21 june 2014
Smutna ballada o trampkach
To była paczka kumpli prawdziwych.
Takich na świecie nie spotkasz już.
Umieli nieraz ludzi zadziwić.
Czuwał nad nimi los - Anioł Stróż.
Dobre podania. Dobre zagrywki.
Niejeden świetny wyszedł im strzał.
Nie mieli nigdy żadnej przykrywki,
a kraj się zmieniał - władzę im dał.
Ten był skrzydłowy. Tamten środkowy.
Każdy zadanie osobne miał.
Nigdy nie przyszło do żadnej głowy
się wyłamywać, gdy zespół grał.
Skończyć się musiał jednak sen złoty,
bo wszystko wiecznie nie może trwać.
Ciągłe afery, dymy, kłopoty.
W takich warunkach ciężko jest grać.
A zaczął wszystko głupi zegarek,
bo w oczy świecił - skąd się go ma?
Przez taki numer, trudno dać wiarę.
Poszła w rozsypkę drużyna ta.
Teraz się martwią, co dalej będzie.
Jak mają dalej bez meczu żyć?
Każdy nagrzeszył na swym urzędzie
i teraz myśli. Czeka go kić?
Kończy się występ - przychodzi bieda.
Się uzbierało, że psia ją mać!
A wszystkich wiecznie kiwać się nie da.
Czas zejść z boiska i przestać grać.
Ludzie się na nich dobrze poznali.
Już ostrzegawcze błyskają lampki.
Oddadzą sami, to co zabrali?
Może im chociaż zostawią trampki.
16 september 2025
wiesiek
16 september 2025
absynt
16 september 2025
absynt
15 september 2025
wiesiek
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek
12 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga