lehwoj, 21 december 2010
Polna droga prowadzi się dobrze
wierna sobie od lat
przed wzgórzem pokazuje
najbliższy koniec świata
Nad drogą skowronek
wciąż ten sam na uwięzi
pilnuje czerwonej krowy
której nawet śpiew nie wzrusza
Wiosną żaby w drodze
zwiedzają wszystkie kałuże
jesienią padają jabłka i wierzą
że coraz dalej od jabłoni
Latem za zakrętem drogi
stare drzewo z chłodnym cieniem
kapliczka wśród ciepłej pszenicy
wszystko na wieczność zapamiętane
Dopiero zimą wychodzi na jaw
że tak naprawdę nie ma żadnej drogi
a znaków i linii potrzebują ludzie
którzy ciągle szukają zamieci
lehwoj, 18 october 2011
Opisuję codzienną tkaninę świata
przez nikły dar oswajania dzikich słów
umiem tylko odnaleźć w wirze oceanów
jedną wyspę bezwstydnie bezludną
Nie umiem wykuć podkowy na łut szczęścia
ani uleczyć tomami naukowej niewiedzy
nie wznoszę z cegieł przyszłych ruin
nie okradam ziemi z ciepłego ziarna
Nieprzydatny dla innych opisuję świat
dla pamiętania tego co przemija
wygnany od drzewa mądrości powtarzam
że człowiek nie jest stworzony do pracy
lehwoj, 12 december 2010
Na tej ścieżce jeszcze nigdy nie byłeś
nawet nie wiesz dokąd ona prowadzi
i czy potrafi prowadzić właśnie ciebie
bo drogi są stworzone dla właściwych stóp
W dolinie której nie trzeba nazywać
bezpieczna pod światłem nieznanego słońca
biegnie aż po horyzont twoja
pełna kwiatów w kolorach spokojnej radości
Poznajesz ten pejzaż przy zamknięciu powiek
budzisz westchnieniem wezbranego serca
tu wszystko rośnie nierealnie dobre
i tylko tu jest tak jak być powinno
Pod drzewem które nigdy nie traci liści
kolega który zmarł w dzieciństwie
z żoną i dziećmi których nie doczekał
dziadek z krwawiącą raną po bagnecie
młody jak w dniu gdy uwiodła go wojna
Twarz niespełnionej miłości sprzed lat
niedoszłe wakacje nad morzem
wiadomość której jeszcze nie słyszałeś
wypadek który może się wydarzyć
czekają by ożyć na kroplę tęsknoty
Tak jakby wszystko co z tobą przemija
więzione w pamięci grzechy i zasługi
istniały po to żeby móc budować
tą ścieżkę biegnącą
w piątą stronę świata
lehwoj, 27 february 2011
Drzewo rośnie
świadome swego przeznaczenia
świerk w moim ogrodzie
wie że będzie podłogą
więc trzyma się prosto
i celowo układa deski
pod skórą omszałej kory
Przy każdym podmuchu wiatru
świerk dziwi się
że ja nie znam celu
chociaż w lesie gdzieś niedaleko
wyrosło już drzewo
które schowa mnie
w moim zagubieniu
lehwoj, 17 january 2011
Leżymy w chłodnej ciszy
w leśnej mgle
gdzie honor krwią wsiąka w ziemię
czaszki nanizane na śmierć
szeregiem zgodnie z rozkazem
Oprawcy zatrą nasz ślad
wiecznością milczenia
z urzędową pieczęcią
zamkną w gardłach krzyk
naszym matkom i żonom
Potem wyryją epitafium
ironią na czarnym kamieniu
i będą składać hołd obłudy
aż kości tych co świadczą o nas
spoczną przy naszych kościach
Przetrwają nikczemni
oni zawsze przetrwają
zapiszą jadem pustych słów
kłamliwą historię świata
Aż czas sędzia najsroższy
wezwie na apel poległych
wszystkie trupy z tej ziemi
na zmartwychwstanie prawdy
lehwoj, 21 december 2010
Zaglądasz w dziuplę mego ucha
i pytasz czemu uwikłałem się
we wszystkie ptaki na głowie
Pozwalam na sobie polegać
miałem więcej burz niż ty dramatów
a ciągle rosnę w tym samym parku
Byłem bukiem nim zasiano w tobie
pierwsze ziarno pamięci
szumię zawsze po buczemu
Potrafię wyczuć stalową korą
każdy atom twojej pogody
umiem rozdać bogactwo liści
Pytasz czy możesz być równie mocny
nie w tym rzecz że ciało
nie może być twardym drewnem
Nie masz korzeni człowiecze
zabrano ci je gdy spałeś
którejś długiej zimy
lehwoj, 8 january 2011
Układasz między ciastami
kamienie drogi krzyżowej
rozbijasz pisanki cierniową koroną
wsuwasz ból biczowania
między różowe plastry szynki
Sztuczne satelity przesłoniły niebo
a Ty wciąż ze swoim krzyżem
z drewna zamiast z plastiku
z zakazami i nakazami
jak w kodeksie drogowym
Wielki Piątek jest zupełnie niepotrzebny
staroświecki jak zbroja w muzeum
niemodny jak zeszłoroczna sukienka
nie mogłeś zmartwychwstać bez męki?
przegłosowalibyśmy w referendum
zniesienie tajemnic bolesnych w różańcu
i tolerancję dla moralnych inaczej
Natrętnie wciskasz ubóstwo i cierpienie
jakbyś zapomniał o Wielkim Piątku
przed pałacem Piłata
demokratycznie wybrano Barabasza
lehwoj, 10 january 2011
Milczymy
moje palce zadają pytania
twoja skóra odpowiada
jak niewidomy wyczuwam wibracje
twojej rozkoszy
alfabetem Braille’a
opowiadamy naszą miłość
lehwoj, 10 january 2011
Początek i koniec dnia
dla mnie dla ciebie - dwa razy
słońce dotyka ziemi
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma