lUmI, 28 january 2013
Jam jest.
Tyś jest.
Oni są.
Wszyscy prócz ciebie parują oddechem,
jedynej brakuje.
Jako nieobecna, winnaś się wstydzić tej pustki.
A śnieg napierdala od tygodni.
Świat ma coraz dłuższą białą brodę,
tak jak lubiłaś, tak teraz spada
i pola siwieją i lasy czernieją.
A chmury co miażdżą horyzont
znowu łzy wywołują,
tyle
i aż tyle słonej wody
co niechętnie zamarza
na gorących policzkach.
Gdybyś mogła jeszcze pobyć,
zaistnieć w dotyku
i dotykać, smakować, zlizywać białą cukrową watę z ust,
zmiatać biodrami wśród naszych śliskich włosów i skór.
lUmI, 2 october 2012
sprawdzała raz qra w qrierze qrs dolara
wydziobując se z ziemi ziarna qsqsu
nagle w qrnik kopnąl rozpędzony qń
na co qra bez ogródek
- qrwa co za qtas wali mi tu w mój qrnik
to ja twój qmpel qń Qba z Qtna
przycwałowałem wnet do ciebie
bo tak mi rzekła jąkająca sie qqłka z Qdowy Zdrój
- q q q q qrwa, qń leć ty qsem do q q q q q qrnika
bo tam q q q q q qra sprawadza q q q q /qrwa/
q q q q qrs dolara w q q q q qrierze
może da coś zarobić na walucie
no leć no ty, no, leć qrwa
na co wqrwiona qra plecie bez rabaty
- ty qrwa, qń weż ty se pogalopuj roboczo
do tego swojego Qtna i tam se kop w qrniki
bo ja ci patentu na qrs dolara nie podam, hej!
w odpowiedzi qń zostawił przed qrnikiem wielką qpę
i zawracając /na pięcie/ oddalił się w stronę Qtna
postudiować se trochę albo i trochę więcej
nicniewnoszącego na salony qrnika qlturoznawstwa
na to wszystko rzekła jąkająca się qqłka
qqkająca z najwyższej gałęzi bzu
- q q q qrwa ale melanż, bez q q q q qmoterstwa a a a ani rusz.
lUmI, 21 november 2012
wichura zabiera dach naszego domu,
odsłania pokoje, korytarze, kuchnie,
kotłownie i kibel
wgryza się zębami w mózgi,
spluwa rtęcią odseparowaną od wspomnień,
które zawsze stanowiły ciężar
sprawdza temperaturę, leczy
stawia diagnozę, leczy
odmierza garściami
miesiącami,
latami
pozostałość zniszczonego mózgowia
przyjmuje konsystencję gówna
lUmI, 5 december 2013
Jeżeli kolejny raz o nią zapytasz,
potwierdzę: miłowałem, byłem w Tobie,
jej oczy to horyzont. Często płakałem.
Często płakałem, próbowałem stoczyć z góry
wielki głaz i wywołać lawinę, dorosnąć do pięt
Bogu i zabrać wszystkie niechciane dzieci, niczyje.
Pamiętam słowa listu w którym o nią pytałaś,
potwierdzam: miłuję, jestem wędrowcem
co tuli do serca sieroty. Jestem wielkim głazem
co szarpie zbocze góry, zrywa darń, gładzi,
niszczy pola maków u podnóży.
Pola maków krzyczą,
pola maków krwawią,
pola maków szumią, żegnają się.
lUmI, 6 february 2013
Ona jest w sercu i na dłoni.
Na krzywych palcach zliczam dni, ich okruchy,
okruszku śmiej się do mnie oczkami.
A oczka zimne jak węgielki czy palące jak żar co z pieca bucha?
Otucha mamka, grymas od ucha do ucha, potem odwrót i podkówka
z ust do ust jak zaraza.
Skaza jest w sercu i na dłoni.
Oj boli, bardzo boli uschła dłoń co twarz zasłania,
nawet słonik z parapetu łezkę roni, skłania do refleksji
nad,
pytaniem. Zagadnieniem, które gdzieś w zakamarkach szuka
ujścia, wyrazu wypowiedzianego głośno wobec reszty,
jest tajemnica i ty jesteś.
Moja Polko, dziecinko, księżniczko,
gładka i miła władczyni krematorium dla pluszaków.
lUmI, 19 march 2014
Jawi się w twoich snach, sieje wokół studni,
która połknęła już trójkę
bawiących się dzieci gdy biegały dookoła niej
na niby goniąc kręcącą się karuzelę albo spłoszone motyle
albo niewidzialne dla innych aniołki, aniołki
ulepione z podwórkowej pajęczyny okraszonej rosą
oszczekaną przez psy, omiałczałą przez koty, tą co kury chciały zadziobać,
poczuć w żołądku ciepło szczęścia, jego lekkość,
choć nieco zmieszaną
z podwórkowym maślanym błotem, wijącym się w nim robactwem,
które okupuje ziemię ale pozwala trawie rosnąć, zielenić,
gdy ta błaga o odrobinę słońca i deszczu, wpadającego
do garnków, rondli, misek przez przeźrocze sita dachu sieni,
małego pokoju i gościnnego, kuchni, rozgrzane fajerki pieca
odparowują krople z prędkością światła umierającej żarówki
pod którą kiedyś ogrzewały się kurczęta oddzielone od matki,
tak jak oddzielają się nasiona gorczycy od reszty pokroju,
stanu, domu spoglądającego w cztery strony świata
czterema ścianami, czterema oknami , od wschodu
kapliczką z figurką, wykonaną z cienkiej warstwy gipsu,
wydmuszki,
jakby nie miała prawa przetrwać najsłabszego wstrząsu,
delikatnego pocałunku, odgłosu bijącego kamiennego serca,
zdobiącego betonowy krąg studni, która połknęła trójkę dzieci.
lUmI, 26 november 2012
mój nos, twój nos
moje oczy, twoje oczy
suche języki pozostają w gardłach
stykają się i kleją mokre czoła
dotykają i po czasie ścierają,
tarcie generuje ciepło,
a ciepło to życie
znamy się z mar
opustoszałej fabryki,
gdzie stropy zwisają
korozją łańcuchów,
pustymi kadziami po surówce
tam bez ruchu my
i nasze przerdzewiałe głowy
lUmI, 4 october 2013
Żono Burka, pieseczka małego, jakże smacznego
do zjedzenia na ciepło z chrzanem. Pielęgniarko
mej duszy, siostro, chirurgu naczyniowy od serca.
Od serca do serca rwąco płynie krefffffffffffffffff
i napędza wszędobylskie dłonie, które głaskają
twoją wysublimowaną, poetycką-... Sama wiesz.
Żono Burka nakarm Burka, głaskaj po brzuszku,
przytulaj, pozwalaj ruchać nogi domowników jak
i przybyszów, gości . To miłość a nie chwilowe
zauroczenie ani sen na jawie czy Harleyu. To coś
magicznego jak wycie do księżyca, jak mgła nad
stawem, jak spadająca gwiazda albo ludzkie ciało,
ciało niebieskie –sine, małe niebieskie ludzkie ciało.
Chcę pozostać w tobie, być zapachem albo aurą,
oplatać szyję jak tatuaż, wąż którego przedstawia.
lUmI, 13 december 2012
szczyt,
kilka szczytów gdy sięgam wzrokiem
wkraczam
w miękkość i biel,
ślady człowieka i czerwień
a w dole miasto dymi,
góra dymi
i gdzieś pośród
niedźwiedź księżycowy bez łba
macha łapą na ratunek
przytulam półżywe ścierwo,
poznaję barwę i czuję ciepło jego krwi,
zapach zbroczonego futra,
brzydotę istnienia dostrzegam zmysłami
i płaczę nad miastem co w dole dymi,
górą co dymi
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)