Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 30 june 2012

Śniadanie

To nie jest miejsce dla mnie
rozgrzana biała pościel rzucona na kolana
zapach kawy dochodzący zza ściany
szum morza wpadający przez powiewające firany
 
to nie miejsce dla mnie – przytłumione szumy
niedbale rzucona koszula na krześle
te ściany tak wiele widziały
nie powinny zobaczyć nic więcej
wczorajszy szampan wywietrzały
półmisek truskawek rozrzuconych na dywanie
 
szum wody – świadomość, że bierzesz prysznic
błądzenie wzrokiem w poszukiwaniu sukienki
odtwarzanie kroków od drzwi – potworny ból głowy
zgubiony but, rozmazana szminka
to staranie by wstać po cichu
bezszelestnie wyjść
 
już prawie dosięgłam klamki…
 - A ty dokąd? Już zamówiłem śniadanie…


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 30 may 2012

Pamiątki kruche

Tak niewiele z nas zostało
czas zwyczajnie z nas zakpił
twoje oczy jasne we wspomnieniach blakną
twoje dłonie gdzieś w oddali nikną
 
mieliśmy chwilę – jedną krótką
zanim ranek nastał
nasze drogi na moment zaledwie
swoje tory złączyły
 
czas z nas zakpił brutalnie
pokazując piękno - w dwóch ciałach jedno
dziś został tylko kurz spalonych w rozpaczy zdjęć
jeden miłosny list
srebrny krzyżyk podarowany w prezencie
i pierścionek na ręce
 
kilka zaledwie wspomnień nietrwałych bardzo
smak pocałunku nad ranem
i za oknem księżyc przypominający nachalnie
że na ciemnej planszy życia
kiedy zajaśniejemy zostajemy sami


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 28 may 2012

W drodze do domu

Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…bezsilnie opadły ręce,
delikatny wiatr zwiastujący wiosnę
rozwiał włosy na twarzy zmęczonej…
On stanął przy Niej i objął ramieniem
i serce zabiło ostatni raz mocniej…
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…Ktoś się żegnał na zawsze…
 
I godziny mijały powolnie się tocząc
Ktoś przysiadł na ławce, łzami chodnik rosząc…
On odszedł i już nie powróci więcej –
Ona szlocha cicho w blaskach zachodu…
 
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…Ktoś czekał już po raz ostatni
i chwile posiedział, historię napisał,
a potem zniknął, wiatrem się rozwiał…
On znalazł dom na końcu świata,
a Ona odeszła znikając bezgłośnie…
I tylko słońce zostało w tym miejscu przez chwilę
powolnie chyląc się ku zachodowi…
 
Gdzieś w drodze do domu,
w południowym słońcu…
Komuś się droga zgubiła…
On nie istniał, Ona nie istniała
to tylko mara w oczach Kogoś,
w blasku słońca powstała…


Ps. Odkopane po latach - proszę o wyrozumiałość Alex


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 9 february 2012

List do Przyjaciela

Piszę dziś list do Przyjaciela
niezdarne słowa staram się wysłać
ze świadomością, że cokolwiek powiem
to za mało by wszystko opisać

będzie zatem o długich rozmowach
przy kawie tuż obok uczelni
o przemycanych między wierszami sekretach,
które odczytywaliśmy sami
będzie o naszych małych marzeniach
co to będzie za lat kilkanaście
o obietnicach, że choć świat się zmienia
my pozostaniemy tacy sami

będzie parę pytań o to jak się miewasz
i co zmieniło się, Kochanie
i będzie prośba byśmy częściej rozmawiali
przyjaźń jak naszą trzeba pielęgnować

będą też życzenia udanego życia
samych sukcesów w każdej jego sferze
a przede wszystkim w tym życiu miłości
wszystkich jej rodzajów
od tej przyjacielskiej przez matczyną
aż po romantyczną wreszcie

i jedno zapewnienie na dalszą w życiu drogę
jedno serce zawsze mieć będziesz przy sobie


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 11 april 2011

Dzień po zmianie systemu

Każdego dnia widzę jak wychodzisz
w szarym garniturze
z teczką pod pachą
 
dzieci żegnasz po główkach klepiąc
mnie całujesz w policzek
 
„dziś dogadamy wszystko” przez ramię rzucasz
i wiem że nie wrócisz zbyt prędko
z obiadem już nie czekam
jadasz teraz z elitą
z mandatem poselskim w kieszeni
zapominasz o prawdziwym życiu
 
widzę cię w sejmie
jak przemawiasz, głosujesz
zamiast telenowel w telewizji
oglądam męża – tyle cię mam tylko
 
potem wracasz zmęczony
 
wchodzisz do domu, rozluźniasz krawat
kochanie, sprzedałeś się
nie umiem już z tobą rozmawiać


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 16 january 2011

Ogród, który za nami

W wąskich alejkach pochowane zabawki
zapomnianego dawno dzieciństwa
koronkowe chusteczki i niebieskie szkiełka
dwie czerwone wstążeczki na jasnych warkoczach
 
dochodzące z końca ogrodu dźwięki
kołysanych wiatrem zardzewiałych huśtawek
na których niegdyś – nim wszyscy dorośliśmy
wyszeptywaliśmy swoje pierwsze sekrety
 
ogród, który za nami
to kawałki obrazków nieco już wypłowiałych niestety
wspomnień rozbrykanych i wesołych dzieci
 
to wyczekiwanie czy po tylu latach
przez tajemniczą na skraju furtkę
przejdzie chłopiec o błyszczących oczach
i oczaruje tak jak kiedyś
tą jasnowłosą dziewczynkę w podkolankach


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 13 november 2010

Brzęk filiżanki

Twoje oczy już całkiem przygasły,
przygarbiona siadasz na brzegu stołu
łzy chowasz w rękawach
wątły uśmiech spod kosmyków wypuszczasz

całkiem mi już pobladłaś
coraz mniejsza się zdajesz
widzę jak ciągle coś cię przytłacza,
jak powoli już rady nie dajesz

Twoje oczy już całkiem przygasły,
ręce chłodne pod swetrami chowasz
na schodach przemykasz bezszelestnie

i widzę twój strach, co przez tęczówki wyziera
skrzętnie ukrywany pod kurtyną rzęs

Mamo widzę jak ciężko ci się z życiem uporać,
bardzo bym chciała chociaż część bólu ci znieść

Twoje oczy patrzą już na mnie z oddali
choć stoisz obok, znikasz coraz bardziej,
przemykasz niepostrzeżenie pod moimi drzwiami
bezszelestnie płaczesz w kątach pokoi

Tylko brzęk filiżanki odstawianej na spodek
przypomina mi Mamo, że wciąż jesteś na dole


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 29 september 2010

Spacery deszczowym miastem

Dziś pora popłakać
razem z deszczem łzy na chodnik ronić
w szumie wody spływającej ulicami
łkanie swoje ukryć
 
pod parasolem przejść przez miasto
przecież i tak nikt nie patrzy
być jak z piosenek roztańczonym przechodniem
tylko może mniej radosnym
 
pora zastanowić się nad życiem
kiedy pada myśli się najłatwiej
przyglądając się kroplom deszczu rzeźbiącym kręgi na wodzie
nad powtarzalnością skupić uwagę
 
dziś pora popłakać
powspominać trochę
tych, którzy znikali w deszczu
tych, których żegnało się deszczem
 
chodzić tak długo aż buty przemokną
i z rękawów krople spadną
 
przecież nikt nie patrzy
ulicami nikt w deszczu nie chodzi


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 29 july 2010

Poranek

Obudziłam się dziś bez bólu głowy
pierwszy raz od roku
słońce zajrzało radośnie w mój pokój
 
wiatr zaszeleścił – już nie żałobnie
przyniósł mi zapach posadzonych przez ciebie
sosen
 
po raz pierwszy od roku
wstałam rześka
powieki nie ciążyły wcale
obudziłam się dziś bez bólu głowy
może przez to, że się w końcu
wyspałam
 
choć dom wciąż świecił pustką
nie odczuwałam jej w końcu
 
pies nasz mnie przywitał
merdaniem ogona
 
spojrzałam na twoje zdjęcie
i nie ukłuło mnie w sercu
w końcu się pogodziłam, skarbie
z twoją śmiercią


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 1 july 2010

Zmierzchem

Staram się zasnąć spokojnie
usypiana zmierzchem, który mgłą otula
jest tak pusto odkąd odszedłeś
 
brakuje mi szumu czajnika,
gdy wieczorem parzyłeś herbatę
 
staram się noc przespać spokojnie
budzą mnie jednak wkradające się światła
 
odkąd odszedłeś nie zasłaniam okien
by ciemność mnie nie ogarnęła
a i tak gości u mnie na co dzień
 
i płaczę cicho razem ze zmierzchem
we mgle chowam oczy odkąd odszedłeś
ciągle spuchnięte


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 16 june 2010

Internowanie

Jak miałam się poczuć, gdy zniknąłeś w nocy
w ciemny korytarz wciągnięty
w ogłuszającym za oknem warkocie silników
żegnałam cię wystraszonym spojrzeniem dzieci

bez słowa weszli – nawet do drzwi nie pukając
tylko łom ze snu wyrwał
odjechali tak szybko jak się pojawili
ciebie zabierając ze sobą

długo nic nie wiedziałam
gdzie cię nocą wśród mrozu powieźli…

po miesiącach doszedł list jeden
pełny wykreśleń cenzury
kochanie mam się dobrze, razem z innymi siedzę
w Białołęce nawet nieźle karmią…

dzieci wypatrywały cię po obiedzie
wróciłeś, gdy już nie były małe


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Hanna Mazankiewicz

Hanna Mazankiewicz, 23 may 2010

Dom dla samotnych

Nigdy się nie spotkaliśmy,
choć mieszkaliśmy obok siebie
jedną ścianą tylko oddzieleni od widoku swoich twarzy

wieczorami słyszałam muzykę dochodzącą od ciebie
wdzierającą się wszystkimi możliwymi szparami
grałeś na skrzypcach – tak przejmująco
jakby te skrzypce płakały za ciebie

wieczorami przykładałam ucho do ściany
z nadzieją może, że choć tak przytulę
wysłuchując każdej nuty twojego żalu

zamieszkałeś tu po śmierci żony…

w tym domu każdy kogoś stracił
to taka przystań dla samotnych
których serce nie chciało się zrosnąć

dziś ode mnie odszedł kolejny przyjaciel
i teraz ja płaczę dźwiękami pianina
może teraz ty ucho przykładasz do ściany
wysłuchując każdej nuty mojego żalu.


number of comments: 5 | rating: 9 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1