14 february 2025
Wenecja - znikający punkt
Niektórzy mówią, że Wenecja to znikający punkt na mapie Europy - miasto, które już niedługo wyludni się ze względu na sztuczne windowanie cen związane z masową turystyką. Brzmi to jak paradoks, bo przecież turystyka powinna być kurą znoszącą złote jaja. Tymczasem jest jak smok, który stopniowo pożera miasto. Ludziom brakuje sklepów z podstawowymi artykułami, bo priorytetem handlu jest zaspokojenie potrzeb tych, którzy przyjeżdżają i wyjeżdżają, a nie tych, którzy są tu na stałe. W mieście łatwiej o pamiątki niż o chleb i mleko. Trudno też znaleźć miejsce w taksówkach, poruszających się po kanałach czy w tramwajach wodnych, napakowanych przyjezdnymi do granic możliwości.
Podobno w latach pięćdziesiątych naszego stulecia miasto zamieszkiwało około 200 tys. osób. Obecnie żyje tu niewiele więcej niż jedna czwarta. Mówi się, że rocznie ubywa aż tysiąc stałych mieszkańców.
Starano się nagłośnić problem manifestacjami (ostatnio w lipcu 2017 roku, kiedy to ludność okupowała mosty), ale władze wciąż nie uregulowały tych ważnych spraw i turystyczny chaos trwa nadal. Przybywa jedynie gołębi, których jest ponoć dwa razy więcej niż mieszkańców. Niestety, ich odchody niszczą zabytki, a wzbogacanie ziaren środkami antykoncepcyjnymi nie przynosi żadnych rezultatów.
Turyści to jednak nie jedyna apokalipsa, która wisi nad Wenecją. Za niespełna 80 lat to niezwykłe miejsce może znaleźć się pod wodą. Naukowcy twierdzą, że do 2100 roku poziom Adriatyku podniesie się nawet do 140cm. Aby więc uchronić miasto przed podzieleniem losu Atlantydy zbudowano podwodne bramy, które oddzielają Lagunę Wenecką od morza i mają chronić przed przychodzącymi przypływami. Podczas sztormów zimowych i wysokich przypływów laguna zostaje odcięta za pomocą 78 ruchomych barier. Ale czy jest to gwarancją, że woda przestanie wreszcie wdzierać się do miasta, a bazylika św. Marka, która jest położona najniżej, nie będzie już zalewana co najmniej 200 razy w roku? Czas pokaże.
Kolejnym problemem Wenecji jest też osiadanie budynków o 1-2 mm rocznie w związku z ruchami tektonicznymi w tym rejonie. Miasto więc nie ma lekko. I nie mają lekko wenecjanie. Artystą, który chciał zwrócić uwagę świata na problem Wenecji jest Lorenzo Quinn. Stworzył niecodzienną pracę - gigantyczną rzeźbę, przedstawiającą wyłaniające się z wody ręce, podtrzymujące jedną z kamienic. Rzeźba ma nazwę "Support" i jej głównym celem jest zmuszenie ludzi do refleksji .
Zanim więc sprawdzą się wszystkie spekulacje warto odwiedzić romantyczną Wenecję - koniecznie poza sezonem, by choć przez moment poczuć jej nostalgiczną atmosferę. Popłynąć gondolą z ukochaną osobą, obejrzeć odbicie pałaców w zielonych wodach Canal Grande, przejść się mostami miasta, które łączą brzegi jak ciała kochanków , a potem zgubić się w gąszczu uliczek, zanim to wszystko zniknie - zalane falami i tandetą , zadeptane przez zachłannych turystów, którym wszystko jedno czy piją prawdziwe włoskie cappuccino czy kawę w "McDonalds".
Wizyta w tym mieście podobno jest w stanie rozpalić na nowo wygasłe uczucie. Czy jest tak rzeczywiście? Myślę, że warto sprawdzić.
20 february 2025
absynt
20 february 2025
wiesiek
20 february 2025
marka
20 february 2025
marka
20 february 2025
marka
20 february 2025
marka
20 february 2025
marka
20 february 2025
ajw
20 february 2025
ajw
19 february 2025
absynt