12 stycznia 2014
Jak Gabriel García Márquez został ojcem chrzestnym mojej papugi
Zawsze chciałem hodować koguty i wystawiać je do walk, pomnażać i przegrywać w ten sposób majątek odziedziczony po matce chrzestnej, ale ponieważ w moim kraju kogut może co najwyżej bezsensownie obsrywać podwórko a na końcu złożyć kark na pniaku za chylącą się do upadku stodołą, co spotkało z pewnością również tego jedynego, symbolicznego, który służył jako emblemat porannego niedzielnego programu telewizyjnego dla dzieciaków, a który jako opozycjonista, bo w końcu pewnego grudniowego poranka też został internowany na czas jakiś, a na ekranie zastąpił go generał przypominający wronę, nie zasłużył na nic więcej, niż medialna dekapitacja gdzieś na pniaku początku lat dziewięćdziesiątych, a program ostatecznie zdjęto z anteny, jako pozostałość po czasach wzgardy, więc ponieważ los kogutów w moim kraju jest żałośniejszy, niż opluwana przez obrońców praw zwierząt i zafiksowane na punkcie piesków i kotków zidiociałe paniusie heroiczna dola kogutów bojowych całej błogosławionej przez Boga Ameryki Łacińskiej, i do tego jeszcze matka moja chrzestna nie jest oszałamiająco bogata, a skoro piszę "nie jest", to możecie słusznie wnosić, że nadal żyje i cieszy się dobrym zdrowiem, z tych wszystkich irytujących powodów w końcu kupiłem sobie papugę i nadałem jej stopień wojskowy i nazwisko marquezowskiego bohatera.
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt
24 listopada 2024
2411wiesiek
24 listopada 2024
Ile to lat...doremi
24 listopada 2024
od wczorajsam53
24 listopada 2024
Anioł stróż (Budda)Belamonte/Senograsta
24 listopada 2024
Po ludzkuMarek Gajowniczek