Yaro, 10 czerwca 2025
zawinięty klucz wiolinowy
po skrzypcach smyczek
fachowo nuty błądzą
melodia o końcu świata
modna dzisiejszego dnia
Belamonte/Senograsta, 10 czerwca 2025
Czar mnie jej spojrzeń zmienił na jelenia,
A żądze, moje odtąd jak ogary
Bez miłosierdzia po świecie mnie gonią.
Wieczór Trzech króli W. Szekspir
kijanki lęgną się w arkach
jeleń powstaje z ziemnej kąpieli
ciało otoczyło kości
doły to góry pnące się w dół, glinianki
mogła by się tym zachwycić, wiem
leżenie na powierzchni, spoglądanie w dół
i opadanie na dno, ku odbiciu gwiazd
pogrążam się, czasem odwracam na plecy
ale to na co patrzę to prawdziwa twarz
żabki, konie, duchy topielców
dziecko którym byłem
jeleń podnosi się z dna
dusza Jagny bierno-aktywna
oczy skierowane nie na taflę, tylko w siebie
unikanie luster, ucieczek, odbić na gładziach
w To nie chce się zagłębiać jeleń
pnący się za Belamonte po zboczach
kiedy ja opadam
niektóre chwile były takie poniżające
już nic się nie zdarza, nie zdarzy, alkohol
krzyże, ziemia, opadanie
pijany chłopak z wędką i przyjacielem
na drugim brzegu, ja na tym
a wokół krąży sarna, mijamy się
nic się nie zdarzy, kiedyś się zdarzało
pogodnie zapomniany Belamonte
spotkanie Belamonte i pożegnanie?
odnaleziona, oddalająca się po zboczach ja
jeleń bierzy za Belamonte pnącą się na Belamonte
przecież jest jeszcze w tobie żądza i gniew
i czułość, coś zdarzyć się musi
ona ma swoje tajemnice, rodowe i osobiste
krążymy wokół siebie
rodzaje tajemnic, sekretów rodzinnych są liczne
polityka, miłość, albo wstydliwa choroba
ciała lub umysłu
albo konflikt o ziemie - kobietę - sens jak Antka z Boryną
albo ktoś był czarną owcą
to u nas było
ja opadam a ona wspina się
robiąc figury na łyżwach
porównując szalenie magię bajek i Biblii
jeleń to nie tylko jakiś ja
opadanie może być lotem ku gwiazdom
Melancthe, 9 czerwca 2025
zakłamana potrzeba bliskosci
pełna krzyków o przyjaźni
szklanych oczach szepczących
obietnicy milości
zakamuflowana samotność
otoczona pięknymi kwiatami
niekończącymi się prezentami
siedząca na fotelu
kupijąca online
szczera monotonia pustych usmiechow
ładniejsyzch niż u sąsiadki
ale zrobionych w salonie
nie na plaży
zakłamana zakamuflowana dekadencja
Misiek, 8 czerwca 2025
Lubicie zagadki i nieodkryte sekrety?
to tajemnica rozwiązana anty-poety
*
nie znacie? to wam powiem kto to taki
bowiem to cwaniaczek nie byle jaki :
*
zna się bardzo dobrze na pisaniu
ale tylko we własnym mniemaniu
*
obeznany w licznych gatunkach
lecz pisze jak po mocnych trunkach
*
Jest i słynny bo z tego wszędzie słynie
że dba wyłącznie o własną opinię
*
trzy po trzy często pieprzy
a przecież jest najlepszy
*
nie wiadomo skąd i z jakiej przyczyny
najbardziej lubi nadmiar wazeliny
*
ponury i zawsze z miną grabarza
źle się o innych poetach wyraża
*
pisuje same ohydne paszkwile
bo stać go jedynie tylko na tyle
*
arcydziełami nazywa plagiaty
a i język także niezbyt bogaty
*
uwielbia prowokacje i inne zaczepki
tak szuka poklasku czy tylko piątej klepki?
*
zawsze oraz wszędzie chce być na samej górze
czeka kiedy będzie tematem na maturze
*
często poddaje cały świat pod krytykę
czemu nie ma Nobla albo chociaż Nike?
*
Bądź więc mądrym facetem lub kobietą
by nikt z was nie został anty-poetą
Marcin Olszewski, 8 czerwca 2025
Jeszcze masz zamknięte oczka. Głowa, ciało w Krainie snów
Gdy w kuchni krzątam się, by sprawić Ci poranną niespodziankę
Taca ze smakołykami miękko ląduje na brzegu łóżka. Herbatka?
Czy kawusia? Wszystko gotowe. Czekam na Twoje przebudzenie
Spokój oddechu. Czekam. Zapachy przekraczają granicę Twego noska
Wonie opanowują Krainę Twoich Snów, by rzec „zobacz, niespodzianka!”
Powoli otwierasz oczki. Nowy dzień. Czerwień bukietu kwiatów
Na białej kołdrze. Śniadanko, które zrobiłem chcąc dać Ci przyjemność
Patrzę jak jesz, zadowolona. Twój uśmiech moją nagrodą. Uwielbiam
Karmimy się. Smak jedzenia, tak, ale większa rzecz, iż możemy zjeść
Jeść razem. Popatrzeć na siebie. Pomilczeć w uśmiechu. W pocałunkach
W łyku herbatki, kawusi. We wszystkim tym co możemy sobie dać
Na śniadanko
Mirek Dębogórski, 4 czerwca 2025
On i ona wśród motyli,
Zasłuchani w skrzydeł taniec,
Nieświadomi - świat odkryli,
Przytuleni, aż po kraniec,
Belamonte/Senograsta, 3 czerwca 2025
Czuję jak czuję, ryk, zachwyt i wściekłość.
Nie mam na to wpływu, że słucham zgrzytu,
tak jak oni, że go tworzą.
Jestem w ryku, jestem rykiem.
My byłem tam.
Ludzie nas kochają, dbają, a odwrotna strona medalu
to zawiść, kontrola, władza, wykorzystywanie.
Nie potrzebujemy tak bardzo mieszkania z rodzicami.
Dopiero po przecięciu pępowiny możliwa staje się miłość
i separacja, które odwrotną stronę medalu
włączają w sensowną całość.
A poza tym mamy samych siebie i im winniśmy też
posłuszeństwo.
Chorych nawiedzaj, rodzicami i dziećmi się opiekuj.
Miłość neutralizuje egoizm, słabość i kłamstwo.
Towarzyszy Nam od pojawienia się czasu.
Słabym karze twardnieć, mocnym delikatnieć.
„Bądź pozytywnym wojownikiem.“
Jednak nie przytulimy się na wieki.
Z najsilniejszych uścisków wyrywa się nowa istota.
Iskra, zapłon, energiczna, władcza, kontrolująca, fit,
aktywna, przemiła, grzeczna, czuła, delikatna.
Na wszelki wypadek, na wszelki wypadek,
miłość za pieniądze.
Tezeusz porzucił Ariadnę i tą zaopiekował się Dionizos,
czyli zaczęła się szlajać i pić.
Nie zabraknie jej psa, bo koty ma.
Więźniowie wytrzymywali, jeśli nie myśleli o wolności.
Jak zaczynała się nadzieja i zawodziła,
wykańczali się raz dwa.
Po co ten oddech tego czegoś, po co sobie przerywać
drzemkę.
Trzeba sobie stworzyć jakieś podejście do sprawy:
płci i śmierci i starości i samotności
i agresji i seksualności,
przyjąć za towarzyszkę życia kobietę Normę,
przyjaciółkę kochankę samotności.
Wytrzymać z ciekawości.
Never Nadzieja
Never Nadzieja
Trzeba ją sobie wytatuować na skórze, w sercu.
Może ona tego chce.
One.
Yaro, 2 czerwca 2025
byłaś mi muzyką
nadzieją wschodzącej gwiazdy
dotykałem strun
płynęliśmy po pięciolinii
przed nami klucz wiolinowy
nastrojonych instrumentów
dźwięk ach i ech
odpowiadało echo
posłuch przed publiką
dwie osoby jeden zespół
opadła kurtyna upadła miłość
sam jak pies
biegiem przed nieznanym
Kreton, 2 czerwca 2025
Zieloność na powrót przyrosła do bram
I mieni się w oczach, czy znów radę dam?
Spojrzeniem uraczyć jak kiedyś, jak dawniej
Jej nowe rodzaje rysują się marniej
W moim obrazie, jak w Twym chcę by stały
W ich pięknie, zarysie jak metal odlanym
A nie wątłym suknem, czasem sam nim jestem
Północą, przy Tobie, w zimie albo w lecie
Oglądam się, słowa wytaczam tak marnie
Pozostały rymy; znaczenie przepadnie
31.05.2025 r. ad Ziel. Św. '25
ssshht
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 czerwca 2025
Yaro
10 czerwca 2025
wiesiek
10 czerwca 2025
Belamonte/Senograsta
9 czerwca 2025
Melancthe
8 czerwca 2025
Misiek
8 czerwca 2025
Marcin Olszewski
7 czerwca 2025
violetta
7 czerwca 2025
dobrosław77
5 czerwca 2025
wiesiek
4 czerwca 2025
wiesiek