bębenki szamanów zdobywam się na zgrabny balans nucąc smętnie psalm o słowiczej podłodze tam na środku ubrany w przepaskę na oczach chłonę zapach kwadratowymi metrami skóry odbieram nasycam zwracam do początku żeby jednym szarpnięciem uwolnić wszystkie skrzywdzone westchnienia i szepty w pakietach i paktach o agresji gdzie zęby paznokcie kalają skazitelność w głąb z prosta na odlew tylko unerwione drgają synchronicznie w amplitudach trą płyta o płytę seriami wstrząsów wtórnych
copelza, 5 october 2013
jak każdy adam mam ją pod lewą łopatką.
za szczenięcych lat, kiedy jeszcze torebki maziowe pozwalały,
byłem w stanie zaspokoić ją każdym palcem.
teraz kupuję kurze łapy - niech myślą, że to na niedzielny rosół.
tymczasem dyskretnie, za drzwiami lodówki, daję jej satysfakcję.
i teraz właśnie czuję, jak rodzi się nowy demon.
czas się podrapać.
copelza, 25 september 2013
niby jesteś taka dobrze ułożona
i uległa jak ogończa na kształt płaszczki
a wystaje ci zuchwale
między grzbietem a ogonem
taki kolec
i to nie są nogogłaszczki
niby nie wiesz co to jest wyrachowanie
a niebieskie każesz łykać mi pigułki
bierzesz w ręce moje sprawy
by wywołać znów powstanie
a na karku
czuję twoje szczękoczułki
niby nic wielkiego już się nie wydarzy
ot po prostu czasem ci wyrosną różki
jesteś złotko jak ameba
albo jak meduza parzysz
ale lubię
głaskać twoje nibynóżki
copelza, 25 september 2013
w obfitych piersiach widuję złośliwe miraże
wszystkie karły szczycą się pokrewieństwem
dopiero pod wieńcem antyperspiranty
wskazują kto człowiek
nie potrafię wiecznie spać pod jedynymi gwiazdami
obroty sfer pobudzają leczony od lat żołądek
a jednak coś śpiewa
troszkę smętnie trochę zwodniczo
opłakując wleczone garby
takie inne kosmosy
przenikające się w miejscach największego ciążenia
nie powinny istnieć równolegle
to okrucieństwo na kosmiczną skalę
copelza, 17 september 2013
szansa była właściwie niewielka
ale widziałem ją procentowo-optymistycznie
chałupnicza lobotomia zaowocowała złamaniem ostatniego szpikulca do lodu
lewe oko okazało się zbyt głęboko zakorzenione w podświadomości
prawe zawsze było do dupy
użyłem więc siekiery waląc z rozpędu gdzie popadnie
już na oślep
ale z wielkim zapałem
poszukując płatów czołowych
znalazły się skubane w głowie członka
niestety rodziny
za co wysoki sądzie winy już nie ponoszę
działałem bowiem pod wpływem
i nie widziałem całego zajścia
copelza, 22 august 2013
w zamiłowaniu do koronek układałem
pełnymi garściami kiedy krwawiły mlekiem
palce szybkie giętkie jak usta
pełne i pełne
na wzór nieletnich ptaków z polotem w dół
raz się żyje
nie skończę szukać cię w wannie
panno dominio od aniołów
rozpięta na sztalugach
odnajdziesz tatuaż na ranie
ostatnim pociągnięciem
znaczę beznogie ślady
copelza, 20 august 2013
króliki
każdy następny kieliszek zmusza do replikacji
nad ranem zajmiesz już całą obiętośc
robaki
nie zdążysz na euro
w tym wieku rozbudowa sieci wygląda skośnie
a szare ciało zatraca zdolność łączenia synaps
trojany
piękna Helena
kochanie
nie używała helu
napąpowana skrzeczysz niemiłosiernie
copelza, 19 august 2013
oszlifowanie kamienia tej klasy
wymaga fachowca z Antwerpii
jesteś tylko kawałkiem węgla
wytworem ognia i ciśnienia
całkowicie oddana płomieniom
nie powstaniesz z popiołu
adamantos
złożona w podróżnej kasecie
nie płacz
przyćmisz kiedyś kolekcję carów
nie pozwól zamknąć się w szklanych klatkach
kamienie tracą cały blask bez kontaktu z ciałem
sama rozszczepiaj światło pożądaniem
copelza, 30 june 2013
teraz naiwnym słowem podpalimy gwiazdy
wciśnięci między koce a spróchniałe deski
małej stabilizacji co ją dla nas budowałaś
i którą w zaślepieniu razem żeśmy nieśli
wpatrzeni w wodowskazy i na słupki rtęci
kształtując rzeczywistość w gazach i betonach
jak psi pomiot zawczasu ciśnięty do rzeki
bez zbędnej świadomości musieliśmy skonać
copelza, 24 june 2013
na dzień ojca obdarowałem się czereśniami
kwaśne jeszcze wodniste w tym roku
wyjątkowo tanie w papierowej torebce
będę zjadał szybko do bólu brzucha
jak kiedyś w dzikim sadzie
wisieliśmy na najcieńszych gałązkach
płosząc szpaki z czerwonymi dziobami
krzyczałaś potem do studni i echo
odpowiedziało krwawym kolanom
wybacz
copelza, 24 may 2013
za pierwszym razem palec sprowadzony do rozmiaru i kształtu
rakietki ping-pongowej
jest tylko czymś zdumiewającym
ból nie pojawia się nawet w czasie zmiany opatrunku
choć cierpi na tym nieco poczucie estetyki
kiedy jednak dowiadujesz się że wystarczy być szybszym uważniejszym
zaczynasz podejrzewać w sobie wielkie pokłady głupoty
taki awans daje poczucie bezpieczeństwa
nie od dzisiaj wiadomo że niebezpieczni są tylko ludzie najmądrzejsi na świecie
wtedy zaczyna boleć
copelza, 16 may 2013
czeka
potrafi tkwić nieruchomo godzinami
czasem dla zabawy dmucham w pajęczynę
wtedy pozwala sobie na leniwe machnięcie
w zamyśle nie masz nic to spadaj
i widzę w szesnastu(?) oczkach
złośliwą satysfakcję
przejrzał mnie na wylot zeszłego lata
kiedy jak wariat karmiłem go muchami
z osiedlowego śmietnika
teraz wiem że kiedy znika
opowiada jak obłaskawił dzikiego współlokatora
copelza, 27 april 2013
przynajmniej nie siedzieliśmy z założonymi rękami
na uczelniach nacisk kładli na otwartość postawy
brak szaleństwa w życiorysie pisanym od tyłu
po łacinie
gesty mieliśmy więc oszczędne spojrzenia śmiałe
i tylko miejscowe wykształcenie dzieliło kobiety od mężczyzn
ciekawe
właściwie każdy marzył o własnym biznesie
tylko ci z solidarności pokoleniowej
uparcie domagali się płacenia na ich emerytury
robole bez świadomej indywidualności
co niby chcą opłacić wnukom studia
odpadali już na starcie kulawi i garbaci
ze zniszczonymi rękami i łupieżem na pożyczonych marynarkach
pisali na klawiaturze dwoma palcami
i jasne było że nikt z nich nie zna się na poprawie wizerunku
dobrze
z setki kandydatów tylko najlepsi powinni mieć szansę
na stanowisko asystenta stażysty
copelza, 21 april 2013
cały smaczek jest w tajemnicy
sama przyjemność oprawiania
w nudne niedzielne popołudnie
daje fakt dreszczyk emocji
szczególnie kiedy grzbiety napinają
pod złośliwie niechlujnym skrobnięciem skalpela
można mieć wszystkie a do końca nie wiedzieć
co chciały wykrzyczeć
można też wgryźć się szczękami
niech z płaczem szepczą do uszu ostateczne kłamstwa
wtedy dociągnąć lewar imadła
wycisnąć nadmiar i czekać aż niedoskonała forma
przybierze kształt wieczności
kiedyś słyszałem że introligatorzy nie czytają
ja muszę pieścić każdą stronę z osobna
wyciąć obleśne fałdy zmiażdżonego zaufania
zanim ukryję doskonałość
pod posadzką piwnicy
copelza, 13 april 2013
zupełnie niespodziewanie skończyła się wiara w nadejście wiosny
kiedy pytam czemu włączyłaś kolejne pranie
odpowiadasz z rozbrajającą szczerością
bo jest
można realizować się pośród dojrzewającej bielizny
i chwała bohaterom
są jednak żebracy śmiesznych nadziei
dla których białe skarpety
nigdy nie odwirują się w eleganckiej pralce
program skończy się zanim zdechnie
ostatnia zajebista bawełna
pozostanie jedynie czekać
i świecić
gołym
tyłkiem
copelza, 29 march 2013
witkę z baziami męczyłaś mniej więcej w połowie
tak żeby ilość kotków wypadła nam po równo
kocówki wahały się monotonnie
a coraz więcej kociaków tonęło w śnieżnym błocku
poczekaj do prawdziwej wiosny
kiedy włókna obeschną
wystarczy zrobić jedno zgięcie w poprzek
copelza, 12 march 2013
od pewnego czasu nie interesuję się relacjami
za dużo chcemy sobie przekazać
zapominając zupełnie o potrzebie bliskości
zwykłym przekazaniu energii na styczność palca
tak jak nie są w stanie zrobić kijanki ze stawu przy Krakowskiej
odkąd na działkach wykopali studnię głębinową
z bliska możesz milczeć i patrzeć
jak przebieram między zwiędłymi pędami nenufarów
w kapeluszu bo jaki tam ze mnie Lucjan
łysa żaba jeszcze potrafi występować gromadnie
mówisz i z miną zamyślonej Giocondy
budujesz w głowie przeprawy dla bezradnych płazów
jak wtedy w deszczu
wylewałaś w zapomnianym drenie oceany
nad rozjechanymi dżdżownicami
znam takiego robaczka co drąży w marchewkach
jeszcze nie udało mi się go zobaczyć
ale zawsze wycinam te części z kanałami
myślę naiwnie że zginę
kiedy z niesmakiem połknę ostatnie drogi
copelza, 10 march 2013
obracając kieliszek pozostawiasz na ściankach cierpką warstwę smaku
teraz śmiało możemy wygenerować puste gesty
kobieta z winylu znaczy rysy na skrawku przestrzeni
zacina się i kończy coś jak piosenka o atomowych zegarach
wino nie powinno się za bardzo zestarzeć
trudno wymyć tulipan kieliszka
pod światło zawsze widać tłuste plamy
copelza, 5 march 2013
nie po drodze nam ostatnio z tą miłością
zapuściła się ciemnymi zaułkami
po melinach szuka szczęścia w samotności
w pustostanach odnajduje zapomniane
nie po drodze nam na zwykłe skrzyżowania
gdy parszywy los co rusz zatacza koła
w martwych punktach nie ma miejsca na czekanie
na czekanie nie ma miejsca na postojach
nie unosisz ręki w geście powitania
od północy wieje chłodem koniec zimy
nie po drodze nam ostatnio z tą miłością
wiosną też się raczej już nie zobaczymy
copelza, 2 march 2013
pogrzebacz
dogłębnie zbadały sprawę kury z sąsiedniej wioski
aż w końcu wygrzebały z gruntu fałszywe wnioski
o wyższości niskich progów
nie złamałby ręki nie zwichnąłby nogi
gdyby nie wystający w przejściu próg z podłogi
pappa polaki
być dla mnie miłosierni bo cierpieć na bóle
na koniec drogi polaki poziegnam was ... ciule
copelza, 10 february 2013
niegodni wzmianki innowiercy
co w oczach mają krew i żądze
nie pokonają platformersów
za żadne skarby czy pieniądze
w nas jeszcze siła niespożyta
jeszcze nam nike hymn zaśpiewa
wiedziała rzeczypospolita
jak strąciliśmy tupolewa
na tym się zna cała ekipa
bo to w przestworzach nowa era
choć czasem może ktoś zapytać
jak się uziemia dreamlinera
to dzieje pchnęły nas na tory
pociąg do władzy i do kasy
my w posły albo w senatory
wybiorą nas ponownie masy
beret niech spadnie razem z głową
toruński piernik niech czerstwieje
my platformersi damy słowo
na nową wiarę i nadzieję
a później będzie już ulgowo
jakieś nieśmiałe demonstracje
zafundujemy nietypową
obywatelską transformację
copelza, 9 february 2013
Maryla sama nie spodziewała się takiego zakończenia
kto mógł przypuszczać że jednym silnym ruchem ruszy z posad taką bryłę
nawet Leon przez ścianę
niby dobrze poinformowany
z satysfakcją cedził przez usta
barszcz na świńskim ogonie
a miała Maryla warunki do tak obfitego końca
copelza, 19 january 2013
wydawało się że potrzebują tylko okazji
małej iskierki na rozsypane prochy
rzuconej z premedytacją
albo nawet od niechcenia
byle celnie w środek falującej gorączki
z daleka jęzory płonących języków
nie sięgały jeszcze pod luźne berety
niby bliższe
a jednak ciągle za wysoko
gdzieś tam
gdzie wyciągnięte ręce spazmatycznie chwytały
jak zwykle w dwa brudne paluchy
złośliwy koniec sznurka
dopiero ta mała z czerwonym cocktailem
na sygnał jak jasna cholera
posłała wszystkich do nieba
zbieraliśmy potem antenki
czarne
jak wronie myśli
copelza, 7 january 2013
staram się segregować
plastik na przemiał
papier i szmaty do skupu
twarde szkło na wymianę
tylko nigdy nie wiem co zrobić
z tymi o tobie
copelza, 31 december 2012
przyszły rok był wspaniałym towarzyszem
nie drażnił parszywym słowem
nie gnębił wielkich i nie dawał maluczkim
pochylmy więc nad nim nasze główki
panowie
bo wart był tego
co nam przyniósł i ofiarował
czyść jego po mięcie
niech spoczywa dzisiaj w każdym pokoju
copelza, 8 december 2012
potknąłem się o mały włos
sterczał na pasach
na zielonym
facet za mną śmiał się kiedy go podnosiłem
w kieszeniach szczęknęły odwiedzione skórki bananów
copelza, 7 november 2012
wtopiła się w kamień połamanych zboczy
pazurami darła skórę nagich skał
po to żeby mogła spływać jak co roku
rzeźbionymi łzami szara mgła
skłoniły się brzozy nad rozlanym polem
zadygotał z zimna zapuszczony sad
nawet starym dębom z głów spadły korony
żeby łatwiej było liściom robić wiatr
zakaszlał listopad włożył kalesony
płaszcze i szaliki wypłynęły z szaf
jeż się w kulę skulił wielce najeżony
że wygnali go biedaka spać
skłoniły się....
dzwony na nieszpory jakby nie w te pory
i na jutrznię ciemną nocą muszą grać
a za nami i wybory i love story
a przed nami zamrożony świat
skłoniły się...
copelza, 28 september 2012
wie jak ukryć się pod fałszywym świadectwem
kto zobaczy sztylet w tabliczce czekolady
przyczajona jak guzek w lewej piersi
niepstrzeżenie pochłania każdą myśl
by wypłynąć leniwie w pobłażliwych kazaniach
do maluczkich i winnych
kiedy woła jestem
układa mięsiste wargi w was nie ma
wypielęgnowana jest artystą w mowie ciała i duszy
jest nieśmiertelna
jest bogiem
przechadza się między nami i płodzi herosów
strach i nienawiść
copelza, 9 september 2012
kiedy wpadają w głebię granatu
widać jeszcze cienie błyskawic
smyczki mgieł grają zalotnie
wiolonczelami tataraków
innym razem pokrywa je rzęsa
gęsta jak szpinakowy chłodnik
zbieram zieleń srebrzoną łyżką
i tak nie uniknę uroku
niecierpliwie trącają nagie stopy
chodż i utoń szepczą nierządne rusałki
piękne i tajemnicze są pani
jeziora moich marzeń
copelza, 14 august 2012
jesień przynosi siwe włosy babiego lata
pajączki tkają pierwsze pajęczyny
ulotne
teraz jeszcze możesz jednym gestem
zgarnąć je z twarzy
dojrzałe winogrona wyszły na wino
bardziej pomarszczone tym bardziej
słodkie
ale już oschłe
jak wytrawni gracze
zbierają ziemisty posmak południowych stoków
kasztanowce nie są już takie uwodzicielskie jak kiedyś
stoczone palce liści umierają bez szumnych zapowiedzi
cichutko
szczepią je od lat
nie widzę poprawy
a przecież tak kochamy kasztany
czekamy teraz na ostatnie leklerki
kiedyś wreszcie opadną
nawet wtedy będą musiały jeszcze poleżeć
copelza, 5 august 2012
wierzysz w latające dywany
naiwny
to stado pochłoniętych godowym tańcem
garbatych aniołków
bezwolnie tkają fale nalotów
parzą się w ultrafiolecie boga
i nie interesuje ich podział
są jednością
a my nieloty
obdarzone skłonnością do wielkich jaj
nie musimy się lękać śmiechu
zabierz wszystkie pluszaki
tam gdzie skieruje nas życie
może nie być nawet skrzydlatych pokrak
copelza, 19 july 2012
wysoka blondynka z okolicy Tłuszcza
od lat jak jest lato pod lasem się puszcza
czy puszcza się lasem
sam nie wiem bo czasem
przez las jak jest lato się puszczam
prawdziwy katolik co mieszkał pod Zgierzem
zapragnął zbliżenia z obecnym papieżem
lecz ten nie chciał Wandy
co nie znała landy
bo tu w preferencje nie wierzę
jak dzisiaj pamiętam lalunię z Warszawy
co chciałaby tylko by tak aby aby
na szczęście jej przeszło
choć trochę nam zeszło
dziś lubi ostrzejsze zabawy
copelza, 17 july 2012
przez lata rzeka niesie materiał
odkłada go w ujściu
tworzy rozległą deltę z tysiącem wysp
dla rajskich ptaków ryb i krokodyli
czuwa nad tym książę przypływów
dzień w dzień zbiera okruchy życia
w zamian zostawia świeże tchnienie oceanu
to w gorących estuariach rodzi się przyszłość
nieśmiało wypełza na ląd
być może stanie kiedyś na dwóch nogach
copelza, 12 july 2012
kiedy wysoka fala zabiera cały dobytek
ludzie kopią kanały ulgi
idealne na nadchodzące lata suszy
cieszą się jak dzieci
z każdej kropelki deszczu
kiedy ziemia rodzi kamieniae
ludzie kopią rowy melioracyjne
wstrzymują rzeki piętrzą
nie widzą znikającego jeziora
zbudowałem dom na wysokich palach
z ganku smętnie zwisa smołowana łódka
może nie mam garażu
ale zawsze czeka na ciebie
pokój na poddaszu
copelza, 4 july 2012
na szczęście lewe oko jest słabsze
w okularach kupionych na bazarze jestem w stanie skupić się tylko na części problemu
kiedy ostre kontury wywołują napady paniki zamykam prawą powiekę
świat staje się bardziej do zniesienia
dalszy świat
ten bez najdrobniejszych szczegółów
nie ufam okulistom
wolę ginekologów
oni też patrzą z przymrużeniem oka
copelza, 3 june 2012
z Polski niebo wygląda inaczej
przestrzeń wypełniona aż gęstą wolnością
nikt bezkarnie nie rzuci w twarz
ty polaku
w beczkach nie spłyną zmarnowane dziecięce marzenia
w pętlach nie zwisną krwawiące głowy
wiernych do końca
sekunda warta godziny
godzina miarą wieczności
jedna róża na czerwonym grobie
z nieba Polska wygląda inaczej
miasta zakochane w prędkości światła
lasy czarnozielone plamy domki dla lalek
żuki stonogi
z nieba świat humerów jest taki mały
co jeszcze mógłbym zrobić dla Polski
taki jestem zmęczony
jedna czerwona róża na grobie
copelza, 31 may 2012
ta plama na nieskazitelnej bieli nie wymaga usuwania w wysokiej temperaturze.
dzięki naszemu wspaniałemu środkowi wystarczy tylko kilka świeżo zbudowanych,
walących się stopni i wszystko potoczy się szczęśliwie starym torem.
wystarczy jedna łza, bo nic innego w tym kraju tak skutecznie nie czyści.
Sulzeerowi Jeremiahowi Campbellowi.
copelza, 23 may 2012
Zwykle mawia, że jest zmęcznięty*.
Jedno, dwa piwka rozwiązują mu jednak język;
po raz setny poznaję historię ciężkiej pracy
hydraulików w komunie.
Może nie wszystkie kolanka, tylko te złośliwe,
albo te w domach dostojników.
Uszczelki w bateriach.
Baterie w syfonach.
Nie, w syfonach naboje, takie z gazem.
-Teraz, po siemdziesiątce*, jestem wreszcie świadomy.
To książki zbierane całe życie po śmietnikach uratowały mi życie.
Tylko czemu w skupie tak słabo płacą za makulaturę.
*fonetycznie
copelza, 23 may 2012
kiedyś księżyc był dużo bliżej
wystarczyło zarzucić sieć
byle chłystek mógł sięgnąć po srebrną tarczę
pływy jątrzyły okrzepłą już skorupę
masy nacierały na ostre klify
rozbijały rozgniatały
bezmyślnie zalewały ostatnie plaże
z czasem związek nie był już tak napięty
ta sama twarz oddalała się
pocałunki były coraz zimniejsze
głazy starte w pojedyncze ziarna
osadziły się leniwie w luźnych relacjach
tylko bogobojni szukali swojej skały
bo na połów księżyca było już za późno
copelza, 12 may 2012
ziemia drży Sigyn
fakty nie opisują prawdy
są ślepe na przeznaczenie znaczenie
czczenie
kropla wżera się w samą istotę chaosu
pierwotną matkę wszystkich ojców
zakuty w stalowe jelita mogę jedynie błagać
o akt łaski
ziemia drży Sigyn
ciągle i jeszcze i jeszcze
kiedyś zrodzi się z ręki strażnika
i zapomną kto chadzał tęczą
tak bogate w milczenie karły
copelza, 10 may 2012
Kto powiedział, że Kozacy
To przodkowie skurwysynów,
Temu pałą dam po glacy
Pod klasztorem Paulinów.
copelza, 4 may 2012
skąd taka nagła niechęć do kwiatów
używanie masek na wzór japoński sugeruje
podłoże alergiczne
wmawiają nam filozofowie i poeci
jesteście jedynie pyłkami
przeraża nas wielkość wszechświata
tak samo jak głębia jaźni
kiedy wyczujemy świdrowanie w nosie
odruchowo kichamy
nie trudno wtedy o zderzenie głowami
copelza, 1 may 2012
świat się zmienia mówi mi to woda kiedy po wielokroć umywam ręce kiedy pękają dawno zaschnięte strupy a nowe bąble napinają cienki jeszcze naskórek gorące oracje studzę zimnym prysznicem kiedyś dłonie zmienią się kamień i głosy w głowie uciszę jednym zardzewiałym bretnalem wyrwanym z przydrożnego krzyża
świat się zmienia słyszę kiedy spuszczam nieczystości w łazience myślisz że spłyną do oczyszczalni cudownie ożyją w kryształowych źródłach mądrości na żyznych osadach wyrosną najpiękniejsze rasowe tulipany smrodu nie da się pozbyć jak niechcianego szczeniaka nie przywiążesz do drzewa nie ciśniesz o asfalt w bezmyślnym pędzie będzie unosił się szarą mgłą tuż przy dywanie rolowanych muraw zdusi każdy powiew wiatru tego jeszcze wolnego jeszcze nieokiełznanego w tryby wiatraków
świat się zmienia niekoniecznie na gorsze na inne posłuchaj czasem odkręcają zardzewiały kran jak spływa między palcami wszystko co zrodziło się w szalonej głowie
copelza, 2 april 2012
kiedy leniwe łasiłaś się do słońca
pośród wonnych fiołków
na kocu z żółtym akcentem
z zaangażowaniem kopałem
grube korzenie chrzanu
zdziczały
buchtowałem w gęstych chaszczach
pod liściem łopianu
dziad w gęstym futrze
niżej kaczeńce gnały gęsiego walca
żaby skrzeczały girlandami piany
a skowronek romantyk
wisiał na srebrnym sznurze
złożyłem głowę
kiedy leniwie łasiłaś się do słońca
copelza, 5 february 2012
na dnie
spasiona ryba piła jadała do woli
ale zajrzała na dno zeżreć beczkę soli
taka przyjaźń dla soli nie była zbyt miła
może najpierw kochana brudzia byś wypiła
rewanże
kopnął koń konia w zadek przy którejś sobocie
tak mocno że biedaczek zarył pyskiem w błocie
w rewanżu wyrwał grzywę i włos na ogonie
teraz znają się lepiej jak te łyse konie
w kupie raźniej
czterdziesta szósta mucha z ogromnego stada
tak jak i pozostałe niezbyt smacznie jada
ale są też zalety spożywania w grupie
większa szansa że inny dostanie po dupie
copelza, 1 february 2012
srogi dusiciel
wąż srogi dusiciel uparł się na jeża
bo antylopami dawno był się przeżarł
dorwał go zdusił wrzasnął wrócił do chałupy
i po dziś dzień biedaczek coś wyciąga z dupy
niemiszlę
rybak zza Pisza zaraz z rana
dźgnął nożem w żebra kormorana
że niby ten mu wyżarł śledzie
teraz na flaku nie pojedzie
delikatesy
francuski piesek zeżarł coś zatchnęło go i zdechł
być może kość i jak na złość w tej kości siedział pech
delikatesy takie są ja też nie lubię pościć
francuski piesku udław się od francuskiej miłości
copelza, 21 january 2012
to jest diabelski kamień
cała męskość skupiła się w jednej dłoni
wierzę w rodzynki i fistaszka
jak większość wyznawców
wątpliwości wzbudzają we mnie
te rozgrzane w słońcu basiory
więc może skup się na tłustych promieniach
leniwie spijaj brąz na nagich piersiach
i daj te parę minut
copelza, 17 january 2012
to tylko zaproszenie na kawę
teraz nawet noce są białe
w miejscach publicznych
groźne są tylko bomby i bombonierki
nie wiem na ile wystarczy bezsmak
zabierz na wszelki wypadek dwie kostki ciekawości
to tylko zaproszenie na kawę
nie słodzisz nie posłodzę
kwiaty i słowa
mają wartość publicznych latryn
ostatnie sekundy kradłem zza drzew w parku
okna wolności zastąpiło multikino
to tylko zaproszenie na kawę
najtańszą z mikrofali
bez papierowych serwetek
bez smaku
bez słowa
bez przyszłości
copelza, 17 january 2012
nie wiem czy tylko tak udajesz
czy już na wieki śpisz
ale w upale na tym asfalcie
w skórzanym palcie
każdy by brał cię
za rozgniecioną mysz
a wystarczyło się rozejrzeć
czy nie nadjeżdża tir
nie trzeba wierzyć tylko w radary
przez ciebie stary
nie ma do pary
ultradźwiękowy ćwir
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
6 may 2024
0605wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma