absynt, 4 june 2023
Nie tyle marzymy o seksie, miłości bez granic,
ale o pewności. Mieć gdzie wrócić, to więcej niż miłość.
Pomyśl, jak musi zaboleć rozczarowanie. Świadomość
naiwności.
Niespełnienie podnosi wartość. To jedna z tych dam,
których nie lubię. Zbyt wiele widziałem, by uwierzyć
oczom. Była kiedyś istota bez ciała. Samotna dziwka
w lesie pełnym gwiazd.
Nie miała cycków, bioder, płaskiego brzucha.
Była cieniem bez cienia. A jednak była.
Wciąż pamiętam każdy jej gest.
Jestem,
w centrum wszechświata rozdaję autografy,
głaszczę satynowe pośladki gwiazd, pozwalam lizać,
ssać moje kciuki, czytać poezję.
Ludzkie życie to tylko migawka, mrugnięcie oka.
Spoglądam na butelkę śliwowicy i się uśmiecham,
wspomnienia,
rozsypane liście, jak garściami wyrzucane motyle.
Niecierpliwie jednak czekam, aż ktoś rozpierdoli
tę moją wizję.
absynt, 2 june 2023
Uczyłem cię jazdy, w stadninie koni czułaś się,
jak w domu, a jednak uciekasz. Zjawiskowe nic,
oprawione w ramki. Trzask bata, szelest migawki,
podwójny fokus. Dotyk najczulszy z czułych.
Obiecałem wolność, a chciałem ją zabrać,
obiecałem nic nie chcieć, a chciałem zbyt wiele.
Wciąż jednak jesteś. We mnie, w tych ścianach,
śliwowicy i wrzasku mojej wyobraźni.
Nocne rozmowy, lepkie palce, twój oddech, czy seks
jeszcze coś znaczy? Chciałaś przeżyć trzęsienie ziemi,
odreagować problemy w domu, zapomniałaś tylko, że
bezkarność ma swoją cenę.
Nie chcę wiedzieć, jak mężowi na imię,
jak wygląda. Nawet nie chcę, abyś tu była.
Pełno tu chętnych uśmiechów, obiecujących spojrzeń.
Miłość na minuty można mieć za grosze.
Nachalność, rozbierane tango, majaczenie ciszy.
Nikt i nic nie wraca dwa razy. Kto wie, czym byłby świat,
gdyby nie wymordowano dinozaurów.
Źli ludzie żyją dłużej?
absynt, 30 may 2023
Piszę do ciebie. Kochasz?
Wolniej kochanie, zaczekaj, aż dojdę.
Rozpisana na sekundy rola, scenariusz do piekła.
Na ulicach tłumy. Teatrzyk lalek.
Staruszki, jak nastolatki. Wiecznie młodzi starcy.
Byłem, widziałem, nagrałem. Uzdrowiskowy czar.
Sama zobacz, już nas nie lubią.
Mam gdzieś, co pomyślą, ci politycznie układni,
a sąsiadowi wyrwę jaja, gdy jeszcze raz nam przeszkodzi.
Lubisz go - nieszczęśliwy taki – ty wszystkich lubisz,
nawet mnie.
Przeczytaj mi ostatni wiersz tego chama z drugiego pietra.
On jedyny wie na czym polega życie, rozumie dlaczego
nie cierpię męczenników.
***
W końcu zagrali coś dla nas, przymuszają – dla ciebie to,
jak w domu, ale ja się gubię. Co mnie obchodzi
ryża małpa z saksofonem, czy ten łysy za klawiaturą?
Malutka,
śpisz tylko ze mną, no chyba, że wliczamy barmankę.
Wiem, wiem – cycki. Mój fetysz to majtki, białe, bawełniane,
ale cycki? Ty jednak wiesz lepiej,
jak zawsze.
Napisałem wiersz, nie patrz tak, nie dla ciebie.
Dla Rudej. Ona jedyna nic ode mnie nie chce.
Posłuchaj tej muzyki, naginanie nut, wypaczenia,
bang bang,
kto nam urodzi dziecko? Kto pozwoli je wychować.
Meduza i jaszczur. A może on, zimnokrwisty cielec.
***
To wielka różnica wyglądać młodo, a nią być.
Ruda jest piękna. I młoda. Wiem, zazdrościsz jej
tafli oceanu bez jednej zmarszczki.
Oglądam zdjęcia – fortepian, zimowa cisza
naszyjnik z nóg na ramionach i noc. Cóż ona takiego ma,
czego nie masz ty? Sam nie wiem.
I chyba właśnie tego mi brak!
***
Na ulicach tłumy. Teatrzyk lalek.
Staruszki, jak nastolatki. Wiecznie młodzi starcy.
Byłem, widziałem, nagrałem. Uzdrowiskowy czar.
Zobacz, jak bardzo nas nie lubią.
Odezwij się, gdy znajdziesz czas.
absynt, 29 may 2023
Małomiasteczkowe historie, my i Cyganie,
sąsiedzi, bieda i strach,
zwyczajni ludzie zaplątani w historię.
Ulica Lelewela,
puste domy i cisza, tabory odjechały.
Bawiła mnie ta inność, choć znikał przyjaciel.
Odrapana kamienica w małym mieście,
przydziały dla swoich. Czy byłem nim wtedy?
Wychowywała nas ulica, syn bogatego Roma
i syn oficera.
Była też Ewa, wyczuwała pragnienia. Nosiło nas.
Zabawy, ocieranie o zło – nocne eskapady,
stare cmentarze, palenie i picie tanizny.
Kiedy w końcu ulica zapełniała się gwarem,
uciekaliśmy na zielone pola za miastem,
słuchałem niekończących się opowieści o taborach,
życiu na kreskę, o miłości i zdradzie.
Zachorowałem na przygodę, na liczenie gwiazd.
Matka ze smutkiem i z jakimś zgaszonym głosem
mówiła: Podmienili mi ciebie.
Małomiasteczkowe historie, my i Cyganie,
sąsiedzi, bieda i strach,
zwyczajni ludzie zaplątani w historię.
absynt, 25 may 2023
Chciałbym zobaczyć niebo nad nami, pełne gwiazd,
iskrzących się marzeń i wtulić się w noc, wybudzić
odcienie, zlizać łzy, kropelki rosy na twojej łące,
ciebie.
Układam słowa, jak chłopiec klocki, szukam
ukrytych znaczeń, kształtów, promieni.Bawię się
życiem, przegrywam siebie, ale dorosnąć
nie chcę.
Niedawno śniłem; wciąż próbowałem dotknąć,
rozgarnąć pędzący czas, przeskoczyć horyzont.
Obudziłem się na kolanach, a ból pozbawił
złudzeń.
Dziś wciąż uciekam przed dojrzałością,
rysuję palcem kręgi na wodzie, przytulam brzozy,
uwielbiam burze, a w zimne noce wpatruję się
w ogień.
Chciałbym zobaczyć niebo nad nami,
pełne gwiazd, iskrzących się marzeń, przytulić
noc, zerwać, rozerwać pościel i zlizać
kropelki rosy na twojej łące.
absynt, 24 may 2023
Zarzucają mi, że to nie poezja, a proza,
i choć opisuję plastycznie, nagrody nie dostanę.
Cóż.
Przy goleniu uśmiechem witam swoją twarz,
nucę prostackie piosenki, bo jestem za; życiem,
istnieniem, lotem nad codziennością.
Za wyuzdanym seksem.
Pamiętasz Toskanię? Tam pierwszy raz
bałaś się burzy.
Zabawa w losowanie, codzienna gra: kto będzie panem,
a kto niewolnikiem. Nasz eden. I te fotografie.
Pozowałaś do słońca, nagością, szelestem pończoch
zaklinałaś czas.
Poplamiona niewinność. Biologia ma zapach i smak,
czasem to ból odblokowuje ekstazę, a czułość kaleczy.
Czytałaś Platona? Cóż on powiedział o języku?
Łóżko. Arena. Miejsce walki. Emocje i szał. Przemoc
i czułość. Powielanie wzorców. Lubię, jak na mnie patrzysz,
wydymasz usta, ale nieruchomieją ci oczy.
Czy mam się bać?
Kolejny kieliszek, kolejna błyskawica, czuję
twój zapach, ciepło rozchylonych ud, cierpki smak
Tequili z Chiapas. Boski nektar z 400 piersi bogini
Mayahuel.
Zarzucają mi, że to nie poezja, a proza,
i choć opisuję plastycznie, nagrody nie dostanę.
Cóż.
absynt, 23 may 2023
Miriam była inna, ciągle dzwoniła do męża, a do mnie
wpadała bez zapowiedzi. Miała obsesję, żadnej wymiany
adresów, telefonów, maili. Piliśmy, ćpali jakieś wynalazki,
i pieprzyli na innym etapie świadomości.
Powroty były żałosne – wyssany z siebie, zakręcony
wokół narkojebania, wracałem poobijany, spragniony ciszy.
Poranna kawa nie wyleczy kaca. Spać, spać i tylko spać.
Takie noce, buzujący testosteron i laleczka bez wstydu,
zresetują wszystko.
Zimny prysznic i chwila oddechu na tarasie,
jeszcze tylko cień walczy ze słońcem, koncertują ptaki,
a letni wiatr buszuje w trzcinach. Na jeziorze
białe żagle – wakacyjny raj.
Miliony zdjęć i wciąż zagadka. Kim ona właściwie jest
– niewinną dziewczynką, czy wyuzdaną suką? Moja miłość
do sztuki, czas wpleciony w muzykę, błysk flesza i seks.
Misterium bycia razem – rozerwana pościel, krzyk.
Zabawa w szczerość wyzwalała zwierzęcość.
Nie lubiła moich wierszy – podobno zbyt szowinistyczne,
męskie. Przestała je czytać, ale za to powieść pochłonęła
w jedną noc. Oparta o ścianę prowokowała niewinną miną.
Boże, jak ja potrzebowałem tej zaczepki. Stawała nade mną
w rozkroku. Rozerwane niebo przesłaniało mi świat i te słowa:
– Tylko tyle potrafisz, skomleć? Z wiekiem staję się zachłanny,
chciałbym czerpać garściami, brakuje mi jej uśmiechu,
zamyślonych oczu i naszych czterdziestu sekund do nieba.
absynt, 21 may 2023
Nie mam pomysłu na bajkę, ale tak pięknie prosisz,
że przerywam układanie kamieni i siadam przy studni.
Mógłbym opisać wszystko, co jest we mnie od lat,
fascynacje i lęki, historie nie do końca prawdziwe,
lecz choć tak wiele nas łączy, nie zrozumiesz. lubisz
mój szept, swobodę jaką daję. Dzięki tobie oddycham,
buzujesz mi w żyłach. Odmierzam dni do chwili, kiedy
wódka zaszumi w głowie, dotyk będzie parzył, a taniec
zakończy się w wannie.
Dzisiaj przestudiuję strukturę róży, rozchylę delikatnie płatki,
ucałuję wnętrze, językiem przejadę po łodydze, zahaczając
o kolce, by poczuć smak krwi. Tak właśnie rozpocznę
nowy rozdział powieści, fantazji jeszcze niespełnionej.
absynt, 20 may 2023
Nie bardzo wiem, co mnie tak poruszyło;
rozchylone uda, czy obojętność z jaką
czytała książkę.
Raptem obudzona ciekawość i jej spojrzenie.
Kto cię pieści, malutka, a kto zlizuje resztki?
Wczoraj zapytała, co mnie podnieca, jakie marzenia
i fantazje chciałbym przeżyć? Miałem ochotę
wyrzucić ją z łóżka, ale alkohol, śliwowica, i to,
że jestem już stary, ech.
Nie bardzo wiem, co mnie tak poruszyło;
rozchylone uda, czy obojętność z jaką
czytała książkę.
absynt, 17 may 2023
Od rana do wieczora liczby, mnogość zer.
Świat się kończy – odkorkowuję butelki smak,
i niech szlag trafi poprawność.
W moim wieku? Co za pytanie.
– Kto dziś potrafi utulić lwa, i wylizać bobra?
Pokojowa ma uśmiech Giocondy – „ej,
pościel zmieniam już trzy razy w tygodniu
i kto mi zapłaci?
Dwieście metrów do nieba, taniec w deszczu
i mój pokój.
Zabawa wciąż trwa.
Za oknem mgła, rozmyte kontury drzew,
ciemno. Uwielbiam takie chwile, ciepło kominka
i szklanka zimnej whisky. Po ścianach pełzają
cienie, słychać tylko palącej się brzozy trzask.
Otwieram okno na tę niespokojną noc.
Pomruki burzy. W oddali ujadanie psa. Wracają
wspomnienia zakrapiane deszczem.
Nie wiem, czy zasłużyłem sobie na bilet do raju?
Zdradzałem – często samego siebie. Ale co z tego?
Wciąż tu jestem.
W twoim wieku? A cóż to za pytanie!
Życie
i taka noc nie będą trwać wiecznie.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
4 june 2023
absynt
4 june 2023
wiesiek
4 june 2023
Satish Verma
3 june 2023
Satish Verma
2 june 2023
Satish Verma
1 june 2023
Satish Verma
30 may 2023
Satish Verma
29 may 2023
Satish Verma
28 may 2023
Satish Verma
27 may 2023
Eva T.