RemPul, 1 june 2011
Zmęczone wrzeciono czasu
rwie poplątane
skrzydła albatrosów zabierają
puste brzegi - na jeszcze dalsze
połacie nieistnienia
coś we mnie drga nieroztropnie
wiosna.
..............
(wersja II ala Miladora)
Czucie
Zmęczone wrzeciono
rwie poplątane
skrzydła albatrosów zabierają
puste brzegi - na jeszcze dalsze
połacie
coś we mnie drga nieroztropnie
wiosna.
RemPul, 19 may 2011
Rozkładam cię na czynniki pierwsze
lecz nie znajduję winy
jedynie moje odbicie co wżarło się w oczy
mąci perfekcje tego ciała
patrzę na siebie
to co widzę budzi we mnie odrazę.
RemPul, 31 january 2012
Kupiłem rzeźbę
Wenus z Milo
aby wieszać na niej czapki
nic mnie bardziej nie rajcuje
niż jej cycki
sterczące co rano
spod płaszcza
i przedpokój pełen światła.
RemPul, 25 may 2011
gdzieś spod powiek wyłania się obraz
niemalże żywy - jak słowo
pozostające w pamięci niczym przedmiot
namacalny - tętniący krwią poszum twojego wizerunku
w nieładzie
bez twarzy
jakiego koloru miałaś oczy?
RemPul, 13 june 2013
łapię wodę w parasol
taka mała kałuża - a cieszy
moknę
gawiedź pokazuje mnie palcami nie wiedząc
że płonę wewnątrz nieziemskim ogniem
kocham ponownie
RemPul, 1 august 2013
Boję się tego faceta
jego wygłodniałych oczu pełnych ognia
rąk które ciągle chcą więcej
ust spragnionych zaborczych i czarnych myśli
boję się jego energii spalającej wszystko na swojej drodze
nóg depczących spokój - gdy wchodzi nie zostawia nikomu miejsca
pożera wszystko
niszczy
buduje
żyje
jakby nie było jutra boję się
tego faceta którym mógłbym się stać – przy tobie.
RemPul, 21 may 2013
Ławki w parku
pełne imion przebitych strzałą
bezwiednie dotykane wspomnienia
wyschnięte wargi drewna
muskane przypadkiem karmiąc gołębie
bezwiednie przywracane wyznania miłości
już tylko deska desce
niczym wampiry
chłonne ludzkiego ciepła.
R.P.
RemPul, 26 may 2011
Krew nie znika
wypływa kolorem
gdy zapadasz się
oswajana tyranią pluszu
już nie wstaniesz
zjedzą cię zielone bambosze
będziesz spłoszoną draperią siebie.
RemPul, 29 april 2011
po jego lini dochodzę
do własnej twarzy
czyżbyś patrzyła na mnie?
ten wzrok jest głębszy
patrzysz przeze mnie
w głąb własnej duszy
boję się poruszyć.
RemPul, 19 september 2013
mogę cię dotknąć reką
językiem nogą kolanem
w ciągłej pogoni za ciepłem lub zimnem
od zamknięcia oczu do piania koguta
życie w klepsydrze prześcieradeł
zwija nam rzeczywistość w grudy snu
i już tylko zapach twojej skóry
jest moim światem
wiem
nie ulegnę zniszczeniu
RemPul, 26 november 2011
naked
in the background
your white skin
perfect - mountains
are calling me
while I am stuck
in the valley
of living.
RemPul, 29 april 2011
nieustanny poszept wiosny
roztula rewiry dłoni
topiąc zimną pułapkę serca
w rozległą przystań
codziennych odbić - twych oczu
patrzących na mnie
wierzę
zazielenią się wkrótce
bezsłowia między nami
zapomnianą barwą przeźroczystości
gdy nie będę musiał już szeptać
snów co się stają realnością.
RemPul, 23 december 2014
Gdy zniszczyłem wszystkie swoje wiersze
nie sądziłem że wykrwawię się wewnętrznie
a jednak pył spod mego buta nie osiadł daleko
jak to przysłowiowe jabłko padł w przydrożny rów
pełen śmieci i twarzy innych - idących przede mną
Dakąd tak naprawdę zmierzam?
Nie jestem w stanie dostrzec znaków
ani gwiazd w starych okularach
nie mogę przeczytać tego co piszę ani zrozumieć
tego co mi niesie los
jak plastikowa torebka na wietrze - jedynie szeleszczę
RemPul, 29 april 2011
ale kochasz się ze mną
tak jakbyś oddzielała ziarna od plew
starannie
mechanicznie
życie płynie i odsącza
prawdy od kłamstw - jak bicie serca
naturalnie
rytmicznie
zamykają się oczy
na przerażającą codzienność
stygnącej młodości
dotyk za dotykiem.
RemPul, 13 june 2011
nie mam wpływu
na to co się ukaże
na horyzoncie - toczę się
twoją siłą odpychania
niewysłowionych prób
zmiętolone kartki
drą się o napis na murze
jestem sam - nienawidzę was.
RemPul, 12 june 2013
Lepisz mnie na podobieństwo
niespotkanego
z pamięci - albo ci się zdaje - albo mam potencjał
życie jednak nie daje za wygraną
przerastam granice
burzę normy
nie mieszczę się w przyciasnej masce
w kucki
boję się twojego przyjścia - bawiąc się kawałkami gliny
odkrywam pół twarzy.
RemPul, 1 june 2011
Cisza - bliźniacza siostra kłótni
czai się w nogach łóżka grając
jak na strunach lutni (na postronkach nerwów)
wibruje brakiem słów - czarną dziurą -
dziś znacznie potężniejszą niż wczoraj
w pułapkach nocy przynęty nadziei
wabią iluzją snów - marą kolorowych złudzeń
by przetrwać choć do jutra
własnym konturem - koszmarem
spadają pojedyncze krople.
RemPul, 9 november 2011
***
To your swift heart beat
the whole universe spins webs
of love and tender
***
Fall sneaked upon me...
phantasmagorias of leaves
in spirals of wind
***
Water shimmering
brings a herbal tea promise
your body fragrant
***
White crane's flight and its
great wings every flap makes me
follow you South my love
***
Walking bent forward
I’m holding to my old hat
spinning on the wind
***
Revisiting hell
reflection of cold iron gates
through your loving eyes
***
RemPul, 27 november 2011
Emptying my mind
only to find myself
in a tunnel
hanging by a thread
above your smile
that night like today
I am holding myself
in my arms
without much tenderness
but faithfully*
closing my eyes.
*Samuel Beckett
RemPul, 14 june 2013
pęknięte
kości w ręce
ból nie przechodzi
trwa uporczywym uściskiem
każdego ranka świadomość drąży
ten sam obraz ciebie
"już tego nie czuję..."
zabijam złowrogie echo uderzeniem w ścianę.
RP
RemPul, 8 july 2011
pakuję się i odchodzę
w totalny bezwład
pięcioksięgu nieskończony dodatek
z którym nie do końca wiem co zrobić
straszne słowa jak domino
budzą demony wojny
więc walczymy na oślep
raniąc się drobiazgami
niszcząc nic
osiągając nic
dając nic
a twoje piersi falują jak morze.
RemPul, 1 october 2014
No longer reaching with my sight
I can touch you with hand
tongue leg knee
in continuous pursuit of warmth or chill
from shut eyes to cockcrow
life in hourglass sheets
folds to us reality in lumps of dream
and just the scent of your skin
stands as my world
I know
I will not be destroyed
RemPul, 11 october 2013
Pod jej nieobecność
pielęgnuję ogród
czeszę trawom włosy
muskam kwiatom oczy
liście garną się do dłoni wspomnieniem
jej ust
kształt
odnajduję w krzaku róży
zraszam ją obficie aby odzyskać inny fragment ciała
niezapomniany
upragniony
pod jej nieobecność
stopy poją światło
czoło się ostudza
widokiem ptaka
i zasypiam
bo czymże jest zen ogrodu
jak nie pragnieniem miłości?
RemPul, 11 october 2013
Na pierwszym spotkaniu dał jej numer telefonu
na kartce z dowodu
poźniej bał się milicji
wracając
czekał na sygnał
wychodząc
wracał biegiem
patrole zatrzymywały go
myśląc że zrobił coś złego
na nieszczęście
potrafili liczyć do dziesięciu
a ona wsłuchiwała się w sygnał
z ciężkim biciem serca.
RemPul, 19 may 2011
Oddaleniem płaciliśmy za wczorajsze kroki
dziś koleiny dnia przeskoczyć się nie da
bez powściągliwej zwłoki - ceny nieba
twe oczy ponownie zachodzą mgłą radości
trzymając się obietnicy nie mówienia o wczoraj
raczymy się dzisiejszym dnia rozkładem - w przyszłości
ja ty my - jak karuzela.
RemPul, 9 may 2011
zapach powala
zmysły
nawraca na właściwe tory
krew odpływa by poderwać z kolan
w stronę kolan
naga poświata oślepia
już jako jedność
zapadamy w ciemność.
RemPul, 2 may 2011
Portal pamięci
jak niechciana kartka kalendarza
powraca tego samego dnia
nikomu nie potrzebna
niczym rocznica
za ścianą rozmowa
stłumione głosy bez treści
pozostałe w intonacji brzmienia
jak słowa z dzieciństwa
nieważne -
choć tak niezbędnie konieczne
by tworzyć obrazy
siebie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga