issa, 22 august 2014
ptaki,
ile ich było: klucze, chmary, samotnicy,
przeniosły się do środka; przez buzię,
jak w wolierę: furk, furk, furk; i to zwyczajna jest rzecz,
ludzka nie ludzka kołysanka zamyka oczy
issa, 11 february 2012
gdy starzec mówi mamo
matka żarzy się lub jest duszą ziemniaka w popiele
i tak samo gdy chrypi stara kobieta
z piętami w powietrzu
ci bywają starcami którzy mówią
mamo o boże
plotą o daj mi uszatego ducha
i nasłuchują czy nie idzie bo rzygają i cichną
kto usłyszałby wyraźniej sitowie na językach
chmurę w skale kraksę w przedpokoju
morza wokół świeczki boże mamo uszatych duchów
issa, 31 may 2011
Widziałam dwa żurawie na zaoranym polu;
szarady, kręgosłupy z nieznanej opowieści.
Nie były moje ptaki. Nie była moja ziemia
ani las nieczytelny, z bazgrołów na powietrzu.
Nie zabierałam rzeki z cytatu z szyby obok;
przecięła most i znikła. Ktoś później zmazał domy.
Z nich patrzyli przeze mnie ludzie niczym żurawie
w spulchniony dawno spłacheć; przydrożnie nieobecni.
Gapiłam się z daleka w nagłówki z minerałów.
issa, 2 january 2017
Królowej Śniegu pękło serce –
więc
jak wygląda wtedy twarz jak wyostrzą się rysy
lustereczko powiedz przecie jak mnie pytasz
połowicznie po dwóch stronach twoich obraz nigdy
w całości
Królowej Śniegu pękło serce –
na Gerdę której do Kaja za daleko i Kaja którego to obchodzi
tyle co zeszłoroczny śnieg – włóczykije ze Snedronningen
Królowa oddycha z ulgą – dzieciaki mogą tylko
narobić samych kłopotów precz żadnego intruza
przy tym ciemnym przejściu
można się pomądrzyć lód obejmuje: axis mundi kołek z osiczyny
płacz
cichość
wspinacza – rzeczownik a także czasownik neologiczny
issa, 27 june 2016
mnie jezioro czy ta wysoka chmura
mnie gdzie indziej, mnie pół, głową w górę i w dół.
Ni bogów tu, ni człeka, i na nic się nie czeka,
i tylko żabka w zielsku, i tylko rośnie pagór, i tylko
płynie kaczka, a za nią ośmioro kacząt
zbija się w jeden puch.
I tylko para pliszek jak zwykle ogonkiem kołysze,
i tylko jakiś ptak świergotów jakichś serią
przestrzelił mnie
na pół. I tylko droga się wije, jak gdyby
nigdy nic.
I tylko miasteczku w dali zachód podzwonne
pali, zabawkom przypala dachy, i tylko
to jest nic.
I tylko nie wiadomo komu
czas iść do domu, do domu i tylko prześnić,
że wszystko to wypluło wysokie to jezioro -
tylko chmura na dnie.
issa, 12 january 2017
Żeby w nie istnieć, trzeba się napracować –
nie moja w tym głowa, trupie, była,
ale ty istniejesz, leżysz, jakbyś czegoś zapomniał:
zaraz cię obłupię, nie wiadomo, z czego.
Mówią: śmierci nie ma – i rzeczywiście –
czyż ty nią jesteś, być możesz, kiedy tak twoje lalczyne mięso,
bezbronne,
czeka na oprawę, na własną panią, która uleciała – nie ma nikogo –
kiedy przyjmuje panów z komunalnego zakładu – tragarzy –
jeden z nich zemnie czapkę w dłoniach na podbrzuszu i spyta:
– Przepraszam, czy możemy to wziąć razem z prześcieradłem? –
i wypręży się w pełni uroczystości.
– Proszę, naturalnie.
Nie ma z kim walczyć, nie ma z kim się zdarzyć ani z kim
się spotwarzyć, śmierci – ciebie nie ma w tym kadrze, ty
gdzie indziej: marzysz o wszystkim – co zabijasz.
issa, 22 december 2016
ja, duchy, nas nie schwytam, nie wyłapię,
– ten kto osiadł przestał być duchem –
już ja nas, duchy, nie znajdę na mapie;
tak mnogich z nas, krewniaczych mi, ciał nie ma
od wieków, więc wierzę zaledwie na słowo
mięsu podobnie niebyłemu – z dawniejszych jatek –
kiedy o innym mięsie świadczy
martwym
– ten kto osiadł przestał być duchem –
tak wielu z nas też umarłych, choćbym i
najbliżej ich żywego ciała była – żadna różnica –
po mięsie wyśnionym jedynie
dlatego że przedrzeźnia bliźniaczo wygląd
bliskiego
Już nas, duchy, na szczęście, nie capnę,
nie dopadnę
issa, 4 february 2017
Od wczoraj znowu majaczy mi starzec;
z zawrotów głowy chwieje się na ścieżce,
potyka, toteż na jednym z grobów się kładzie.
A idzie do żony, a może wdowy, i to nie to miejsce,
więc wstaje lub gramoli się raczej –
ja – nie mogłam go podtrzymać:
on, poznany, na trochę, w drodze,
mówił, że sam może wszystko. I teraz, widzisz,
stoję obok leżącego i sama nie mogę niczego. I teraz, słyszysz,
wyświetla mi się matka, moja, której ten stary nie znał
wcale, i ona zamiast laski kupuje ciupagę – dopiero
z nią się poddaje.
Zaszyte zaszyte szyszka tam wtedy spada na płytę
issa, 26 january 2017
zapominając o domu
który widziałem po drugiej stronie
skały gdzie nikt nie był
wracasz, Zamiataczu Dachów, jak zwykle
zatem cię zapiszę, tym razem na jednym z tamtych
uśnieżonych dachów, z którego kogoś
prosisz: ej, kości, nasze, rachuj; moje, twoje, jego – jedno
umrze, nie wiadomo które, bo co za różnica –
jednakowo kostek mają, tyle że może się kto nie doliczy. Bledną
jakieś tam twarze, a ty, jak zwykle, po nich miotłą mażesz,
gdy dach zmieciony; a w środku zwrotów i wyrażeń
co niemiara, a szeleszczą że hej: ze spierzchłych
warg wysuwa się suchy liść, wypada za tamtym
zeschniętym liściem; wiem, Zamiataczu Dachu, tak, ty
sprzątniesz wszystko jak zwykle
*cytat: Akanax Akanax, Sposób na zimno
issa, 28 march 2017
Nad rzeką wąską i ciemną,
po której pływają kajaki tak wczoraj, że nikt ich nie widzi,
sprzed drugiej wojny światowej – nie idzie ten człowiek ze mną.
Lecz śmiechy się nad nią unoszą: co robią te skryte pliki,
śmiejące się jeszcze przed wojną?
Powiada się, że ponikły, że wiatr je porwał i trzyma, że nie wiadomo
kiedy ta czarna spłynęła z nas po nas godzina, bo jak wygląda – godzina? I kto
ją, człeku, zobaczy? A
szukaj
wiatru w polu Więc te formaty skądinąd
puszczone na rzeczkę łódeczki – nad nimi nieznane ptaszysko tak jakoś
skrzeczy i skrzeczy
gdy toną
i razem się wtedy kołyszą dziecko
nad brzegiem koń na biegunach i skąd jest obrazek
żaden z plików
już
nie wie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma