Krzysztof Lisiecki, 19 april 2014
Co pierwsze było, czy jajko
czy na grzędzie kura
nikt odpowiedzi nie zna
Salomon nie wskóra rozsądzić tego sporu
jaki przyjąć schemat
odwieczny życia problem, prawdziwy dylemat
Gdzie prawda jest ukryta
myśl się w głowie snuła
czy kura wpierw zniosła jajko
czy się zeń wykluła
Noc Wielka odpowiedź dała
taka z życia wzmianka
ni jajko pierwsze- nie kura
lecz z kosza pisanka
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 april 2014
Samemu trudno na świecie
pieniądz zbędną łaską
biurowiec domem nie jest
życie jest zagadką
Sami ze sobą się mamy czekając na chwilę
w snac-barach lancze jadamy
windy wiozą duszę
Biurowiec domem poznania
nigdy nic nie muszę
miłość bez zobowiązań
kariera pogonią
rodzina słowem nieznanym
zagadką amory
Broniąc się przed układem daję sobie fory
zarabiać tylko muszę samemu jest łatwo
kołnierzyk biały i krawat statusu wykładnią
i nie myślisz co po tem jak on się przybrudzi
czym życie się objawi
gdy zabraknie ludzi
Pomyś ty długonoga kołnierzyka poznaj
nie bądź w szczęście uboga dostąp życia doznań
przed ołtarzem przysięgnij - praca nie uleci
niech zejmie prezerwatywę
narodzą się dzieci
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 april 2014
Spojrzenia w oczu głębię
żarty niewybredne
nic nie znaczące westchnienia
stwierdzenia pochlebne
umizgi bez zobowiązań
niedomówień styl
urody zapamiętanie
To jest właśnie flirt
Flirtują wszyscy od zawsze
każdego to cieszy
słuchając słów sercu bliskich
nikt przecież nie grzeszy
lecz przyjemność to sprawia
daje satysfakcję
że ktoś zalety twe dostrzegł
urodzie dał rację
I czy jesteś panną, mężatką, rozwódką lub wdową
docenisz wartość flirtu że swoją osobą
zainteresowanie wzbudzasz
To nie tylko słowa
na duchu to cię podnosi
więc warto flirtować
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 18 april 2014
Oczy otwierasz i widzisz
świt wstaje za oknem
myśl biegnie pokryjomu
czy do celu dotrze
doznanie prawdy odnajdzie
nie uniknie złości
namiastką woli się stanie
zbłądzi do litości nad sobą samym
Już ranek obudzić się trzeba
na nic tu dywagować
pora wstać dla chleba
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 18 april 2014
Codzienność miarą istnienia
przymusu nie czyni
rozsądek nie siła pragnienia
profitów przyczyni
Dlaczego żyć się starasz
co siłę ci daje
o świcie wstawać pozwala
przeciw woli staje
Kto cię do tego zmusza
abyś rannym świtem
w zatłoczonym tramwaju
ryzykował życiem
Niemocą osaczony
sen zmazywał z powiek
do granic bólu stłoczony
Czy powinien człowiek
katusze takie przeżywać
proszę Panie doradź
z prawej kiełbasa czosnkowa
z lewej dezodorant
a nad tym wszyskim potu
wszechobecny odór
Jak się od tego uwolnić teraz o poranku
uciec się nie da choć chciał byś
na każdym przystanku
nieotpartym pragnieniem by wysiąść uciekać
piechotą jednak nie zdążysz
ty musisz dojechać
Szczęśliwi aut posiadacze
czy problem im umknie
z klimatyzacją i w trasie
komfort znoszą dumnie
lecz jadąc co dzień do firmy
czują się jak w worku
bus - pasy pilnie strzeżone
znowu stoją w korku
I drzwi ich szybkich bolidów stają się pułapką
na nic wspaniałe osiągi - życie jest zagadką
Też przeżywają katusze
czas pędzi nie zwleka
pomimo luksusu trauma
bo trzeba dojechać
Tak wszystkim na jednej łyżce
miasto strawę daje
ten kto się spóźni głoduje
kto zdąży się naje.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 17 april 2014
W stajni stoi Ty patrzysz
czy życia odskocznią
a może pragnieniem twoim
lub losu wyrocznią
Wio koniku
ja muszę do miasta uciekać
Wio koniku
do prawdy istnienia dojechać
I marzeń spełnić przestrzenie
już nie chować skrycie
na manhatanie doznań
zacząć nowe życie
Suknia wspaniała - nie pasiak
chanel - nie obora
galerii handlowej pasaże
zapachem sephora
Najt clubu doznań spełniona
tęsknota pragnienia
neonów nocy pełna
nieobecna w blasku
Obca w doznaniu biedna
czuję się w potrzasku
zamknieta cierpieniem innych ludzi zniewolonych
bogactwem miasta dotknięta
chcę wracać do domu
I wiem że życie w tłumie to nie moja sprawa
powrotu czas już nadszedł
w remizie zabawa
Tam poznam Jego on zajrzy w oczu moich głębię
on mi zagrodę pokaże wypuści gołębie
i zboża kłosy pochyli nad naszą miłością
tego na prawdę pragnę
inne niech zazdroszczą
I na rogatki miasta
wyjdę w pełnym szyku
znalazłam swoje miejsce
wracam
wio koniku
K.eL.
A jeśli już za późno by zawrócić z drogi
oczy otwórz i popatrz pchnij kłodę z pod nogi
przez życie idź odważnie los nie stanie górą
daj upust woli istnienia gospodarska córo.
Krzysztof Lisiecki, 17 april 2014
Ile kosztuje życie
w nim trzeba wartości
ono podparte uczuciem
zapragnie miłości
Mówią że jesteś wspaniała - niewypowiedziana
szalona, obłędu bliska
nigdy nie zachwiana
nadziei pełna, rozkoszna, nie znająca trwogi
zmysły mącąca, urocza
Powiedz Boże drogi
dlaczego im cierpieć pozwala
czemu On i Ona uczucia mieszane mają
i czego dokona jeszcze w ich młodym życiu
zanim się dopełni
w ich doznaniach, pragnieniach napełnionych troską
Kim że jest i dlaczego
zowią ją m i ł o ś c i ą
Miłość ma wymagania
powraca ucieka
zdefiniować ją łatwo
pragnienie człowieka
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 30 april 2014
Zajrzałem da przeszłości
tak bardziej z ciekawości
spojrzałem chłodnym okiem
na życia mego ślad
Znalazłem tam niewiele
tygodnie i niedziele
dni szare i ponure
tak mało że aż strach
Uśmiechu odrobinę
i szczęścia małą krztynę
namiastkę zrozumienia
upadków, wlotów cień
Aż nadto złośliwości
łzy niepokorych gości
chwil mrocznych i ponurych
gdzieś w los zakłuty cierń
A wniosek z tego jeden
w przeszłości się nie grzebie
bo lepiej patrzeć w przyszłość
wspomnienia schować w cień
Nie myśleć jak to było
postarać się o miłość
bez żalu pamiętania
rozpocząć nowy dzień.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 14 may 2014
Kiedyś się stać musiało
co było to było
miarą istnienia ciało
życie się skończyło
Dotarłem do niebytu i nogi nie bolą
drogę wybrałem właściwą - wszystko pod kontrolą
Nie zbudzę się juz o świcie jak trudno uwierzyć
w prawdę przez wielu głoszoną jaką by nie była
Raźnym krokiem, odażnie - ktoś wskazuje drogę
spokojnie nic nie boli, lewą prawą nogę
ostrożnie stawiam przed losem
nie ujmę się złością
drogę obrałem właściwą
światło jest miłością
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 may 2014
Wiejska plebania, dzień jasny
przy ulach Dobrodziej
dogląda swego roju
by się miodem słodzić
Aż tu mimo upału i spiekoty strasznej
biegnie z plebani Janowa Księża gospodyni
co się stało, co znowu, cóż że to się czyni
Dobrodzieju telefon
Ksiądz tylko posłucha
nie kto inny lecz mówi
że żona Biskupa
Oj Janowo, Janowo cóż że wy pleciecie
może Kuria Biskupia
tak ino że wiecie Dobrodzieju
to słowo do grzechu posłuży
takie straszne że nawet bałam się powtórzyć.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 16 may 2014
Nie łatwo jest pamiętać o czasie minionym
gdy lat przeżytych wspomnienia
w twej głowie się plączą
te piękne i wspaniałe z przykrymi się łączą
nierozerwalnie związane węzłem twego życia
dzisiaj już przed sobą nic do ukrycia nie masz
wszystko w świetle jasnym i przejrzyście widzisz
z jednego jesteś dumny, innego się wstydzisz
Staje się jasną wyraźną szala twego losu
ile dobra po stronie prawej po lewej patosu
co przeważa w twym życiu sam to wiesz i czujesz
że po tej stronie prawej tak wiele brakuje
Abyś szacunku nabrał, wyszedł z mroku cienia
zło dobrem wynagrodził
wyrzuty sumienia zdusił je tu i teraz
lecz one wracają są jak mucha natrętna
do głowy się pchają
pomiędzy myśli codzienne wchodzą bez pardonu
Choć na margines je spychasz
one nieustannie dręczą i prześladują
zawsze są nachalne i meczą cię
nie dając twej głowie wytchnienia
to życia twego błędy - wyrzuty sumienia
Czy każdy z tą traumą żyć musi
odpowiedź jest prosta
nikt nie jest nieomylny
każda życia troska
powoduje że zawsze błąd popełnić możesz
cząstkę siebie stracisz
a za swe chwile słabości
sumieniem zapłacisz.
K.eL
,,Błądzić jes przywilejem ludzi mądrych
tylko głupcy nie mylą się nigdy''
Krzysztof Lisiecki, 2 may 2014
Leciało trzech facetów samolotem w niebie
dogadać się nie mogli
bo wszyscy dla siebie z innego kraju byli
Pierwszy jadł fast - foody
drugi z wody kluski
ci dwaj to bystrzy ludzie
trzeci to był Ruski
Tak Jankes, Polak i Rusek lecieli pospołu
aż im samolot nawalił już wyskoczyć trzeba
lecz spedochrony dwa tylko
kto się prawdzie nie da
Ci dwaj już dawno nad ziemią
lądowanie ćwiczą
Ruski na ziemi był pierwszy
Bo skoczył z gaśnicą
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 12 may 2014
Warszawo czemu mnie pokarałaś
swoim starym miastem
chodzę patrząc codziennie w te ulice ciasne
stłoczone kamienice, rynek, krzywe koło
wąski dunaj, barbakan i mury w około
Tak idę skłamszony przepychem lokali otwartych
wspaniale, kolorowo - co z tego nie warto
ten świat zamknięty dla mnie
idę nie chcę przestać
lecz nigdzie przysiąść nie mogę
bo mnie na to nie stać
Ja proszę, chciałbym i pragnę
by stara warszawa przyjęła warszawiaka - była mu łaskawa
by mógł się tu pokazać godnie w chwały łasce
nie tylko wsród gołębi kątem siąść na ławce.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 12 may 2014
Z Warsa i Sawy poczęta
Wisła los twój znaczy
Polakom zawsze bliska
nie możesz inaczej
Na mazowieckiej ziemi
rozkładasz ramiona
jednemu kochanką jesteś
dla wielu jak żona
Poczucie pewności dajesz
i chlebem częstujesz
godności dostąpić dozwalasz
herbem pieczętujesz.
Kochać pozwalasz każdemu
tyś miłości godna
kto raz tu nogę postawi
nie pozwoli doznać
innego miejsca dla siebie
by okryć się sławą
i pozostanie w tej ziemi
związany z Warszawą.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 16 july 2014
Każdy myśli że lepiej innemu na świecie
że ma więcej i czemu nie mnie tylko jemu
jak byś nie miał na miarę
żył w nędzy lecz schludnie
każdy losu doświadcza
tkwi we własnym gównie
Los jest miarą goryczy
nie zdarzy się cud
nad poprzeczkę nie sięgaj
lepszy własny smród
Bo jemu się udało - bogaty, szczęśliwy
ja ubogi bez wiary jednak sprawiedliwy
on się nosi z zamiarem
ja z troską o jutro
mnie szmata z overallu
jemu z norek futro.
Co prawdą się pokaże
kto dostąpi drogi
czy on odziany w futro
czy też ja ubogi
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 15 may 2014
Parkową aleją dostojnie
w blasku słońca kroczysz
dystyngowanie spokojnie
nagle twoje oczy
nie widząc już zbyt sprawnie
dostrzegają cel
z przeciwka idzie młodość
tylko czerń i biel
Te oczy iskry krzeszące
czerń włosów rozwianych
dwa słodkie jabłuszka drżące
w rytm kroków stawianych
nóżkami cudownymi
niebotycznej skali
stąpają jedna przed drugą
ty wiesz że z oddali
to wszystko zmierza ku tobie
cieszy oczy, wzrusza
wzbudza zamęt w twej głowie
do wspomnienia zmusza
Ty prosisz ślicznotko pozwól
spojrzeć chociaż trochę
na mojej drodze spotkana
nie odwracaj wzroku
człowieka w jesieni wieku
nie pozbawiaj chwili
obdarz go swoim spojrzeniem
życie mu umilisz
Swych oczu nie odwracaj
dla ciebie tak mało
jemu to duszę rozgrzeje
tylko to zostało.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 may 2014
Kruk się ozwał do kruka
czemu prawdę kraczesz
wszak prawda jest tajemnicą
skrywaną na bakier
rozsądkowi sumienia
ludzi pamiętaniu
po co chcesz prawdę głosić
dopomóc poznaniu
Czy nie prościej zataić
jawności zaprzeczyć
na kłopoty urągać
skrajności złorzeczyć
i czuć wzgardę do wszystkich
co jęczą na dole
Kruk krukowi choć w fałszu
oka nie wykole.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 may 2014
Blondynkę razu jednego rozbolała głowa
ból nie do wytrzymania
do lekarza chciała
badania nic nie dały
czas już przyznać rację
blond włosy z głowy zgolić
zrobić trepanację
Zebrali się chirurdzy i stanęli murem
gdy czaszkę otworzyli
pusto - w poprzek sznurek
przeciąć trzeba, ból minie
chirurg się nie wzruszył
wziął nożyce do ręki
ciach - odpadły uszy
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 15 may 2014
Nie wiedziałem, że jesteś
i że gdzieś istniejesz
puki cię nie ujrzałem
nie wiedziałem gdzie jest
granica doskonałości, powabu i piękna
zmysły w uczucia niewoli
ta wizja przeklęta
Twoje usta namiętne
doskonałe uda, piersi jędrne
sam nie wiem nie uwierzę w cuda
twoja kibić wiotka, przejmujące oczy
ten kto raz w nie spojrzy zaraz w nich utonie
zapomni o całym świecie o domu o żonie
i podąży w ekstazie za twoim urokiem
Jesteś wręcz zjawiskowa
masz władzę nad ludźmi
zniewalasz każdym krokiem
na to nie ma zgody
nie na darmo cię zowią demonem urody
Facet się chwilą zachwyci, ogarnie spojrzeniem
długo patrzy i tylko patrzeniem się syci
już wie że nic takiego w życiu go nie spotka
stukając obcasami odeszła ślicznotka.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 19 may 2014
Przyśniło się raz człowiekowi
tak mówiąc pomiędzy nami
ż świat postawiono na głowie
czyli do góry nogami
Śniadanie jadał wieczorem
kolację rankiem najlepiej
obiad wypadał w pól nocy
a deser gdzieś koło trzeciej
Do pracy na noc chodził
do łóżka kładł się nad ranem
wieczorem szukał lekarza
bo miał kłopoty z kolanem
Wszystko inaczej - odwrotnie
w życiu człowieka się działo
aż w końcu miał tego dosyć
bardzo mu to doskwierało
Nie wiedział biedak dlaczego
odwrotnie mija mu życie
on nie przestawił zegarka
a sen śnił o AMERYCE
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 14 may 2014
Śmierć zjawia się niespodzianie
nie zdołasz się schować
bacz byś zdążył się na nią
jakoś przygotować
Do grobu idą ludzie
wszyscy się boimy
odejścia traumą związani
czas życia pułapką
Przodkowie już odeszli
z naszej półki biora
czas zdać rachunek z życia
mieć to pod kontrolą
Tak wielu bliskich przyjaciół
wieczną idzie drogą
ile tych mogił jeszcze
nim twoją osobe ogarnie śmierci całun
dołączysz do wielu
zycia kurczowo nie trzymaj
odejdź przyjacielu
Wyroki nie zbadane
czs kazdemu inny
tak ci będzie u Niego
jak u ciebie innym.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 19 may 2014
W piosence tkwi żałosna
nuta wspominania
kto słucha ten zrozumie
z lat przeżytych morał
nie wróci co minęło
zamknij wspomnień chorał
i oddaj sprawiedliwość
kalendarz wykładnią
Upartym nie bądź
nie stukaj w klawisze enigmy
nie rozkodujesz życia
wiesz przecież że nigdy.....
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 19 may 2014
Rodzica dylemat odwieczny
jak umiar zachować
czy dziecku dać swobodę
czy je zdominować
Jak młodość opanować - pytanie odwieczne
wartości wpoić, wychować i przebrnąć bezpiecznie
przez buntu połacie, niechęci, próby oderwania
własnej woli zacięcia, niemocy przetrwania
odejścia od schematów, przeciwności losu
zachowań irracjonalnych pomimo patosu
młodzeńczych wzlotów, upadków
chwil chwały i złości
jak drogi sens pokazać
dla pierwszej miłości
Nie pytaj tyko pomyśl o własnej osobie
tu ważny jest autorytet i to co ty powiesz
Prawa młodosci poskromić niewielu dziś umie
bo wkraść się w łaski młodych to wzbudzic szacunek
i nie zakazem, nakazem w życie ingerować
młodość się buntem odetnie
tu trzeba zachować rozwagę, wartości docenić
dać upust myśleniu i woli nie ograniczać
w wolności pragnieniu
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 april 2014
Powiedział pan do żebraka
ulżyj mej niedoli
żyj po mojemu i poczuj czym życie w niewoli
zakłamania, szyderstwa, układów rozlicznych
sytości ponad miarę, fałszywych uśmiechów
Żyj moim życiem zełganym
a nie poznasz grzechów które sam sobie zadajesz
Podążysz tą drogą
A ja z torbą żebraczą stanę przed gospodą
i wyostrzę swe zmysły na darczyńcy ruchy
pragnienie będę niał jedno by mieć pełno w brzuchu
Kto tu jest teraz panem
czy ja mając wszystko
obłudny i splugawiony
czy ty biedaczysko
stojący obok bramy opasan żemieniem
nadzieją strawy związany
lecz z czystym sumieniem
Teraz popatrz i pomyśl
oceń to spokojnie
czemu Pan na łożu się miota
żebrak śpi spokojnie.
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 29 april 2014
Złe myśli wrogie pragnienia
nie istnienie dobra
odejście od chwały cierpienia
bolesna niedola
niemoc do żywych powrotu
umarłych swawola
Poczucie krzywdy bez granic
co prawdę zatraca
ramiona krzyża ma za nic
wbrew Boskiej Osobie
krucyfiks oglądać pozwala
stojący na głowie
Apokalipsy znakiem
wskaże przeznaczenie
obudzi lęk i trwogę
wyzwoli cierpienie
I liczbą swą naznaczy
twego losu cześć
bacz byś jej dostrzec nie musiał
- 6 6 6 -
sześć sześćdziesiąt sześć
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 april 2014
Dlaczego miłość się zdaje
w los zabitym ćwiekiem
czy panem się zda czy lokajem
pokaże to z wiekiem
Panie dlaczego śnić dozwalasz o pięknej miłości
poznanie losu się starasz udostępniać troski
uczucie wzbudzasz i wierność - żądzę ponad miarę
rumieńca wstydu w noc senną
ni goryczy czary wychylić nie pozwolisz
tylko samo szczęście
Snu pragnień prześnionej chwili
Nie zatrać w dnia oknie
w nieświadomości nie zagub
uczucia w niemocy
W dnia świetle pamiętać pozwól
wspaniałości nocy.
K.eL.
Młodemu za dnia się objawi
piękna w blasku słońca
staremu już snu otuchą
ale nie do końca
Krzysztof Lisiecki, 29 april 2014
Promieniem jasnym słońcu
nie dajcie rozbłysnąć
do upojenia chwilą
sen się z jawą miesza
Jak dostrzec co jest wolą
duszy wytęsknionej
niemocą uczuć podpartej
żądzą zniewolonej
Odejść w pragnienia niebyt
jaszcze nie pozwolę
na mysli pograniczu
w mocy marzeń sennych
Precz poszły nocy westchnienia
teraz dzień wiosenny
oczy zamknięte jeszcze
ale to juz jawa
Noc wzięła swe tajemnice
dzień obudził zmysły
zatarł tęsknoty granice
stał się oczywistym.
Jeśli snię nie budźcie mnie
jeśli nie śnię
nie dajcie mi zasnąć
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 13 june 2014
Na drogę niepewną idąc
staraj się pamiętać
czy grosz wart przemijania
czy ludzka udręka
Odeszli cicho stąpając po pustynnym piasku
nadzieją świt wiedziony - zmierzchu nikt nie pewien
co siłę daje by przeżyć, każda chwila troską
i niebo obce i ziemia
dlaczego miłością sumienie gasić potrzeba
szczęściu zadać razy
przeżyciu szansę dając wypełniać rozkazy
By bliskim wiarę oddać
wartość życia zgubić
czemu się nie sprzeciwiasz i strzelasz do ludzi
Jednak dla siebie to robisz pozbawiając innych
dasz wiarę że tą minę podłożył niewinny
być może bronił się tylko przed najeźdźcy siłą
i jemu też zabijać wcale nie jest miło
Ty tu dla chleba zabijasz - on się tylko broni
ty tu wszedłeś z butami - on cię chce przegonić
broniąc prawdy swej wiary, tradycji, istnienia
determinacją związany pragnie wyzwolenia
Nie jesteś więc panem świata
żądnym siły wszędzie
masz parol ,,wielkiego brata''
ty tylko narzędziem
do władzy sprawowania ogniwem ostatnim
się zdajesz w oczech fałszu popleczników tronu
daj żyć spokojnie tym ludziom
i wracaj do domu
A nim decyzję podejmiesz
pomyśl jaką drogą do domu ty powrócisz
czy z urwaną nogą - czy w trumnie
by swych bliskich zadowolić zerem
na koncie w banku dodanym - i być bohaterem.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 may 2014
Woźnica na konia woła wio, wiśta i dalej
przekonać się go stara żeby jechał śmielej
i do galopu go zmusza smaganiem biczyska
by swe koła po drodze potoczyła bryczka
A koń zgadza się na to, biegnie nie urąga
ty poganiaj mnie batem - ja ci puszczę bąka
twa bryczka jest pojazdem też do celu dotrze
lecz z rurą wydechową prosto na kierowcę.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 11 june 2014
Wskazane by było żeby
mieć tyle by wystarczyło
zapewnić wszystkie potrzeby
i wtedy było by miło
Nie szukać i nie zabiegać
nie starać o każdą rzecz
w dostatki opływać co dnia
czyli po prostu mieć
Mieć dom z ogrodem i auto
i basen też warto chcieć
w noc każdą z inną kochanką
rozpinać amora sieć
Tak żyć bez trosk i kłopotów
mając wciąż pełen trzos
nie bacząc na innych losy
na siebie mieć tylko wzgląd
Wspaniałe to było by gdyby
nie jeden prosty fakt
żyć w dobrobycie się nie da
bez pracy przez wiele lat.
To wszysko święta prawda
teraz pytanie bezpieczne
jak luksus sobie zapewnić
gdy się pracować nie chce
K.eL.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga