jan majewski, 16 july 2021
Nie mam już siły tłumaczyć owcą
że wilk je na rzeź prowadzi
Idą, bo same chcą
A prawdę, co ja mówię sumieniom ich wadzi
Za miskę ryżu wolność oddając
Chamstwo, swawole i złodziei
W cnoty narodu i bohaterów zmieniając
Dla narodu tego nie ma już nadziei
W dziejach walk chwalebne szeregi
W pokoju hołota chamstwo i prostacy
Na koniec patrzą nosa nie na przyszłości brzegi
Grzechy na bilon wymieniają na tacy
Tak, tak to My dumni prostacy
Żyjący dumą za przodków czyny
Ze o cały świat walczyli tylko Polacy
A świat nas nie lubi z czyjej winy?
Próżny to narody pełen kompleksów
Żądaniowi ludzie, bez bicza nie pracują
Za nic mają zapisy kodeksów
Warcholstwa maniery ty właśnie owocują
jan majewski, 10 august 2016
Czy można być prorokiem w własnej sprawie?
Jeśli tak, to jutro się nie spotkamy?
Czym więc takie jest proroctwo?
Nadzieją czy wyrokiem?
jan majewski, 23 july 2016
podaję numer zgłoszenia: TT0005441103
gdy czas bogów nadchodzi oni ziewają,
kawę z cukrem leniwie mieszają,
pod nosem coś marudzą,
chyba się nudzą?
Bogowie umierają, chwałą swą upici
i nawet nie szlochają gdy niektórzy z nich zabici
wiara w siebie tak wielką jest wiarą
ale tylko dzięki wierze ludu nieśmiertelni się stają
cywilizacja bogów dziś zasypia nieświadoma walki
dalej na Olimpie opowiadając z przeszłości bajki,
gdzie w chwalebnej mocy świat budują,
dziś miliony protestują
Walkirie siedzą na szczycie świata
znudzone, ziewają gdy bohater nie wraca,
nie ma bohaterów są politycy i niewinnie zabici
grunt że Ci pierwsi syci.
Wagner cieszę melodią otwiera
tak cywilizacja bogów umiera
jan majewski, 11 june 2016
dziś stoję na wieży ciśnień
intelektem nikt nie błyśnie,
mięsnie szarpią skurcze
dzisiaj myśli tylko twórcze
ludzi mnie nie znają
mówiąc cześć sprawy sobie nie zdaja
kogo mijają na ulicy
biedni pokutnicy
i choć śpię z pod poduszką bonią
nie ma to nic wspólnego z paranoją
gdybyś wiedział to co wiem
palił byś światło nawet dniem
nóż na szyj, broń w bagażniku
przeżycia szansa zwiększana na mnożniku
taka praca, taka wiedza, tajemny kwadrat
bezpieczny jak wojenny Bagdad
normalny, a tajemnice w czaszce
zwykła praca? ta, całe życie w masce
staje na wieży ciśnień
strzał tylko błyśnie
cisza rozszarpie naiwnych żywoty
od jutra żołnierze idą do roboty
żyć będę tak długo jak szybko będę przeładowywał
po każdym strzale się ukrywał
za to płacą premierzy i posłowie
że nikt nigdy się o tym nie dowie
jan majewski, 31 october 2015
próbuję pojąć niepojęte słowa,
dziś tak często powtarzane,
że stały się pospolite.
potrafimy je wypowiadać,
zapisać, powiedzieć co znaczą,
ale nie potrafimy zrozumieć
biegniesz do telefonu, mając go w kieszeni…
piszesz listy w laptopie
piszesz, czy rzeźbisz?
stary gramofon skrzypi na krześle
szklanka ognistej substancji koi zmysły.
świat biegnie, świat stoi - świata nie pojmuje.
mamią mnie obrazy, chaos rozmowy.
wolność wiąrze mi ręce, zamyka usta,
wolności uczyniłaś mnie więźniem
w ułamku sekundy dostaję informację
a przez lata nie dostaje prawdziwego uczucia,
nie pozwalam sobie dać uczucia...
wszędzie mogę iść, wszystko mogę powiedzieć, wszystkiego posmakować.
siedzę w domu, nie mówiąc nic, jej zupę z paczki.
a w ręku mam plastikowy film o prawdziwym świecie.
ot ja - zdobywca - ja królem jestem świata…
jan majewski, 4 july 2015
Głośna zieleń wzywa śpiewem
Nie nazywając gwiazd dryfuje
Otaczają mnie pomarańcze
Szepcze do ucha czas
Boisz się mojego ciała
Szklane słychać stukot
Leniwy zapach pożądania
Mentalny wstaje król
Rzeczywistość odłamków lśni deszczem,
Światło tańczy z krwią
Zatrzymana w czasie fala
Grzmotem rozrywa tą scenę
Ręce, nogi słomki kolorowe
Tańczą ponad głowami
Tylko ja i tylko ty
Dzierżymy sekret chwili
Mówiące dłonie, milczące usta
Skrzypiec płaczliwy śpiew
Zapach słońca, siana lepki smak
Jeszcze tylko jeden łyk
Głęboki wdech, łyku smak
I znikam ja, budzisz się ty
Magia, szamański trik
Pomarańcze dryfują sobie tam
Śmiejesz się a ja płaczę
Z kwiatem ostatni taniec nasz
Żelazny palec boga ciąży nam
Ale droga moja spalona słońcem
Pióra to potężna broń
Zabija miliony,
Ale ja wiem z czym do walki idę,
Pisać nie zamierzam
Metalowy sok, z drewna piję
Niebieski taniec na zielonym niebie
Krzemowy odpycham los
jan majewski, 17 june 2015
Nie mam siły by biec
I boję się tak po prostu stać
Czuje ze stojąc idę wstecz.
Gdzie jest mój wszechświat
Budowałem go co noc,
z kawałków rozbitej tęczy.
Dziś tak bardzo nie mam mnie
Nic nie zostało z kryształów młodości
Dziś brudy moje świecą,
Jak ze skóry obdarte niedźwiedzia truchło.
W księżycową noc noszę czarne szkła
By przeklęta nie wezwała mnie rządzą,
Bestii krzyk...
Chociaż w dłoniach miażdżę stal
I czasami ołowiany trzymam palec Boga
Brak mi sił
Więcej szczęścia w życiu
To byłby grzech
Z uśmiechem na ustach
W duszy głośno szlocham, nie chcę żyć
Powietrza ciągle brak, pętla w szyję wyżyna się
Rozerwałbym ja gdyby tylko prawdą była
Sen
Tysiąca lśniących ostrzy oślepia mnie
jan majewski, 28 may 2015
wyciągam z plecaka to co mi zostało
przeładowuję broń
innej drogi to Państwo mi nie dało
ale na pewno nie wyceluje w swoja skroń
słuchawki na uszach, i rock and roll
dwa magazynki w kamizelce schowane
a wszystko w systemie molle
spokojnie, to jest zaplanowane
boczniak przy udzie czeka w pogotowiu
mp5 na bungee czeka w przeładowane
nie myślę teraz o swoim zdrowiu
bo wszystko mam zaplanowane
swawolny po lewicy i na prawicy swawolny
wszyscy nisko i szybko do przodu
uczynimy ten kraj znowu wolny
koniec politycznego pochodu
trzask bezpieczników i zamków symfonia
trzęsą się ochroniarze i politycy płaczą
to systemu tego wesoła agonia
żadne słowa już was nie wytłumaczą
dym opada, grill się pali
golonka na wolno dochodzi
świat się ten już wali
ale tak się ze śmiechy idea rodzi
nic nie biorę na poważnie, nić poważnego nie mówię.
jan majewski, 19 may 2015
Wierzysz w Boga?
Jedząc pomarańcze patrzysz w lustro
Jutro możesz być klientem patologa
Lub jeść śniadanie w bistro
Patrzysz przez lunetę, krzyża jesteś wyznawcą
Ze spokojnym oddechem, liczysz powoli
Lecz teologii nie jesteś znawcą
Strzał - twojej ekipie żyć pozwoli
W tej właśnie chwili, czas płynie powoli
Widzisz jego oczy, obrączkę i uśmiech na twarzy
On prosi boga by żyć, Ty wierzysz, że trafić pozwoli
Którego z was modła się wydarzy?
Dziecka twarz, śmiech i radość nieskończona
Ufność, że nie skrzywdzisz, że obronisz, że kochasz
Ja żyje, ty umierasz, bitwa jest stoczona
Albo strzelasz, albo się cofasz
Gdy w fotelu prze telewizorem pijesz kolejne piwo
Ziewając przed kaszą na ekranie
Zło w świecie zbiera obwite żniwo
Więc miej kurwa swoje zdanie!
jan majewski, 4 may 2015
Zapisane w kamieniu słów dylematy
umysłu wolności bronią kraty
włamać się do pokoju bez ścian
by dokonać wiekopomnych przemian
wolnej chwili oddając pokłony
na palcach licząc koleinach idei zgony
w rytm propagandy z głośników tańcem chwalimy
wielką potęgę Polski i dobrze się bawimy
Nie ma płaczu gdy polska tytko na papierze
"wolności" mamy na tony - więc w to nie wierzę
kradną miliony w służbie narodu
który z uwielbieniem wolności umiera z głodu
"Sprawiedliwy kiedyś" Naród z bielą i czerwienią
którego historię wielcy tego świta teraz zmienią
z ofiar stajemy się sprawcami
ale za wolność tą naszą na papierze – bądźmy mordercami
Hubal i Rotmistrz Pilecki z dumą walcząc zginęli
resztę bohaterów w lasach czerwoni dorżnęli
Karski prawdę światu ujawnił przemierzając oceany
dziś on i jego naród za holocaust jest obwiniany
Śmiej się narodzie mój dumny i wolny
tańczą w kajdanach z jedwabiu gdy władca hojny
jedwab też stanie się ciężki jak ze stali kajdany
lecz wtedy w nie wolę będziesz już sprzedany
Nie złamali nas propagandą, nie złamali nas bronią
lecz wolności i bogactwa kuszącą wonią
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 december 2024
2212wiesiek
21 december 2024
2112wiesiek
21 december 2024
Wesołych ŚwiątJaga
20 december 2024
2012wiesiek
19 december 2024
18,12wiesiek
18 december 2024
1812wiesiek
17 december 2024
tarcza zegara "miasteczkojeśli tylko
17 december 2024
3 zegary ceramiczne - środkowyjeśli tylko
17 december 2024
1712wiesiek
16 december 2024
1612wiesiek