Roberto Szymański

Roberto Szymański, 3 may 2011

Moje Tętnice Otchłani

Jestem tu dziś jak Ty
Czekam na śmierć w drodze rozpoznania
W snach tunelu błądzę orgazmicznym wrzaskiem

Krwawą ścieżką armagedonu
Kroczę szaleńczo chłonąc mrok w usta chętnie
Rozumem serce mordując a sercem świat, krwią spływając

Jestem nikim w niczego sensie
Nie próbuj mnie zrozumieć wędrowcze miły
By i Tobie liryczne me koszmary realne się nie spełniły

Błądze w labiryncie znaczeń
Na granicy bieli i mroku
Gniew i ekstaza decydują o moim kroku

Albowiem kto ma siłę w sobie
Ten siłą zniszczon będzie
Świat zmieni duszą zapłaciwszy

Chyba, że siłę odrzuciwszy złoty środek wybierze
I schowa się w strachu
Nad śmiercią, na królestw dachu.


number of comments: 29 | rating: 7 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 14 may 2011

Chaos i Porządek

Biegiem, szeptem
Spadam z kaskad ideałów

Skokiem, wrzaskiem
Staczam się z kryształowych schodów

W poszukiwaniu chleba...

Powściągliwe sądy brodatych głów
Cierpliwe pohukiwania ślepych sów

Z olimpu skał mglistych
Krew spływa soczyście

Z rezydencji sądów i piorunów
Szepty słychać ploty

Oto Bóg upadł....

Plotka jak to plotka
Z czasem mchem kłamliwym porośnie

Mitem przaśnym się stanie
Zapomni o żywych czynach

I martwym osądem osiądzie na laurach...

Mity mitami, lata wylatywały białymi oknami
Wieki przykryły powieki nad erami kolejnymi

I wtedy plotka powstała z mitem razem jak upadły anioł z dna...

Mówić zaczęto w srebrzystych pałacach dziwne rzeczy
Dzieci uszami ciekawie łowiły sensacyjne wieści

Matki chowały je w jaskiniach nieświadomości
A ojcowie ambrozje sączyli drapiąc się po brzuszyskach

Aż wreszcie fundamentem wstrząsnął gniew...

Kłótnie strachem, głupotą pchane
Pogrążyły boski świat ideałów w chaosie

Jedni mówili:to głupota!Nieprawda to przecież!
Drudzy: Zabić, ukrzyżować natychmiast!

Oto wrócił Upadły czarny jak noc...

Olimp w końcu zrozumiał strach i żal, gniew i ból
Lecz będąc po stronie stabilizacji

Pragnął bronić swej boskiej cywilizacji
Wojna wstrząsneła umysłami poetów i pijaków

Jak wściekły ogar upadły wpadł w serce spokoju mięso rwąc...

Wraca to coście dawno w ślepocie zasiali
To czegoś się bali i o czym świadomie zapominali

To kaznodzieje na ulicach głosić poczęli mądrość po szkodzie
Jak gdyby to coś wnosiło nowego do jeziora chaosu boskiego

Upadły zabił światłego po czym spojrzeniem spalił jego dzieci
Kobiety zgwałcił bólem by swe zasiać ziarno

Te co otrzymał kiedyś, gdy spadał w dół
Strącony za zbyt wielkie pragnienie w duszy

Ziarno kołem się toczy, chaos i porządek jednoczy...

Upadły odszedł w dal z pogardą. ukrzyżował się sam
Poeci wiersze na jego cześć poczęli pleść

W strachu bogowie pozostali
Pokory nauczył ich upadły bękart światłego

Lecz teraz i maluczcy poznali bunt
Trzeba przecież o porządek dbać

Poetów zabić, księgi o mitach spalić musimy
By upadek nie wrócił gdyż to byłby nasz koniec

I wtedy urodziły się upadłe dzieci....


number of comments: 18 | rating: 7 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 5 may 2011

Tron Światów

Błyszczące korzenie nieba sięgąją
splątane istnień powrotami i...
Tron światów mglisty i prawdą nieskażony.
Lekko wizji drogą prowadzony
podążam pierwszą drogą w ostateczność
i uleczony nerwem absolutu spokojnego patrzę...

I widzę..wieczność biało - niebieską.
Nakreślone kreską mleczną
Stoją tam kurhany wspomnień
Zamglone jak opiumowe wizje

Skąd ja teraz wezmę tyle słów
by wpisać w ten nasz zwykły świat
tą wiecznośc przejrzystą...
Wycieram pióro i pędze!

Do lasów i łąk spokojnych
tam przecież kapkę tego znów znajdę
po co żyje...i po to w śmierć spadnę
By pisać o tym czego jeszcze nieodgadłem.


number of comments: 17 | rating: 8 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 3 may 2011

Niech Was Piorun Trzaśnie

Jestem wściekły.
Wszystkie sukcesy w cień uciekły
Marne orzechy z drzew spadły
A ja stoję nieodgadły...

Psotny uśmiech nawet zdechł?
Krótkim, słodkim miauknięciem
Kręgosłup marzeń złamałem
Marząc by marzenia w czyn obrócić

Lecę pędem maratończyka
Słomiany zapał się za mną potyka
Kroję nożem rozpoznania nici udawania
Gęstym gestem przywołuje hordy szklanych smiechów

Krowim szeptem umazany
Widzę pędzące do rzeźni przystrojone barany
Ale okiem nie zawadziwszy dzisiaj świata
Idę dalej krokiem pijanego kata

Wrogiem moim moja sprawa
Przyjaciół niejasna wrzawa
Otacza mnie atmosfera łzawa
Ależ ta loża mądrości jest krwawa.

Po cóż i na cóż osądy i waśnie
I tak nas wszystkich własny młot przytrzaśnie
Kończąc jak przystało wesoło i przaśnie mówię:
dajcie mi spokój, niech was piorun trzaśnie!


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 5 may 2011

Ciało

Ciałem przywłaszczony.
Skórą związany.
Przyjemnie naćpany.

Oglądam się jako ja drugi
przeszkadzają trochę lustra smugi
zapowiada się dzień długi.

Niedoskonałością obdarowany
Wstydem śmiesznym obwarowany
Konwenansem - na co dzień - ubrany?...

Mówię: koniec ciała zniewolonego
od dziś na kolację seksu miseczka
i żadnego na kroczu listeczka!

Adam i Ewa przeminęli
Teraz nastała epoka cielesnych meneli
Krocz więc sprawnie w ciele niewyrażenia.


number of comments: 11 | rating: 6 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 5 may 2011

Sram na poetów

Prosto - oryginalne słowa
Utopione w rzece urojonego Boga
Poezja wyuczona formą
Krojona z werwą uczniaka

Slodkie wyznania miłości i zazdrości
Gówniane stoliki z szanownym jury
Spaszteciałe społeczeństwo miastowej dziury
Nigdy nie stanę w tym szeregu milionowych jegomości

Prostota - głupota - jak twarz rozjechanego kota
Wersy, wersiki - szare buciki
Skrop komputer swą kawą poranną
Bo tym chlustem tylko
Możesz dźwięk z siebie wydać inny
Niż w deszczu samochody i rynny.


number of comments: 10 | rating: 2 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 15 may 2010

Moralność i Inne Takie.

Promocja
Krew na ulicach - kupuj nieruchomości
Powiedz, żeś człowiekiem to zabiją!
Powiedz, żeś jest zły to zabiją!

Moralnosć małomieszczańska
Gruba od polew czekoladowo - konwenansowych
Czekać tylko aż pęknie
Aż farsz pełen wypłynie różowo na wierzch pączka!

Powiedz mi jak zgrzeszyłem
Powiedz mi jak na śmierć zasłużyłem
Krzyżem padnę i krwią napis uczynię: przepraszam!

Jestem produktem
Jestem numerem
Jestem wiernym
Jestem gównem!

Ssaj im dupy co dzień
Kłamstwami karmiony jak chomik durny
Wolisz być niewolnym numerem
Czy może wolnym trupem?

Gdzie jesteś prawdo?
Gdzie jesteś drogo?
Do kogo wołam?
Do kogo o pomstę krwawą wołam?!

Krew tylko w głowach krąży
Świętym ludziom o świętych oczach
Wariaci uciekają do swych bogów przed samymi sobą
Polityka i religia na jednym jadą wozie
Cóż im zaszkodzi zabić mnie nieudanego!?

Poruszę nogą - zgniotę żuczka
Ruszę ręką - znieważę niebo
Powiem prawdę - zabiją mnie i siebie
Nikt i nic nie może już dotknąć mnie!
Nikt i nic nie może już dotknąć mnie!
Więc powiem w grobie - pieprzę słowa bo boli mnie głowa!
Ależ z ciebie mądra tytułem sowa
Prawie żeś wsio nazwał - oprócz mnie.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 6 may 2011

Wolność

Jestem swobodny
kwiatki wąchać i od spodu mogę
Jestem istotą
Mogę od końca czytać dzień cały

Obiadem westchnąłem do prostoty życia
Dźwiękiem okrągłym
Szybkim gestem
Świstem...wilczym kłem
Rozdarłem zasłonę świątyni!
Mogę utyć na swoich słowach

Jak chomik gromadzić mogę
Pokarm ducha w polikach wypukłych
Mogę...nie zabronisz!
I tak zrobię by w radośc perlistą
Wbiec móc, na skrót i z zapasem

Na długi czas...
Rosę spijam ze skał mchem przyprószonych
Wyję do drzew zielonych
Do ludzi brudnych naturalnie
Kocham się z ziemią matką swą

Kazirodczo czcze jej łono
By perły pradawne wywołać w sobie
By ukochać to co kochane być musi
To co niezmienne i delikatne zarazem
Ziemia jest srebrem a woda w słońcu złotem.

Ja jestem bogiem jej i czczicielem.


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 15 may 2010

Głos

Tyś jest częścią mego mroku który wraz z zachodem
Woła mnie swym głosem, nęcącym smrodem

Zmierzam za twym zewem w krainie mitu
Nie zważam na przejście drogi, która jest do kitu

Ideał w mojej głowie obolałej kołacze się
Zaprzeczone samo sobie życie dając, morduje co dzień się

Kroje skórę swą a pasy, układam na stole mahoniowym
Wróże ze swych jelit śmierć głodu za czasów chłodu

Któż zrozumie bełkot obłąkanego jak tylko obłąkany
Któż może świat podbić umysłem jak tylko umysły dwa a jedna jaźń

Jam jest jak ty jesteś
Ty jesteś jak jam jest

Jak tyś mocny tak ja słaby
Jak ja słaby tak tyś mocny

Mrok i światło - umysł maga
Cień i słońce - równowaga

Wole nasze złączone świat umysłu naszego podbiją
Serce moje i umysł zjednoczone strumienie ognia wysyłają.


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

Roberto Szymański

Roberto Szymański, 7 june 2011

Bogowie...

Nic mi nie jest
Znów z kolan powstaje
Jak feniks z popiołów
Znów Bogowie ucząc mnie
Upokorzyli mnie
Gdy już psa swego jadłem na obiad
Nadzieja spadła z pluskiem
W kałużę łez przede mną
Nie pytajcie czemu i jak to?
To życie jest dziwnym kręgiem
Nauki głupców
Mądrości małych
Upadkiem i wzlotem ciągłym
Szarym i czarnym
Czerwonym i zielonym
Znów to nadchodzi
Dni w dolinie śmierci
Już za horyzontem widzę...
Okiem krwawym
Topór wbijam w ziemię i rum piję
Na pohybel diabłom w mej głowie.
O Bogowie...


number of comments: 4 | rating: 7 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1