12 stycznia 2014
Jak Gabriel García Márquez został ojcem chrzestnym mojej papugi
Zawsze chciałem hodować koguty i wystawiać je do walk, pomnażać i przegrywać w ten sposób majątek odziedziczony po matce chrzestnej, ale ponieważ w moim kraju kogut może co najwyżej bezsensownie obsrywać podwórko a na końcu złożyć kark na pniaku za chylącą się do upadku stodołą, co spotkało z pewnością również tego jedynego, symbolicznego, który służył jako emblemat porannego niedzielnego programu telewizyjnego dla dzieciaków, a który jako opozycjonista, bo w końcu pewnego grudniowego poranka też został internowany na czas jakiś, a na ekranie zastąpił go generał przypominający wronę, nie zasłużył na nic więcej, niż medialna dekapitacja gdzieś na pniaku początku lat dziewięćdziesiątych, a program ostatecznie zdjęto z anteny, jako pozostałość po czasach wzgardy, więc ponieważ los kogutów w moim kraju jest żałośniejszy, niż opluwana przez obrońców praw zwierząt i zafiksowane na punkcie piesków i kotków zidiociałe paniusie heroiczna dola kogutów bojowych całej błogosławionej przez Boga Ameryki Łacińskiej, i do tego jeszcze matka moja chrzestna nie jest oszałamiająco bogata, a skoro piszę "nie jest", to możecie słusznie wnosić, że nadal żyje i cieszy się dobrym zdrowiem, z tych wszystkich irytujących powodów w końcu kupiłem sobie papugę i nadałem jej stopień wojskowy i nazwisko marquezowskiego bohatera.
14 maja 2024
1405wiesiek
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
1305wiesiek
13 maja 2024
PozostałośćArsis
12 maja 2024
Podróże bliskie i dalekieMelancthe
12 maja 2024
GniazdkoMelancthe
11 maja 2024
AntydepresantyMarek Gajowniczek