fortel, 9 september 2010
z szóstego piętra zawsze jest trochę bliżej.
ktoś zmyślnie umieścił neurologię
na tak wysokim poziomie. ciężko się szło
ale dałam radę. niech pacjent oprócz udaru
ma jeszcze rodzinę. tylko kiepsko wypadłam
w wywiadzie, lekarka okazała się mądrzejsza
wiedziała o tobie więcej. długo tłumaczyła
czemu prawie nas nie pamiętasz. ten kit
i epikryzę wcisnęła mi w rękę jak wór z rzeczami
do prania. i naprawdę nie mam pojęcia, czemu winda
wylądowała na pierwszym. ale uśmiechnąłeś się
gdy jakiś gość z kwiatami krzyczał mam córkę!
chodź tato, my niżej, my na poziom zero
popatrz, znowu razem i to jeszcze na ziemi.
zalecili tylko rehabilitację. wszystkiego
fortel, 22 october 2010
a przecież uczyli gniazdka omijać z daleka!
odpowiedzialni wiekiem parę zagraliśmy
bez elektryczności - ciemność
skutkuje kopnięciem. szczęśliwie brak ofiar
w domyśle kto kogo. bioprądy zabawnie
łaskoczą wspomnienia, przewodzę
na pewną śmierć w zetknięciu z ziemią.
po raz ostatni maczam palce w kontakcie
z tobą
napięcie, emocje redukuję
zero
fortel, 29 september 2010
poeto, cukiereczku czas już się rozwinąć
z celofanowych złudzeń, przez które wyglądasz
śmiesznie z tą swoją miną jakbyś wszystko wiedział
ale skąd niby miałbyś skoro nie smakujesz.
życie zbyt papierowe zalęgło się w kątach
zamiast oddechu szelest, zamiast śmiechu darcie
(nawet nie kotów, ubrań - choć nigdy nie bronię)
tych rozrzuconych kartek z którymi wciąż walczę
ale dziś plan uknułam, dziś z uporem będę
łasić się, prezentować, wystawiać jak sztukę
już czas na moją puentę, a ty swoim piórem
pokażesz czym poezja pozwolisz przez chwilę
zamienić się w te kartki, poczuć jak nasiąkam
tuszem, kropla po kropli. spiszesz się do końca
fortel, 4 october 2010
dziewczyno marsz do kąta – znaczy, że to koniec
świata czy tylko ciebie? chwila zaraz włożę buty
o numer mniejsze niż wczorajsze słowa. wyrwę maj
z kalendarza by dobrze pamiętać
i nigdy już nie wracać nawet nie oglądać chorych
projekcji, prognoz szczególnie przewlekłych
z rodzaju ciepło-zimno w to więcej nie zagram
szkoda - fajna zabawa i na każdą porę
płakać też nie zamierzam chociaż we mnie wzrasta
nawet nie złość, żal bardziej o zbyt krótkie lato
dobrze słyszę? coś zgrzyta? spokojnie to zegar
właśnie nasz czas cofnęłam
zanim jeszcze nastał
fortel, 8 november 2010
z drogi! krzyczy. z drogi! coś go słucha, schodzi.
pan udaje młodego, przenosi żonę przez próg
łazienki nadal nieprzystosowanej, ale są już plany.
wcześniej zainwestował w wózek, podkład
i materac antyodleżynowy. dokładnie ogląda ciało
jest piękne, wybroczyn brak. w zasadzie już może
dzień zaliczyć do udanych. jeszcze tylko stymuluje
dłonie od zewnętrznej strony. jutro kupi cukier,
chleb (bo wczorajszy stwardniał) i koniecznie
coś na odparzenia warg
fortel, 28 september 2010
nie proszę o litość.
okrzyknięta królową znam hierarchię roju
nie chcę przedawnienia - tym bardziej wariujesz,
im zacieklej bronię zakazanych lotów
poza dźwiękiem ula są ścieżki w powietrzu
kiedy je wspominam dokładnie i czuję
z podniesioną głową nie załamię głosu
lubisz się katować więc opowiem wszystko
jak było mi dobrze kiedy tak frunęłam
na niepewne łąki w przebraniu motyla
spijać obcy nektar. nie przeciwko tobie
ale żebyś widział
spełniona nie żądlę
fortel, 4 january 2011
protest wnosili starzy. argumenty na tacy
zawsze w gotowości i nie do przełknięcia
dla córeczek, tatusiów i bezradnych matek
drżących o kruchość muszelek
tak łatwo pękały pod naciskiem chłopców
przyparte do wydmy (przecież nie do muru)
dlatego ruchome. i ciągle dziwili,
że z rana mniej plaży. a morze zmywało
najlepsze kawałki także innych muszli
równie koncertowych. karaoke w głowach
po unplugged z mewami, palce zaciśnięte
na kurtkach idoli - co rok nowych
grali, czasem nawet protest
fortel, 10 september 2010
Ocynk bije po oknach. wtedy noc jest biała
na szpitalnym dziedzińcu. zresztą, kto by tam spał
gdy ostatni posiłek był punkt siedemnasta
szczególnie uszy drażni odgłos cateringu
co go pcha kobiecina ubrana jak praczka
podobno na stół Pana. dziś znowu zamawiał.
powieźli jeszcze ciepłe, takie wprost od matki
niczym bochenek z pieca na tacy z przykryciem
dla niej zostanie kopiec usypać, odwiedzać
i jeszcze lędźwie ćwiczyć, żeby zapomniały.
mówią, że wpadł psychiatra by ogarnąć temat
nie wiem, ale pamiętam jak przestała krzyczeć
fortel, 7 august 2014
„żywe są jedynie jej zielone oczy,
jak porośnięty rzęsą opuszczony staw”
Magdalena Gałkowska
składam się głównie z wody i tego co uszło
na sucho albo na niby. jeszcze nie odróżniam
zwykłego kłucia w mostku na krok przed zapaścią
w podstępne wynurzenia, które mącą resztę.
w reszcie składam się z ciebie, chyba już na dobre
wyznaję jak grzechy, więcej nie pamiętam;
tylko czasem czuję w okolicy gardła
jak próbujesz wypłynąć z oczu, ust i wiersza.
niestety tak się składa, że mocno przesiąkam.
kiedy schodzę na dno wymachuję brzytwą
i czekam aż chwyci ta nieznośna pewność,
że to co nie zabiło, cały czas się wzmacnia.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma